Temat: Pytanie - moja fotka bez zgody i wynagrodzenia użyta do...
Jarek, chaotyczność twoich postów, i mówiąc delikatnie ich "wielowątkowość" dają mi do myślenia, jednocześnie utrudniają odpowiedź. Albo ktoś się włamał na twój profil i spamuje dla czystej prowokacji, albo nie wiem co.
Jarek Żeliński:
no to po co wg. Ciebie powstały ZAiKS i agencje fotograficzne skoro "to nie jest problem bo chodzi o prawo"?
Zaiks to stowarzyszenie twórców, które ma na celu zbiorowe zarządzanie prawami do ich dzieł, zajmuje się inkasowaniem i repartycją należności za wykorzystanie ich dzieł, nie ma na celu działalności zarobkowej.
Agencje fotograficzne, to po prostu sklepy ze zdjęciami. Podmioty gospodarcze tworzące banki zdjęć i zarabiające prowizję na ich sprzedaży.
Dwa diametralnie różne twory, oba działające na bazie istniejącego prawa....... Przy czym Zaiks powołano między innymi po to, żeby stworzyć to prawo, oraz świadczyć całą gamę dodatkowych działań na rzecz twórców (podkreślam 0 to stowarzyszenie tworzone i zarządzane przez twórców) a agencje to po prostu firmy handlowe, najzwyczajniejsze sklepy ze zdjęciami, których najważniejszym i jedynym celem jest zysk.
Powtarzam, szukanie analogii miedzy muzyką a fotografią wiedzie w ślepą uliczkę.
Tylko to nie do końca da się przełożyć na język fotografii. Która wg. mnie jest prostsza do ochrony, i sytuacje są jaśniejsze.
i tak i nie,
- muzyka: można w sieci posłuchać
- zdjęcia: można w sieci pooglądać
-muzyka: można nagłośnić własną imprezę
-zdjęcia: można zilustrować własne ulotki reklamowe
Jarek, nie widzisz różnicy między użytkiem dozwolonym, a wykorzystaniem komercyjnym (w wypadku fotografii), albo odtworzeniem publicznym (w wypadku muzyki) . Znajdź tę różnicę. Będzie łatwiej. Wybacz mi, nie będę ci tłumaczył jak dziecku.
Albo wytłumaczę, bo nie chce mi się więcej gadać w tym wątku: jak se muzyki posłuchasz w sieci, bo właściciel ją tam umieścił - spoko. Jak se pooglądasz zdjęcia na stronie autora, bo je tam umieścił - spoko. Jak se te zdjęcia pooglądasz z córką, matką i kochanką, słuchając przy okazji tej muzyki umieszczonej w sieci w sposób zgodny z prawem i intencjami autora - spoko. Jak se muzyką "nagłośnisz własną imprezę" czyli jak rozumiem, prywatkę w chacie, na którą zaprosisz rodzinę, kolegów, sąsiadów - spoko. To jest dozwolony użytek.
Jak se weźmiesz czyjeś zdjęcia, żeby zilustrować komercyjną reklamę i wykorzystasz do tego dodatkowo muzykę w sposób niezgodny z licencją - to już nie jest spoko.
Jak se weźmiesz fujarkę i zagrasz przebój Golców matce, żonie i kochance - spoko. Nie mają prawa ci tego zabronić, a ty im nic im nie musisz płacić.
Jeśli ktoś nagra ciebie, jak grasz na fujarce przebój Golców, i puści to w telewizorze, to Goce dostaną kasę za prawa autorskie, a ty dostaniesz kasę za prawa wykonawcze - przy założeniu, że zapiszesz się do jednego z dwóch stowarzyszeń dbających o wypłatę tych wynagrodzeń (czyli pobierających haracz od nadawców i wypłacających należność wykonawcom).
Natomiast nie możesz wziąć oryginalnego wykonania Golców i bezkarnie umieścić w swojej reklamie. Nie możesz puszczać oryginalnej płyty Golców na dyskotece z płatnym wstępem jako DJ tylko dlatego, że se kupiłeś oryginalną płytę Golców w empiku.
Możesz nagrać swoją płytę grając na fujarce przebój Golców, natomiast na swojej płycie nie możesz wsadzić tego przeboju w wykonaniu oryginalnym.
Proste jak budowa cepa.
W kontekście fotografii w sumie jeszcze prostsze, trzeba tylko chcieć to zrozumieć.
nie twoje - nie rusz. A jak ruszysz - licz się z konsekwencjami.
to nie zamykaj domu ani samochodu tylko przyklej taką kartkę na drzwi....
Nie ma zamka, którego dobry złodziej nie otworzy, nie ma stuprocentowego zabezpieczenia przed kradzieżą dóbr intelektualnych. W obu wypadkach prawo jest nie po to, żeby w stu procentach działać prewencyjnie i w pełni zapobiegać przestępstwom i wykroczeniom, ale po to, żeby regulować relacje i tworzyć mechanizmy umożliwiające dochodzenie do zadośćuczynienia.
