Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

W dobie biadolenia nad ochronę prywatności i danych firm, pinów, póków, i innych face'bożków powstaje pytanie czy istnieje jeszcze coś takiego jak kultura rozmów przez wszelkie komunikatory, nie wspominając już o dyskrecji zawodowej. Rozpisujemy się o ochronie, a z drugiej strony ludzie na własne życzenie przy świadkach rozprawiają o sprawach firmowych, czasem bardzo ważnych.

Wystarczy wejść do dobrego pociągu aby chcąc czy nie, w rozmowach przy kawie w "warsie" wysłuchać co się dzieje w danej firmie, kto co gdzie jedzie załatwić, kto z kim trzyma, kto z kim śpi, itd. Wystarczy wsiąść do zwykłego autobusy aby usłyszeć co się tam u kogo dzieje w firmie, ale też w domu, kościele, czy pod prysznicem w akademiku:).

Czy ludzi stać jeszcze, aby się jakkolwiek pohamować?
Problem socjologiczny, kulturowy, obyczajowy, może nie tylko?

Pozdrawiam Piotr, miłego dnia.Ten post został edytowany przez Autora dnia 05.06.13 o godzinie 12:09

konto usunięte

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

i chyba tez w tym, że w dobie ogólnego zapędzenia ludzie chcą móc z siebie wyrzucić.. nadmiar? natłok?
i - siłą natury - być wysłuchani...

i wtedy nie myślą o takich sprawach, jak tajemnica służbowa, tajemnica powiernictwa czy zwyczajna dyskrecja...

a kultura (powyższe są również jej elementem), w tym - obyczajowość... aaaaccchhhh......
Tomasz M.

Tomasz M. Dyrektor Techniczny,
SMP Poland Sp. z
o.o.

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

no nie wiem, chyba nie korzystam z dobrych pociągów bo takiego wrażenia nie mam. Zresztą podsłuchiwać jest bardzo nieładnie a jak komuś rozmowa przeszkadza to doradzam grzeczne poproszenie o ściszenie rozmowy. Jeżeli to sa te "dobre" pociągi i "kulturalni" ludzie to powinni posłuchać.

konto usunięte

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

przykład pociągów czy innych miejsc publicznych, gdzie ludzie dyskutują między sobą...ok. masz rację, Tomku.
choć czasem nie trzeba podsłuchiwać, by słyszeć.... rzecz chyba w tym, że osoby rozmawiające na tematy, które wymagałyby zachowania tajemnicy, powinny zdawać sobie z tego sprawę...

inna sytuacja, gdy ktoś Tobie opowiada różne takie historie. i znów - można zatrzymać tę osobę, by nie brnęła.
ale, gdy rekrutuję nowych członków załogi i - widząc ciekawe portfolio i dotychczasowy staż w renomowanej firmie (do pracy w której układają się kolejki oczekujących na wakat) pytam, dlaczego odszedł Pan (Pani), a w odpowiedzi słyszę stos zażaleń, jakie to fatalne układy i warunki panują w tamtej firmie.... myślę sobie... jeśli dziś tak mówisz o nich, za pół roku będziesz tak opowiadał o nas innym... i dziękuję.
Bogusław Zabiegliński

Bogusław Zabiegliński Master Business
Trainer, spec.
Net-working

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Z tą ochroną danych to uważam lekką przesadę.
Sami pleciemy co nam ślina na język przyniesie, pozbywamy się danych na różnych stronach www. a w momencie gdy ktoś nas o coś konkretnie zapyta, gdy potrzebuje pomocy to??? :)
To zależy gdy jest ładny/ładna, miły/miła i masz dobry dzień "sprzedasz" wszystko a gdy jest zły dzień to Ochrona Danych:( Głupie i nie społeczne

konto usunięte

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Piotr S.:

Czy ludzi stać jeszcze, aby się jakkolwiek pohamować?
Problem socjologiczny, kulturowy, obyczajowy, może nie tylko?

Ludzie potrzebują rozmowy i rozładowania wewnętrznych napięć, dzielenie się wewnętrznymi sprawami tym właśnie jest.

