Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Zrozumieć enneagram - zrozumieć siebie

Głębiej niż osobowość*

Gdy przyjrzymy się nazwiskom osób i postaci reprezentujących typy, zauważymy, że ich osobowości - często w ramach jednego i tego samego typu - różnią się dość znacznie. Spójrzmy na typ pierwszy - Perfekcjonistę. Trudno nie zauważyć, że podobieństwa jakie łączą osobowość Arystotelesa, Pinokia, i Hillary Clinton, nie są nazbyt oczywiste. Podobny zawód spotka nas np. w przypadku typu szóstego (Adwokat Diabła), gdy zechcemy odkryć co mają wspólnego, Prosiaczek, Batman, i np. Roman Giertych. Postaci te zdają się reprezentować style i natury tak różne, że umieszczenie ich w ramach jednego typu zakrawa na żart. A jednak. Wszystkie nazwiska oraz postaci przypisane typom w niniejszym artykule znalazły się tam ze ściśle określonego powodu, i ktokolwiek studiuje Enneagram, nie powinien mieć większych trudności w trafieniu na trop. Profesjonalne przyporządkowania osób do typów w większości przypadków nie są kwestią indywidualnych sądów i opinii. Zazwyczaj (pomijając przypadki szczególnie trudne i mylące) jest tak, że typ po prostu "widać", jeśli się umie "patrzeć". Skoro jednak typy łączą w sobie osobowości tak różne, co właściwie decyduje o przyporządkowaniu do typu? Jeśli Zewnętrzna Deklaracja i Zewnętrzny Warunek nie mają wiele wspólnego z osobowością człowieka, to z czym mają? Czy istnieje w psychice coś innego niż osobowość?

Aby zrozumieć skąd naprawdę mówią do nas typy, musimy założyć istnienie w psychice człowieka czegoś więcej niż tylko osobowość. Osobowość zmienia się i trudno ja zamknąć w określonej przegródce. W życiu każdego istnieją określone rytmy, które powodują, że co jakiś czas nasz charakter podlega zmianom - np. na skutek dojrzewania, wydarzeń życiowych, klimatu, wychowania, czy interakcji z ludźmi. Część tych zmian jest permanentna, cześć ma charakter cykliczny, niektóre zmiany są miłe, inne mniej, i tak dalej. To, co się zmienia, to nasz charakter, czyli osobowość. W ramach naszej osobowości, nawet w tym samym czasie istnieją różne pod-osobowości, style, aktywizujące się zależnie od okoliczności. Mówimy: "Jestem sangwinikiem, ale mam też sporo z choleryka i melancholika, a czasami jestem totalnym flegmatykiem." To właśnie ów falujący, niestały twór, uformowany z naszych pragnień i myśli. Aby jednak mógł on obiektywnie istnieć, musi chyba z czegoś się składać, a także kierować - oprócz przypadku i bezwładu - jakimś uniwersalnym prawem.

Owa pierwotna materia i pierwotne prawo - jeśli istnieją - byłyby piastą koła naszej psychiki. Centrum - z definicji - jest jedno, ponieważ znajduje się w środku wszystkiego innego. Podobnie jest z typem - jest on zawsze jeden, i tkwi w samym centrum naszej subiektywnej rzeczywistości. Aby koło zaczęło toczyć się naprzód, najefektywniejsze byłoby przyłożenie siły w tym właśnie centrum, w piaście. Oddziaływanie na zewnętrzne - mentalno-emocjonalne kształty, zlokalizowane na obwodzie koła, również wywołuje jego ruch, jednak ruch ten jest słaby, nierówny i - nieciągły. Natomiast przyłożenie siły w centrum, w osi - jest gwarantem płynnego, stałego ruchu naprzód. To dlatego potrzebujemy koncepcji Esencji - czyli czegoś, do czego należałoby dotrzeć, aby wywołać gruntowna i trwałą zmianę w życiu - w odróżnieniu od zmian powierzchownych i nietrwałych - oferowanych przez różnego typu techniki psychologiczne oraz inne działania zewnętrzne, regulujące osobowość.

