Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: Ulubione otoczenia

Marta G.:
A co do dawania wyboru dwuletniemu dziecku- mnie uczono ,ze tak malemu dziecku nie nalezy dawac wyboru bo jest jeszcze na to za male, nalezy dac mu gotowa opcje w formie: teraz wez swojego misia i pokazemu mu jak ladnie wygladasz w tych czerwonych spodenkach :-) ( bez pytania jakie chcesz spodenki czerwone czy niebieskie) wprzypadku mojej corki-krolowej , w tamtym wieku bylo to idealne rozwiazanie bo dawac jej mozliwosc wyboru byloby katastrofa!!!

Mnie z kolei uczono, że "dzieci i ryby głosu nie mają" i na własnej skórze poznałam też nieadekwatność w surowości kary co do przewinienia.
Poznałam też smak "bycia starszym" w rodzeństwie, co oznaczało niesprawiedliwość w dzieleniu się czasem spędzanym z rodzicami i przywileje "bycia młodszym"
A możliwość dawaniu dziecku wyboru najwyżej 2 możliwości już uczy go, że w ogóle ten wybór ma i że jesteśmy w stanie ten wybór uszanować. A to z kolei stawia dziecko w pozycji niegorszej od naszej.
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
A manipulacja z jej strony działała odwrotnie.

A jakie zabiegi stosowala?
Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
Anna C.:
A manipulacja z jej strony działała odwrotnie.

A jakie zabiegi stosowala?
Z początku podobne do Twoich;-)
Opowiadała mi jak trudno jest w dzisiejszych czasach o szynkę;-)
Krótko trwała jej cierpliwość, więc straszyła i krzyczała,
pamiętam że zmieniano mi też miejsca posiłku.
Nie chciałam w kuchni, to mogłam jeść w pokoju, nie pomagało.
Potem był korytarz a nawet ciemna łazienka, w odosobnieniu.
Też nic z tego. Zdarzało mi się zasnąć nad jedzeniem,
albo chować je po kątach w mieszkaniu, żeby w końcu się ode mnie odczepili z tym jedzeniem. A przy tym wszystkim mama panicznie bała się o moje zdrowie, więc uwarunkowałam sobie, że po takim niejedzeniu zaprowadzi mnie do lekarza, a tam będą mi robić badania:-) Z dzieciństwa pamiętam,że MAMA była od nakłaniania mnie do jedzenia, a TATA od zabawy.
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
Zapytałabym Cię skąd ta histeria, czy już się wcześniej to zdarzało?

Nie spoczne, poki nie sprowokuje Cie do zmierzenia sie z problemem, a nie omijania go.:)

Masz 5 minut do wyjscia. Nie mozesz czekac az sie uspokoi. Zrobilas wszystko z zabawka i posciela. Obgadalas sprawe z dzieckiem - wytlumaczylas mu dlaczego musi nocowac u dziadkow i dlaczego Ty musisz wyjsc. Wydawalo sie, ze wszystko jest ok, do czasu, kiedy zaczelas sie ubierac. Dziecko sciele sie u Twoich stop. Alternatywa jest taka, ze albo zostanie w nocy w domu samo, albo z dziadkami. Sytuacja sie powtarza po raz trzeci przez ostatni rok - dokladnie tyle razy musialas korzystac z pomocy dziadkow. Na codzien nie zajmuja sie oni dzieckiem.
Co robisz?
Trwało to może 20 minut i w końcu się uspokoił. Mama wzięła go do łazienki, żeby go przebrać, przy tym cały czas do niego mówiła spokojnym tonem. Tłumaczyła mu, że bardzo go kocha, ale zrobił jej przykrość swoim zachowaniem. Podczas kiedy go przebierała, nie szczędziła mu pieszczot i tłumaczyła, co za chwilę nastąpi.

Chyba bym sie nie zdecydowala na taki trening. 20 minut placzu lacznie z posikaniem sie. Jednak nie. Ona wygrala, ale czy on tez wyszedl z tego starcia z takim przeswiadczeniem?

