konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
Beata K.:
Czy wiecie, moje Drogie, ze 1.10 jest ustanowiony Dniem Uśmiechu ( w Polsce również), a 2.10. to Dzień Działań Empatycznych?

Tylko, ze ten usmiech szczery musialby byc! Z trzewi plynacy, a nie taki na pokaz (jak kiedys gozdzik na Dzien Kobiet).
Taki usmiech sie hoduje latami atmosfera bezpieczenstwa.
A w Polsce nieustannie sie straszy - malych, duzych, wszystkich - jak leci.
Ostatnio w jakims kabarecie byla mowa o straszeniu niegrzecznych dzieci roznymi takimi. Powalil mnie na kolana nastepujacy tekst:

Jak nie bedziesz grzeczny to PRZYJADA KURZE PLUCKA NA PAJECZYCH NOZKACH I CIE WCIAGNA ZA OBRAZ.
hahahahahah cudowne, ze też ja na to nie wpadłam:))))))))))mój syn jak był mały to bał się tylko i wyłącznie wściekłego zająca. wymyśliła go moja matka w akcie totalnej bezsilności. a ja wykorzystałam i pociągnęłam dalej.wiem, że wyda Wam się to okrutne i straszne ale to był tak krnąbrny, złośliwy i niegrzeczny dzieciak, ze masakra. rodzina i znajomi modlili się, zebyśmy ich tylko nie odwiedzali:)natomiast na grymaszenie przy stole pomagała bajka, którą napisałam: o ernuszku niejadku, który był tak lekki, że porwał go wiatr i siedzi na chmurce i płacze. deszcz był dowodem na łzy lekkiego ernuszka:) mały jadł z przejęcia, ze hoho-ale też bez odczytania bajki omawiał jakiegokolwiek jedzenia:)teraz wściekły zając i złe bajki czekają na wnuki hihi:)

:))))))))))))))))))

Wiem, ze to smieszne, ale czy wyobrazacie sobie co czuje dziecko nie majace jeszcze wyksztalconego myslenia abstrakcyjnego, kiedy uslyszy cos takiego???
Wlos sie jezy na glowie.
no i bardzo dobrze:) przecież te małe taliby zjadłyby człowieka z butami i głośno beknęły-gdyby im tylko pozwolić.:)
Może powolutku wspólnymi siłami zdziałamy, że Polacy zaczną się więcej uśmiechać, zwłaszcza na ulicach, bo przecież w swoim gronie potrafimy się świetnie bawić i śmiać.
kupowałam wczoraj chleb.przede mną babcia o wyblakłych oczach-niedowidząca i niedosłysząca, przychodząca do tego sklepiku kazdego dnia. poprosiła drożdżówki. ekspedientka jej mówi, ze są tylko z dżemem. babcia-uśmiech nr5. ekspedientka się drze, ze są tylko z dżemem!!!!!!!!babcia - uśmiech. ekspedientka (gestem jak by chciała włożyc babci drożdżówkę do gardła)wywija bułką przed babci oczami i się drze, ze są tylko z dżemem. babcia-uśmiech nr5.żal mi się babci zrobiło i się babci do ucha pytam czy z dżemem mogą być. babcia do mnie uśmiech i kiwa głową ,że tak. no to zapakowali babci buły.i babcia pokazuje palcem, ze chleb też. ekspedientka już w dzikiej furii macha chlebem przed babciną głową czy ten i czy chleb. babcia-uśmiech nr5:) a ekspedientka wkłada chleb do maszyny do krojenia. babcia gwałtownie ręką macha, ze nie, ze nie kroić! a ta bochenek ustawia i nic. no to wołam do durnoty, zeby nie kroiła, że babcia chce niepokrojony....kobieta się odwraca-ja uśmiech nr5:)-a ona sączy na mnie jad najsurowszy wzrokiem.....no to ja jeszcze piękniejszy i cieplejszy uśmiech wystosowałam. a ona do mnie z kwaśną miną: pani kupuje czy przyszła tu sobie postać?!
nie da się. no nie da się z uśmiechem kupić chleba.
babcia była kochana i miła. ja też się starałam być miła.i chujatam.cud, ze w nas tym chlebem nie zaczęła rzucać....ech.