Enneagram nie opisuje osobowości, ale właśnie Esencję, czyli hipotetyczny budulec naszej osobowości. Substancja ta - jak sugerują twórcy systemu - jest tożsama z naszym prawdziwym Wnętrzem, a oddziaływanie na nią jest jedynym praktycznym sposobem wywołania trwałej zmiany na lepsze. Poszukując owej pra-substancji psychicznej zaczynamy się zastanawiać, jaka jest jej natura. Czy może istnieć w psychice coś oprócz myśli i emocji, i - jeśli tak, co to jest? Ścieżka Wnętrza mówi nam - tak, poniżej naszej ciągle zmieniającej się psychiki, leży niezmienny Rdzeń, którego nie można poznać przez procesy psychiczne (intelekt, emocje), ponieważ te kończą się, w miejscu, gdzie On się zaczyna! Rdzeń ów jest więc niezależny zarówno od myśli, jak i emocji .

Widzimy, że tak rzeczywiście jest - przedstawiciele tego samego typu maja czasem zupełnie różne charaktery! Weźmy np. Prosiaczka i Batmana - co może łączyć tę dwójkę? Prosiaczek jest Bardzo Małym Zwierzątkiem, o mentalności dziecka, Batman zaś inteligentnym arystokratą, który walczy ze Złem za pomocą ultranowoczesnej technologii. Zdają się istnieć w dwóch zupełnie odrębnych rzeczywistościach - co zatem stanowi ich część wspólną? Wiemy już, że o takim a nie innym zaszeregowaniu tej dwójki zadecydował ów szczególny intuicyjny zapach (Fetor), który im towarzyszy, a którym w tym przypadku jest Fetor typu szóstego - Nieufność.

Czarnowidz (Adwokat Diabła) postrzega świat jako zagrożenie, przed którym należy się chronić. Jego celem jest wyszukiwanie w rzeczywistości słabych punktów i - reagowanie. Stąd Nieufność, wynikająca z ciągłego podejrzewania, że coś będzie nie tak, i z nieustannego przewidywania kłopotów. Prosiaczek, który nieustannie podejrzewa, że może mu się stać krzywda, i wypytuje Puchatka o szczegóły, by przewidzieć nadejście komplikacji, emanuje Nieufnością. Podobnie - choć z zupełnie innego poziomu - emanuje nią Batman, który czuwa w mroku na miastem Gotham, po to, by uchronić je przed potencjalnym atakiem. Pobudki które nimi kierują, w swojej Esencji można sprowadzić do dylematu Czarnowidza - "Chcę zaufać, ale nie chcę się rozluźnić." Prosiaczek źle funkcjonuje sam, potrzebuje większego i silniejszego przyjaciela, któremu mógłby zaufać, aby mniej się bać. Tym przyjacielem jest gapowaty i spokojny Puchatek. Batman działa z poziomu ponadosobowego - emanuje braterstwem i pragnieniem bezinteresownej służby. W odróżnieniu od wielu innych komiksowych bohaterów, można go "zawezwać", a to z jego strony przecież gest zaufania. Widzimy tu jak zarówno Prosiaczek, jak i Batman dążą do ideału braterskiego wspierania w obliczu Zła. Są przy tym wewnętrznie spięci ("...nie chcę się rozluźnić"), co u Prosiaczka owocuje chorobliwą nieśmiałością, zaś u Batmana - manią.

