Temat: Antysemityzm w przedwojennej Polsce
Nikt nie kwestionuje, że przed wojną istniał w Polsce antysemityzm. Ale nie istniał tylko w Polsce, istniał także w wielu innych krajach.
Jeśli kolega tak bardzo lubi słówka "pogromy", "fala pogromów", to życzę ja najlepiej, ludzie rozsądni o słówka sie nie spierają.
Jeśli natomiast kolega za wszelką cenę chce przerzucić pomost pomiędzy pogromem w Jedwabnem i pogromami na Podlasiu co opisał Gross, a "falą pogromów" w latach 1918-1920 i w latach trzydziestych, to sugeruję trochę to robić bardziej inteligentnie, niż za pomocą przemycania słówek. Poważnemu naukowcowi, a jak rozumiem za takiego się zacny kolega uważa, przystoi raczej posługiwanie się warsztatem naukowym, a nie sprytnym przemycaniem słówek i manipulacjami.
Jest dużym warsztatowym błędem przenoszenie współczesnych emocjonalnych znaczeń związanych ze słowem "demokracja" na okres po roku 1918. Współcześnie "demokracja" ma jednoznacznie pozytywne znaczenie, ale trzeba pamiętac, że jest to oparte na trwających kilkadziesiąt lat doświadczeniach od czasów II Wojny Swiatowej, gdy krajom zachodniej Europy demokracja przyniosła sukces ekoomiczy, stabilizację politycznę i dużą siłę militarną. Dlatego dla nikogo w Polsce nie budziło wątpliwości, w którą stronę Polska powinna pójść po 1989 roku, nikt nawet nie dyskutował, wzorce były za ścianą.
Ale co to znaczyło demokracja w 1918 roku ? Dla elit była to jakaś utopia przeczytana w podręcznikach, dla zwykłych ludzi abstrakcja. Ta abstrakcja w latach 20-ych wypełniła się treścią, ale był to niestety kryzys ekonomiczny, bezrobocie, nędza, korupcja itp. itd. Więc to nie jest tak, że siły światłości opowiadały sie za demokracją, a siły ciemności, wspierane przez kościelny ciemnogród, przeciwko demokracji. Po prostu świat jest dużo bardziej skomplikowany, niż ty wynika z jakiś czarno-białych schemacików i dogmacików. Poważny historyk powinien wiedziec, że jest to materia dynamiczna, a nie wtłaczać wydarzenia sprzed wielu lat w jakieś czarno-białe schematy.
Oczywiście, że w latach 30-ych Zydzi byli dyskryminowani. "Getto ławkowe" na pewno nie jest mitem. Jest to jedna strona medalu. Ale konflikt na tle ekonomiczym i narastający konflikt nie jest mitem. W wyniku kryzysu ekomicznego chłopi, nie mogąc się utrzymać z ziemii, ruszali do miast. Ale co może robić chłop-pólanalfabeta. Drobny handel i usługi, ale to były zajęcia tradycyjnie wykonywane przez Zydów. W małych miasteczkach, a także w większych, np. w Poznaniu, cały drobny handel czy wytwórstwo były w rękach Zydów. Polacy i Zydzi rywalizowali o te same zasoby, i jedni i drudzy musieli walczyć o przetrwanie.
Polacy i Zydzi uważali siebie za obcych, na pewno to jest prawda. Ale dlaczego Zydzi sie nie asymilowali ? Na pewno dyskryminacja w latach 30-ych tego nie ułatwiała, ale Zydzi zawsze żyli swoim życiem. Co jest tutaj jajkiem, a co kurą, to można dyskutować bez końca. Może w Warszawie duża częśc Zydów posyłała dzieci do polskich szkół, ale na prowincji Zydzi w swojej masie nie znali nawet języka polskiego. Może i Singer trochę przesadził w swoich książkach, opisując świat Zydów który w zasadzie nie miał nic wspólnego ze światem zewnętrznym. Ale jeśli przesadził, to nie tak bardzo.
Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz. Kto zbudował państwo Izrael, jedyną demokracji na Bliskim Wschodzie. Czy nie zbudowali tego przypadkiem syjoniści pochodzący z Polski. I czy przypadkiem nie posługowali się gotowym wzorcem w postaci polskiej, przedwojennej demokracji ?