Dagny Kurdwanowska

Dagny Kurdwanowska Wolny strzelec
wyborowy

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

No i gdzie taką Bessę kupić? Bo już szukam i szukam i na nic w rozsądnej cenie nie trafiłam.
Mariusz Busiło:
Dagny Kurdwanowska:
Czym Ty fotografujesz?

a roznie ;-)
Bessa R + 21, 35 lub 50mm
d100 lub f601 + 24, 50 lub czasem 18-35
lomo fisheye
samsung nv7
a nawet samsung sgh-i600 ;-)
Mariusz Busiło

Mariusz Busiło Prawnik ds.
telekomunikacji,
prawa autorskiego,
mediów i ...

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Dagny Kurdwanowska:
No i gdzie taką Bessę kupić? Bo już szukam i szukam i na nic w rozsądnej cenie nie trafiłam.

ja kupowaleem TU

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Troszkę tu padło różnych stwierdzeń, postaram się odnieść do tego i rozwinąć trochę temat.

Street to w żadnym wypadku nie jest reportaż. Reportaż w fotografii rządzi się swoimi prawami i nazywanie fotografii ulicznej tym mianem jest dużym nadużyciem. Reportaż się wywodzi z literatury i w fotografii niektóre rzeczy się pokrywają (chociażby podstawa - powinien mieć rozpoczęcie i zakończenie). Poza tym fotografuje się mając w głowie dany temat i ważniejsze jest często zdjęcie, które spaja wszystko w całość niż perełka, która sama w sobie jest doskonała, ale nie pasuje do reszty. I tu też wychodzi kolejna sprawa - ilość zdjęć. Jedno zdjęciowy reportaż, to nie żaden reportaż - za to street photo jako jedno zdjęcie ma jak najbardziej rację bytu.

Gdyby był tu ktoś, kto wie więcej o reportażu, to pewnie mógłby jakiś elaborat o tym trzasnąć, bo to jest ogromnie szeroki temat, ale niestety jak widzę na razie muszę wystarczyć te skrawki, które mam o reportażu w głowie. Niestety też ciężko o tym znaleźć dużo informacji...

Nie mylcie też reportażu z dziennikarstwem - to jest również nadużycie.

Fotografii ulicznej bliżej jest do dokumentu, ja nawet bym pokusił się o stwierdzenie, że to jest specyficzny rodzaj dokumentu. Dlatego lubię czasem mówić "dokument uliczny", ale nigdy "reportaż uliczny". Chociaż w tym akurat miejscu to bardziej moje odczucia (choć wierzę w to, że poprawne ;), niż coś, czego jestem bardzo pewny.

Jedyna zwięzła i trafna definicja, na jaką się natknąłem w sieci wisi na stronie snaps.pl, a brzmi:

"Street Photography - to fotografia niereżyserowana, przedstawiająca bardziej sytuacje lub sceny niż konkretne obiekty czy ludzi. Intensywnie operująca skojarzeniem, zestawieniem, kontrastem i anegdotą, często eksponująca znaczenie momentu. Swoją nazwę zawdzięcza początkom, które miała na miejskiej ulicy, dziś bardziej odnosi się do stylu a nie do miejsca wykonania."

To jest na tyle ogólne, żeby zmieścić większość fotografii ulicznej, ale na tyle dokładne i konkretne, żeby nie mieszać tego z innymi dziedzinami pokrewnymi.

Są oczywiście inne definicje, które są mniej lub bardziej trafne. Bruce Gilden powiedział kiedyś: "If you can smell the street by looking at the photo, it's a street photograph", czyli "Jeżeli możesz poczuć uliczę poprzez oglądanie fotografii, to jest to fotografia uliczna". I to jest doskonała definicja, ale jedynie dla tego co robi sam Gilden. W końcu fotografia uliczna jedynie swoje początki ma na ulicy.