Jak widać nazwanie Esencji typu jest czymś stosunkowo prostym - przypomina określenie zasady działania silnika. Jedne silniki działają na parę, inne na prąd, jeszcze inne na ropę. W tym przypadku jedno słowo wystarczy dla zrozumienia podstawowej zasady działania silnika. Jednak określenie czym "pali" dany człowiek, choć technicznie może wydawać się nieskomplikowane - nie jest wcale łatwe. Wymaga tego, co w zen nazywa się "ostrym umysłem" ("sharp mind") - a po naszemu, świeżym intuicyjnym oglądem sprawy. Tylko widzenie sprawy świeżym, twórczym okiem, bez psychicznego hałasu, agresji i niezdecydowania - umożliwia rozpoznanie prostego wzorca energetycznego, leżącego u podłoża danego zachowania. Wzorzec taki, stanowi poszukiwaną przez nas podstawę mentalno-emocjonalnych procesów jakie zachodzą w człowieku. Czym wobec tego jest energia takiego wzorca, skoro - z definicji - nie są nią ani myśli, ani emocje, a skoro i myśli i emocje z niej wypływają? Odpowiedź nasuwa się sama - jest nią motywacja.

* Drobna uwaga - pojecie osobowości nie jest tozsame z pojeciem charakteru - istnieje spor, ktora z tych kategorii reprezentuje pierwiastek zwany przez wspolczesna psychologie ogolnikowo "wzglednie trwalym" -> patrz Freud vs. Mazur. Tak czy owak enneagramowa esencja jest jego istotna skladowa. /przyp.AS/

Autor - Krzysztof WirpszaAneta S. edytował(a) ten post dnia 30.06.10 o godzinie 15:20
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Zrozumieć enneagram - zrozumieć siebie

Ukryta Motywacja

Szczególny, ulotny wzorzec typu (Fetor) - to nic innego jak nasza instynktowna, wyniesiona z wczesnego dzieciństwa motywacja, która, nieuświadomiona, tkwi w każdym człowieku przypominając nam o autentycznych źródłach jego postaw. Esencja, której tu poszukujemy jest niczym innym, a tą właśnie motywacją. To motywacja, niezależna od emocji i myśli, istnieje u Rdzenia, głębiej niż ludzka osobowość, u piasty koła naszej psychiki. To motywacja jest pra-przyczyną naszej osobowości i naszych zachowań. Czemu - można by zapytać - tak rzadko się o niej nie wspomina? Czemu większość podręczników psychologii poprzestaje na badaniu osobowości, rzadko który natomiast uwzględnia (rzetelnie!) rolę siły, motywującej nas do życia, u jego najgłębszego Korzenia? O, przyczyna tego stanu jest prosta. Dzieje się tak ze względu na nieodłączna cechę ludzkiej motywacji - fakt, że jest ukryta.

Kontemplując pytanie "Jaki jest mój (jego/jej) typ?" znajdziemy się w kłopocie, ponieważ odpowiedzi nie da się wyprowadzić za pomocą algorytmu. Popełnimy też upokarzające błędy, gdy w jednej chwili wykrzykując "O, wiem, tak, to na pewno to!" już w następnej uznamy, że myliliśmy się w zasadniczy sposób, i że przedmiotem naszej oceny były zmienne kształty pola osobowości, a nie jego niewidzialne sedno. Gdy jednak uda nam się wytrwać dzielnie przy naszym pytaniu - wówczas mgły rozproszą się i - coraz bardziej i bardziej - zaczniemy postrzegać typy na zasadzie wglądu. Będziemy raczej doświadczać typu "w kościach", niż go rozumieć, bądź uzasadniać. Georgij Gurdżijew, który jako pierwszy na Zachodzie mówił o Enneagramie, wspominał, że jego dziewięć punktów jest ostatecznie zawarte we wszystkim co istnieje.