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
Aneta S.:
A jakie Ty rodzaje perswazji stosujesz badz stosowalas wobec dzieci?
Już chyba tutaj wspomniałam, że na dziecko patrzę jak na przyszłego dorosłego, więc z perspektywy czasu liczy się na pewno ciepły, cierpliwy kontakt i duuuużo tłumaczenia dziecku "zawiłości" tego świata, dla nas absolutnie oczywistych:-))dlaczego?, po co?, jak? I w sytuacjach konfrontacji z dziecięcymi według mnie, niepożądanymi zachowaniami, zawsze odwołuję się tylko do tego, co ja czuję w danej sytuacji, wypowiadając proste komunikaty w stylu "martwię się, że nie chcesz jeść", "jest mi przykro że tak się zachowujesz", etc;
Prosty komunikat jest jak kod, który warunkuje zachowanie i reakcję dziecka. Zresztą popieram także model wychowawczy podążania za dzieckiem,za jego indywidualnym, naturalnym rozwojem. A tym samym wzmacniania w nim równie naturalnego poczucia, że jego potrzeby są ważne, na równi z moimi. To znaczy, że jeżeli trzylatek potrzebuje zabawy(bo to jego naturalna forma rozwojowej aktywności), to uwzględniam czas, rodzaj i temat zabawy, dostosowany do jego wieku i indywidualnych możliwości, a nie do mojego widzimisię.
Wielu rodzicom wydaje się, że wystarczy kupić dziecku kilka zabawek i dziecko będzie się bawić. Nic bardziej mylnego, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci, dla których zabawa jest podstawową formą aktywności ale i socjalizacji. Jestem nawet zdania, że jeżeli dziecko nie nauczy się odpowiednio wykorzystywać tej dominującej w dzieciństwie aktywności, w przyszłości istnieje prawdopodobieństwo,że będzie wykazywało mniejszą kreatywność, tzw: "opóźnioną", tj. po fakcie, że może mieć mniejsze poczucie wartości pod względem własnych dokonań, może też w skrajnych przypadkach wykazywać aspołeczne zachowania.
A w sumie tak niewiele trzeba, by tak się nie działo. Czasem wystarczy poturlać się trochę z dzieckiem po dywanie, formując różne figury, pozwolić mu powspinać się na przykład na miękką kanapę i naśladować przy tym różne dźwięki. Przez cały czas należy zachowywać z dzieckiem kontakt słowny, tłumacząc co robimy. Nawet jak nie mamy czasu na takie zabawy, albo zwyczajnie nam się nie chce, trzeba w sposób prosty powiedzieć o tym dziecku, ale zawsze z uwzględnieniem, że TERAZ jest chwilą czasu odmierzanego jakąś naszą czynnością, którą musimy wykonać(jeżeli skupimy się na mniejszym dziecku)np: "teraz się z tobą nie pobawię, bo jestem głodna, jak zjem obiad to się pobawimy","pobawię się z Tobą teraz, ale jak skończymy się bawić, będę czytała gazetę"
:-)
czyli odpowiadając na Twoje pytanie Aneto...
Dziecko małe to niełatwy partner do negocjacji, ale jest bardzo chętne do otrzymania nagrody za swoje zachowanie, dlatego
tłumaczę z podkreśleniem pozytywnych stron, sugeruję NAJWYŻEJ dwa rozwiązania sytuacji i dziecko ma do wyboru jedną z dwóch.Anna C. edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 11:17
bosz...żeby to działało na wszystkie małe taliby!
mój jak się urodził to w ogóle nie chciał leżec. domagał się nieustającego noszenia.kiedy tylko go kładałam zaczynał tak wrzeszczec jak by go ze skóry obdzierali.pare razy spróbowałam go zostawić w łózeczku i siedziec przy nim-to tak się darł aż wymiotował i się dławił -i i tak musiałam go wziąc na ręce.pomijam już to, że spał co godzinę przez 10 do 15 min-tak przez cała dobę-w zwiazku z czym ja nie spałam wcale.po 1,5 roku miałam zapaść i wylądowałam z wycieńczenia pod kroplówką:))))całe pierwsze trzy lata małego spędziłam z nim w domu sumiennie się nim zajmując. zadnych tam swoich spraw, gazet, książek i tv.każda chwila i sekunda z malcem. i uwierz mi, że próbowałam wszystkiego...i 1000 razy opowiadałam mu, ze mi przykro, ze np nie chce zjeść naleśnika. i co? i jeszcze głośniej się wydzierał, że chce chipsy!miał dokumentnie w dupie małej talibowej to czy mi przykro czy nie:)bunt był nieustajacy. jednocześnie chciał iść w prawo i w lewo, siedzieć w koszu w sklepie i nie siedzieć w nim....darł się przy tym niemiłosiernie....fakt, że nauczył mnie nadludzkiej cierpliwości:)ale do dziś nie wiem jak ja to przetrwałam i co się robi z takimi talibami, zeby nimi nie byli:)))))))))))
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
Aneta S.:
Anna C.:
A manipulacja z jej strony działała odwrotnie.

