Temat: najbardziej amatorski z zawodów
Roger nie gniewaj się, ale chłopaki próbują Ci powiedzieć, że realia branży wizualnej są nieco inne i nie tylko efekt końcowy ma znaczenie, ale też cały proces tworzenia. Twórczość to nie proces fabryczny i dość trudno go optymalizować ciągle coś odejmując.
Po pierwsze, klienci chcą mieć jak najlepszy sprzęt użyty do realizacji swojego zlecenia. Przy napiętym grafiku zdjęć nikt nie chce czekać aż skończysz walczyć z przeciwnościami sprzętowymi. W wypadku sprzętu do filmu i fotografii zwykle płacisz za jakość obrazu i łatwość konfiguracji/elastyczność/wygodę rozwiązania.
Po drugie, topowy sprzęt podnosi pewność, że zlecenie uda się zrobić. Ślub ciężko jest powtórzyć ;-) reklamę telewizyjną również, bo ludzie mają kolejne zlecenia i ciężko jest ich znowu spotkać. A to są konkretne koszty, bo ekipa nie jest zainteresowana Twoimi problemami technicznymi, tylko pracą w określonym dniu i nie przyjdzie za friko za dwa dni bo dzisiaj miałeś pecha i popsuł Ci się obiektyw. To jest zdanie fociarzy ślubnych - wtopa sprzętowa to początek końca - idzie plota i przestajesz mieć zlecenia - trzeba mieć dobre zapasowe body, zapasowe obiektywy, karty, lampy itp,
Po trzecie, klient lubi widzieć za co płaci: za porządną realizację i ekipę. Dlatego fotografowie ślubni nie chodzą na ślubie w trzydniowej brudnej koszulce i mają fajny sprzęt. Dlatego funkcjonują ładnie urządzone studia i nie wszyscy fotografują w piwnicy. Dlatego do dużych reklam bierze się ciężarówkę sprzętu na plan.
Po czwarte - sprzęt podnosi postrzeganie usługi przez klienta. Pewnie nikt tego nie mierzył, ale moje doświadczenia są takie, że ten sam klient łatwiej akceptuje pracę wiedząc, że jest zrobiona topowym sprzętem niż widząc, że wszystko jest zrobione patentami i sztuczkami.
Po piąte - bardzo często nie da się wytworzyć jakości bez nakładów finansowych. Kolega fotograf ślubny powiedział mi, że jego klienci ślubni lubią zdjęcia robione obiektywami 85/1.2 oraz fisheyem i 14mm i tiltshiftem. Nie wie dlaczego, ale wszyscy komplementują foty zrobione tymi zabawkami. Klienci intuicyjnie lubią efekt, który rzadko widzą w innym miejscu. Aha, jeszcze takie strzelone 35/1.4 z bliska też chwalą. To akurat banał, ale czasami trzeba się przygotować na sesję i dokonać pewnych zakupów, zaklepać miejsce. Trzeba mieć też czas, żeby szukać takich miejsc jeśli nie chcesz popaść w rutynę i ciągle klepać tego samego.
To zupełnie inna bajka, gdy mieszkania tracą na wartości i ktoś chce odzyskać cokolwiek z inwestycji. Branża twórcza podlega prawom ekonomii, ale to nie tylko popyt i podaż. Zauważ, że nikt nie buduje wypasionych apartamentów po 100 000 PLN za 100 metrów kwadratowych.
Piotr Ż. edytował(a) ten post dnia 23.03.11 o godzinie 02:21