Temat: fundamentalizm świąteczny
O czym tu dyskutować, w kraju protestanckim, ewangelickim jest to chyba normalne, iż jest "wyższość" Świąt Wielkiej Nocy, nad Bożym Narodzeniem, zresztą coraz bardziej komercyjnym i w sumie ustanowionym jako symbol.
Kiedy krewny prowadził pierwszą swoją budowę w Niemczech, na plac przyjechały dwa radiowozy. Policjant zapytał go co dziś jest za dzień? Odpowiedział czwartek.
A on na to Wielki Czwartek!
Potem było pouczenie min o zakazie pracy w piątek i sobotę. No i trzy dni w plecy.
Nie wynika to jedynie z jakieś fundamentalnej zasady, nad-religijności.
Ale z szacunku do różnych światopoglądów.
Swojego czasu spróbował byś wejść na budowę 1 maja!!!
Jeśli się zawiąże grupa, to można żądać np. Dnia Humanisty lub coś w tym rodzaju. Co za problem?
Kiedy mieszkałem jeszcze na Śląsku w dzieciństwie, okres przed wielkanocny, był po prostu takim wyhamowaniem, bez względu na światopogląd. Porządki wiosenne, na zewnątrz i wewnątrz domu. To jest klimat, to jest to.
Dlatego nie o jakiś fundamentalizm tu chodzi, tylko o życzliwość, szacunek.
Swoją droga czar Wielkanocy prysnął wraz z rezygnacja z niedzielnej porannej procesji. Prawdę mówiąc chodziłem na nie z kumplami którzy za bardzo wierzący nie byli. Ot intrygowała ich atmosfera niezwykłego poranka. Może jeszcze coś, nie wiem.
Co do ewentualnych reakcji hierarchów kościelnych, to już zupełnie inna sprawa.
Pozdrawiam, spokojnego wyhamowania :)
Maciek są ciekawsze solówki :)