Szkoda, ze przewaznie po alkoholu. I to pitym czesto do upojenia.
W tych dniach, i oczywiście każdego innego dnia także, można zaproponować innym jakąś action :-) i zacząć zmieniać świat.

:)
Anetko, zaczynasz życie od nowa? Skoro ta stara krew zeszła :)

Juz tak schodzi od kilku lat i zejsc nie moze.:))))Aneta S. edytował(a) ten post dnia 15.09.10 o godzinie 20:34

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
Marta G.:
Co do energii-pamietam pierwszy moj powrot do domu z Wloch-po 8-miu m-cach. I pamietam kiedy autobus zatrzymal sie w Krakowie przy dworcu i tak patrzylam z kumpela przez okno i dziwilysmy sie jacy tu ludzie szarzy, wszyscy smutni czy jak to okreslic- jaka roznica jest miedzy Wlochami i Polakami.

Mialam podobne odczucia wracajac do Polski po poltorarocznym pobycie w US.
Radosc pomieszana z rozczarowaniem.
Z perspektywy... zaluje, ze musialam podjac taka decyzje, ale nie bylo wyjscia - czasem sa sprawy wazniejsze, niz wlasne...:)Aneta S. edytował(a) ten post dnia 15.09.10 o godzinie 16:01
o ja! no i opowiadaj jak tam jest? mi się marzy Nowy Jork:)jak w kilku zdaniach opisałabyć mentalność ichniejszych ludzi i co pamiętasz najbardziej???

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
joanna talaśka:
ba-wszystko u Was jest inspirujące. nawet odrapana okiennica z umierającą na niej pelargonią w starej donicy wygląda jak malarskie arcydzieło.

Jestem na mur beton pewna, ze Ty ze swoja wrazliwoscia wszedzie, gdziekolwiek bys trafila, znalazlabys cale tony inspiracji.
Wszedzie, gdzie jest cokolwiek rozniacego sie od tego, co juz znasz.:)
wolałabym myśleć, ze tylko tam tak jest:))))))))))
uwielbiam włoską wrażliwość i swiatło, które sprawia, ze kolory są pięknie nasycone.

Chcialabym zobaczyc to slynne wloskie swiatlo. Chociaz... czy nie jest to widok zarezerwowany wylacznie dla artystow?
widzę, że będę musiała Cię porwać którąś razą:) ale tymczasem.....wszyscy tu obecni zaczynają odkładać kasę na 24 czerwca i lecimy do porto na noc świętojańską. i żeby mi potem świrowania nie było,że kasy nie ma i nie da rady!bilety w promocji powinny wyjść ok 300zł za podróz w dwie strony, hostel znajdziemy do 20 euro za noc. wystarczy, ze polecimy na 2 dni i trzeciego wrócimy:)także dużo mieć gotówki nie trzeba:)
w Polsce niewielu starych ludzi dba o higienę

Mlodych tez by sie wiecej przydalo...
haha święte słowa:)
w Polsce starzy ludzie są spychani na margines.

Tutaj martyrologia obowiazuje bez wyjatku wszystkich poczawszy od wieku zlobkowego.
lubię energię z jaką ludzie południa ruszają rano do pracy. w Polsce wszyscy idą do pracy za karę.frustracja jest potężna i wynika z mentalności a nie tylko z sytuacji gospodarczej.zawsze mnie uderzała różnica, jaką widać gdy stoi się na przejściu dla pieszych w Polsce i na południu Europy.zwróć kiedyś na to uwagę-jak bardzo różnią się twarze ludzi po drugiej stronie ulicy w Polsce i we Włoszech.

