Grażyna Adamska Kwantowa Mentorka
Temat: W czym pomoże Ci feng shui...
WKLEJAM TUTAJ ARTYKUL MALGOSI ZE STRONY http://feng-shui.wieszjak.pl/ogolnie/210399,W-czym-pom...PONIEWAZ BARDZO PODOBA MNIE SIE WYJASNIENIE ISTOTY FENG SHUI, O KTOREJ WIEKSZOSC LUDZI NIE MA ZIELONEGO POJECIA:)
Nie wystarczy wybudować dom zgodny z wszelkimi zasadami feng shui. Chińczycy twierdzą, że istnieją trzy rodzaje szczęścia…
* Szczęście Niebiańskie (przeznaczenie - ale nie w naszym rozumieniu, powrócimy jeszcze do tego, oraz odpowiedni czas),
* Szczęście Ziemskie (spełnione zasady feng shui w domu i otoczeniu)
* Szczęście Ludzkie (sposób postępowania, dieta, ćwiczenia, samoświadomość, medytacja).
Dopiero te trzy czynniki stanowią o tym, czy człowiek znajdzie harmonię w swoim życiu i czy będzie mógł osiągnąć swoje cele. Tak więc okazuje się to być bardziej skomplikowane niż wydawało się na początku. Tu już nie wystarczy figurka, będziemy musieli popracować nad otoczeniem domu (Lin Yun skupia się głównie na wystroju wnętrza), może też zastanowimy się nad naszymi życiowymi planami, zatrzymamy się na chwilę w tym szaleńczym biegu, a może nawet….zmienimy dietę!
Jeżeli chodzi o przeznaczenie w rozumieniu metafizyki chińskiej, jest to jedno z podstawowych nieporozumień. To nie ma nic wspólnego z wróżbami na temat tego, co się wydarzy i kiedy. Doświadczony konsultant feng shui sięga często do tzw. Czterech Filarów Przeznaczenia. Jest to rozbudowana dziedzina astrologiczna, zajmująca się określaniem profilu charakteru człowieka według daty urodzenia. Według tej astrologii, każdy z nas rodzi się z określonymi cechami charakteru, zdolnościami, a nawet skłonnościami do pewnych schorzeń. Data urodzenia wyznacza nam niejako ograniczony obszar działania. Mamy pewien zasób atutów. I tylko od nas zależy czy i jak je wykorzystamy. Jeżeli zamieszkamy w domu wybudowanym według wszelkich zasad feng shui, będziemy mogli rozwinąć skrzydła i będzie nam łatwiej osiągać nasze cele. Jeżeli zamieszkamy we wrogim, nieharmonijnym środowisku – nie będziemy mieli siły i okazji zaprezentować naszych możliwości. Nasza kondycja fizyczna i psychiczna zależy również od przyjmowanego pożywienia (znany jest wpływ pokarmów na zachowanie człowieka), postępowania (wybory życiowe), ćwiczeń, samoświadomości i medytacji. Jeżeli się dobrze odżywiamy, mamy dobrą kondycję, która umożliwia osiąganie celów. Tak więc w uproszczeniu, sami decydujemy o naszym szczęściu i przeznaczeniu w rozumieniu chińskiej metafizyki.
W wolnym tłumaczeniu feng shui znaczy “wiatr i woda”. Jest to tradycyjna chińska sztuka projektowania i budowania domów w taki sposób, aby korzystać z pozytywnej energii, a unikać energii niekorzystnej. Oczywiście chodzi tu nie tylko o domy mieszkalne, ale i budynki komercjalne, szpitale, a nawet grobowce. Przedmiotem ekspertyz mogą być również całe miasta, regiony i kraje. W najszerszym znaczeniu, jest to umiejętność organizacji przestrzeni oraz wiedza o obiegu energii qi w świecie materialnym. Inną nazwą feng shui jest geomancja. Terminem qi natomiast określa się w chińskiej metafizyce właśnie tę tajemniczą energię, która oddziałuje na nas i nasze życie. W naszym kręgu kulturowym próbujemy jej nadać inne nazwy, jak bioplazma, bioenergia, uniwersalna energia życia. Dotychczas nie udało się jednak odkryć ani natury tej siły, ani mechanizmów jej działania. Chociaż ostatnie prace fizyków coraz wyraźniej wskazują, że być może qi ma coś wspólnego z energią tachionową. Spotyka się też określenie, że feng shui jest tym dla otoczenia, czym dla organizmu ludzkiego może być akupunktura. Samo słowo feng shui pojawia się po raz pierwszy w wyjątkach z Księgi Pochówków, która datuje się na IV wiek naszej ery.
