Temat: Huna: Druga zasada szamańska: KALA

http://www.muninszaman.blogspot.com

Słowo “kala” w języku hawajskim znaczy tyle, co “rozluźnić, rozwiązać, wyzwolić, usunąć, odciążyć, zwolnić, odpuścić, uniewinnić, zdjąć, cofnąć, wybaczyć, przepraszać”. Znaczenie wskazuje na stan swobodnego bycia, relaksacji, braku przeszkód na zewnątrz i wewnątrz.
Wszyscy wiemy, że potrzebujemy pozbycia się przeszkód i że przeszkody istnieją. W naszych emocjach, myślach napotykamy na bariery, podobnie w naszych ciałach. Sprawiają one, że czujemy się ograniczeni.
Tutaj, gdzie siedzimy, jak się czujemy? Gdybyśmy mieli tak wypisać te różne przeszkody, jak wyglądałaby ta lista?
Skierujmy się na moment do środka, przymknijmy oczy. Zwracając się do wnętrza zadawajmy sobie pytanie: “co mnie ogranicza?”.
Może to będzie nałóg, może jakaś przypadłość fizyczna, może coś innego, jakieś nawyki myślenia. Tak czy inaczej wiedza na ten temat, wgląd w to, co nas ogranicza to warunek, by to przepracować.
Możemy uświadamiać sobie to, co nas ogranicza i w chwili, gdy to sobie uświadamiamy, na najgłębszym poziomie już się wyzwalamy.
Gdy energii jest wiele, może dojść do błyskawicznej odbudowy komórek, do natychmiastowych lub szybkich uzdrowień.
W hunie uznaje się powszechnie, że uzdrawianie nie jest tylko dostarczaniem ciału człowieka energii, ale i pracą nad jego wyzwalaniem od szkodliwych wzorców mentalnych i emocjonalnych nawyków.
Jesteśmy uwarunkowani. Nasza świadomość , IKE, jest uwarunkowana przez przekonania, poglądy, przesądy i trwałe kompleksy. Zajmują się nimi rzesze psychologów. To nie jest mrzonka - kompleksy psychiczne istnieją. I zapewne sami je dobrze znamy - od tych na punkcie swojej urody, wyglądu zewnętrznego, przez stan konta i w ogóle posiadania po zdolności intelektualne, aparycję czy ciekawą osobowość, czy nawet zdolności paranormalne.
Dziś ludzie są mocno zniewoleni przez używki, przez telewizję i komputer, przez jedzenie itd. Boimy się ciemności, mamy różne obsesyjne myśli, czujemy się jednym wielkim śmietnikiem. Szamani huny mówią nam, że powinniśmy i możemy to wszystko usunąć.
Jest to cały świat naszej osobowości, cała struktura kompleksów, które żyją niejako w nas i przez nas.
Jak praktycznie brzmi rada szamanów? Bardzo prosto: rozluźnij się. Relaksuj się. Gdy uwolnisz napięcia z ciała i umysłu, to wszystko zacznie odpadać naturalnie. Podtrzymujesz to tylko dlatego, że się głęboko nie relaksujesz.
Usiadźmy więc jeżeli możemy i zrelaksujmy się, wprowadźmy swoje ciało w stan rozluźnienia. Przyjmijmy wygodną pozycję. Niech oddech stanie się naturalny, niech ruch ciała stanie się naturalny. Niczego nie chwytamy, niczego nie chcemy wywołać. Relaks sam się pojawi, gdy stworzymy odpowiednie warunki, jakimi są bezruch ciała i umysłu.
Nie próbujmy wytworzyć relaksu, ponieważ będzie to relaks pełen strasu, czyli żaden relaks. Utrzymujmy ciało i umysł w stanie bezruchu, pozwólmy im po prostu spocząć w naturalnym stanie. Nie działajmy. Głęboka relaksacja nie jest działaniem, pojawia się z chwilą, gdy wyłączamy działanie. Ustaje nienaturalny ruch ciała i umysłu, który nazywa się na Wschodzie “karmą”.
Jeżeli jest tu jakieś działanie, to tylko świadomości, która pogłębia swoje doświadczenie spokoju, rozluźnienia, otwartości. To działanie odbywa się w duchu a nie w ciele i umyśle.
W relaksacji wprowadzamy prądy, energie ducha do ciała i umysłu a przez nie do naszego życia.
Energia ducha harmonizuje nas, uzdrawia i wyzwala, oświeca i uspokaja.