Ta roznica jest widoczna rowniez w wielu innych krajach. Polacy sa autentycznie przesiaknieci frustracja, nieufnoscia i sceptycyzmem i nawet mieszkajac wiele lat poza granicami naszego kraju potrafia sie wyrozniac tymi cechami wsrod obcych spoleczenstw.
Mamy zakodowane w naszych mozgach cierpietnictwo dokladnie tak jak Hiszpanie maniane.:)
masz całkowitą rację.
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

joanna talaśka:
Jak nie bedziesz grzeczny to PRZYJADA KURZE PLUCKA NA PAJECZYCH NOZKACH I CIE WCIAGNA ZA OBRAZ.
hahahahahah cudowne, ze też ja na to nie wpadłam:))))))))))

:))))
Ty wiesz, ze jak to uslyszalam, to pomyslalam tak samo.:)))))))
I caly czas sie z tego smieje - coz za wyrafinowana wyobraznia kogos, kto to wymyslil - w tym zdaniu wszystko ma jakies potworne konotacje - lacznie z - "wciagna".:))))
mój syn jak był mały to bał się tylko i wyłącznie wściekłego zająca. wymyśliła go moja matka w akcie totalnej bezsilności. a ja wykorzystałam i pociągnęłam dalej.wiem, że wyda Wam się to okrutne i straszne ale to był tak krnąbrny, złośliwy i niegrzeczny dzieciak, ze masakra. rodzina i znajomi modlili się, zebyśmy ich tylko nie odwiedzali:)natomiast na grymaszenie przy stole pomagała bajka, którą napisałam: o ernuszku niejadku, który był tak lekki, że porwał go wiatr i siedzi na chmurce i płacze. deszcz był dowodem na łzy lekkiego ernuszka:) mały jadł z przejęcia, ze hoho-ale też bez odczytania bajki omawiał jakiegokolwiek jedzenia:)teraz wściekły zając i złe bajki czekają na wnuki hihi:)

Rany, jaka ja jestem przyziemna.
Moje dziecko, jak nie chcialo jesc, to nie jadlo.
Do kolejnego posilku.

Chociaz jak sobie przypominam to rowniez zdarzalo mi sie uzywac pewnej manipulacji - wprowadzac je w poczucie winy:
Najpierw pan rolnik posadzil zboze, ktore dogladal i o ktore dbal, zeby wyroslo wysokie i zlociste. Potem pan mlynarz mielil zboze na ziarno i trudzil sie mocno niosac ciezkie worki do pana piekarza. Pan piekarz staral sie zrobic najpiekniejsze buleczki na swiecie, a potem je upiekl w wielkim piecu, zeby wyrosniete i chrupiace dostarczyc panu sprzedawcy. A mamusia wstala rano i pobiegla do sklepu po buleczke dla swojej corci, ktora przeciez nie zrobi przykrosci tylu ludziom i pieknie zje sniadanie.:)
Zawsze dzialalo.:)))
no i bardzo dobrze:) przecież te małe taliby zjadłyby człowieka z butami i głośno beknęły-gdyby im tylko pozwolić.:)

Hahaha.:)))
kupowałam wczoraj chleb.przede mną babcia o wyblakłych oczach-niedowidząca i niedosłysząca, przychodząca do tego sklepiku kazdego dnia. poprosiła drożdżówki. ekspedientka jej mówi, ze są tylko z dżemem. babcia-uśmiech nr5. ekspedientka się drze, ze są tylko z dżemem!!!!!!!!babcia - uśmiech. ekspedientka (gestem jak by chciała włożyc babci drożdżówkę do gardła)wywija bułką przed babci oczami i się drze, ze są tylko z dżemem. babcia-uśmiech nr5.żal mi się babci zrobiło i się babci do ucha pytam czy z dżemem mogą być. babcia do mnie uśmiech i kiwa głową ,że tak. no to zapakowali babci buły.i babcia pokazuje palcem, ze chleb też. ekspedientka już w dzikiej furii macha chlebem przed babciną głową czy ten i czy chleb. babcia-uśmiech nr5:) a ekspedientka wkłada chleb do maszyny do krojenia. babcia gwałtownie ręką macha, ze nie, ze nie kroić! a ta bochenek ustawia i nic. no to wołam do durnoty, zeby nie kroiła, że babcia chce niepokrojony....kobieta się odwraca-ja uśmiech nr5:)-a ona sączy na mnie jad najsurowszy wzrokiem.....no to ja jeszcze piękniejszy i cieplejszy uśmiech wystosowałam. a ona do mnie z kwaśną miną: pani kupuje czy przyszła tu sobie postać?!
nie da się. no nie da się z uśmiechem kupić chleba.
babcia była kochana i miła. ja też się starałam być miła.i chujatam.cud, ze w nas tym chlebem nie zaczęła rzucać....ech.