A jakie zabiegi stosowala?
Z początku podobne do Twoich;-)
Opowiadała mi jak trudno jest w dzisiejszych czasach o szynkę;-)

To dzialalo odwrotnie? Czyli jak?
A moze o prostu nie dzialalo?
A co dzialo?
Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:

dziadkow. Na codzien nie zajmuja sie oni dzieckiem.
Co robisz?
Acha! I Ty myślisz, że ja Ci podam konkret?
Aneto przecież to niemożliwe, bo dziecko to nie robocik.
Nie da się nakręcić mechanizmu i już.
Jako matka ze łzami w oczach oddałabym dziecko pod opiekę,
na siłę pewnie, rzeczonym dziadkom.
Bo sądzę, po tym jak uparcie naciskasz,
że należałoby rozgraniczyć, że nie pytasz mnie o to jako pedagoga?
Ale jako pedagog:
Wzięłabym na pewno pod uwagę do rozpracowania:
1. że z jakiegoś względu dziecko nie chce spać u dziadków,
poszukałabym przyczyny
2. rozważylabym, żeby dziadkowie przyszli spać do dziecka
3. rozważyłabym nianię(ostateczna opcja) lub inną osobę, z którą
dziecko już przebywało samo i być moze częściej niż z dziadkami
Bo jeżeli sytuacja się powtarza, to czas rozważyć inne alternatywy.
Z pewnością nie jest tak, że można zrobić w tej kwestii wszystko. Bo skoro to ja odprowadzam dziecko, a ono robi histerię, bo widzi, że ja szykuję się do wyjścia, to daje mi do myślenia, że być może nie do końca mamy załatwioną sprawę rozłąki.
Chyba bym sie nie zdecydowala na taki trening. 20 minut placzu lacznie z posikaniem sie. Jednak nie. Ona wygrala, ale czy on tez wyszedl z tego starcia z takim przeswiadczeniem?
No właśnie dlatego napisałam wcześniej jak należałoby rozgraniczać rolę matki i pedagoga.
A mały posiusiał się raczej dlatego, że zwyczajnie dużo wypił przed całą sytuacją, a uparcie odmawiał pójścia na nocnik. W chwili stresu, po tym jak mama podniosła głos, nazwijmy to tak "rozluźnił" się.
Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:

To dzialalo odwrotnie? Czyli jak?
A moze o prostu nie dzialalo?
A co dzialo?
Wkladałam do ust pokarm, żeby mama która tak mówiła i z zatroskaniem na mnie patrzyła, odpuściła już, ale nie miałam chęci go zjeść,
więc niczym chomik robiłam sobie zapas aż do odruchu wymiotnego.
A o tym, co działało już pisałam
w wątku o jedzeniu bodajże:-)Anna C. edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 13:38
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
Acha! I Ty myślisz, że ja Ci podam konkret?

Tak!:) Caly czas o to mi chodzilo.:) nie o rozmowe o standardach wychowawczych, tylko o sytuacjach podbramkowych, z ktorymi sobie trzeba radzic tu i teraz.
Bez przygotowania.:)
Aneto przecież to niemożliwe, bo dziecko to nie robocik.
Nie da się nakręcić mechanizmu i już.

Dokladnie.:) Totez nie zawsze dzialaja na nie starannie skonstruowane procedury. W dodatku traktujace wszystkie dzieci jednakowo, podczas gdy one sa rozne. Czasem trzeba postepowac niekonwencjonalnie. Czasem samo to, ze wymysli sie cos nowego, okazuje sie skuteczne. Zwlaszcza gdy cel zbozny lub nie do unikniecia.
Jako matka ze łzami w oczach oddałabym dziecko pod opiekę,
na siłę pewnie, rzeczonym dziadkom.
Bo sądzę, po tym jak uparcie naciskasz,
że należałoby rozgraniczyć, że nie pytasz mnie o to jako pedagoga?

Naciskam dlatego, ze caly czas chcialam, zebys napisala cos od siebie, a nie z ksiazki, o Twoich metodach.
Ale napisalas o metodach stosowanych w Twoim domu rodzinnym. Dla mnie - przyznam sie - wstrzasajacych...
Czy bylas karmiona piersia?
1. że z jakiegoś względu dziecko nie chce spać u dziadków,
poszukałabym przyczyny

Dziecko za nimi nie przepadalo.
2. rozważylabym, żeby dziadkowie przyszli spać do dziecka

Awykonalne.
3. rozważyłabym nianię(ostateczna opcja) lub inną osobę, z którą
dziecko już przebywało samo i być moze częściej niż z dziadkami

Nie bylo nikogo takiego.

Za trzecim razem nie oddalam swojego dziecka na sile, bo o wlasnej sytuacji tu napisalam.
Przekupilam je dmuchanym delfinkiem.;)))Aneta S. edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 13:52
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
A o tym, co działało już pisałam
w wątku o jedzeniu bodajże

Juz znalazlam!:

"Mnie od dzieciństwa nie można było narzucić swojego zdania w kwestii jedzenia, podstępem być może, ale nie przymusem. Jak coś mi nie smakowało, to nie jadłam, jak było nijakie w barwie, zapachu i widoku na talerzu, to nawet nie tknęłam."

Czyli trzeba bylo znalezc na Ciebie SPOSOB.
I tak tez ja to widze.:)
Ze nie zawsze, nie w kazdej sytuacji i nie wobec kazdego negocjacja jest skuteczna.:)
Choc arcyciekawa rozmowa z Toba przekonala mnie, ze rowniez nie kazda sytuacje trzeba traktowac jako podbramkowa i ze do wielu trzesien ziemi mozna sie przygotowac.:)
Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
Anna C.:
Acha! I Ty myślisz, że ja Ci podam konkret?

Tak!:) Caly czas o to mi chodzilo.:) nie o rozmowe o standardach wychowawczych, tylko o sytuacjach podbramkowych, z ktorymi sobie trzeba radzic tu i teraz.
Bez przygotowania.:)

:-)))A widzisz Kochana i tutaj wyszły braki właściwego przepływu między pytaniem a intencją. Komunikacja przez internet nie jest jednak taka precyzyjna, chociaż wydawać by się mogło, że tekst można w razie czego zedytować. Jednak nie doczytałam się, że pytasz mnie jako nie-pedagoga, popraw mnie jeśli zwyczajnie nie dopatrzyłam się tego w Twoim tekście:-)))
Teraz wszystko jasne.
:-)))
Naciskam dlatego, ze caly czas chcialam, zebys napisala cos od siebie, a nie z ksiazki, o Twoich metodach.
No widzisz a ja się musiałam namęczyć, żeby "wyczuć" Twoje intencje:-))A w ogóle to pisałam o metodach jakie stosuję
jako pedagog, najpierw wnikliwy obserwator dziecka:-))
A dla swojego dziecka trzeba być przede wszystkim matką:-))a nie pedagogiem, nawet jak się nim jest z zawodu.
Czy bylas karmiona piersia?
Nie. I o ile sobie przypominam pisałam Ci na privie, jak to było z moimi narodzinami, więc nie będę się już w tej kwestii wywewnętrzniać.
:-)
Jednak właśnie z tamtego powodu, nie było to możliwe.
Dziecko za nimi nie przepadalo.
Tak myślałam.
Za trzecim razem nie oddalam swojego dziecka na sile, bo o wlasnej sytuacji tu napisalam.
Przekupilam je dmuchanym delfinkiem.;)))
Pewnie też bym coś obiecała dziecku i dałabym mu to zaraz jakbym
go odbierała od dziadków:-)W końcu tę mękę trzeba by było dziecku
jakoś wynagrodzić:-))))Anna C. edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 14:09

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
Aneta S.:

To dzialalo odwrotnie? Czyli jak?
A moze o prostu nie dzialalo?
A co dzialo?
Wkladałam do ust pokarm, żeby mama która tak mówiła i z zatroskaniem na mnie patrzyła, odpuściła już, ale nie miałam chęci go zjeść,
więc niczym chomik robiłam sobie zapas aż do odruchu wymiotnego.
A o tym, co działało już pisałam
w wątku o jedzeniu bodajże:-)Anna C. edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 13:38
znam to z autopsji. zaczynam mieć wrażenie, ze domy 7 były bardzo podobne....w moim domu na stole przy talerzach rodziców zawsze obok sztućców leżał pasek. i nie wolno było wstać od stołu dopóki się nie zje wszystkiego co jest na talerzu. a wymiotowania na talerz mi się odechciało gdy majac 6 lat zwymiotowałam jajko na miękko i mama kazała mi je zjeść:/choć -co ciekawe-dzis jajka na miękko uwielbiam:)
większe jazdy z jedzeniem były gdy byłam nastolatką a rodzice nie radzili sobie z tym, ze dorastam---wtedy wypominali mi, że jem a nie zarobiłam na to jedzenie a jak przestawałam jeść to wrzeszczeli, że gardzę ich obiadem. i tak w kółko. myślę, ze to wtedy nabawiłam się zaburzeń jedzenia, które miewam do dziś. niestety albo popadam w obżarstwo kompulsywna albo w jadłowstręt. a jak u Ciebie to zmuszanie do jedzenia się przekuło na odżywanie dziś?

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

tak mi się przypomniało apropos przekonywania maluchów do tego że warto coś zjeść:) pamiętam jak mój malec wylądował w szpitalu na laryngobronchit i spędziliśmy tam ponad dwa tyg. w tym szpitalu złapał jakąś grypę żołądkową i po powrocie do domu odwodnił się w ciągu dwóch godzin. wylądowaliśmy w szpitalu ponownie. po powrocie restrykcyjna dieta.tylko sucharki i ziołowe napoje.po trzech dniach był tak głodny, ze stał w osiedlowym sklepie przyklejony do witryny lodówki i błagał o parówkę:)))
może konkretne przegłodzenie jest skuteczną metodą na takich grymaszących?:)choć wiem, ze każdej matce pewnie by pękło serce gdyby kładła się spać z myślą, ze jej maleństwo ma pusty żołądek:)

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

ha ha...delfinem ja! ales sprytna mama :-) Mam takie wnioski czytajac tu te wypowiedzi. Ania jest bardzo dobrym pedagogiem i z powolania. Ja mowiac o mamie-pedagogu mialam na mysli nie fach ale stanowisko rodzica. Wiele jest madrych porad jak sobie radzic z ronymi problemami z dziecmi. Prawda jest tez ,ze dzieci przynajmniej do 3-ego roku (e/g mnie dluzej) odzwierciedlaja mamusie i to jest jak matematyka. Przerobilam to wszerz i wzdluz i dzieki nim nauczylam sie zauwazac we mnie to czego moze nie zauwazylabym bez macierzynstwa. Kiedy jestem w kiepskim stanie emocjonalnym,psychicznym od razy widze ich reakcje, zachowania. Kiedy byly momenty notorycznego przemeczenia i swawola bo matka nie ma sil, musialam wykrzesac z siebie to co niemozliwe by przywrocic lad i postawic slupki-odtad dotad. I tu wychodza na jaw po raz drugi nasze mozliwosci ( pierwszy raz przy porodzie :-)
Kazde dziecko, jak to mowisz An ma swoje kaciki, do ktorych czesto tylko mama moze trafic w odpowiedni sposob.
ja np. jestem za dawaniem jak najwiekszej ilosci pieszczot, dyspozycyjnosci w kontakcie-dziecko moze przyjsc w kazdej chwili bo potrzebuje sie przytulic czy polaskotac czy powyglupiac. Moga wejsc na mnie ,rozczochrac (moja mama nie pozwala sie nigdy dotyac do zawsze natapirowanych wlosow a ja tak pragnelam!!!) slowem-niedy nie odpycham nawet gdy jestem na nich wsciekla i sie wtedy chca przytulic. Podobnie ze spaniem.jestem przeciwna wpychaniu na sile dziecka do jego lozeczka. Wystarczy popatrzec na swiat malp, ludzi z plemion, po co daleko szukac-ze 100 lat temu jeszcze pewnie dziecko spalo z matka dosc dlugo. Jezeli dziecko potrzebuje takiego kontaktu to jedyna zdrowa rzecza jest przystac na to. Ja to przerobilam 3 razy-nie znaczy,ze ma tu pokazywac kto wygral-bo taki ma kaprys. Moim tlumaczylam o potrzebie posiadania wlasnego lozeczka, zachecalam i kiedy dziecko bylo gotowe szlo spac samo. Samo decydowalo, choc czasem moze przyjsc w nocy. Kazde z nich przechodzi inny etap rozwoju. Corunia miala 2 i pol roku kiedy poszla sama spac ale dzis, w wieku 7 lat boi sie i miewa okresy kiedy chce spac z kims. Normalne w tym wieku rozwojowym. I kiedy ogladam Nianie w jakiejkolwiek wersji ( bo mam to szczescie ,ze widzialam w polskiej , wloskiej i angielskiej) i kiedy widze jak malenkie jeszcze dziecki klada same spac przy krzykach i spazmach...nie nie...to dla mnie.Glupota.
Ja nie mam obowiazkow poza domem wiec kazda inna rzecz moze byc odlozona jesli dziecko nie jest gotowe na pozostanie beze mnie. Najmlodszy w zeszlym roku pol roku byl ze mna w domu bo mial uraz do przedszkola - bardzo powoli go wprowadzalam do innej juz struktury. natomiast nauczycielki z poprzedniego przedszkola przekonywaly mnie:on wygrywa jesli pani tak robi-niech sie podrze potem mu przejdzie.I wlasnie nie! Bo ten moment rozlaki ma byc spokojny. Oderwali mi go " z cialem" a on w wielkiej histerii wszedl pod lawke i spazmowal. I mialam go tak zostawic? pozwolic na takie "chodzenie do przedszkola?" I wiem,ze to nie byl jego kaprys ale potrzeba bycia przy mnie.
Aniu, ja tez pamietam,ze dzieci i ryby glosu nie mialy.Bylam zmuszona uczyc sie gry na pianinie podczas gdy bylam stworzona do gimnastyki artystycznej. Kurde, jeszcze dzis robie szpagat!!! Nie wazne byly nasze potrzeby. Moja kochana mama, w swojej nieswiadomosci, mimo czytania mnostwa psychologicznych ksiazek i bycia pedagogiem, straszyla mnie,ze wrzuci mnie do zsypu. Wszystko byloby ok gdyby ktoregos dnia nie wziela mnei w koncu i nie zaniosla przed ten zsyp otwarty i gotowy by mnie polknac (siodme pietro...i znowu siedem he he). Ona to robia z polusmiechem ale dla mnie to bylo okrutne i dawalo mi do myslenia, ze nie jest moja mama.
Jo, An - myslalam,ze tylko ja mialam niespiace dziecko i wykonczenie totalne z powodu niespania.....ja tez nie wiem jak to przetrwalam...
Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: Ulubione otoczenia

joanna talaśka:
jadłowstręt. a jak u Ciebie to zmuszanie do jedzenia się przekuło na odżywanie dziś?
Okrucieństwo nie???Aż mi Nas żal.:-/
U mnie na szczęście w którymś momencie mama odpuściła
i jadłam czasem baaardzo dziwnie pomieszane rzeczy,
a jak na nic nie miałam apetytu, to nie jadłam.
Zrozumiałam, że choćby 1 ulubioną i być może dla innych dziwną
potrawę, ale trzeba jeść, w chwili kiedy z tego nie jedzenia
zaczęłam omdlewać.

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

mam nieodparte wrażenie, ze kiedy dziecko jest zmuszone uciekać w świat fantazji, żeby przetrwać agresję ze strony dorosłych - to pozostaje fantastą do końca życia i już na zawsze żyje między drzwiami świata realnego a tym co jest po drugiej stronie tych drzwi.i stąd się biorą 7. a nie z ciepłych domów,które swym ciepłem odcięły ich od prawdziwego świata i nie nauczyły radzic sobie w dorosłym życiu.
i mam wrażenie, ze to 4ki są z takich domów gdzie rodzice zawsze drżeli nad swoim maleństwem i poświęcali mu wszystko. i ci rodzice traktują swe dzieci-nawet gdy te dobijają już 50tki-jako maleństwa bezradne. i to dlatego 4 są tak mocno skupione tylko na sobie i domagają się od świata współczucia i zajmowania nimi nieustająco.
wydaje też mi się, ze jedynki są dziećmi, które były wychowywane przez typy "wojskowych" na dzielnych żołnierzy, którym nie wolno rozczarować generała.i dlatego całe życie próbują udowodnić sobie i innym, ze przecież są tak doskonałe i poprawne, że zasługują przynajmniej na cień miłości.
dziewiątki -mam wrażenie- ze były odrzucone dotkliwie i dlatego całe życie rozpaczliwie poszukują poczucia bezpieczeństwa.nawet kosztem własnego ja, które czasami płacze w nich i łka.
nie znam historii dzieciństwa innych numerków, więc nie wiem jak by to mogło wyglądać.
.......i naszła mnie taka refleksja, ze ludzie są tak słabi i głupi, ze potrafią krzywdzic z miłości---co przecież wydaje się wykluczać....a jednak...natura słabo to wymyśliła....:(
Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: Ulubione otoczenia

Marta G.:
Ja mowiac o mamie-pedagogu mialam na mysli nie fach ale stanowisko rodzica. Wiele jest madrych porad jak sobie radzic z ronymi problemami z dziecmi. Prawda jest tez ,ze dzieci przynajmniej do 3-ego roku (e/g mnie dluzej) odzwierciedlaja mamusie i to jest jak matematyka.
To bardzo mądre, co piszesz. Mnie nie wypadało tak napisać,
bo nie każda mama jest gotowa na taką wiedzę i mogłaby przez to poczuć się urażona. Dzięki za uznanie:-)
ja np. jestem za dawaniem jak najwiekszej ilosci pieszczot, dyspozycyjnosci w kontakcie-dziecko moze przyjsc w kazdej chwili bo potrzebuje sie przytulic czy polaskotac czy powyglupiac. Moga wejsc na mnie ,rozczochrac (moja mama nie pozwala sie nigdy dotyac do zawsze natapirowanych wlosow a ja tak pragnelam!!!) slowem-niedy nie odpycham nawet gdy jestem na nich wsciekla i sie wtedy chca przytulic. Podobnie ze spaniem.jestem przeciwna wpychaniu na sile dziecka do jego lozeczka. Wystarczy popatrzec na swiat malp, ludzi z plemion, po co daleko szukac-ze 100 lat temu jeszcze pewnie dziecko spalo z matka dosc dlugo. Jezeli dziecko potrzebuje takiego kontaktu to jedyna zdrowa rzecza jest przystac na to. Ja to przerobilam 3 razy-nie znaczy,ze ma tu pokazywac kto wygral-bo taki ma kaprys. Moim tlumaczylam o potrzebie posiadania wlasnego lozeczka, zachecalam i kiedy dziecko bylo gotowe szlo spac samo. Samo decydowalo, choc czasem moze przyjsc w nocy. Kazde z nich przechodzi inny etap rozwoju. Corunia miala 2 i pol roku kiedy poszla sama spac ale dzis, w wieku 7 lat boi sie i miewa okresy kiedy chce spac z kims.
To też jest super. Między innymi ze względu na różnice w osobowości są dzieci, które potrzebują tych pieszczot i przytulania w wiekszych ilościach i takie, które nie absorbują swoich rodziców pod tym względem aż tak mocno.
Jednak potrzeba bliskości jest podstawowym fundamentem do uspołeczniania dziecka. U dzieci z zaburzeniami autystycznymi jest z tym dużo trudniej. Kosztuje to dużo pracy, wysiłku i emocji, zwłaszcza rodziców.
Dlatego całkowicie zgadzam się z tym, co napisałaś.
Dziecko, jeśli ma wyrosnąć na zdrowego emocjonalnie człowieka musi
doświadczać miłości i akceptacji w domu rodzinnym, wyrażonych słowem
i gestem. Poźniej bardzo ciężko jest to nadrobić, czasem wcale się tego nie da
nadrobić i stąd rodzą się późniejsze, pogłębione problemy
natury emocjonalnej.
spokojny. Oderwali mi go " z cialem" a on w wielkiej histerii wszedl pod lawke i spazmowal. I mialam go tak zostawic? pozwolic na takie "chodzenie do przedszkola?" I wiem,ze to nie byl jego kaprys ale potrzeba bycia przy mnie.
Ja bardzo popieram formę współpracy z rodzicami dziecka na zasadach,
ONI są rodzicami(moją encyklopedią na temat swojego dziecka), ja jestem Pedagogiem i moim zadaniem jest wspierać ich w wysiłkach oraz dostrzec to, czego oni przez pryzmat emocji, ale i niewiedzy natury psychologicznej, nie dostrzegą.
Bo przecież Razem działamy na rzecz dobra dziecka.
Niektóre dzieci wymagają prawie półrocznej adaptacji do środowiska przedszkolnego i to w obecności jednego z rodziców, przeważnie mamy, więc nie dziwię się, że nie chciałaś go tak zostawić. Byłoby to na pewno dla niego niekorzystne.
Aniu, ja tez pamietam,ze dzieci i ryby glosu nie mialy.Bylam zmuszona uczyc sie gry na pianinie podczas gdy bylam stworzona do gimnastyki artystycznej. Kurde, jeszcze dzis robie szpagat!!! Nie
Tego szpagatu, to Ci zazdroszczę:-)))
Ja uczyłam się rytmiki, bo mama marzyła, że zostanę baletnicą:-))
wazne byly nasze potrzeby. Moja kochana mama, w swojej nieswiadomosci, mimo czytania mnostwa psychologicznych ksiazek i bycia pedagogiem, straszyla mnie,ze wrzuci mnie do zsypu. Wszystko byloby ok gdyby ktoregos dnia nie wziela mnei w koncu i nie zaniosla przed ten zsyp otwarty i gotowy by mnie polknac (siodme pietro...i znowu siedem he he). Ona to robia z polusmiechem ale dla mnie to bylo okrutne i dawalo mi do myslenia, ze nie jest moja
Pomijam, że też mieszkałam na 7piętrze;-))
TO OKRUCIEŃSTWO!, bleee...
"Co nas nie zabiło, to wzmocniło"???
:-)))))Anna C. edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 14:47
Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: Ulubione otoczenia

joanna talaśka:
mam nieodparte wrażenie, ze kiedy dziecko jest zmuszone uciekać w świat fantazji, żeby przetrwać agresję ze strony dorosłych - to pozostaje fantastą do końca życia i już na zawsze żyje między drzwiami świata realnego a tym co jest po drugiej stronie tych drzwi.i stąd się biorą 7. a nie z ciepłych domów,które swym ciepłem odcięły ich od prawdziwego świata i nie nauczyły radzic sobie w dorosłym życiu.
Trafnie to ujęłaś.
A mnie się takie podsumowanie nasunęło, że rodziny 7
przedstawiają model wychowania w stylu bajek braci grimm.
Model "grimmowski"= wychowanie przez zastraszanie, napiętnowanie
dziecięcej wrażliwości, deprywację potrzeb i stymulowanie
podstaw schozofrenicznych epizodów w zachowaniu:-))Anna C. edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 14:56

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
joanna talaśka:
mam nieodparte wrażenie, ze kiedy dziecko jest zmuszone uciekać w świat fantazji, żeby przetrwać agresję ze strony dorosłych - to pozostaje fantastą do końca życia i już na zawsze żyje między drzwiami świata realnego a tym co jest po drugiej stronie tych drzwi.i stąd się biorą 7. a nie z ciepłych domów,które swym ciepłem odcięły ich od prawdziwego świata i nie nauczyły radzic sobie w dorosłym życiu.
Trafnie to ujęłaś.
A mnie się takie podsumowanie nasunęło, że rodziny 7
przedstawiają model wychowania w stylu bajek braci grimm.
Model "grimmowski"= wychowanie przez zastraszanie, napiętnowanie
dziecięcej wrażliwości, deprywację potrzeb i stymulowanie
podstaw schozofrenicznych epizodów w zachowaniu:-))Anna C. edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 14:56
jezu:)jak to brzmi:)))))))))no ale chociaz zgrabnie tłumaczy moje schizofreniczne zapędy kiedy to ganiam po domu w peruce i nakazuję mówić do mnie Adelo:)
ale co by nie mówić-nie rozumiem ludzi, którzy tęsknią za swoim dzieciństwem. chrystepanie!:)jakaż to ulga tak teraz być w ciszy i samotności i nikogo się nie bać:)to pewnie dlatego dorosłym 7 świat wydaje się tak zachwycający:) bo zmory z bajek braci grimm zostały na odległych stronicach ich ksiąg życia:)
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

joanna talaśka:
może konkretne przegłodzenie jest skuteczną metodą na takich grymaszących?:)choć wiem, ze każdej matce pewnie by pękło serce gdyby kładła się spać z myślą, ze jej maleństwo ma pusty żołądek:)

Na naukach przedmalzenskich jedna pani doktor powiedziala, ze niejadek moze sie zaglodzic na smierc.
Nie wierze w to. Nigdy nie slyszalam o takim przypadku. Instynkt samozachowawczy nie pozwolilby na to dziecku, a jednak...
Kobieta juz na zawsze zasiala we mnie ziarno niepewnosci... i odpuszczalam mojej corce co najwyzej jeden posilek... z tym, ze ona byla jadkiem. Takim jadkiem w sam raz - bez odjazdow w zadna strone.:)

Następna dyskusja:

Wasze ulubione piosenki war...




Wyślij zaproszenie do