Idąc dalej - kolor w fotografii ulicznej. Niestety stwierdzenie "prawdziwe street photo kojarzy mi się z fotografią czarno-białą" brzmi co najmniej dziwnie. Oczywiście, klasyczne street photo rzeczywiście powinno się kojarzyć z czernią i bielą (wszak początek fotografii ulicznej to pewnie lata 20-30ste). Gdyby to słowo zostało użyte, z pewnością bym się zgodził.

Nie zapominajmy jednak, że ojcem fotografii kolorowej nazywa się Williama Egglestona, który swoje najsłynniejsze zdjęcia zrobił w latach 70tych. Jeszcze długo potem większość fotografów nie uznawała fotografii kolorowej twierdząc, że wszystko co w fotografii jest kolorowe nie może być sztuką.

Dlatego nie dziwi fakt, że aby na dobre kolor zagościł wśród fotografujących w konwencji street photo, potrzeba było czasu. Jednak teraz nie potrafię sobie wyobrazić fotografii ulicznej bez tej kolorowej części zdjęć, którą znam. W Polsce bardzo ciekawie koloru używa Piotr Koszczyński -
http://snaps.pl/index.php?album=piotr-koszczynski . Jeden z moich ulubionych uliczników Matt Stuart także nie odrzuca koloru i na dobre mu to wychodzi - http://www.mattstuart.com/ . Nie sięgając daleko można by jeszcze wymienić Jeffa Mermelsteina i Joela Meyerowitza, jakbym jeszcze chwilę pogrzebał w pamięci, to myślę, że cośby się jeszcze znalazło.

Poza tym, gdy słyszy się "Alkos", pewnie przychodzi wam na myśl właśnie czerń i biel. Wszyscy, którzy do niego zaglądają, pewnie zdążyli zauważyć, że ostatnich kilkadziesiąt zdjęć jest w kolorze i podejrzewam, że przez jakiś czas tak zostanie.

Mam nadzieję, że troszeczkę ta moja pisanina pomoże, chociaż sam jestem na początku drogi i mam więcej pytań niż odpowiedzi, dlatego ciężko mi pisać dokładniej. A należałoby.
Dagny Kurdwanowska:
No i gdzie taką Bessę kupić? Bo już szukam i szukam i na nic w rozsądnej cenie nie trafiłam.

A jaka to jest rozsądna cena? Bessa R to teraz jak mniemam 800-1000zł za body. Ja kupiłem besse R3A w foto-mundus. Aktualnie w przeliczeniu na złotówki wychodzi 1700zł, do tego jakiś obiektyw trzeba by dokupić.

To nie jest moim zdaniem nierozsądna cena. Ludzie są gotowi wydawać po 3 i więcej tysiecy na cyfry z kiepskim kitowym zoomem, ale jak cena analoga ma 4 cyferki to już jest dużo ;). Ale zobaczcie sobie ile kosztuje leica m7 - podobna możliwościami do bessy r2a i r3a (oczywiście bessy to nie to samo, ale moim zdaniem z nawiązką wystarczą wszystkim, którzy na leice nie mają pieniędzy).

Jeżeli nie chcesz tyle wydawać, to poszukaj jakichś dalmierzy ze stałą optyką. I tak na ulicy obiektywy 35, 40, czy 50mm najczesciej montowane do aparatów ze niewymiennym obiektywem są wystarczające w zupełności, dlatego jeżeli komuś szkoda pieniędzy, to powinien się zaopatrzyć w taki sprzęt.

Jeżeli NAPRAWDĘ zamierzasz sobie kupić dalmierza, to się odezwij na priv, żeby tematu nie zaśmiecać - może rozwieje Twoje wątpliwości i postaram się doradzić.

Pozdrawiam

P.S. Nawiązując jeszcze do słów z pierwszego posta:

tymczasem obserwuje, ze w swoich galeriach pokazujecie czasami zdjecia architektury miejskiej, czasem nawet detale...