Oczywiście rozumiem co masz na myśli, w kontekście większości pracowników to jest zwykłe plotkowanie i takie informacje nie mają praktycznie żadnego znaczenia dla postronnych słuchaczy. Nawet gdy powiedzą to co nie powinni powiedzieć, to spora częśc nie ma dostępu do strategicznych informacji poufnych (weź pod uwagę, że zdarzają sie osoby, które dość otwarcie uzewnętrzniają się na blogach, a to jest zdecydowanie bardziej większe zagrożenie, tu masz więcej odbiorców).

Zdecydowanie bardziej dyskusyjne jest dyskutowanie spraw na poziomie zarządczym np. w kontekście np.: pieniędzy, umów itp. Tak czy owak szansa na postronne i przypadkowe zdobycie informacji poufnych, które jeszcze możesz wykorzystać jest względnie niskie. Tu jednak ryzyko jest po stronie dyskutantów, niech się pilnują.

Weź pod uwagę, że wiele możesz mówić, ale nie przekazać żadnych kluczowych informacji. Ja mogę mówić o harmonogramie, osobach po stronie partnera biznesowego, ale bez dokładniejszych namiarów jak nazwa firmy, nazwisko osoby wiele Ci to nie powie.

Pamiętam jedną (oby jedną) tel. rozmowę w pociągu, gdzie jakaś znajoma twarz (TV) co kilka minut odbierała telefon, tłumaczyła gdzie i po co jedzie /spotkanie u prezydenta w jakimś tam temacie/, tylko z tego zupełnie nic nie wynika, bo szczegółowość tematu na poziomie jakiegoś dziennika telewizyjnego, innymi słowy żadne poufne informacje nie wyciekły (taką poufną informacją mogłoby być planowanie zmiany całego zarządu w spółce publicznej).
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Tu nie chodzi absolutnie o czynne czy też bierne podsłuchiwanie, po prostu coraz trudniej od tego uciec. Nie ma kluczowych informacji? Najlepszy przykład wagony bezprzedziałowe lub restauracyjne. Sporo jeżdżę na trasie Poznań - Warszawa - Kraków. Masz taki dzień rano ludzie jadą do stolicy, prawdopodobieństwo? Obok siedzi dziewczyna i rozmawia sobie o firmie którą akurat prowadzi moja dalsza znajoma, za plecami facet instruuje przez komórkę asystentkę jak, gdzie i ile ma przelać pieniędzy. Czy to są - pierwsze z brzegu - nieistotne informacje?

Czy informacje wewnątrz korporacyjne są ważniejsze niż rozmowa bez zahamowań nauczycielek o konkretnych uczniach z liceum, w autobusie MPK?

Można dyskutować :). Ten post został edytowany przez Autora dnia 06.06.13 o godzinie 16:42
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Rafał Ł.:
Ludzie potrzebują rozmowy i rozładowania wewnętrznych napięć, dzielenie się wewnętrznymi sprawami tym właśnie jest.
To akurat wiem. Jestem tego świadkiem codziennie w gabinecie. Może też dlatego ta "nadwrażliwość" co do dyskrecji na tematy pracy poza pracą :). W pewnych zawodach jest to absolutnie niedopuszczalne.
Oczywiście rozumiem co masz na myśli, w kontekście większości pracowników to jest zwykłe plotkowanie i takie informacje nie mają praktycznie żadnego znaczenia dla postronnych słuchaczy.
To już zależy od miejsca, sytuacji. To miałem na myśli.Ten post został edytowany przez Autora dnia 06.06.13 o godzinie 14:21
Tomasz M.

Tomasz M. Dyrektor Techniczny,
SMP Poland Sp. z
o.o.

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

można sobie wyobrazić inną sytuację taka np. że wagony maja przedziały 1-osobowe, jak dla mnie byłoby to strasznie smutne. Można wzorem innych kolei zagranicznych wprowadzić tzw "ciche przedziały" ze znakiem przekreślonej komórki jeśli by to komuś pomogło.
zawsze można poprosić o ściszenie rozmowy ew przenieść się do innego przedziału chociaż .... tam można spotkać kibiców piłkarskich i zamiast słuchać rozmów o rzodkiewce i pietruszce w firmie X czy Y dostać za całkowitą darmochę bejsbolem w głowę
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

No tak rozmowy korporacyjne są kulturalne i super, a siadając obok kibiców można od razu czymś dostać. No i tak się rodzą stereotypy, uprzedzenia, itd. :). Swoją drogą w niektórych korporacjach jest taki stan toksyczności że ludzie idą przykładowo odreagować właśnie na mecz, inni wygadać się w barze, przepraszam w pub'ie na korporacyjnym kielichu. Jeszcze inni po prostu muszą się wygadać gdziekolwiek i jakkolwiek, zwłaszcza jeśli w pracy na dane tematy nie mogą, nie powinni, itd. To jest naturalne.