Co więc może nam ofiarować feng shui? Odpowiadając jednym zdaniem: ta starożytna wiedza może nam umożliwić całościowe spojrzenie na człowieka i wszystkie przejawy natury, które go otaczają. Jesteśmy dumni – my ludzie Zachodu – z wiedzy i poziomu nauki, jaki osiągnęliśmy, a jednocześnie walczymy o “humanizację” medycyny czy architektury. Do niedawna lekarz leczył wyłącznie nasze ciało. To, gdzie mieszkamy, co czujemy, czym się odżywiamy, było daleko poza zainteresowaniami tradycyjnego lekarza. Współczesny medyk, lecząc latami tego samego pacjenta i nie uzyskując zadowalającej poprawy, po prostu uważa, że to już taki beznadziejny “przypadek”. I tak też wielu ludzi, każdego ranka łyka garść tabletek, oczywiście dwie na wątrobę, trzy na serce a pięć – przecież na wzmocnienie. Któż by miał czas i ochotę sprawdzić czy środowisko, w którym mieszka taki “beznadziejny” pacjent, wpływa na niego pozytywnie czy też ujemnie. Pacjenci czasem instynktownie czują, że coś w ich domu jest nie tak, że jak przebywają poza nim – czują się jakby lepiej. Ale tkwią w osamotnieniu, razem z tą swoją świadomością, bo do kogóż mieliby się z tym problemem udać? W dzisiejszym świecie, każdy uważający się za wykształconego człowiek – traktuje wszystko to, czego nie da się naukowo wyjaśnić, trochę z pogardą, a trochę ze współczuciem dla “ciemnoty”.
To właśnie konsultant feng shui jest tą osobą, do której można się zwrócić o pomoc w odnalezieniu harmonii w życiu. Konsultacja czy ekspertyza feng shui jest to nic innego jak właśnie całościowe spojrzenie na człowieka i jego otoczenie. Od wyboru odpowiedniego miejsca na budowę domu (ocena środowiska), poprzez stworzenie harmonijnej przestrzeni w już istniejącym budynku, aż do poradnictwa charakterologicznego, zawodowego, dietetycznego i dotyczącego spraw zdrowia. A ponieważ coraz częściej współczesna medycyna nieśmiało przyznaje, że psychika człowieka ma jednak jakieś znaczenie w procesie powstawania choroby, zdrowe i harmonijnie zaprojektowane środowisko sprzyjać będzie zachowaniu ogólnie pojętego zdrowia w naszym społeczeństwie. Zdrowia nie tylko fizycznego, ale i równowagi psychicznej. Ale, jak już wspomniałam, feng shui to nie tylko organizacja przestrzeni.
Wiedza ta ma o wiele głębszy sens, niż mogłoby się wydawać. Umożliwia nam coś co dawno już utraciliśmy w naszym szaleńczym cywilizacyjnym biegu, coś czego tak bardzo nam brakuje w dzisiejszym świecie – więź z otaczającą nas naturą. Człowiek jest przecież częścią tej natury, a jednocześnie tak bardzo chce się od niej uwolnić, uniezależnić, odrzucić. Nawet zniszczyć nie przejmując się skutkami. Tak, jesteśmy częścią przyrody. Oddychamy tlenem wyprodukowanym przez rośliny, pijemy wodę z górskich źródeł, spożywamy zboża, warzywa i owoce pełne energii pochodzącej ze słonecznego światła i minerałów Ziemi. I ten tlen, woda, energia i minerały – to wszystko jest wbudowane w nasze komórki i tkanki. Organizm ludzki jest dostosowany do właśnie takiego a nie innego korzystania z dóbr natury.
Niszcząc więc naturę, niszczymy samych siebie. Podcinamy gałąź na której siedzimy. Sami, krok po kroku, budujemy barierę między nami a przyrodą. Całe dnie potrafimy spędzać w zamkniętych pomieszczeniach, czasem pozbawionych okien, sztucznie oświetlanych i klimatyzowanych. Otaczamy się komputerami i światem wirtualnym. Pławimy się w smogu elektromagnetycznym, serwujemy sobie posiłki z “fastfoodu”, które dla naszych organizmów nie posiadają żadnych wartości, ale o tym się przekonamy dopiero za parę lat, gdy nasz oderwany od naturalnego środowiska organizm odmówi nam posłuszeństwa. Nie dość, że zerwaliśmy kontakt z naturą; coraz trudniej przychodzi nam też kontaktować się między sobą.
Ludzie już prawie nie rozmawiają, jest już znane nawet nowe zjawisko w psychologii – strach przed bezpośrednim kontaktem wzrokowym. Pojawia się nowy rodzaj pacjentów w poradniach psychologów; ludzie uzależnieni od kontaktów wirtualnych poprzez internet. Nieszczęśnicy, zamknięci w stworzonym przez siebie świecie, tylko tam czujący się bezpiecznie. Strachem napawa ich już samo wyjście na ulicę. Tym ludziom tak naprawdę brak wewnętrznej harmonii, zatracili również akceptację samych siebie, co zaowocowało strachem przed bliższymi kontaktami z drugim człowiekiem. I w tym miejscu moglibyśmy zaobserwować różnice w podejściu do przykładowego problemu, ekspertów Wschodu i Zachodu. Psycholog zbada pacjenta, oczywiście bardzo dokładnie. Podejdzie do sprawy biorąc pod uwagę indywidualny charakter przypadku, może nawet sięgnie do przeszłości chorego i będzie usiłował znaleźć przyczynę obecnego stanu. Ale sprawa tak czy inaczej zakończy się w czterech ścianach gabinetu. A jeżeli przyczyna kryje się w mieszkaniu pacjenta?