Widziałem niewiele zdjęć, na których nie ma ludzi, a które mógłbym z ręką na sercu zaliczyć do kategorii fotografii ulicznej. Więc albo te galerie to po prostu z założenia miszmasz, albo ktoś bardzo, ale to bardzo myli gatunki.

A przykładowe street photo bez ludzi tutaj:

Obrazek


Obrazek


P.S.2 Wiem, że tam na początku tematu już ktoś zaprzeczył, jakoby fotografia uliczna to taki uproszczony reportaż, wiem, że pisał też Mariusz o kolorze, ale chciałem to choć troszkę rozwinąć. Na tyle na ile mi wiedza pozwala. Mam nadzieję, że nikt nie zlinczuje za powtarzanie się w pewnych kwestiach ;)Łukasz Sarnacki edytował(a) ten post dnia 13.11.08 o godzinie 02:41

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

W nawiązaniu do innego tematu i zamieszczonego przeze mnie zdjęcia chciałbym się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że nie należy ono do fotografii ulicznej. W dużej mierze wynika to z faktu, że dla mnie w fotografii ulicznej nie jest najważniejsza obecność człowieka, tylko pewnej sytuacji, zazwyczaj zresztą z człowiekiem powiązanej. Zarzutem pod adresem powyższej fotki była nieobecność ludzi - otóż i tak i nie. Przedstawiona na nim sytuacja (bo to *sytuacja* została sfotografowana, a nie ulica) jest wynikiem działalności człowieka, stanowi też interesującą (w mojej opinii) ilustrację pewnych ludzkich zachowań i nastawień - nawet jeśli niezamierzoną.

A pod postem przedmówcy mógłbym się w dużej mierze podpisać - doskonałe podsumowanie tematu.Piotr Dopart edytował(a) ten post dnia 20.11.08 o godzinie 23:07

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Piotr Dopart:
W nawiązaniu do innego tematu i zamieszczonego przeze mnie zdjęcia chciałbym się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że nie należy ono do fotografii ulicznej. W dużej mierze wynika to z faktu, że dla mnie w fotografii ulicznej nie jest najważniejsza obecność człowieka, tylko pewnej sytuacji, zazwyczaj zresztą z człowiekiem powiązanej. Zarzutem pod adresem powyższej fotki była nieobecność ludzi - otóż i tak i nie. Przedstawiona na nim sytuacja (bo to *sytuacja* została sfotografowana, a nie ulica) jest wynikiem działalności człowieka, stanowi też interesującą (w mojej opinii) ilustrację pewnych ludzkich zachowań i nastawień - nawet jeśli niezamierzoną.

OK, rzeczywiście sprawa jest dyskusyjna. Mea culpa, bo to chyba ja napisałem, że to nie street photo. Tyle, że nigdzie nie pisałem, że street photo nie może być bez ludzi.
A pod postem przedmówcy mógłbym się w dużej mierze podpisać - doskonałe podsumowanie tematu.

to jest rozpoczęcie tematu moim zdaniem ;)

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Łukasz Sarnacki:
Piotr Dopart:
W nawiązaniu do innego tematu i zamieszczonego przeze mnie zdjęcia chciałbym się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że nie należy ono do fotografii ulicznej. W dużej mierze wynika to z faktu, że dla mnie w fotografii ulicznej nie jest najważniejsza obecność człowieka, tylko pewnej sytuacji, zazwyczaj zresztą z człowiekiem powiązanej. Zarzutem pod adresem powyższej fotki była nieobecność ludzi - otóż i tak i nie. Przedstawiona na nim sytuacja (bo to *sytuacja* została sfotografowana, a nie ulica) jest wynikiem działalności człowieka, stanowi też interesującą (w mojej opinii) ilustrację pewnych ludzkich zachowań i nastawień - nawet jeśli niezamierzoną.

OK, rzeczywiście sprawa jest dyskusyjna. Mea culpa, bo to chyba ja napisałem, że to nie street photo. Tyle, że nigdzie nie pisałem, że street photo nie może być bez ludzi.