Kiedyś byłem świadkiem na wyjeździe z firmą jak zorganizowano pracownikom mecz. Prawie się goście pozabijali o potłuczeniach nie wspomnę. Jak się dowiedziałem później, było to przeddzień wyboru jednego z dyrektorów oddziału. Bez komentarza :).

Tyle że temat nie dotyczy tego że nam coś przeszkadza czy nie, tylko jak osoby bez dyskrecji w rozmowach są odbierane przez innych. A to spora różnica. Mnie osobiście to nie rusza. W sumie wolę posłuchać w pociagu, a jeśli jest okazja włączyć się do ciekawej rozmowy, niż siedzieć obok garniturowych posągów.
W zasadzie jedni jak usiądą z laptopem na kolanach to tak przez 3 godziny kiwają się i ani drgną. No chyba że porozmawiają przez komórkę.

W sumie będziemy mieć w przyszłości więcej pracy:). Na temat lewostronnych przykurczy w obrębie szyi u osób ciągle rozmawiających przez telefony (bez słuchawek), o zmianach w obrębie kciuka i palca wskazującego u sms'owców, itd. można już tomy pisać. Zwłaszcza jeśli ktoś ma problemy z podzielnością uwagi rozmawiając przez telefon. To jest generalnie ciekawe zagadnienie nie tylko społeczny dylemat, ale przede wszystkim zdrowotny.
Taka refleksja nt. konie przerwy.Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.06.13 o godzinie 09:24
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Tomasz M.:
Można wzorem innych kolei zagranicznych wprowadzić tzw "ciche przedziały" ze znakiem przekreślonej komórki jeśli by to komuś pomogło.
Jakim wzorem zagranicznym, u nas jest czasem taki huk że tylko sms'y wchodzą w grę, nie pogadasz :).
Poza tym jest sporo restauracji, knajp nie tyle z zakazani, co bez zasięgu.
Problem nie dotyczy zakazów, ale postrzegania tego jak, gdzie i o czym się rozmawia.

konto usunięte

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Piotr S.:
>
dygresji ciąg dalszy ;)
W sumie będziemy mieć w przyszłości więcej pracy:).
(...) o zmianach w obrębie kciuka i palca wskazującego u sms'owców, itd. można już tomy pisać.
tu chyba aż tak nie demonizowałabym. Oczywiście - w przeciwieństwie do Ciebie, Piotrze - nie mam wiedzy na temat tego, jak taki wpływ maja tego typu czynniki zewnętrzne na na stawy, ścięgna, mięśnie....
ale zaraz przypomina mi się, ile szumu było o to, że noszenie szpilek (butów na wysokich obcasach) prowadzi do halluksów.... i co sie okazuje?
od dwudziestu paru lat chodzę w takim obuwiu i nie mam nawet śladów, czy jakichkolwiek oznak, by coś takiego mogło wystąpić....
a znam osoby, które życie "przebiegały" w obuwiu sportowym, czy - ogólnie - ergonomicznym i.... mają ogromne halluksy.
chyba to kwestia tendencji.
Problem nie dotyczy zakazów, ale postrzegania tego jak, gdzie i o czym się rozmawia.
no tak. masz wiele racji, Piotrze. ale co z tym zrobisz?

jak świat - światem ludzie lubią mówić, opowiadać, mieć temat, sensację... być przez tę chwilę w centrum zainteresowania - i wówczas nie zastanawiają się, jakim kosztem (nie wypracowane hamulce).

drugi aspekt, który został słusznie poruszony - nadmiar informacji, zadań, napięć... dzieląc się tym (opowiadając) ludzie rozładowują wewnętrzne napięcia... i znów - nie do końca przemyślane skutki....