Spędźmy tyle czasu w relaksacji, ile potrzebujemy i wykonujmy ją - w taki czy inny sposób, może ten, który znamy i lubimy - kiedy chcemy i gdzie chcemy.
W codziennym życiu działanie ciała i umysłu przeszkadza duchowi. Jest ono od niego niezależne, nie opiera się na nim, nie wypływa z niego. Pochodzi z zewnątrz. To coś z zewnątrz sprawia, że nasze ciało i umysł zachowują się tak a nie inaczej. Dlatego nie mamy nad nimi kontroli. Nie możemy się przez nie swobodnie zamanifestować.
W relaksacji przynosimy niejako obie te rzeczy duchowi w “ofierze”. Jego pełna energii i świadomości oraz pozytywnych właściwości obecność może je wypełnić.
Niektóre metody koncentracji używają umysłowego ruchu by rozluźnić ciało. Nam chodzi jednak również o to, aby nie używać umysłu. Te metody są dobre, ponieważ czasami, może często potrzeba pomóc ciału się rozluźnić. Ale nie dają nam tego duchowego, głębokiego poziomu rozluźnienia, jaki pojawia się, kiedy rozluźniamy również umysł.
Są korzystne dla zdrowia i innych rzeczy, ale szamani prowadzą nas jeszcze dalej, do bezruchu również umysłu.
Tu też nie chodzi o to, by powstrzymywać myśli - to także jest działaniem. Z niczym nie walczymy, niczego nie chwytamy, niczego nie odrzucamy. Jesteśmy jak niebo. Chmury przychodzą i odchodzą, samowyzwalają się, a my im w tym ani nie pomagamy, ani nie przeszkadzamy. To jest proces naturalny, tak jak bicie serca czy oddychanie. My tylko usuwamy przeszkody dla tego procesu samooczyszczenia, samowyzwolenia poprzez zatrzymanie ciała i umysłu w jednym miejscu, poprzez zaprzestanie wysiłku fizycznego i mentalnego.
Nasze umysły ciągle snują plany, rozmyślają, marzą, wyobrażają sobie nas i innych ludzi, nieustanie bełkoczą. To wszystko przenosi się do ciała, które reaguje nerwowo stresem w różnych swoich częściach.
W umyśle pojawiają się różne tożsamości, różne idee, identyfikacje, wartości, konstrukty, które napędzają nasze życie. Problem w tym, że są one przypadkowe, chaotyczne, iluzoryczne, są jak sny, które bierzemy za rzeczywistość i które decydują o nastroju, w jakim się znajdujemy, o naszym poczuciu “ja” i innych rzeczach, włącznie ze stanem fizycznym.
Nie ma stanu czysto fizycznego przeżywanego w naszym ciele, zawsze jest to stan psychofizyczny. Podobnie nie ma poznania czysto zmysłowego, zawsze przejawia się w nim intelekt. Inaczej poznanie byłoby nieczytelne, nierozpoznawalne.
Jak to pisał jeden ze starożytnych greckim twórców: rozum widzi, rozum słyszy. Gdy rozluźniamy ciało a nie rozluźniamy rozumu, umysłu, tak naprawdę nie rozluźniamy w istocie niczego. Jeżeli próbujemy w naszym ciele zaprowadzić relaks, podczas gdy w głowie zachodzi istny kalejdoskop myśli, tracimy ostatecznie czas, ponieważ nasze rozluźnienie nie będzie gruntowne i autentyczne.
Umysł może wytworzyć na zlecenie nawet spokój, relaks, tak jak wymyśla inne rzeczy, włącznie z doświadczeniem pustki. Umysł jest bardzo twórczy. Nie będzie to jednak prawidziwe.
W taki sposób, za pomocą umysłu ludzie tworzą sobie “duchowe doświadczenia”, na podstawie których czują się kompetentni w wypowiadaniu się na tematy ezoteryczne, duchowe, szamańskie. Często, może zazwyczaj pomagają im w tym różne książki. Im ciekawsze, im bardziej opisujące, im barwniejsze, tych ich fantazje są bardziej “uduchowione” i “dojrzałe”.
W relaksacji przestajemy wysyłać zlecenia naszemu umysłowi, dlatego staje się bezrobotny. To oczywiście metafora, umysł nie ma inteligencji sam w sobie, nie jest istotą żywą. Naśladuje jednak istotę żywą, o czym przekonujemy się w snach. Umysł potrafi genialnie skopiować człowieka, z jego głosem, formą i innymi cechami.
