Anna
P.
pasjonatka :))))
zapraszam na ---->
www.marzenie.waw.pl
Temat: Prowadzenie domu jest warte 1200 zł
to zaczynam, mam nadzieję "bezpieczny temat"...chociaż wg mnie wszystko się sprowadza do polityki i praca, i bussines i inne tematy. Chyba że porozmawiamy o kwiatkach. Bo nawet w sporcie są wątki polityczne (jak to czy państwo zdąrzy z wybudowaniem dróg i skąd wezmie na to pieniądze). no nic. słowo się żekło i zaczynam nowy wątek:
"Gazeta Lubuska": Podczas kampanii Instytutu Spraw Obywatelskich w Zielonej Górze kobiety usłyszały, że prowadzenie domu jest warte 1.200 zł.
- Moja żona nie pracuje. Siedzi w domu - mówi 56-letni Krzysztof Majdański. Czyli co robi żona. - Moja Halinka: pierze, gotuje, sprząta i jeszcze doskonały sernik co niedzielę piecze... Upierał się jednak, że prowadzenie domu to nie praca. Wtórował mu Jarosław Pikuta: - To naturalny obowiązek kobiety!
- Zajęcia domowe są konkretną pracą, której wartość można wyliczyć! - tłumaczyła im Magdalena Strzelczyk, koordynator czwartkowej akcji na deptaku na rzecz uświadamiania wartości zajęć domowych. Wszystkie można wycenić.
Mężczyzna na prace domowe poświęca dziennie niecałe trzy godziny! Kobieta siedem! Czyli ponad 48 godzin tygodniowo, a to grubo ponad tradycyjny etat. Efektem kampanii Instytutu Spraw Obywatelskich ma być petycja do polskiego rządu o obliczenie budżetu, który by pokazał, o ile praca domowa powiększa przychód krajowy brutto, czyli wzbogaca państwo.
Aż 6 milionów polskich kobiet pracuje tylko w domu. To 55 proc. wszystkich pań, które nie mają prawa do emerytury. Gdy mąż odchodzi do innej kobiety, one - te wieloletnie darmowe służące (czytaj - żony) - zostają bez środków do życia, które poświeciły na gotowanie mu obiadków i pranie skarpet.
W czwartek organizatorki happeningu uświadamiały, że prace domowe nie robią się same. Że na upieczenie ciasta dla uczestników imprezy, poświęciły godzinę ze swojego życia. Pikuta ciastem się zajadał, ale w wyliczenia GUS nie uwierzył. Kobiety też nie wiedzą, ile jest warte ich "siedzenie" w domu. Pozwalają mówić mężczyznom: - Co ty takiego robisz? Przecież pralka sama pierze...
- Mój też tak mówił. Wtedy ja, gdy był głodny, radziłam mu, by zajrzał do lodówki, czy aby obiad sam się nie zrobił - śmiała się Patrycja Oblędor. Jak urodziła córeczkę Amelkę, mąż z konieczności więcej pomaga w domu. Czasami nie ma sił meczu w telewizji obejrzeć. Wystarczyło siedem miesięcy takiego kieratu, by wieczorami w łóżku przestał mówić: - Znowu jesteś zmęczona, a przecież nic nie robisz!..."