Piekna opowiesc, choc smutna.
I to jest dokladnie to.

Po amerykansku starosc i podejscie do niej wyglada nieco inaczej:

W niedziele Sophie obchodzila 90-te urodziny. Faktycznie mialy miejsce 21 stycznia, ale Paulette - zonie Garego - przeddzien umarla matka, z ktorego to powodu uroczystosc zostala przelozona o tydzien.
W efekcie, musze Ci powiedziec, ze masz oto do czynienia z osoba, ktorej przyszlo celebrowac birthday trwajace od rana do wieczora pelne 20 dni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Bylo wszystko. Niezliczona ilosc rundek z Sophie w fotelu, po calym domu, z wielokrotnym przegladaniem szaf i szufladek i zastanawianiem sie jaka ich zawartosc do czego moze sie przydac, wykonane setki telefonow do Tessie i Garego i upewnianie sie w nich co do daty uroczystosci, a takze przeprowadzonych kilkadziesiat innych rozmow z zaproszonymi goscmi i informowanie ich, ze w menu beda: tort, ciastka, lody chipsy i cukierki, a takze zamrazanie i rozmrazanie lodu do napojow, przestawianie mebli, zamartwianie sie stanem pogody, porownywanie bieli kompletu plastikowych widelcow z biela kompletu plastikowych lyzeczek, ogladanie papierowych talerzykow, chowanie w roznych miejscach czekoladek - giftu ode mnie, zeby przypadkiem goscie ich nie wyjedli, nieustajace dywagacje na temat wyboru odpowiedniej garderoby, powracajaca jak bumerang kwestia kapy na lozko (czy biala czy rozowa), liczenie znajdujacych sie w domu krzesel i zamartwianie sie czy wystarczy ich dla wszystkich i czy by nie dokupic ze 12(!), rozpatrywanie problemu wyboru najlepszego momentu na rozpoczecie schladzania wina, rozwazanie kwestii: mydla (czy lepsze w kostce czy plynie), cukru (w kostkach czy sypkiego), kawy (instant czy z ekspresu), mleka do kawy (w plynie czy sypkiego) ... itd., itp... W sobote, w momencie kiedy Sophie znalazla sie na etapie rozwazania koncepcji wymiany zarowek we wszystkich lampach, "coby gosciom bylo nice", stalo sie dla mnie niemal pewne, ze predzej ona dozyje 123 lat bijac swiatowy rekord dlugosci zycia, niz ja - niedzieli.
Mniej wiecej od ubieglego wtorku zaczelam miec wrazenie zmierzania w prostej linii w blizej nieokreslone miejsce pomiedzy ziemia a niebem...;)))

b.
Przyjecie trwalo 1,5(!) godziny.

c.
Z ciekawostek natury mentalnej.
Typowo amerykanskim humorem wykazal sie Gary przywozac na party zapakowanego w aksamitne pudeleczko jubilerskie - niezywego pajaka, ktorego uczynil bohaterem roznego rodzaju odgrywanych przez siebie scenek i symbolem
upartej dlugowiecznosci Sophie.
Zrobilo sie wesolo.
Atmosfere do czerwonosci rozgrzal Lenny puentujac pokazy brata zdecydowanym: "No more birthday Sophie!"
Towarzystwo, nie wylaczajac jubilatki, plakalo ze smiechu.
O, matko.
:))))))))))Aneta S. edytował(a) ten post dnia 16.09.10 o godzinie 16:31

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
Atmosfere do czerwonosci rozgrzal Lenny puentujac pokazy brata zdecydowanym: "No more birthday Sophie!"
Towarzystwo, nie wylaczajac jubilatki, plakalo ze smiechu.

uhaha:DDDDD

a wyobrażasz sobie takie hasło u osób "nieprzygotowanych na poczucie humoru" ...byłoby po imprezie, albo zakończyłoby się wezwaniem jakiegoś specjalisty do delikwenta który to powiedział ..