Takie kopiowanie odbywa się w naszych głowach na co dzień. Mówimy o tym “sen na jawie”, ale jest to zwykła aktywność umysłu, którego nie nauczyliśmy się rozluźniać.
Z chwilą, gdy osiągniesz relaks umysłu, kopiowanie rzeczywistości zatrzyma się w miejscu.
Myśli są ważne i potrzebne, ale umysł powinien być jak marionetka w twoich rękach, którą kierujesz pociągając za sznurki a nie gruba lina, która się oplątuje.
Często próbujemy się wyplątać z tej liny szamocząc się, stawiając się za lub przeciw, używając logicznych argumentów, prowadząc dialog wewnętrzny. Ale w ten sposób pętle zaciskają się jeszcze bardziej.
Jedyny sposób, by się wyzwolić, to przestać się szamotać i w spokoju zobaczyć, że cała ta lina była jedynie wyobrażeniem, że nigdy nie istniała naprawdę. Że to był tylko sen.
Coś lub ktoś może mieć na ciebie wielki wpływ emocjonalny, seksualny, jakikolwiek inny. To jest według szamanów hawajskich stan niezdrowy, szkodliwy. Nic nie powinno nas związywać z innymi ludźmi ani z żadnymi rzeczami na świecie. Nic nie powinno nas obciążać.
My jednak wchodzimy w różne reakcje z tym, co nas otacza, ponieważ brakuje nam doświadczenia wewnętrznej przestrzeni. Jesteśmy przeładowani żądzą, gniewem, negatywymi emocjami, naszym ego.
Jesteśmy przywiązani do żądzy seksualnej, do żądzy pieniędzy i innych rzeczy, do gniewu, agresji, czasami może do smutku, żalu, nieprzebaczenia. Dlatego przywiązujemy się potem do tego, co na zewnątrz: do ludzi, którzy pociągają nas płciowo lub których nienawidzimy, do tych, którzy nas zranili, ciągle ich rozpamiętując, rozdrapując stare rany itd.
Przywiązanie pojawia się dlatego, że nie zgłębiliśmy dostatecznie stanu relaksu, naturalnego stanu, w którym spontanicznie przejawiają się prawda, energia ducha, to, kim naprawdę jesteśmy.
Nauczyliśmy się reagować na to, co na nas wpływa albo tłumieniem, albo uleganiem temu, zamiast w stanie relaksu dopuszczać to do swojej świadomości, konfrontować się z tym takim, jakim jest w naszej świadomości.
Coś oceniamy, coś potępiamy, coś wywyższamy i nazywamy “dobrym”. To wszystko praca umysłu. Gdy zaprzestajemy tej pracy, umysł przestaje osądzać, analizować, roztrząsać, zabarwiać i przywiązywać się do fragmentów doświadczenia. Staje przed nami całość. Dyskursywna myśl nie oddziela nas już od doświadczenia pełni.
Przestajemy opatrywać wszystko komentarzami. Nie znając relaksacji umysłu komentujemy wszystko, a nawet komentujemy własne komentowanie.
Jest w naszych wnętrzach wiele pomieszania, wiele autodestruktywnych tendencji. Biorą się one wszystkie ze stresu - stresu fizycznego i mentalnego. Stres pojawia się, gdy stoimy na zewnątrz, kiedy jesteśmy oddzieleni. Gdy tworzymy i podtrzymujemy złudne “ja” w naszym umyśle, tak jak tworzymy sny i różne postacie, które się w nich przejawiają, do złudzenia przypominające prawdziwych ludzi, ale nimi nie będące.
Podobnie nasze “ja” i inne wytwory umysłu na jawie, także odnoszące się do innych ludzi czy samej rzeczywistości, do złudzenia mogą przypominać to wszystko, ale są czymś różnym. Są tym, co oddziela nas od prawdy i rzeczywistości i co generuje masę stresu.
Dzisiaj ludzie mocno ulegają nastrojom. Zrobią coś tylko wtedy, gdy pozwoli im na to ich nastrój. Mówią wtedy: “chce mi się” albo “nie chce mi się”. Co to za wolność, kiedy coś “chce” za nas, a my pozostajemy bierni. Filozofowie od dawna uważają, że język naturalny odpowiada strukturze przeżyć psychicznych. Mówiąc “chce mi się” mówimy tym samym, że nie my decydujemy, nie my jesteśmy podmiotem woli, że jesteśmy przez coś zniewoleni.
