Temat: Event w deszczu
Kilka klasycznych rozwiązań (gdy nie można się pod czymś większym schować):
- Osłona przeciwsłoneczna. W zasadzie rozwiązuje problem, ale tylko dla teleobiektywów. Dla szerokich kątów jest zbyt wąska i deszcz pada na obiektyw. Zawsze mam je na każdym obiektywie, nie tylko w deszczu (likwidują lub zmniejszają bliki).
- Parasolka, średnio wygodna, ale bardzo przydatna rzecz i zwykle ktoś ją ma. Łatwo ją schować i transportować, można przypiąć do pasa, więc jest w każdej chwili pod ręką. Idealna przy szerokim kącie, gdy osłona obiektywu jest krótka. Przy szerokim kącie kadruję pod parasolem, a w momencie robienia zdjęcia na ułamek sekundy go cofam. W dłuższej perspektywie parasolka przemoknie, gdy od wewnątrz styka się z głową/ciałem, więc kapie też od środka:-)
- Worki i pokrowce - na aparat i na obiektyw. Bywają przydatne, ale nie lubię ich używać. We wnętrzu zbiera się wilgoć, mogą parować, może wlewać się do nich woda, utrudniają widoczność i poruszanie obiektywem, długo się je suszy (worek można wyrzucić).
- Szmatka do osuszania. Ostatnia deska ratunku:-) Mogę być mokry jak pies, ale muszę mieć coś suchego w zapasie do osuszania obiektywu - jeżeli mam worek, chronię nim nie sprzęt, ale właśnie jakiś materiał do wycierania kropelek. Jak deszcz jest słaby rolę suszarki pełni tiszert pod kurtką. Dobre są też papierowe chusteczki, szybko i sprawnie piją wodę bez rozmazywania kropki po całym szkle.
- Jeżeli zacina wiatr i mogę, ustawiam się tyłem do wiatru, nawet duży deszcz nie jest wtedy przeszkodą. Jeżeli są jakieś pionowe ściany lub inne przeszkody terenowe (pień grubego drzewa), jestem za nimi bezpieczniejszy.
W pełnym deszczu zmiana obiektywu to igranie z losem, lepiej mieć coś uniwersalnego zanim zacznie na dobre padać. Sprawdzam też pojemność karty i stan akumulatora, aby w razie potrzeby wymienić wszystko przed deszczem i nie otwierać torby (najlepiej ją uszczelnić workiem).
Po foceniu nie wkładam aparatu do torby z innym sprzętem, bo wtedy wszystko się zawilgoci. Aparat już do końca jest "skażony" i czeka na wysuszenie. Pozostały sprzęt mam suchy i gotowy do użycia cały czas. Gdy kończy padać wszystko osuszam wstępnie szmatką.
Tak, czy owak, największą bolączką są te krople na przedniej soczewce i wiele bym dał za magiczne szkło niełapiące wody albo łapiące tylko mikroskopijne krople, które nie robią za dodatkowe soczewki zniekształcające obraz (mikrokropelki tylko zmiękczają).