Jarek Żeliński:
to co sądzisz o przedłużaniu ochrony praw majątkowych do myszki miki przez Disney'a albo roszczeniach rodziny Niemena do jego utworów? Albo w szczególności tantiemy za zdjęcia nieżyjących fotografów np. żony Kapuścińskiego?
No a co mam sądzić. Jest prawo spadkowe, a prawa autorskie jak i wszystkie inne prawa majątkowe podlegają dziedziczeniu, i świetnie. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Rozpatrywanie tego przez jakieś konkretne przykłady, zwłaszcza nagłośnione przez media w pejoratywnym odcieniu, nie ma sensu w ogólnej dyskusji.
Chcesz ? Proszę. Jakby Czesław Wydrzycki miał fabrykę śrubek i był wynalazcą patentowym, jego piękna żona Małgorzata odziedziczyła by fabrykę i prawo do zarządzania nią. Jakby Wydrzycki był obszarnikiem ziemskim, to piękna Małgorzata odziedziczyłaby hektary ziemi obsianej żytem i pszenicą po horyzont i prawo zarządzania nimi. Na swoje nieszczęście Czesław Wydrzycki był artystą, a jego majątkiem był talent i twórczość, z której czerpał profity. Nie dziwi mnie, że po śmierci artysty piękna żona Małgorzata dziedziczy prawo do czerpania korzyści ze sprzedaży fonogramów i decydowania o formie ich produkcji i dystrybucji.
Skoro tak zachłannie bronisz prawa do decydowania o swoich zdjęciach, zostaw panu Wydrzyckiemu możliwość decydowania o tym, kto po jego śmierci będzie zarabiał na jego piosenkach. Skoro artysta w testamencie nie zagospodarował tego inaczej, nie widzę lepszej opcji, niż dziedziczenie tych praw przez spadkobierców zgodnie z prawem spadkowym.
Amen.
Producent noża projektując i produkując nóż nie ma obowiązku myśleć o tym, kto i jak może go użyć w przyszłości,
bo to autor czegokolwiek określa czy ma roszczenie czy nie, prawo autorskie chroni autora tak, że nie musi zawierać umowy, samo użycie utworu wystarczy by autor miał prawo dochodzić wynagrodzenia: autor ma prawo dochodzić wynagrodzenia a nie przymus... dlatego naruszenia prawa autorskiego nie są ścigane z urzędu, nadal jest to obszar prawa cywilnego.
A czy ja napisałem, że jest jakiś przymus ? Czytaj ze zrozumieniem, staraj się przynajmniej....
To ty chyba nie zrozumiałeś, powtórzę: stawianie znaków drogowych na środku wielkiej pustyni bez możliwości karania za ich nieprzestrzeganie ośmiesza tego kto je tam stawia (to troszkę jak drzwi do lasu), co oczywiście nie neguje sensu istnienia Kodeksu Drogowego jako takiego, bo poza pustynią są inne tereny...
Zaczynam się obawiać, że tak jak twój wielki imiennik, pan prezes, żyjesz w jakiejś alternatywnej rzeczywistości......
tylko ten System albo ma taka konstrukcje, że jest skuteczny, albo ma szansę być śmiesznym...
Łatwość kopiowania i dystrybucji dóbr niespecjalnie ma tu dla mnie znaczenie pod względem prawnym, czy etycznym.
co do etyki masz jak najbardziej rację, co do prawa to już nie koniecznie, bo złe prawo to prawo, którego prawodawca nie jest w stanie egzekwować...
I będziesz teraz udowadniał, że z prawem autorskim jest u nas tak jak 30 lat temu ? Że jest kompletnie nie realizowane, i że twórcy nie mają szans na dochodzenie swoich praw ? Że te prawa nie są absolutnie przestrzegane ?
Tak panie prezesie, to był zamach, a brzozę własnoręcznie Putin posadził...... :).
Jeśli idzie o słuchanie i dystrybucję muzyki to po prostu zmieni się model. Ba, już się zmienia.
obawiam się, ze czeka to każdy przekaz elektroniczny...
Ja się nie obawiam, ja się cieszę, że już się to dzieje.
Tylko to nie do końca da się przełożyć na język fotografii. Która wg. mnie jest prostsza do ochrony, i sytuacje są jaśniejsze.
jak pokazuje życie chyba nie koniecznie... czuje się jak byś chciał mnie przekonać, że wystarczy napisać, że jazda bez biletu jest be, niestety albo mamy rzesze kanarów albo nie mamy kasy za przejazdy... przewoźnika stać na kanarów, a Ciebie?
Mnie do tej pory okradziono raz, i dałem sobie rady bez kanarów.
Dlatego, że jest wspomniane prawo. Nie działające z automatu, ale regulujące relacje.
Niech to będzie kwintesencja, bo wybacz, ale "nie ogarniam twojej kuwety" i na trzeźwo nie jestem w stanie jakoś z tobą tu wymieniać poglądów, bo odnoszę wrażenie, że strzelasz ślepakami na oślep, tylko po to, żeby mieć ostatnie słowo, bez zważania na jego sens i treść.
Dobranoc.