konto usunięte
konto usunięte
Temat: A jak to wytłumaczyć?
W końcu zostało to głośno wypowiedziane.Byłam na wykładzie jednego psychologa, który właśnie mówił, że takie zarzuty są właśnie powodem rozłamu wśród psychologów zajmujących się ustawieniami systemowymi i stworzenia przez Berta Hellingera "nowych ustawień".
A, ten psycholog wciąż wierzy w swojego mistrza. Tylko zszedł na złą drogę w swojej bezkompromisowości.
Co wiemy, wszystkich prowadzi w ślepą uliczkę.
"Nic co ludzkie nie jest nam obce".
konto usunięte
Temat: A jak to wytłumaczyć?
Zarzuty mają to do siebie, że nie wnoszą nic nowego, a tylko odciągają uwagę od "meritum".Towarzystwo Ustawień Systemowych (nie tylko niemieckie, ale także Wielkopolskie) nie odnosi sie w żaden sposób do metody Berta Hellingera (meritum), tylko atakuje Hellingera jako osobę (że niby guru) i staje w "obronie" klientów (jakby klienci byli dziećmi, a Towarzystwo musiało dbać o te małe dzieci).
Z zarzutami nie ma sensu polemizować. Każdy jest dorosły i sam musi wyrobić sobie zdanie i zdecydować czy mu to odpowiada.
ps
a na marginesie... co znaczy "guru"?
Bert Hellinger podaje taką odpowiedź:
- idzie grupa ludzi w góry. Gubią drogę, zapada noc, do tego załamuje się pogoda. Nikt nie wie co zrobić, jak wrócić.
I wtedy jeden z nich, tak samo nic nie wiedzący, bierze na siebie odpowiedzialność i mówi "idziemy tam".
Agnieszka
Gąsierkiewicz
współwłaściciel
firmy szkoleniowej,
trener, psycholog,
Ce...
Temat: A jak to wytłumaczyć?
Temat krytyki ustawień przez środowiska psychologów rodzinnych toczy się już od dobrych kilku lat, ja zaczęłam swoją przygodę z ustawieniami ok. 7 lat temu i już wtedy słyszałam głosy oburzenia wypowiadane przez klasycznych niemieckich terapeutów rodzinnych. Nie wiem jakie Hellinger miał początkowe zamiary i czy chciał by jego metoda weszła w kanon "oficjalnej" psychoterapii. Nie wiem też jaka była historia nazwania ustawień "terapią systemową". Aktualnie Hellinger swoją metodę umieszcza poza psychoterapią, ale to już efekt jego ewolucji. Faktycznie różnic pomiędzy ustawieniami a klasyczną psychologią jest więcej niż podobieństw (piszę o tym na mojej stronie http://hellinger.com.pl w artykule "odcięci od korzeni"). Kiedyś niewątpliwie nazwa "terapia systemowa" stała się zarzewiem konfliktu. Terapia systemowa miała już stabilne miejsce w kanonie psychoterapii i nagle pojawia się metoda, która nazywa się tak samo, a funkcjonuje według innego paradygmatu. W tej sytuacji rozumiem niezadowolenie ze strony "pierwotnych" terapeutów systemowych (zgodnie z prawem pierwszeństwa... ;) ). Natomiast oliwy do ognia dodał fakt, że ta alternatywnego terapia systemowa ściąga tłumy o jakich nie śniło się żadnemu klasycznemu terapeucie rodzinnemu... I to już zupełnie inna bajka - zwyczajne prawa rynku i walki o klienta. Akcja ze strony Towarzystwa Terapii Systemowej musiała być silna, bo stanąć w szranki z charyzmą, żywotnością i płodnością pisarską Hellingera nie jest prosto...No i że tak powiem jaja się porobiły jak berety. Rodzinni terapeuci systemowi wołają: "to nie żadna psychoterapia, tylko autorytarna manipulacja". Hellinger mówi: "tak, to nie psychoterapia, to praca na poziomie duchowym". "Ależ nie, to jest psychoterapia, tylko wykwalifikowani psychoterapeuci mogą jej używać" krzyczą z innego kąta niektórzy psychologowie, którzy sporo zainwestowali w naukę ustawień, maja swoich klientów i chcą by metoda pozostała zarezerwowana tylko dla nich. "Kto śmie wypowiadać się na temat duszy i sumienia?" pyta oburzony kościół. A Hellinger robi swoje...