Oczywiście żaden konsultant feng shui nie będzie miał ambicji zastępować psychologa czy też lekarza. Natomiast może zwrócić uwagę na pewne czynniki pozornie nic nie znaczące, jak na przykład miejsce i kierunek ustawienia łóżka w pokoju, widok z okna, siedzenie przy biurku tyłem do drzwi wejściowych, kolor ścian (zieleń nie zawsze i nie na każdego wpływa kojąco...), układ mieszkania względem kierunków geograficznych, a wreszcie pożywienie zbyt jin czy zbyt jang. Czasem ważne okazuje się miejsce zaparkowania samochodu, czy niedawno wybudowany w ogrodzie basen...
Nie zdajemy sobie bowiem sprawy, jak wielki wpływ wywiera na nas otoczenie. Nie poznaliśmy jeszcze większości mechanizmów, które przekształcają odbierane przez nas bodźce na konkretne skutki w postaci reakcji naszego ciała i psychiki. Zaskakujące dla nas było odkrycie, że maleńki gruczoł szyszynki potrafi z wielką dokładnością dostosować działanie naszego organizmu do ilości światła w otoczeniu. Tymczasem jesteśmy świetnymi “antenami” również dla innych przejawów natury, między innymi dla magnetyzmu ziemskiego, czy stref geopatycznych. Dlaczego po przestawieniu łóżka śpi nam się lepiej?
Właśnie takimi sprawami zajmuje się feng shui, które opiera się o obserwacje czynione przez parę tysięcy lat i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dlatego też, z takim bagażem doświadczeń, wiedza ta potrafi dać odpowiedź na wiele pytań nurtujących współczesnych naukowców. Od tysięcy lat z powodzeniem stosuje ona praktyki mające na celu regulację wpływu środowiska na nas i nasze losy; niweluje negatywne działanie i wspiera to dobroczynne. Przy czym zwraca jeszcze uwagę, że każdy z nas reaguje odmiennie, każdy dom i każdy mieszkaniec jest jak mikrokosmos; jest częścią całości, ale stanowi jednak pewną autonomię. Na przykład według starożytnej geomancji, spanie na osi północ – południe, w południowym sektorze mieszkania, dla jednych może oznaczać zdrowie i harmonię, dla innych bywa zabójcze. Magia i przesąd? Nie, to po prostu wpływ środowiska, które jest przez nas jeszcze nie do końca poznane.
Jak już wspomniałam wcześniej, prawdziwa, rozległa wiedza feng shui, opiera się na obserwacji zmian w naszym środowisku (a tym samym w zachowaniu człowieka), wywołanych przez siły magnetyzmu ziemskiego oraz cały zespół oddziaływań pomiędzy Ziemią a Słońcem i innymi ciałami niebieskimi. Jesteśmy częścią tej skomplikowanej całości zwanej Wszechświatem i nie pozostaje nam nic innego jak tylko pogodzić się z faktem, że podlegamy jednak pewnym ograniczeniom. Rytm przyrody (pory roku), fazy Księżyca, kierunki geograficzne oraz formy terenu mają nad nami większą władzę niż byśmy się spodziewali. Cóż z tego, że palma pierwszeństwa w odkryciu tych prawidłowości należy do starożytnych Chin.
Mamy niezwykłą okazję skorzystania z tych wszystkich odkryć, zweryfikowania wielu naszych sądów a przede wszystkim wzbogacenia naszej wiedzy o otaczającym nas świecie. Możemy spojrzeć na wybrane problemy czy dziedziny w inny, nowy sposób. Nie lepszy, czy doskonalszy (choć czasem jednak dokładniejszy), ale właśnie inny. To może być wspaniałe doświadczenie dla współczesnego człowieka, zagubionego w stworzonym przez samego siebie sztucznym świecie. Feng shui i Metafizyka Orientalna mogą nam ofiarować wszystko to, co w nich najlepsze, sprawdzone przez dziesiątki pokoleń, a co wciąż jest aktualne i użyteczne.
Nie trzeba przy tym wcale negować naszej własnej kultury, nikt nie będzie zmuszony do kupowania chińskich gadżetów, projektowania domu na chińską modłę czy zapisania się na kurs Tai Chi. Zasady feng shui są bardzo uniwersalne, dające się zastosować w każdej kulturze, w dowolnym miejscu na naszej planecie. Dlaczego by więc z nich nie skorzystać?
Autorką artykułu jest Małgorzata Gałkowska-Błądek – ekspert z dziedziny Tradycyjnego Feng Shui.