Praca z tym systemem - jeżeli chcemy wykorzystać go w pełni - to nauczenie się rozpoznawania podstawowych typów ludzi i idei na jakie napotkamy. W miarę praktyki, rozpoznanie to staje się coraz mniej intelektualne, (oparte na wiedzy itp.), coraz bardziej natomiast - intuicyjne, czyli oparte na wglądzie. Gdy np. poszukujemy swego własnego typu - wgląd przychodzi nieoczekiwanie - jako nagłe wyklarowanie powietrza wokół nas i poczucie, że - oczywiście, przecież to tam jest! Przecież leży na widoku i zawsze leżało, tylko z jakichś przyczyn nie potrafiliśmy tego dostrzec. Wówczas stajemy się pewni swojego typu, co jest dużym atutem w pracy z nim. Jeżeli ktoś jedynie nam o nim powie, możemy się z zgodzić lub nie, nie będzie to jednak zazwyczaj doświadczenie transformujące i pomagające nam na wewnętrznym poziomie naszej ścieżki. Wielu ludzi zna swój typ, bo ktoś im powiedział, lub nawet bo - po prostu prawidłowo go odgadli. Jednak rzeczywiste, osobiste doświadczenie (wgląd), że całe nasze życie - z wszystkimi jego problemami - kręci się wokół jednej, potężnej centralnej idei, to rzecz zupełnie inna. Oczywistość i prostota tej realizacji nie pozostawiają wiele miejsca na wątpliwości - oto leży bowiem przed nami dowód na istnienie w nas czegoś naprawdę ważnego, czegoś, co codziennym zamieszaniu, zazwyczaj nam umyka.

Pamiętacie kalendarze z serii "magiczne oko"? Dostawało się planszę pewna wielobarwnych plamek, ludzików, zwierzątek i wzorków - z pozoru nic więcej tam nie było. Jednak zgodnie z instrukcją, należało się w te bohomazy wpatrywać odpowiednio rozproszonym wzrokiem, a wówczas w naszym polu widzenia - ku zaskoczeniu wszystkich - ukazywał się nagle trójwymiarowy obraz np. jelenia na rykowisku, czołgu lub kółek olimpijskich. Dokładnie tak samo jest z Enneagramem. Wpatrując się intensywnie w chaos wzorków, ujrzymy wreszcie niezwykłą całość, jaka się spoza nich wyłania: potrzeba tylko czasu i chęci. Nawyk poszukiwania enneagramowych kluczy w sobie i w otoczeniu bardzo się przyda, stąd również przydatność lektur. Najważniejsza jest jednak szczera ciekawość, aby doświadczyć na własnej skórze czy - i jak - to działa. Nieustępliwa dociekliwość zostanie wynagrodzona. Enneagram otworzy drzwi każdemu, kto puka.

Gdy rozpoznamy własny typ, zaczniemy też, powoli uczyć się rozpoznawania typów innych ludzi. Niektóre energie przyjdzie nam rozpoznać łatwiej, ponieważ nosimy w sobie doświadczenia pokrewne i nasze kody do pewnego stopnia nakładają się. Będzie też wiele osób-zagadek, których typ wydaje się nie pasować do żadnego z dziewięciu pól. Czasem osoba wydaje się mieć dwa lub więcej typów, czasem po prostu nigdzie nie pasuje. Pozorne zamieszanie wynika często z faktu, że dany obszar "ja", który reprezentuje konkretna osoba jest nam nieznany, gdyż - z pewnych przyczyn - dotąd go unikaliśmy. Istnieją wokół nas ludzie, których energii unikamy jak ognia - gdyż w naszym doświadczeniu jest przeciwstawna temu, co sami reprezentujemy. Energii takiej będziemy w życiu unikać, a co za tym idzie nasze zdolności jej rozpoznawania będą upośledzone. Tu wkracza Enneagram jako bardzo przebiegle zaprojektowane narzędzie Wybaczenia.

Ucząc się rozpoznawać ludzkie typy, widzimy, że "to działa" - nasze obserwacje bowiem zostają potwierdzone w praktyce, w rozmowach z ludźmi oraz w ich autentycznym zachowaniu. Rzeczy, których, posługując się konwencjonalna psychologią, po prostu nie mogliśmy wiedzieć, nagle staja się dla nas czytelne, mało tego - nowy sposób patrzenia nagle wyjaśnia zagadkowe ludzkie zachowania, które wcześniej spisaliśmy na karb złej woli, głupoty lub chytrości. Teraz widzimy, co kieruje ludźmi, widzimy też, że jest to całkiem mechaniczny, nieuświadomiony proces, na który w codziennej gonitwie, nikt nie ma ani wpływu, ani nawet nie zwraca uwagi. Pytanie jakie pojawia się, gdy doświadczymy istnienia w ludziach Esencji, to: "Kto jest winny takiego stanu rzeczy?"