Głęboki relaks może nas od tego wyzwolić. Wyzwoli nas od nastrojów, które tworzone są przez nawykowe działania umysłu.
Te “nastroje” można nazwać “rozstrojami”. Gdy gitara jest rozstrojona, nie można na niej wygrać akordu. Wydaje fałszywy dźwięk, który męczy ucho. A kiedy się ją nastroi, spełnia funkcję użytecznego narzędzia i możemy zagrać na niej co chcemy i kiedy chcemy. Staje się narzędziem naszej woli zamiast być czymś, od czego bolą nas głowa i uszy.
Relaksacja nastraja ciało i umysł do wibracji ducha. Nie może być to jednak zwykła, płytka relaksacja ciała sportowców, ale głęboka, również umysłowa, w istocie duchowa relaksacja szamanów.
Nie wystarczy raz wykonać ćwiczenie relaksacji a potem cieszyć się jej właściwościami do końca życia. Potrzeba przeniknąć relaksacją. Najlepiej stosować ją tak czy inaczej codziennie.
Są różne techniki. Preferujemy tu coś, co można nazwać “spokojnym spoczywaniem”. Odpoczywa, relaksuje się nie tylko ciało, ale i umysł.
W trakcie relaksacji będą wychodzić na powierzchnię różne uwarunkowania, to jest oczyszczający aspekt relaksacji.
Zaczną uwalniać się również toksyny, dlatego na początku możesz odczuć pewien dyskomfort, twój stan może ci się wydać gorszy niż był poprzednio. Jest to jednak tylko efekt naturalny, gdy ciało oczyszcza się z trucizn.
Spędzaj czas na relaksie. Możesz zacząć od rozluźnienia ciała a potem uwewnętrzniać te właściwości spokoju i rozluźnienia w umyśle. Niech przenikną do samego jądra twojej istoty.
Gdy pojawi się to, co cię blokuje, np. lęk przed śmiercią, obawy o zdrowie, o związek, o rodzinę, żądza seksualna itd. po prostu bądź z tym. Nie odrzucaj tego. Bądź z tym a to odpadnie, przerośniesz to swoją świadomością. To jest właśnie jeden z istotnych aspektów duchowego wzrastania, że wyrastasz ze swoich zabawek. Widzisz w tym coś banalnego, co wcześniej spędzało ci sen z powiek i tak mocno dotykało, a nawet stawiało na głowie całe twoje życie.
Wąż okaże się liną i strach zniknie naturalnie.
Jak długo powinna trać relaksacja? Ciało i umysł ci to pokażą. Będziesz wiedział, to będzie wrażenie “już”. Gdy skończysz przed tym wrażeniem, będzie tak, jakbyś gotował wodę. Może osiągnie ona 90 stopni, ale się nie zagotuje. Musi mieć 100 stopni. Wtedy to naprawdę odczujesz.
W moim przypadku gdy woda zaczyna się już gotować, oddech na chwilę się wstrzymuje na wydechu i ja wiem, że to już ten moment. Czasami potrzeba posiedzieć dłużej, gdy woda jest bardzo zimna. Wtedy czas gotowania się wydłuża. Im jest cieplejsza, czyli im bardziej dbamy na co dzień o to, by “żyć na luzie” i nie stresować się, ale się rozluźniać, tym mniej czasu nam potrzeba by pogłębić stan relaksu.
Im bliżej końca relaksacji, tym więcej ciepła, pary i błogiej otwartości.
W ten sposób możesz zacząć od zupełnie zimnej wody, wręcz lodowatej, albo nawet zamarzniętej na kamień i za pomocą relaksacji ciała i umysłu zamienić ją we wrzątek.
Ważne tylko, by dać temu potrzebny na to czas (haw. “manawa”).
Jak często się relaksować? Jak często potrzeba. Bez zegarka, nawet muzyki relaksacyjnej, możesz rozluźniać ciało i umysł w swoich naturalnych warunkach. To bardzo naturalna czynność.
Relaksacja, stan stabilności i wolności, który przynosi, jest podstawą innych metod huny. Gdy brakuje ci tego stanu, trudno będzie ci się skoncentrować, trudno będzie zrobić haipule czy nalu albo inną praktykę.