więc chyba pozostaje w kwestii pracodawcy zobowiązanie pracownika do przestrzegania tajemnicy, dyskrecji.
tak myślę.
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Joanna P.:
Piotr S.:
>
dygresji ciąg dalszy ;)
W sumie będziemy mieć w przyszłości więcej pracy:).
(...) o zmianach w obrębie kciuka i palca wskazującego u sms'owców, itd. można już tomy pisać.
tu chyba aż tak nie demonizowałabym. Oczywiście - w przeciwieństwie do Ciebie, Piotrze - nie mam wiedzy na temat
Napisałem będziemy, tu nie tylko z terapeutycznego punktu widzenia, ale świadomości samego zainteresowanego. Nie dotyczy też demonizowania problemu. Nie w tym rzecz, ale w powtarzalności pewnych ruchów, przyjmowania pozycji, itd :). Aby to wytłumaczyć zrób sobie prosty test. W wolnej chwili, przyjrzyj
się komukolwiek kto rozmawia przez telefon, jeszcze lepiej jeśli ta osoba ma problemy z podzielnością uwagi. Ciekaw jestem co zauważysz. Ze skupieniem, wnikliwie poobserwuj. Tu niepotrzebna jest wiedza, tylko spostrzegawczość. Podpowiem, patrz na rozmówcę, a potem na reakcje dookoła.
tego, jak taki wpływ maja tego typu czynniki zewnętrzne na na stawy, ścięgna, mięśnie....
ale zaraz przypomina mi się, ile szumu było o to, że noszenie szpilek (butów na wysokich obcasach) prowadzi do halluksów.... i co sie okazuje?
Halluksy są dyskusyjne. Poza tym masz pewnie na myśli "noszenia" czyli chodzenie w nich. Porównaj jak kobiety chodżą, mam na myśli elastyczność, grację. Niezła rozpiętość nie? Co ciekawe nie zależy to akurat od budowy. Czasem od cech psychomatycznych, jedna osoba chodzi pięknie inna, inna centymetr nad ziemią, a jeszce inna .... :) A teraz wyobraź sobie inną sytuację. Siedzisz w tych szpilkach przez jakiś czas np w pociągu, w samochodzie za laptopem, ba z tradycyjną dokumentacją, papierami na kolanach. I co widzisz? Halluksy to pikuś w porównaniu z faktem, że pompa naczyniowo mięśniowa łydka-stopa nie w pełni pracuje. Takie a nie inne ustawienie stopy + bezruch. Ale odchodzimy od tematu rozmów i telefonów.
chyba to kwestia tendencji.
Wielu czynników.
Problem nie dotyczy zakazów, ale postrzegania tego jak, gdzie i o czym się rozmawia.
no tak. masz wiele racji, Piotrze. ale co z tym zrobisz?
BTW Prosty przykład, dwie pacjentki po drobnych urazach, na szczęście drobnych, bo mogło być tragicznie. Kierowca nie wyhamował bo akurat rozmawiał przez telefon. Co ciekawe jak wysiadł z samochodu wpierw dokończył rozmowę! ???
W drugim kobieta cofając wysyłała sms'a.
To tylko przecież dwie nieliczące się sytuacje.
jak świat - światem ludzie lubią mówić, opowiadać, mieć temat, sensację... być przez tę chwilę w centrum zainteresowania - i wówczas nie zastanawiają się, jakim kosztem (nie wypracowane hamulce).
w tym właśnie rzecz. Rozmowa czyni nas ludzkimi, ale też mamy mechanizmy o których mówisz.
drugi aspekt, który został słusznie poruszony - nadmiar informacji, zadań, napięć... dzieląc się tym (opowiadając) ludzie rozładowują wewnętrzne napięcia... i znów - nie do końca przemyślane skutki....
tak, tak

więc chyba pozostaje w kwestii pracodawcy zobowiązanie pracownika do przestrzegania tajemnicy, dyskrecji.
tak myślę.
Myślę że to kwestia podejścia do pewnych zasad. Jeśli widzimy je tylko jako zakazy to już po nas, jako wskazówki to zależy :)

Na koniec może nieco humorystycznie:
Jadę tramwajem do nowej klientki, włączam mapę, navi, ale jeśli mogę wolę korzystać z s-voica, asystentki. Dyskretnie nachylam się i pytająco:
"Oś. Czecha, rynek, piaśnicka"
A z tyłu słyszę: o panie, jeszcze dwa przystanki!
No kurcze i po co ta technologia? Babcia i tak była szybsza, niż Lte.Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.06.13 o godzinie 17:34
Tomasz M.

