Temat: FOTOTRONIK na medal - z kartofla.
Witam.
Ja również miałem ciekawe doświadczenie z tym serwisem.
W moim, niemalże dwuletnim Lumixie LX5 zaczął szwankować spust migawki. Możliwe było zrobienie zdjęcia tylko przy bardzo mocnym wciśnięciu spustu. Focus w połowie spustu nie działał. Sugerując się niezłymi opiniami o serwisie fototronik oddałem aparat do naprawy (28 czerwca 2012), pokazując w czym jest problem. Po 2 lub 3 godzinach otrzymałem mailem kosztorys, w którym zdiagnozowano usterkę: "Aparat po upadku - naprawa złącza międzypłytowego" - koszt 240 złotych. Trochę mnie to zdziwiło, bo aparat faktycznie mi upadł z niewielkiej wysokości, ale parę dni po jego zakupie, a następnie przez prawie dwa lata działał bez zarzutu. Jednak stwierdziłem, że "fachowcy" pewnie wiedzą co mówią i zgodziłem się na naprawę. Teraz wiem, że usterka taka była nawet możliwa ze względu na budowę aparatu i mocny docisk spustu, kiedy to było możliwe zrobienie zdjęcia, mógł wpływać na wspomniane złącze.
Po ośmiu dniach (6 lipca 2012) otrzymałem kolejnego maila z nowym kosztorysem. Okazało się, że podczas naprawy znaleziono nowy problem: "stwierdzono mikropęknięcie na płycie głównej- brak możliwości usunięcia usterki - niezbędna wymiana płyty głównej" - koszt z robocizną 1600 złotych. Oczywiście zrezygnowałem z naprawy z prostej przyczyny: cena nowego LX5 z roczną gwarancją i FV to 1699 złotych. Aparat odebrałem w sobotę 7 lipca 2012 (koszt usługi 0 złotych).
Zacząłem się zastanawiać nad objawami, które na logikę pasowały bardziej do uszkodzenia mechanicznego, a nie problemu z elektroniką. Nie mając nic do stracenia poszukałem w sieci instrukcji serwisowej i zabrałem się do rozkręcania aparatu. Po 20 minutach dotarłem do płytki, w którą wlutowany jest dwustopniowy przycisk migawki. W przybliżeniu kawałek wyprofilowanej blaszki, którą dociska stalowy bolec połączony ze spustem. Już na pierwszy rzut oka widać było, że tworzywo pokrywające przycisk na zewnątrz jest nieco zniekształcone. Więc pomyślałem, że problem może być ze stykiem. Nie jestem ekspertem, ale przypuszczam że ostatnimi czasy aparat mógł się nagrzać na słońcu i tworzywo w kontakcie z metalowym bolcem wciskającym przycisk odkształciło się. Przemyłem przycisk spirytusem, osuszyłem i nakleiłem na niego malutki kawałek folii 3M, dzięki czemu jego powierzchnia znów była równa.
Przed złożeniem aparatu wykręciłem płytę główną i milimetr po milimetrze przejrzałem ją pod lupą nie dostrzegając żadnych "mikropęknięć"... być może powinienem był użyć mikroskopu elektronowego, jednakże takowego nie posiadam :(
Po skręceniu aparat działa jak nowy.
Kosztorys mojej naprawy:
5 minut szukania instrukcji serwisowej,
skrawek samoprzylepnej folii 3M około 3x3 mm
parę mililitrów spirytusu
około 70 minut robocizny (długo przeglądałem płytę główną w poszukiwaniu zdiagnozowanej w serwisie katastrofy).
Podsumowując.
Jestem bardzo zadowolony, że serwis fototronik nie otrzymał ode mnie ani grosza !
Wiem, że nie jest to profesjonalna naprawa, jednak nie mam dostępu do części serwisowych. Chętnie wymieniłbym całą górną płytkę, na której znajdują się przyciski i potencjometry (koło nastaw, migawka, nagrywanie filmów i włącznik), co najprawdopodobniej powinien zrobić serwis. Chciałbym jednak wiedzieć dlaczego "fachowiec" nie zauważył tak błahej usterki?
Pytania na które nie znam odpowiedzi:
1. czy pierwszy kosztorys stwierdzający upadek był na oko, ze względu na minimalne wgniecenie obudowy (upadek sprzed dwóch lat)?
2. czy drugi kosztorys miał mnie zniechęcić do naprawy, aby ukryć niemożność zdiagnozowania problemu, czy naciągnąć na kasę?
3. co pojawiłoby się w trzecim kosztorysie, kiedy to okazałoby się, że migawka wciąż nie działa z nową płytą główną?
Aby nie być posądzonym o bycie konkurencją załączam zrzuty kosztorysów. Mogę również załączyć "Potwierdzenie odbioru" serwisu z dnia 7-go lipca 2012
kosztorys1
kosztorys2
Pozdrawiam