W ogóle trudno się żyje bez KALI. Wkładamy stale wielki wysiłek we wszystko, dźwigamy ciężary naszych myśli, uprzedzeń, żądz, wyobrażeń, pochodzenia, narodowości, rodziny, społeczności lokalnej, samego konwencjonalnego człowieczeństwa.
W hunie nie ma zmuszania się do czegoś. Konieczność przymuszania się jest dobra dla ludzi leniwych (inaczej niczego by nie zrobili), ale tylko wtedy, gdy nie zna się dostatecznie właściwości KALI. Kiedy w relaksacji nastroisz osobowość do tunera twojego ducha, granie na jej akordach będzie proste.
Ponieważ ciału i umysłowi nie pozostanie już żaden inny ruch do realizacji, poza ruchem świadomości, ducha, nie będziesz potrzebował żadnych “muszę” w swoim życiu.
I najlepiej już teraz zrezygnuj z tego słowa, wykreśl je ze swojego słownika w tym imperatywnym sensie.
To “muszę” jest wytworem zdeterminowanego, niezrelaksowanego umysłu. Kultywując “muszę” kultywujesz stres, a stres stoi za każdą chorobą i za blokadami w przepływie energii.
W umyśle zrelaksowanym nie ma “muszę” i związanego z nim napięcia. To jest umysł otwarty i posłuszny duchowi, czyli osobie, naszej istocie.
Ten umysł nie jest już twoim prześladowcą, imperatorem, prześmiewcą, krytykiem, twoim najgorszym koszmarem, ale narzędziem, byś robił za jego pomocą to, co zechcesz.
Przestaje być cenzorem i komentatorem, niezależnym od ciebie, pełnym egoizmu i pychy. Jest żywotny, elastyczny i przejrzysty.
I stan tego umysłu odpowiednio wpływa na ciało, które również się relaksuje, uwalnia napięcia, toksyny, osiąga harmonię, homeostazę, co pobudza jego uzdrawiające siły.
Według naukowców aż 80% nowotworów, także tych genetycznych, wywołuje zjawisko stresu. Stres osłabia całe ciało, jako że układ nerwowy podtrzymuje działanie każdego narządu. Choroby wirusowe (wszystkie) są łatwe do złapania dla osoby stresującej się, jej układ immunologiczny jest słaby.
Skoro stres wywołuje tak wiele zniszczenia, brak stresu powinien rozpocząć procesy odwrotne, odbudowy i uzdrawiania.
Jak praktykować? Zalecałbym w ten sposób, że wykonujemy główne ćwiczenie relaksacyjne raz dziennie lub więcej, a potem małe relaksacje, gdy np. opieramy głowę o oparcie fotela lub w innych sytuacjach, które znajdujemy w codzienności.
Krótkie chwile relaksu będą uzupełniać praktykę główną. Gdy np. czekamy w korku albo na przejściu dla pieszych lub w kolejce do kasy w sklepie możemy zamiast się stresować, ćwiczyć relaksację. Lecz wsparciem dla tego powinna być duża relaksacja, trwająca kilka albo kilkanaście minut.
Gdy nauczymy się relaksować, w końcu nasza woda będzie na tyle gorąca, że nie będziemy potrzebowali dłuższych sesji relaksacji. Siądziemy na chwilę i już zacznie się ona gotować.
Skorzystają na tym wszystkie nasze związki ze światem zewnętrznym i wszystkie nasze praktyki duchowe, szamańskie, nasza praca, hobby itd. I skorzystają na tym ludzie, którzy nas otaczają, jako że będziemy dla nich mili, sympatyczni, wypoczęci w ich obecności, wolni od nich i nasz stan zacznie się poniekąd udzielać również im poprzez wymianę doświadczenia i energii drogą tego, co kahuni nazywają “kino aka” (rozumiane jako “ciało energetyczne”).
Zauważmy, że podobnie robią psy, koty i różne dzikie zwierzęta. Często odpoczywają, kładą się nie tylko na noc, ale częściej, wiele razy na dzień. Nasze ciało działa podobnie, co pokazuje tzw. “psychologia porównawcza”. My jednak nieustannie czymś się zajmujemy, jeżeli nie cieleśnie, to umysłowo. Nawet gdy odpoczywamy po pracy, to z pilotem od telewizora w ręku.
NIE UMIEMY NAPRAWDĘ, DOGŁĘBNIE ODPOCZĄĆ.
To nie daje wypocząć umysłowi, a my po prostu ulegamy szkodliwemu nałogowi, który generuje stres w naszym życiu.