Oczywiście, nie chodzi o to, aby usprawiedliwiać zło, ale aby umieć przyjrzeć mu się bez emocjonalnej oceny. Widząc, że wszyscy działamy mechanicznie, powodowani nakazami ukrytego wzorca, możemy w dalszym ciągu przeciwdziałać złu, oraz wychowywać ludzi (i siebie!) by go nie czynili - będziemy jednak czynić to z zupełnie innej perspektywy - perspektywy Wybaczenia. Możemy wówczas powiedzieć: "Może i muszę cię skarcić, ale gdzieś głęboko wiem - że działałeś mechanicznie i wybaczam ci." Możemy też dodać: "Wiem, że nie jestem lepszy."- i to stwierdzenie - choćby i wypowiedziane po cichu - wystarcza, aby nasze skarcenie nabrało nowego, innego znaczenia, dla wszystkich, których ta sprawa dotyczy.

Wybaczenie dodaje nam także odwagi, by poszukiwać w otaczających nas osobach, również tych, których Esencji dotąd nie zauważaliśmy. Zaciekawieni odkrywamy, że ich wewnętrzna natura, ta sama, która tak kiedyś nas przerażała, jest właśnie czymś, co wyparliśmy w sobie najsilniej! Teraz, dzięki rozpoznaniu, możemy wyciągnąć do nich rękę, z ogromna ulgą widząc, że są dokładnie tacy sami jak my. Zaskorupiałe złogi gniewu, lęku i wstydu wreszcie mogą odkleić się i rozpaść, ich miejsce natomiast zajmuje realizacja, że Wszyscy Są W Porządku. I mowa tu nie o politycznej poprawności, ani afirmowaniu mądrych haseł, a jedynie doświadczeniu własnego, spontanicznego działania z poziomu wewnętrznej mądrości. To po prostu zwykła psychologiczna dojrzałość, która niestety - na ogół nie wzrasta u nas z biologicznym wiekiem. Jej rozwinięcie jednak, to warunek konieczny rozwoju międzyludzkiej komunikacji, którą - w przebłyskach zdrowia - zdarza nam się wybierać w miejsce tradycyjnego modelu egzekwowania kar i nagród.

Autor - Krzysztof Wirpsza
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Zrozumieć enneagram - zrozumieć siebie

Taniec derwisza

Praktykowanie Enneagramu jako techniki kontaktowania się z Wnętrzem (Esencją), przypomina jako żywo taniec derwisza, co biorąc pod uwagę domniemane sufickie pochodzenie systemu, może nie być zwykłym przypadkiem. Gdy uczymy się jak manifestuje się dziewięć pól Enneagramu, odkrywamy wielość składowych sub-energii, które towarzyszą każdemu z nich. To tak, jakby każdy z dziewięciu punktów był wrotami do świata dosłownie dziesiątków stylów i wariacji na swój temat.