Nie nie, to założyciel grupy wysunął taki zarzut. :) A stwierdzenie o obecności ludzi znajduje się już w tym temacie.
A pod postem przedmówcy mógłbym się w dużej mierze podpisać - doskonałe podsumowanie tematu.

to jest rozpoczęcie tematu moim zdaniem ;)
Prawdę mówiąc nie wiem co jeszcze jest tu do dodania. :) Tym bardziej, że post zawierał argumentację, linki do źródeł i cytaty, a stwierdzenia nie opierały się na "widzimisię". Nikt nie kwapił się zresztą do polemiki, a mój wpis pojawił się tu nie z niezgody z którymkolwiek ze stwierdzeń, a ze względu na nieporozumienie (jak dla mnie) w innym temacie.

Jeszcze a propos:
OK, rzeczywiście sprawa jest dyskusyjna. Mea culpa, bo to chyba ja napisałem, że to nie street photo.
Gdyby Pan jednak był napisał, że to nie street photo, to jakich argumentów by Pan użył? Pytam teraz z ciekawości. :) Ja sam mógłbym sobie zarzucić, że zdjęcie zostalo wykadrowane, choć w mojej opinii nie jest to nic dyskwalifikującego.Piotr Dopart edytował(a) ten post dnia 21.11.08 o godzinie 12:55

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Piotr Dopart:
Nie nie, to założyciel grupy wysunął taki zarzut. :) A stwierdzenie o obecności ludzi znajduje się już w tym temacie.

To musiałem jedynie tak tylko wtedy pomyśleć ;)
Prawdę mówiąc nie wiem co jeszcze jest tu do dodania. :) Tym bardziej, że post zawierał argumentację, linki do źródeł i cytaty, a stwierdzenia nie opierały się na "widzimisię". Nikt nie kwapił się zresztą do polemiki, a mój wpis pojawił się tu nie z niezgody z którymkolwiek ze stwierdzeń, a ze względu na nieporozumienie (jak dla mnie) w innym temacie.

Wiesz, powstało na przykład już coś takiego jak "nowojorska szkoła street photo", którą określa się pewien rodzaj zdjęć z pierwszej połowy XX wieku. Temat jest moim zdaniem szerszy niż się wydaje z pozoru. Ja sam zawsze zarzekałem się, że nie lubię szufladkowania i oczywiście dalej twierdzę, że najlepiej po prostu skupić się na robieniu zdjęć, niż myśleć jak je zakwalifikować, ale takie dywagacje na temat różnych trendów (chociażby tego ochrzczonego nowojorskim) i istoty street photo mogą być niewątpliwie ciekawe (nie należy przesadzić po prostu ;).

Gdyby Pan jednak był napisał, że to nie street photo, to jakich argumentów by Pan użył? Pytam teraz z ciekawości. :) Ja sam mógłbym sobie zarzucić, że zdjęcie zostalo wykadrowane, choć w mojej opinii nie jest to nic dyskwalifikującego.

Jest nietypowe jak na street photo, chyba zbliża się gdzieś do granicy. Sam nie wiem szczerze mówiąc - ja na początku pomyślałem, że nie jest, ale to było na szybko, raczej intuicyjnie.

Pozdrawiam

P.S. Ja nie żaden "Pan", młokos jeszcze jestem ;)Łukasz Sarnacki edytował(a) ten post dnia 21.11.08 o godzinie 13:46
Marcin K.