Alkohol, papierosy czy narkotyki również nas nie rozluźnią. Uwolnimy się od mnóstwa dziecinnych nałogów gdy nauczymy się relaksu w sposób naturalny, taki, jaki preferują kahuni.
Poświęć codziennie trochę czasu na relaksację, a bez wysiłku zaczniesz osiągać to, czego zawsze pragnąłeś i co próbujesz osiągnąć wielkim nakładem pracy i środków.
Rozluźniaj i ciało, i umysł, i zewnętrzne, i wewnętrzne aspekty, tylko w ten sposób doświadczysz prawdziwej relaksacji, KALI.
Wolność nie leży w wielkich hasłach ani specjalnych warunkach na zewnątrz, ale w zrelaksowaniu, czyli wyciszeniu bełkoczącego umysłu, pełnego tego, czym nakarmił się drogą zmysłów, tym samym zamkniętego na ducha i jego obecność.
Twój stan może być cudownie błogi, spokojny, ugruntowany. Z jego puntu zauważysz, jak niedorzeczne są te wszystkie obsesyjne lęki przed śmiercią i życiem, te negatywne myśli, projekcje i scenariusze, jakie produkuje zestresowany umysł.
Zaangażuj się w praktykę KALI. Zatroszcz się o KALĘ, a KALA zatroszczy się o ciebie i otworzy dla ciebie wszystkie możliwości wszechświata, udzieli ci wsparcia na każdym poziomie, połączy cię z Bogiem, Manitou, Wielkim Duchem, bez względu na nazwę, jaką nadajesz Absolutowi.
Gdy cofną się twoje egoistyczne ograniczenia, automatycznie otworzą się przed tobą twoje duchowe możliwości. Nie musisz uczyć oka widzieć, wystarczy, że usuniesz z niego to, co przeszkadza mu w spełnianiu swojej naturalnej funkcji.
Nie musisz zastanawiać się co jest możliwe, wystarczy, że pozbędziesz się ograniczeń, jakie narzucasz sobie i światu, płynących z pogrążonych w stresie ciała i umysłu.
Wielu ludzi ma z tym problem w uzdrawianiu. Nie wierzą, że mogą go doświadczyć. W szamanizmie nie chodzi o tego rodzaju wiarę, o afirmację jakichś możliwości, ale o pozbywanie się ograniczeń, które sami sztucznie tworzymy.
W uzdrawianiu KALA jest istotna, jako że umożliwia pełne miłości działanie energii ducha, która uzdrawia na najgłębszym poziomie. W tym nie ma zmagania, walki z chorobą, energia płynie tylko przez kanały energetyczne i czakry (piko), które są otwarte. A tym, co blokuje kanały i czakry, jest stres.
Inny aspekt stresu to pośpiech. Mamy tyle napięcia, że nie możemy usiedzieć w miejscu. Nosi nas. Uznaliśmy, że ciągłe działania rozładowują napięcia, co faktycznie do pewnego stopnia się dzieje, więc nieustannie działamy. Jeżeli nie w ciele, to w umyśle, gdy oglądamy telewizję lub słuchamy muzyki relaksacyjnej.
Słuchanie takiej muzyki nie jest relaksacją. Wspomaga ona, gdy leci w tle, działa na nerwy ciała, ale sama w sobie nie jest relaksacyjna. Skupianie się na niej tylko nas stresuje.
Muzyka może stworzyć środowisko do relaksacji, moze być wsparciem. Istota relaksacji polega jednak na tym, że odwracamy się od zmysłów i ich przedmiotów, przestajemy się skupiać na czymkolwiek, co znajduje się w ciele czy w umyśle. Wtedy na arenę wchodzi duch, kontaktujemy sie z duchem a on naturalnie dostraja do siebie ciało i umysł, działa tu zasada rezonansu. Drgania wymuszajace (za pomocą których definiuje się zjawisko rezonansu), czyli wibracje ducha wymuszają odpowiednie drgania w umyśle i ciele.
Ponieważ jesteśmy poddani wielu źródłom rezonansu na zewnątrz, nasze ciało robi swoje, umysł swoje a duch jeszcze coś innego. Nie ma harmonii i odczuwamy to jako wewnętrzne rozstrojenie, pomieszanie, dezintegrację, która wiąże się z odczuwaniem cierpienia i dyskomfortu.
