Temat: najbardziej amatorski z zawodów
Piotr F.:
lat temu wiele powstalo forum foto, na ktorym dzielono sie wiedza merytoryczna. zloty, warsztaty, cala masa wiedzy udzielanej przez ludzi znajacych sie na rzeczy. sila rzeczy musialo stac sie popularne. ludiz przybywalo w postepie geometrycznym, nikt nie czytal, kazdy pytal zeby natychmiast dostac odp, jak niedostal to mial pretensje. posty typu "powiedzcic emi jaki aparat kupic bo jest juz wtorek a ja mam w sobote robic slub za kase, i powiedzcie jak go ustawic" stawaly sie norma. ludzie znajacy sie na rzeczy odeszli, lub przestali sie odzywac.. bajka sie skonczyla.
z dzielenia sie wiedza musi cos wyplywac. prasa foto nie bedzie chciala publikowac artykulow edukujacych adeptow fotografii bo nie maja w tym zadnego interesu. moglo by sie okazac ze ci adepci zaczna uwazniej czytac artykuly i okaze sie ze poziom redaktorow jest rowny poziomowi adeptow. sami fotografowie wola pracowac niz dzielic sie swa wiedza bo za prace dostaja kase a za dzielenei sie nikt im nie powie nawet dziekuje.
Nie wątpię, że tak właśnie było. Ciężko jednak dziwić się, że foto forum przekształciło się w ten właśnie sposób. Wystarczy prześledzić ostatnie dziesięć lat na rynku sprzętu fotograficznego żeby zobaczyć jak bardzo upowszechniły się lustrzanki cyfrowe. Nie dziwne zatem, że poradniki dla początkujących zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu, podejrzewam, zaraz po tym jak fora przesyciły się przywołanymi przez Ciebie pytaniami.
Podstawowe zasady rządzące rynkiem są... podstawowe. Jest zatem jasne, że łatwiej na 100 stron gazety przydzielić kilkanaście rozkładówek poświęconych reklamom bądź recenzjom sprzętu (i na tym zarabiać), niż etyce pracy fotografa (i mieć z tego bardzo wątpliwy, albo raczej ryzykowny, zysk).
Okazuje się jednak, że coraz częściej na łamach prasy fotograficznej goszczą wypowiedzi ludzi z branży. Nie są to co prawda budujące, moralizatorskie artykuły, ale jednak ich treść nie opiera się o sprzęt. Mam tutaj na myśli na przykład serię wywiadów w publikowanym od niedawna Digital Camera Polska.
Jest też portal fotopolis na którym od czasu do czasu swoje felietony publikuje Wojtek Tkaczyński. Dla mnie takie treści są niezwykle cenne, ale zarazem trudno do nich dotrzeć.
Ja wiem, że ciężko wymagać np. od liderów prasy fotograficznej w Polsce aby z miejsca, co miesiąc publikowali felietony z pogranicza fotografii-etyki-antropologii-polityki-socjologii itp., ale uważam, że prędzej czy później nadejdzie czas, kiedy ludzie przesycą się pytaniami o to "jak ustawić lustrzankę, bo w sobotę mam ślub za kasę".
Swoją drogą, chociażby na przykładzie canon-board.info: Dyskusja tam jest przeróżna, ale ciężko jest mi wyobrazić sobie osobę, która rejestruje się na forum i prosto z mostu uderza pytaniem przytoczonym powyżej. Raz jeszcze - nie wątpię, że do niedawna takie zachowania mogły mieć miejsce. Wydaje mi się jednak, że powoli taka wiedza jest zbyt powszechnie dostępna żeby o to pytać. Znacznie trudniej z kolei o tematy takie jak poruszany przez nas.
---
Napisałeś, że z dzielenia się wiedzą musi coś wypływać - właściwie tak jest ze wszystkim. Jeżeli segregujesz śmieci bądź angażujesz się w jakąkolwiek formę pomocy społecznej - coś z tego musi wypływać i nie koniecznie są to pieniądze.
Na przykład, napisanie artykułu do bloga mającego sporą liczbę odwiedzin lub opublikowanie go w ogólnodostępnej prasie może przynieść Ci nowych klientów. Skoro jesteś dobry i pokazujesz innym, że jesteś dobry to pewnie warto. Jest to oczywiście tylko jeden ze sposobów działania - można obrać inny kierunek, na przykład zamknąć się w mniej lub bardziej hermetycznym gronie zleceniodawców/profesjonalistów i dobierać klientów tylko z tego grona.
Sposobów jest wiele, aczkolwiek w dalszym ciągu wydaje mi się, że lepiej edukować masę amatorów, niż wieszać na nich psy. W końcu - nie wszyscy są tak bezczelni żeby kupić lustrzankę na kredyt tylko po to, bo kolega prosił o 'zrobienie ślubu'.