Marcin K. inżynier budowy

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Mariusz Busiło:
w tym watku chcialbym, abysmy porozmawiali na temat tego jak rozumiemy i definiujemy fotografie uliczna, ang. street photo.
dla mnie to zawsze byla fotografia ludzi na ulicy, zwana niekiedy uproszczonym reportazem... tymczasem obserwuje, ze w swoich galeriach pokazujecie czasami zdjecia architektury miejskiej, czasem nawet detale...

jak to jest wiec z ta fotogafia uliczna w Waszym rozumieniu?

zdecydowanie to pierwsze - bo jest jakiś przekaz... no i koniecznie musi być kawałek chodnika lub asfaltu ;)...
Aleksander Lucis

Aleksander Lucis waiting for amero

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Definicja street jest jak definicja wiary. Jest ich wiele, każdy może się jej nauczyć, ale z czuciem to już różnie bywa. W ostatnim okresie pojawiło się wielu zwolenników tego fotogatunku, ale niestety wcale nie przekłada się to na większą ilość prawdziwych streetowych fotografii. Rodzi się jakaś maniera do podpisywania dowolnej sceny sfotografowanej na ulicy jako street - nie o to bynajmniej chodzi.

Problem polega na tym że street jest wymagająca. Dużo bardziej niż cały szereg innych rodzajów fotografii. Oko, intuicja, wiedza, refleks, są tu dużo bardziej istotne aniżeli zaplecze sprzętowe, albo doświadczenie.

Co do samej definicji to jakiś czas temu napisałem coś w tym tonie dla nieistniejącego już magazynu Chip Foto-Video

"Definicji i zasad związanych z tą dziedziną fotografii jest niemalże tyle co pasjonujących się robieniem zdjęć w miejscach publicznych. Poglądy i warsztat fotografujących kształtują się z czasem, w miarę zdobywania nowych doświadczeń. Jedni nie godzą się na używanie teleobiektywów, inni uważają że na zdjęciach muszą znajdować się ludzie, a jeszcze inni akceptują tylko czarno - biały film. Jest jednak „coś” co łączy wszystkie te teorie i zmieniające się poglądy. To „coś”, to specyficzny język komentowania zastanej rzeczywistości. To fascynacja polowaniem na konteksty, grę symboli i ulotność ich zestawień. To jednym zdaniem - dostrzeganie i utrwalanie sytuacji niecodziennych w najzwyklejszej codzienności."

Oczywiście zdaję sobie sprawę z ułomności i nieprecyzyjności niektórych określeń. Całą zabawa polega bowiem na tym by jak najwięcej czuć i rozumieć (co też precyzyjne nie jest).

W 3 dni jestem w stanie nauczyć fotografować średnio zdolnego nastolatka w studyjnych warunkach. Tyle samo prawdopodobnie potrzeba by nauczyć fotografii makro.

Na koniec sobie zarymuje...

Street, reportażu i dokumentu nie można się niestety "naumieć" - trzeba to po prostu czuć, żeby w ogóle zrozumieć.

PozdrawiamAleksander Lucis edytował(a) ten post dnia 26.11.08 o godzinie 10:39

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

jest taka pozycja jak
Street Photography (from Atget to Cartier-Bresson).

polecam, bo przyda się rys historyczny do wyciągania wniosków :)

dla mnie osobiście streetphoto to dokument. miejsca, ludzi, sytuacji.

z drugiej strony street to impresja. w sumie temat rzeka, zamiast definiować róbmy zdjęcia. potem ktoś nam najwyżej powie że to nie street :)

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

ja się pokuszę o stwierdzenie, że nie ma jednoznacznej definicji street, generalnie za Marcinem

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Piotr Galas:
Sławomir J.:
Jeśli w B&W to już zupełnie odlot, bo skupia a nie rozprasza jak color

Tylko dlatego, ze z koloru trzeba umiec skorzystac, a to duzo trudniejsze niz B&W.