Świadomość pełna jest sprzecznych ze sobą zjawisk, wykluczających się tendencji. Duch chce kochać, umysł ma jednak swoje blokady, “uważa” miłość za naiwną i wytwarza obojętność. A ciało na przekór umysłowi, który wolałby się nie angażować w ogóle, pozostać wyrachowanym, ale zimnym jak głaz reaguje żądzą seksualną. Trzy różne interesy, które tworzą wewnętrzny konflikt.
Mówiąc “wolałby” oczywiście używam przenośni. To, co dzieje się w ciele i umyśle jest bezosobowe.
Chciałbym dodać jeszcze kilka ćwiczeń, które okażą się wsparciem dla praktyki KALI. Opierają się na prostym zapytywaniu w stanie relaksu.
Usiądź wygodnie albo połóż się. Dobrze kiedy kręgosłup jest w miarę prosty, możesz oprzeć się o fotel, wygodnie się w nim rozsiąść. Skieruj się do wnętrza, przymknij lub zamknij oczy (w drugim przypadku uważaj na swój poziom napięcia, by nie wywołać go więcej lękiem). Gdy odczuwasz lęk, albo nawet kiedy nie odczuwasz wyraźnie, znasz przecież ten stan a jego przyczyny są stale z tobą, zadawaj sobie pytanie: “Co mnie niepokoi?”. Gdy skończysz, czyli poczujesz, że doświadczenie się wyczerpało, spocznij w stanie poznania, które się pojawia, w stanie naturalnym.
Poprzez wgląd IKE rozpoznasz to, co cię niepokoi, zidentyfikujesz wewnętrznie. Może to są jakieś instytucje, może jacyś ludzie, może religijne autorytety. Z pewnością coś odkryjesz i to odkrycie będzie ważne.
Możesz zadawać różne pytania.
Co mnie niepokoi? (sic!)
Co mnie martwi?
Co mnie nudzi?
Co mnie poniża? (sic!)
Co mnie smuci? (sic!)
Co mnie ogłupia?
Co mnie goni? (sic!)
Co mnie przygniata? (sic!)
Co mnie zaślepia? (sic!)
Co mnie zniechęca?
Co mnie dominuje? (sic!)
Co mnie pociąga? (sic!)
Co mnie złości? (sic!)
Co wzbudza we mnie zazdrość? (sic!)
Co mnie ośmiesza?
Co mnie obraża?
Co mnie brzydzi?
Co mnie blokuje? (sic!)
Co mnie rozprasza? (sic!)
Co mnie przymusza? (sic!)
Co mnie potępia?
Co mnie krytykuje?
Co mnie przytłacza? (sic!)
Co mnie wstydzi? (sic!)
Co mnie demoralizuje? (sic!)
Zapoznanie się z tymi ćwiczeniami wymaga czasu i wiem, że możesz go nie mieć. Zaznaczyłem za pomocą (sic!) to, co bym polecał jeżeli masz ograniczoną ilość czasu na zapoznawanie się z tym materiałem, a chciałbyś to zrobić.
Ostatecznie wybierz jednak to, co cię najbardziej zaintryguje, co “poczujesz”. To proste ćwiczenie może stać się dla ciebie iście zbawienne. Wejrzysz dzięki niemu w mnóstwo uwarunkowań, o wielu nawet zapomniałeś, wielu nawet sobie nie uświadamiasz.
Moje sugestie są względne, kieruj się przede wszystkim własną intuicją.
Niektóre osoby mają wielki problem z nieprzebaczeniem. Zaleca sie powtarzanie na głos formułek przebaczających. Zaangażowanie w nie z pewnością przyniesie dobre rezultaty, bez względu na to jak taka formułka wygląda.
Może mieć np. ogólny kształt. Zrób wdech, podczas wydechu powiedz: Przebaczam sobie. Zrób kolejny wdech, na wydechu powiedz: Przebaczam innym. Jeżeli to ćwiczenie ci się spodoba, możesz je wykonywać kiedy chcesz i gdzie chcesz oraz tak długo, jak długo zechcesz.
Kluczowa jest jednak relaksacja. Zwracaj na to uwagę i rozluźniaj się. Nie gromadź napięcia. Nieprzebaczenie to też napięcie. Żal, strach, negatywne emocje to napięcie. KALA to zasada polegająca na tym, że wyzwalasz napięcie i nie gromadzisz go w swoim ciele i umyśle.

http://www.muninszaman.blogspot.com