Tomasz M. Dyrektor Techniczny,
SMP Poland Sp. z
o.o.

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

inna sytuacja, gdy ktoś Tobie opowiada różne takie historie. i znów - można zatrzymać tę osobę, by nie brnęła.
ale, gdy rekrutuję nowych członków załogi i - widząc ciekawe portfolio i dotychczasowy staż w renomowanej firmie (do pracy w której układają się kolejki oczekujących na wakat) pytam, dlaczego odszedł Pan (Pani), a w odpowiedzi słyszę stos zażaleń, jakie to fatalne układy i warunki panują w tamtej firmie.... myślę sobie... jeśli dziś tak mówisz o nich, za pół roku będziesz tak opowiadał o nas innym... i dziękuję.

no cóż jest takie powiedzenie , że za płotem trawa jest bardziej zielona, no i łatwiej szukać przyczyn poza sobą a najlepiej wytykać ją innym. jest to zwykły banał :( i niestety nic na to nie poradzimy.
jednak czasami w tych opowieściach jest także ziarno prawdy. Nawet tu na GL były omawiane przypadki gdy w dużych korporacjach kierownictwo zachodnie w przypływie przekonania że lokalne struktury dadzą sobie radę wracało do siebie a po nich rozpoczynało się to rzw piekiełko ......
Mariusz Kryst

Mariusz Kryst Specjalista do spraw
turystyki na
Karaibach

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Chcę tu trochę oczyścić atmosferę i wyjaśnić pewne rzeczy.
Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem Socjaldarwinizmu. Czyli technologia rozwija się szybciej niż społeczeństwo jest się w stanie dostosować i są przez to ofiary. W tym wypadku tajemnica służbowa.
Za nim wyjechałem na Karaiby byłem pracownikiem administracji i nauczyłem się tam kilku zasad.
1. Gdy wychodzisz z biura, wszystkie informacje zostają w biurze,
2. Za naruszenie tajemnicy służbowej stosować dotkliwe sankcje,
3. Określić dla pracownika dokładny zakres informacji poufnych,
4. Nie prowadzić dyskusji przez telefon.

Nauczyłem się tego ponieważ maiłem certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Przeszedłem proces weryfikacji i pod[pisałem odpowiedzialność. Natomiast ta obejmuje cały zestaw kar o dyscyplinarnych po więzienie. I naprawdę uczy człowieka trzymać gębę na kłódkę.

Piotr zwrócił tu uwagę na bardzo poważny problem, który może stanowić dla firmy poważne zagrożenie, ponieważ wystarczy pójść na bazar, kupić trochę części elektronicznych i zmontować proste urządzenie podsłuchowe ze schematów dostępnych w internecie. Natomiast jeśli firma jest duża to na pewno jej konkurencja dysponuje lepszymi zabawkami niż złom z bazaru.

Fakt, że pracownicy dyskutują w miejscach publicznych o sprawach stanowiących tajemnicę firmy to przede wszystkim wina przełożonych, bo nie określili w tej dziedzinie jasnych zasad. I te informacje nie stanowią dla pracownika żadnej wartości, pomimo tego, że mogą zaważyć na losach firmy.

Rozwiązaniem w tej sytuacji jest określić zakres informacji niejawnej i nałożyć sankcje, a za złamanie zasad przykładnie karać. To zapewni porządek.

Co do głośnej rozmowy przez telefon, to uważam coś takiego za zwykły bark kultury i tyle.Ale to powinno ganić samo społeczeństwo. Jest to jednak w naszych czasach niemożliwe.
Bartłomiej Juszczyk

Bartłomiej Juszczyk dyrektor
zarządzający Grupa
Adweb; inwestor,
wykładowca, ...

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Mam wrażenie, że czasem chodzi o człowieka, a same procedury nie wystarczą.

2 tyg temu w pociągu relacji Warszawa-Krakow, dwaj Panowie na stanowiskach w urzędach panstwowych bite trzy godziny na głos, bez skrępowania, w obecności 6 innych pasażerów obrabiali dupę wszystkim jak leci współpracownikom. Zero pomyślunku, aż wkurzony zaczałem sobie notować nazwiska z adnotacjami: X - gej, Y przeleciał ostatnio swoją sekretarkę i boi się żony, Z - ma romans, W - debil... Po 15 minutach miałem tak 7 nazwisk upstrzonych historiami i znudziło mi się...