!! rewelacyjne :))))
szkoda że ja po urodzinach, bo bym sobie kolejny rok za plecami osłodziła takim napisem na torcie:)
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

joanna talaśka:
o ja! no i opowiadaj jak tam jest? mi się marzy Nowy Jork:)jak w kilku zdaniach opisałabyć mentalność ichniejszych ludzi i co pamiętasz najbardziej???

Amerykanska mentalnosc to jednak co innego, niz nowojorska, bo jest Ameryka i jest NYC i to sa dwie zupelnie inne rzeczy.:)

Nowy Jork, a szczegolnie Manhattan, to jakosc poza wszelka klasyfikacja - stolica swiata, skupisko wszystkich ludzkich ras, kolorow, jezykow i narodowosci - wieza Babel - stylow, smakow, gustow - wszelkich cywilizacyjnych dokonan. I przez te roznorodnosc wydaje mi sie, ze ich szczyt.
Przynajmniej ja tak go odebralam.
A zjezdzilam go troche, nie jak damulka, ale traper z plecakiem na plecach - od Penn Station po Long Island.

Natomiast cala reszta, choc w pewnym sensie - stanowo - zroznicowana, to dla Europejczyka i tak w calosci jak obca planeta.

Amerykanin jest praktykiem zyjacym dniem dzisiejszym i tym, co go bezposrednio dotyczy. No i oczywiscie wcale nie jest niedouczony, jak wszedzie czytam (tu na GL notorycznie, co mnie irytuje), ale uczony czego innego, inaczej, niz np. u nas. Wszelka wiedza, ktorej nie da sie przelozyc na konkretne zajecie jest dla niego w zasadzie zbedna, totez jej nie zglebia. Zglebia konkret i dzialanie, co z jednej strony doprowadzilo do wysokiej specjalizacji zawodowej, a z drugiej (zawsze ta ciemna strona) spowodowalo, ze inne dziedziny pozostaja dla niego nieznane - zginalby bez calej rzeszy ludzi, ktorzy profesjonalnie organizuja mu zycie - strzyga trawniki (glowny cel przyjscia na swiat Amerykanina to miec wystrzyzony trawnik), sprzataja domy, odwoza porzucone przed marketami wozki, pakuja jego zakupy do torby, itd. itp.

Mentalnosc Amerykanina

Goraco i parno...
24 stopnie, humidity - blisko 100%...
Spalam dzisiaj pod samym przescieradlem... Bite 6 godzin... Ekstra sie czuje...
Pazdziernik, a ptaki spiewaja jak oszalale. Jesien, ktora kazdego poranka zaczyna sie wiosna...
Lubie tutejsze ptaki, bo sa kolorowe i radosne - zadnych tam ponurych, skrzeczacych kawkowych i wronich czerni.
Mentalnosc narodu, oprocz tego, ze bierze sie z jego historii zdecydowanie ma swoje geograficzne korzenie.
Amerykanska mentalnosc - latwo, lekko i przyjemnie - chwilami drazni mnie swoja powierzchownoscia, ale patrzac na to z drugiej strony... to na swoj sposob sympatyczne, kiedy biegajac stajesz na przejsciu, a kierowcy siedzacy w samochodach z usmiechem na twarzy zatrzymuja sie przed Toba oferujac pierwszenstwo, bo przeciez WIEDZA, ze tempo aerobowego wysilku musi byc stale... Czy w Polsce znalazlby sie choc jeden kierowca, ktory pomyslalby o tempie mojego aerobowego wysilku???

Slowem jest milo.

Moze ostatnio troche mniej, bo wszedzie wokol walaja sie ludzkie szczatki...
Mnie to w sumie nie przeszkadza - wiem, ze to amerykanskie wiec chwilowe.
Po Halloween wokol wyrosnie las choinek.
I zrobi sie - mentalnie - bardziej swojsko.
:)Aneta S. edytował(a) ten post dnia 16.09.10 o godzinie 22:58
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

joanna talaśka:
widzę, że będę musiała Cię porwać którąś razą:)

Dam Ci sie. Dam Ci sie jak nic.:)
ale tymczasem.....wszyscy tu obecni zaczynają odkładać kasę na 24 czerwca i lecimy do porto na noc świętojańską. i żeby mi potem świrowania nie było,że kasy nie ma i nie da rady!bilety w promocji powinny wyjść ok 300zł za podróz w dwie strony, hostel znajdziemy do 20 euro za noc. wystarczy, ze polecimy na 2 dni i trzeciego wrócimy:)także dużo mieć gotówki nie trzeba:)

Ok. Odkladam.:) Talaska, zrobimy to!:)
Ale sie podpalilam.:)
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Kaśka R.:
uhaha:DDDDD

a wyobrażasz sobie takie hasło u osób "nieprzygotowanych na poczucie humoru" ...