Na pierwszy rzut oka wariacje te mogą się bardzo różnić, i wspólny wątek nie jest od razu wyczuwalny. Jednak, gdy się im dokładniej się przyjrzeć, widzimy w jaki sposób stanowią one różne twarze tej samej idei. Oczywiście, łatwo nam skojarzyć ze sobą Jedynki takie jak Margaret Thatcher (Żelazna Dama), Joanna d'Arc (Żelazna Dziewica), czy, dajmy na to, Królowa Śniegu. Wszystkie są przeszywającymi wzrokiem, wściekłymi Perfekcjonistkami, a więc zaszeregowanie ich jako Jedynek nie nastręcza kłopotów. Jak jednak pasuje do pola Jedynki bajkopisarz Hans Christian Andersen? A jak nasz liryczny poeta - Konstanty Ildefons Gałczyński? Spróbujmy to pokazać. Specyficzną cechą Jedynek - którą nota bene dzielą wraz z Dziewiątkami - jest pewne rozmarzenie i - osobisty magnetyzm. U Jedynek cecha ta przykryta jest czasem kredowobiałym obliczem moralitetu, czasem jednak suchy moralitet ustępuje miejsca metalicznemu odblaskowi doskonałości, którą Jedynki tak cenią. To ich archetypowy kolor - srebro. Kolor ten niesie ze sobą mnóstwo skojarzeń - od stalowej niezłomności (jak u obu żelaznych pań), przez gwiazdy i noc (przestrzenność i liryczność), iskrzący się śnieg (trzeźwość i świeżość), lód (chłód), aż po dziewicę prowadzącą Jednorożca w osrebrzonym księżycem krajobrazie (osobisty magnetyzm).

Magnetyzm, czyli pewna hipnotyczność i charyzma, jest domeną wszystkich typów instynktownych, czyli Ósemek, Dziewiątek i Jedynek. W energii psychicznej Andersena, pewien tradycjonalizm i sentymentalizm - wskazują jednak raczej na Dziewiątkę lub Jedynkę (typy konserwatywne), niż na Ósemkę, która jest z natury rewolucjonistą. W podobny sposób, wyrazisty opis konkretnych zachowań i przedmiotów - pozwala raczej odrzucić dwóch innych podejrzanych - Czwórkę i Piątkę, których narracja jest na ogół bardziej abstrakcyjna i filozoficzna. Widzimy następnie, że Andersen jest baśniopisarzem-moralistą (trochę jak bajkopisarz Krasicki, Jedynka), w którego baśniach - jak się przekonujemy - dominują archetypy Jedynki (a nie np. Dziewiątki). Mamy tu Ołowianego Żołnierzyka, Królową Śniegu, oraz mnóstwo personifikowanych przedmiotów (patrz "reizm" Herberta, który też jest Jedynką). W dodatku wiele z tych przedmiotów jest uszkodzone i smutne (uszkodzona zabawka to kolejny znacznik Jedynki). Stąd ostateczna konkluzja, że Andersen jest Jedynką.

Weźmy teraz Gałczyńskiego. Aż nadto smakowicie jawi się jego słynny srebrno-baśniowy wiersz "Zaczarowana Dorożka". Nieco dalej - "Noc czerwcowa" - w którą mamy się "zapatrzyć", i która do uszu przymierza gwiazdy. W ten sposób, po nitce do kłębka, zbieramy kolejne dowody, a gdy trafiamy na poezje mistrza Ildefonsa doby stricte powojennej, nie mamy już wątpliwości - klika nam Człowiek z Marmuru, przodownictwo pracy i soc. Mistrz, w niesławnym okresie, prawdopodobnie szczerze hołdował idealizmowi socjalistycznego ustroju - co czyni z niego, i jego ideologicznej poezji - doprawdy świetnego kandydata na Jedynkę. Oczywiście, stuprocentowej pewności nie ma, ale...Najwyższy czas na praktykę: przyjrzyjcie się dobrze upodobaniom Jedynek wokół was. Podpytajcie je. Ręczę, że obaj panowie wypłyną...

Proces ten jest zabawny, czasami przypomina rozwiązywanie łamigłówek, czasami rozrywki matematyczne. W jego trakcie możemy formułować hipotezy i kontr-hipotezy, obalać jedne i drugie, odwoływać się do literatury, filmu, ikon pop-kultury i budować siatki, odnosząc jedne energie do innych (jak np. zrobiliśmy przed chwilą z Andersenem, Krasickim i Herbertem).