Żeby było śmieszniej, Panowie otwarcie swoimi nazwiskami również szafowali - jeden z nich jest jakaś szychą w jakiejś instytucji geologicznej w Wawie, drugi wyklada na krakowskim AGH. W sumie gdyby tak wysłac do ok 50 osób, którym tyłki obrobili informacje wraz z faktami... byłoby wesoło...

Głupota ludzka nie zna granic, niestety :(
Mariusz Kryst

Mariusz Kryst Specjalista do spraw
turystyki na
Karaibach

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Na głupotę niestety lekarstwa nie wymyślono.
Kiedy jednak sporządziłeś notatki, stworzyłeś narzędzie pozwalające zniszczyć ich kariery. Po prostu ci goście nigdy nie ponieśli konsekwencji za gadanie i dlatego robili to co robili. Jednak wiem z własnego doświadczenia, że tacy ludzie z zasady są odsuwani od dużych pieniędzy, bo stanowią potencjalne zagrożenie dla przedsięwzięcia. Więc obgadując innych i szafując nazwiskami, szkodzili sobie.
Bartłomiej Juszczyk

Bartłomiej Juszczyk dyrektor
zarządzający Grupa
Adweb; inwestor,
wykładowca, ...

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Co zrobić, szkoda słów.
Ad notatek, może kiedyś ktoś mądry zrobi podobnie tyle, że to wykorzysta. Może. Ale to już kwestia moralna; w moich kryteriach moralności to się nie mieści (może - szkoda) :)
Tomasz M.

Tomasz M. Dyrektor Techniczny,
SMP Poland Sp. z
o.o.

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Bartłomiej J.:
Mam wrażenie, że czasem chodzi o człowieka, a same procedury nie wystarczą.

2 tyg temu w pociągu relacji Warszawa-Krakow, dwaj Panowie na stanowiskach w urzędach panstwowych bite trzy godziny na głos, bez skrępowania, w obecności 6 innych pasażerów obrabiali dupę wszystkim jak leci współpracownikom. Zero pomyślunku, aż wkurzony zaczałem sobie notować nazwiska z adnotacjami: X - gej, Y przeleciał ostatnio swoją sekretarkę i boi się żony, Z - ma romans, W - debil... Po 15 minutach miałem tak 7 nazwisk upstrzonych historiami i znudziło mi się...

Żeby było śmieszniej, Panowie otwarcie swoimi nazwiskami również szafowali - jeden z nich jest jakaś szychą w jakiejś instytucji geologicznej w Wawie, drugi wyklada na krakowskim AGH. W sumie gdyby tak wysłac do ok 50 osób, którym tyłki obrobili informacje wraz z faktami... byłoby wesoło...

Głupota ludzka nie zna granic, niestety :(

można zawsze poprosić pasażerów o więcej kultury. nie powinno zaboleć :)
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dyskrecja firm, kultura a komóra :)

Tomasz M.:
można zawsze poprosić pasażerów o więcej kultury. nie powinno zaboleć :)
1. Ale już np w kinie może zaboleć. O tym się przekonał chłopak z dziewczyną jak dyskretnie poprosił, aby się sąsiedzi trochę uciszyli.:(.

2. Są też sytuacje tragikomicznie, akurat byłem w kinie. Goście cały czas komentowali i odbierali komórki. Trochę ludzi było, to też nie dało rady się przesiąść. Jeden tekst pamiętamy, bo rozwalił całą widownie po sąsiedzku. +/- tak:
(...) - Co... co, no już ci powiedziałem że tą kaskę przeleję jutro. Ta .... no na te konto co mi podałeś, teraz jestem kinie.
... No w kinie, jestem nie słyszysz, nie mogę rozmawiać.
... Co, na czym jestem? Ty no zapomniałem tytuł, na razie Wiedźmin w dresie zapieprza po jakimś moście....

No i przez następne kilka minut, z filmu nici.Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.06.13 o godzinie 13:59

Następna dyskusja:

Twarze firm...




Wyślij zaproszenie do