Z pelna odpowiedzialnoscia mowie, ze - nie.:)
W Polsce to niemozliwe. Za stosunkiem naszych rodakow do smierci stoja: Syberia i obozy koncentracyjne - nie daj Bog sie z niej smiac.
szkoda że ja po urodzinach, bo bym sobie kolejny rok za plecami osłodziła takim napisem na torcie:)

Hahahaha.:)))))))))))
Potworny pomysl.:))))))))))))))))))

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

ja slyszalam,ze transfuzja wplywa na zmiane osobowosci ale nie wiem czy to prawda....

a co do NY- mnie Stany nigdy nie ciagnely choc ostatnio myslam,ze fajnie byloby zobaczyc jak to jest, pooddychac tymi klimatami i zoabczyc roznice w mentalnosci w poszczegolnych stanach. Ile to trzeba by czasu??? Ale nic z tego poki co no przeciez.....boje sie latac!!! o kasie niewspominajac-choc uwazam,ze jesli sie czegos chce to zawsze sie uda. Nie An, ja jestem mieszanka, nie jestem czysta szostka bo normalnie w zyciu mialam ekstremalne zachowania -raz szostki a zaraz nie wiem czego bo zupelnie pelne odwagi i pewnosci,ze uda sie. Brakowalo mi tylko skosku z bangee (czy jak to sie pisze) i ze spadochronu, ktorych zapragnelam okrutnie ale poznalam swojego meza i xxxx jakby to powiedziala nasza Talaska (uwielbiam te teskty!!!) no i co? ptak tak widze jak sie smiejesz pod wasem (masz wasy? ha ha) ze nie chce sie zaakceptowac wlasnego wizerunku no ale sama pomysl- to mozliwe by szostka chciala skakac na bangee? Albo pojechala w nocy na cmentarz sama czy za granice ze schizolem,od ktorego uciekla autostopami i ktory dzien pozniej zostal zamkniety w szpitalu dla czubkow? no kurka wodna. Nic juz z tego nie rozumiem....

W kazdym razie uwazam,ze dobrym pomyslem byloby gdybyscie sie dogadaly kto tam pragnie zobaczyc Toskanie, ja tu znalazlabym najtaniej i najlepiej i tego. no. No to myslcie.
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Marta G.:
Nie An, ja jestem mieszanka, nie jestem czysta szostka bo normalnie w zyciu mialam ekstremalne zachowania -raz szostki a zaraz nie wiem czego bo zupelnie pelne odwagi i pewnosci,ze uda sie.

Pewnie jestes kontrfobijna Szostka.:)

Poza tym Szostka to najbardziej tajemniczy i zlozony numerek. Zlosliwi twierdza, ze znalazly sie w Szostce wszystkie niezidentyfikowane osobowosci.;)
Ale to wredna potwarz, bo na bycie Szostka trzeba sobie zasluzyc.:)
Generalnie to typ skrajnie ambiwalentny - to jego glowna cecha rozpoznawcza.
Brakowalo mi tylko skosku z bangee (czy jak to sie pisze) i ze spadochronu, ktorych zapragnelam okrutnie ale poznalam swojego meza i xxxx jakby to powiedziala nasza Talaska (uwielbiam te teskty!!!) no i co?

Zupelnie jak ta Szostka:


Obrazek


to mozliwe by szostka chciala skakac na bangee? Albo pojechala w nocy na cmentarz sama czy za granice ze schizolem,od ktorego uciekla autostopami i ktory dzien pozniej zostal zamkniety w szpitalu dla czubkow?
Kmicicowska osobowosc, nie zaprzeczysz chyba?;)
W kazdym razie uwazam,ze dobrym pomyslem byloby gdybyscie sie dogadaly kto tam pragnie zobaczyc Toskanie, ja tu znalazlabym najtaniej i najlepiej i tego. no. No to myslcie.