Nie ma jak robić swoje... sobie też tego życzę...
pozdrawiam, Aga
konto usunięte
Temat: A jak to wytłumaczyć?
Od roku 2007 metoda Hellingera została zerejestrowana pod nazwą własnąHellinger® Sciencia.
Tym samym kończąc na zawsze różnego rodzaju potyczki o wyrazy
używane w nazewnictwie.
Anna
Szulc
nauczyciel
j.francuskiego
Temat: A jak to wytłumaczyć?
Po pięciu latach uczestniczenia w ustawieniach słyszałam od innych klientów takie określenia metody: "operacja na otwartym sercu" i "wyrywanie mięsa" - z zaznaczeniem, że nigdy więcej nie wezmą w tym procederze udziału.Dociekałam, co sprawia, że tak źle się czują na warsztatach - czy chodzi o doświadczanie często bardzo trudnych i bolesnych emocji, czy o zachowanie prowadzących (ponieważ do tego sama miałam pewne zastrzeżenia).
Potwierdzali moje przypuszczenia - im również nie podobało się traktowanie ludzi przez ustawiających. Uważali ich za aroganckich, cytuję: "kreują się na bogów".
Początkowo myślałam, że te posunięcia ustawiających, które mi się nie podobały, to cecha jednostkowa danej osoby. Nikt nie jest idealny, każdy czasem popełnia błędy, zrobi drugiej osobie przykrość; często zupełnie nieumyślnie. Nie zamierzałam robić z tego problemu. W ostateczności można szukać terapeuty o innej osobowości i sposobie bycia.
Jednak po pięciokrotnej zmianie ustawiającego - zawsze z powodu TEJ SAMEJ, SPECYFICZNEJ POSTAWY - uznałam, że takie zachowania zostały uznane przez praktyków tej metody za kanon postępowania. Przepraszam za dosadność określenia, ale wg mnie z "podkładania komuś świni" nie można robić elementu metody terapeutycznej (rozwoju osobistego).
Zwątpiłam, czy w postawie ustawiających rzeczywiście dominuje pragnienie dobra dla osoby zwracającej się o pomoc w rozwiązaniu problemu. Często miałam wrażenie, że rodzice (lub dzieci) klienta służą terapeutom za bożków, w imię których, z satysfakcją potępiają, obwiniają i rozliczają. Że te całe porządki i prawa systemowe to pretekst, by móc w poczuciu słuszności dawać do zrozumienia innym, jakimi to są złymi ludźmi.
(Na marginesie - obawiam się, że wchodzenie pomiędzy rodzica a dziecko to... wkładanie palca między drzwi.)
Wydaje mi się, że ustawiający są rozdarci pomiędzy obiema tymi postawami.
Mało tego, niektórzy gotowi są żądać całości lub części zapłaty za pracę, której nie wykonali (!!!), np. jeśli zdarzy się, że ktoś niespodziewanie zrezygnuje z warsztatów albo zapisał się jako rezerwowy i na jego pracę osobistą zabraknie czasu. To niesłychane! Rozumiem, że jeśli ktoś z przyczyn losowych w ostatniej chwili zmuszony jest odwołać wizytę np. u lekarza, powinien zadzwonić i przeprosić. Tego wymaga kultura. Wtedy lekarz może np. skontaktować się z pacjentami rezerwowymi.
Ostatnio byłam u kolejnej ustawiającej (zgodnie z sugestią: NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ! [Vera Peiffer:Myśl pozytywnie])
Na razie było O.K.
Jednak, patrząc globalnie, podejrzewam, że metoda ustawień ulegnie marginalizacji.
Myślę, że dla klientów będzie to duża strata, bo Wiedzące Pole jest potężnym narzędziem. Warto byłoby z niego korzystać, ale nie na takich zasadach.Anna Szulc edytował(a) ten post dnia 20.11.10 o godzinie 23:10
Monika
Cichoń
zachwycam się
światem
Temat: A jak to wytłumaczyć?