Zabawa Enneagramem jest więc tańcem z symbolami. Tradycyjne znaczenia symboli, te których nauczono nas w szkole, w telewizji i w domu - przestają obowiązywać, na rzecz nowych połączeń - które - w oparciu o pewne zasady - stwarzamy sami. Stajemy się więc autorem i twórcą, zamiast być odtwarzającym, lub zwolennikiem. Świat wokół nas zaczyna wirować, z początku powoli, potem coraz szybciej i szybciej, aż nabiera ogromnego rozpędu, my zaś śmigamy pomiędzy zmieniającymi się ramami umowy, ucząc się rozpoznawać Jedność w Wielości. Życie potwierdza nasze spostrzeżenia, bądź im zaprzecza, uczymy się więc na własnych błędach. To, jak często mierzymy wewnętrznym wzrokiem dane pole rzeczywistości, wpływa na to, jak szybko uczymy się rozpoznawać jego pochodne manifestacje.

Intelektualny proces, który przedstawiono powyżej, to rodzaj treningu, którego potrzebujemy, aby rozwinąć i utrwalić umiejętność wglądu. W miarę jak rozwija się wgląd (intuicja) - proces intelektualny staje się coraz mniej potrzebny. Wgląd jest o wiele bardziej pewny - jeśli określimy czyjś typ w chwili nagłej absolutnej pewności - szansa na popełnienie błędu jest bardzo niewielka. Wgląd jest błyskawiczny i nie wymaga wysiłku, co powoduje, że, gdy naprawdę go udoskonalimy - może stać się dla nas zwykłym sposobem widzenia spraw, uzupełniając nasze "ziemskie" widzenie o nowy, tajemny wymiar. Uzyskanie takiego widzenia jest celem większości praktyk duchowych, a także kilku podejść w psychologii. Zobaczenie tego, czego nie widać, wymaga jednak przede wszystkim dopuszczenia możliwości, że TO istnieje.

Ponieważ jednak TO jest niewidzialne, nie zobaczymy Go nigdy, patrząc w tradycyjny sposób. Aby TO zobaczyć, musimy porzucić szkiełko i oko badacza i samemu wstąpić na drogę wewnętrznej przemiany. Wówczas TO zakrzywi przestrzeń wokół nas, sprawiając, że sami staniemy się dowodem - żywym dowodem na istnienie Czegoś Więcej. Otchłań w którą pierwotnie się wpatrywaliśmy, zaczyna jak u Nietschego - wpatrywać się również w nas, a świat - dotąd poważny i nienaruszalny, wiruje i migocze jak miraż. Rzeczywista przemiana wewnętrzna jest tym właśnie naruszeniem nieodwołalności świata, jako czegoś oddzielnego od nas. W tańcu derwisza, uczymy się doświadczać siebie i świata nie jako dwóch rzeczy - ale jako jednej ciągłej całości. Sprzyja to braniu szczerej odpowiedzialności tak za swoje niepowodzenia, jak i sukcesy, i zdjęciu brzemienia tej odpowiedzialności z ramion innych. Ujawnienie naszych ukrytych motywacji nie niszczy nas wcale - przeciwnie, sprawia, że głęboko, w korytarzach Wnętrza, zaczyna krążyć sok, którego istnienia nawet nie podejrzewaliśmy. I proszę - zmieniamy się na lepsze! To jedyny dowód na to, że proces ten nie jest mrzonką. Czy trzeba więcej? Szeregi liter na papierze są bramą. Poza nią znajduje się kraina, w której szufladki Enneagramu pękają na tysiące kawałków i nie są więcej potrzebne.

Aby tam dojść jednak, trzeba zacząć tańczyć.

Autor - Krzysztof WirpszaAneta S. edytował(a) ten post dnia 30.06.10 o godzinie 15:20
Monika Domagalska

Monika Domagalska Młodszy Specjalista
ds. administracji,
Google Inc.

Temat: Zrozumieć enneagram - zrozumieć siebie

Jeśli chcesz odnaleźć prawdziwą siebie poczytaj tego bloga www. http://howly.pl/



Wyślij zaproszenie do