Dokładnie - kolorowa fotografia uliczna jest po prostu trudniejsza, ale nie technicznie - moim zdaniem wymaga po prostu nieco więcej uwagi przy szukaniu scen. No i ten kolor musi zagrać swoją rolę, nie może tylko być.
Łukasz zacytował definicję, zgodnie z którą fotografia uliczna to kontrast, zestawienie. Kolor wpisuje się w tę definicję moim zdaniem, bo i kontrast i zestawienie to pojęcia opisujące to w jaki sposób postrzegamy kolory.
Wg mnie zajmujące jest też użycie określenia "klasyczna" dla opisania
czarno-białej fotografii ulicznej. Choć z drugiej strony skąd pewność, że fotografowie z lat 20. i 30. nie używaliby koloru, gdyby mogli? Podobnie jest z użyciem pojęcia klasyczny do opisywania antycznej rzeźby i architektury - jak byśmy zareagowali na mieniący się setkami kolorów Akropol albo Grupę Laokoona w kolorze (a przecież takie właśnie były "od nowości")?

Zajrzyjcie na stronę Damiana Chrobaka i jego kolorowe fotografie - dla mnie doskonały przykład tego jak ważny może być w fotografii ulicznej kolor.
A czy ktoś z "czarno-białych tradycjonalistów" odważy się skrytykować kolorowe zdjęcia Mayerowitza?Michał Bagrowski edytował(a) ten post dnia 03.08.10 o godzinie 09:04

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Dawid Romaldowski:

Oczywiscie definicja "street photo" jest dość elastycznia, część osób bedzie zwolennikami definicji (nurtu) wytworzonego w około jednego sławnego fotografa a część w około drugiego.

A to bardzo ważne. Każdy fotograf, tak jak malarz, rzeźbiarz - powinien mieć swojego mistrza i gapić się na jego fotografie całymi godzinami. Taki mistrz daje w pewnym momencie impuls, jest muzą, która sprawia, że odnajdujemy swoje miejsce w fotografii. Oczywiście mistrz nie może stać się bożyszczem - inspiracji szukać należy u wielu fotografów.
Jedni nie dopuszcza do siebie mysli, że można uprawiać "street" aparatami cyfrowymi a jak analogi to tylko cz-b film.
Najważniejsze nie dać się zwariować, wziąść aparat iść w miasto i strzelać. Nie ważne czy mamy Leice czy nie, ważne żeby złapać te wesołe/smutne/proste/zwykłe/absurdalne/abstrakcyjne/itp sytuacje które każdego dnia mają miejsce na ulicach każdego miasta.

Jak mawia jeden z moich nauczycieli zdjęcie powstaje najpierw między uszami a nie w aparacie. Owszem - moim marzeniem jest Leica M6, może Bessa, ale tylko dlatego, że wiem co te aparaty potrafią. Ale ich nie mam, więc robię swoim banalnym Pentaxem MZ50 z kitowym obiektywem albo cyfrową hybrydą Fuji. Ustawiam obiektyw na 35 albo 50 i trzaskam. Prędzej kupię jakiś obiektyw do Pentraxa niż Leicę, bo takie realia materialne. A co do cyfrowej fotografii - to komfort, jakość i możliwości które daje (również w procesie postprodukcji) są dla mnie poza dyskusją.
Jeszcze o tych marzeniach fotograficznych. Gdybym miał 10 tysięcy (a tyle kosztuje M6 z obiektywem) i mógł te pieniądze przeznaczyć na fotografię, to zabrałbym swojego Pentaxa wartego 500,- i cyfrówkę z zoomem i pojechałbym do Nowego Jorku na tydzień. I co rano sikałbym ze szczęścia, że mogę tam fotografować. Nieważne czym...

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

...Michał B. edytował(a) ten post dnia 06.08.11 o godzinie 17:54

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Marek Osada:
Europride

jak dla mnie to reportaż, ale nie street, jestem ciekaw co na to reszta

konto usunięte

Temat: fotografia uliczna - definicja gatunku...

Aleksander Atamańczuk:

nie rozumiem Twojego zdjęcia zamieszczonego w WASZE ZDJĘCIA STREET
przecież to po prostu rząd lamp

Następna dyskusja:

fotografia uliczna - pytanie




Wyślij zaproszenie do