Miałam doświadczenie z pracą z dwoma ustawiającymi. Prezentowali oni skrajnie różne podejście do klienta. Pierwszy kreował się właśnie na takiego bożka, ośmieszał klientów, z pieniędzmi w tym przypadku było tak jak wcześniej opisała Anna tzn płaciło się, a jak klient nie miał ustawienia to prowadzący twierdził, najczęściej, że klient nie był gotowy, żeby skorzystać z terapii i wykorzystać tą wspaniała okazję, która On mu stworzył. Nie było to w moim odczuciu zgodne z prawdą, ponieważ sama wielokrotnie chciałam mieć ustawienie, ale nie zostałam wybrana. Ta terapia obejmowała 6 warsztatów po 2-3 dni.Sama metoda jednak mi się podobała, dlatego szukałam innych terapeutów pracujących ta metodą. Znalazłam i byłam bardzo zadowolona, zarówno z podejścia do klienta, jego pieniędzy jak i efektów, które ustawienia przyniosły. Myślę, ze jak wszędzie znajdą się osoby, które podpinają się pod robienie ustawień, zeby zarobić, a jeszcze przy okazji mogą sobie podbudować swoje ego, oraz takie, które chcą szczerze pomóc innym w rozwiązaniu problemów
konto usunięte
Temat: A jak to wytłumaczyć?
Niestety władza uwodzi... A Ustawiajacy ,moze na pewnym etapie miec takie "wrazenie"...Ze jest ponad...:(
Anna
Szulc
nauczyciel
j.francuskiego
Temat: A jak to wytłumaczyć?
Cieszę się, że zabrałyście głos na forum, miałam wrażenie, że ludzie przestali się już interesować ustawieniami. Ja w dalszym ciągu jestem zafascynowana tą metodą.Chciałabym Cię prosić, Moniko, o przesłanie mi danych kontaktowych do tego ustawiającego, z którego byłaś zadowolona.
Może takiej sprawdzonej osobie będę potrafiła zaufać (tyle razy się nacięłam, że nie potrafię już szczerze powiedzieć ustawiającemu, z czym mam problem, tylko "owijam w bawełnę" mając nadzieję, że jakimś cudem sam to odkryje - efekty są marne, jak można się domyślić).
Gdy nie ujawniam swoich bolesnych punktów, nie ma jak mnie zranić. Ale przecież w terapii czy rozwoju osobistym nie o to miało chodzić.
A co do poczucia władzy, o którym wspominała Ina - niestety często widziałam, jak ustawiający zamiast podążać za odczuciami reprezentantów, wmawiał im, co czują, wyrażał się triumfująco-potępiającym tonem, jak to ktoś coś źle robi - i to była jego jedyna(!) interwencja terapeutyczna przez całe ustawienie. Nawet nie zapytał reprezentanta o jego rzeczywiste uczucia i intencje. Pozostawały całkowicie ignorowane.
Najbardziej wstrząsającym dla mnie przykładem takich ustawień jest ten:
Kiedyś reprezentowałam matkę. Ta kobieta widziała, że jej dziecku jest źle i o niczym innym nie myślała, tylko co ona może zrobić, żeby córce ulżyć. Czekałam z nadzieją, że ustawiający, niby fachowiec, doradzi co ta matka może zmienić, a słyszałam z jego ust tylko pełne pogardy "O, zobaczcie na tę matkę!","O, zobaczcie, co ona robi!", przez całe ustawienie. Ludzie na sali się śmiali, niektórzy żartowali: "Może cię zastąpić?".
Za każdym razem, kiedy ustawiający zabierał głos, łydki odmawiały mi posłuszeństwa. Drżały pode mną tak, że już tylko połowę uwagi poświęcałam na zastanawianie się, co ja(w roli matki) mam zmienić, żeby dziecku było lepiej. Drugą zajmował strach, czy przy następnych słowach ustawiającego tylko się będę trzęsła, czy już upadnę.
Ustawienie oczywiście nie przyniosło dobrego rozwiązania.
Miałam uczucie, że godząc się reprezentować tę matkę, umożliwiłam ustawiającemu i dużej części grupy urządzenie na niej linczu.
Tej nocy dostałam tak silnych skurczów w łydkach (nie miewam raczej takich dolegliwości!)że krzyczałam z bólu.
Godzę się reprezentować, by szukać dobra dla ludzi, a nie stwarzać komuś możliwość szczucia bliźnich.
Podobne tematy
Następna dyskusja: