Temat: W czym znalazłeś swoje schronienie?
Według nauk tybetańskiego bon, które mam zaszczyt zgłębiać i stosować na co dzień człowiek nie może znaleźć prawdziwego schronienia w świecie. To światowe, zewnętrzne schronienie, bez względu na jego rodzaj, jest dobre, ponieważ go wspiera, ale nie wystarczy. Ostateczne schronienie można odszukać jedynie we własnym wnętrzu, w sobie samym, w swojej prawdziwej naturze. Nie są to buddyjskie frazesy. Uwaga człowieka powinna kierować się do wnętrza, by mógł rozpoznać swoją prawdziwą naturę, która przejawia się jako spokój ciała, cisza mowy i przestrzeń umysłu.Gdy przyjrzymy się religiom, filozofiom i własnemu życiu, które nie zawsze zwrócone jest do wnętrza, zauważymy, że poczucie schronienia, jakie można znaleźć na zewnątrz to rzeczywiście za mało. Widzimy ogrom różnych rzeczy, warunków, słów, teorii, zjawisk, których natłok sprawia, że czujemy się w nich zagubieni.
To, co ma przynosić nam wsparcie, może nas pogrążać w jeszcze większym pomieszaniu i zagubieniu. Weźmy na przykład samą religię buddyjską z całym jej zewnętrznym przejawem. Symbole, flagi, świątynie, cała masa różnych rzeczy. Dla wielu osób mogą one wydawać się schronieniem, podobnie jak dla innych pieniądze, samochody i inne rzeczy materialne.
Bez otwarcia się na wewnętrzne schronienie, zewnętrzne schronienie stanie się dla nas pułapką. Uzależnimy się od tego, a to wcale nam nie pomoże w momencie prawdziwego kryzysu i śmierci.
Wszystko to, czemu ufamy i na czym polegamy na zewnątrz, czym się powinniśmy wspierać, bez rozpoznania wewnętrznego schronienia stanie się dla nas więzieniem.
Możemy zacząć od najbliższych rzeczy i osób, od naszego domu, naszej rodziny i znajomych. Bez kontaktu z prawdziwym, wewnętrznym schronieniem będziemy wikłać się w różne relacje, w przywiązanie do miejsca zamieszkania. Osoby i rzeczy łatwo będą wyprowadzać nas z równowagi, jako że odbiorą nam poczucie bezpieczeństwa, stabilności gdy zaczną działać lub znajdować się w stanie, który jest dla nas nieodpowiedni, czyli tak czy inaczej zawodzić i szwankować jako nasze punkty oparcia. A tak dzieje się zawsze.
Widać to zwłaszcza w obliczu śmierci. Zawala się wszystko - cały świat różnych schronień. Nic i nikt nie może pomóc. Dla tych, którzy są opuszczani, człowiek staje się nieobecny, znika, przestaje istnieć. Zawiodło wszystko i wszyscy czują się zawiedzeni.
Życie na tym świecie to za mało. Rzeczy, jakie na nim znajdujemy, możliwości, jakie przed nami otwiera to za mało. Świat jest dobry, jest pełen dóbr. Ale każde dobro ma również swoją prawdę, jest pewną prawdą. Jeśli chodzi o nasze prawdziwe, ostateczne schronienie, to musimy go szukać gdzieś indziej - w tym, co w nas ostateczne, w naszym duchu a nie ciele i jego świecie, czyli tym, co zmienne, co umiera.
To szukanie schronienia jest duchową ścieżką i medytacją. Medytacja powinna wypełniać nasze życie. Tylko wtedy moc naszego wewnętrznego schronienia będzie dla nas realna i przezwycięży przywiązania, jakie tworzymy w stosunku do tego, w czym widzimy swoje schronienie, ale co w istocie nim nie jest - w świecie dookoła, czyli w tym, co znamy z zewnątrz.
http://www.muninszaman.blogspot.com