Ja w tej chwili wciaz odpadam, ale to sie pewnie niebawem zmieni. Mam nadzieje.:)Aneta S. edytował(a) ten post dnia 16.09.10 o godzinie 18:59
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Anna C.:
Z tego co wyczytałam, to Lustro od zawsze było przedmiotem magicznym. Ujrzenie w nim swego odbicia wzbudzało przekonanie, że istnieje inny, niewidzialny świat. Wierzono też, że w odbitym wizerunku zamieszkuje dusza człowieka.

Zaraz wyobrazilam sobie sytuacje, pierwszy moment, kiedy obudzila sie ludzka swiadomosc i czlowiek skojarzyl, ze to co widzi, to on. Lustro nie bylo wtedy lustrem tylko zapewne tafla jeziora lub innym gladkim przedmiotem.
Moze ta magia wziela sie stad, ze pierwsze odbicia byly niedoskonale, zamglone, czy tez znieksztalcone?
Lustro traktowane było jak brama do innego świata, ale nie przez to, że odbija to co przed nim postawimy.

Wiele utworow literackich zostalo opartych na tej wierze, vide np. Alicja w krainie czarow.
Zaciekawiło mnie, że być może stłuczone lustro daje magiczne znaki, że jakaś życiowa sytuacja dojrzała do zmiany. „Uważaj – mówi lustro – być może coś złego dzieje się w Twoim życiu!”. Dlatego podobno najlepiej kiedy zbijemy lustro i zanim dokładnie po nim posprzątamy warto zastanowić się przez chwilę i zapytać siebie: Na co nie możesz już patrzeć? Czego nie chcesz więcej widzieć?

Podoba mi sie ta symbolika.:)
Gotowa do ślubu panna młoda nie powinna zerkać w lusterko, iż to może przynieść pecha.

Przez ten zabobon moja babcia nigdy nie miala szansy zobaczyc, jak wygladala w dniu swojego slubu - niestety nie udaly sie jej slubne zdjecia. Zalowala tego cale swoje zycie.:)
Także jak widać można by pokusić się o interpretację istoty stłuczonego lustra w nieco nadinterpretowanej wersji, bardziej oswojonej i dalekiej od nieszczęścia

Ekstra.:)

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

no dzieki An za porownanie :-)))) kurcze blaszka ale honor :-)) w ogole Ty to masz na wszystko odpowiedz i tego Ci zazdroszcze. Zgadza sie z ta ambwiwalencja....pracuje nad tym odkad pamietam, m.in by nie bylo tylko w lewo i w prawo ale prosto tez istnieje lun do gory i w dol.... no i zrobilam WIELKIE postepy ale musze wciaz byc czujnym obserwatorem co udaje mi sie rzecz jasna bo trening czyni mistrza;-) ile jeszcze przede mna? czasem mysle,ze to syzyfowa praca......wlasnie-widze zmiany, widze postepy ale czasem dopada mnie dol i wkurzam sie wtedy i mowie-dupa-nic z tego nie bedzie. Bo przeciez poprzeczka zawieszona prawie pod sloncem i sie wkurzam,ze tyle jeszcze przede mna ale ile za mna to juz nie chce sie pofatygowac.....no ale zdaje sie,ze zaczynam zyc wreszcie tym czym jestem i na tym poziomie , na ktorym jestem a poprzeczki niech se wisza gdzie chca. Kiedys tam dotre ;-)
dzieki An za wszystko, czy Wy dziewczyny w ogole zdajecie sobie sprawe z tego Skarbu jaki tu mamy???? Piekna kobietko :-) wszystkie Wy tu piekne- naprawde taki zjazd czarownic bylby doladowujacy energetycznie!!!!

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
joanna talaśka:
widzę, że będę musiała Cię porwać którąś razą:)

Dam Ci sie. Dam Ci sie jak nic.:)
ale tymczasem.....wszyscy tu obecni zaczynają odkładać kasę na 24 czerwca i lecimy do porto na noc świętojańską. i żeby mi potem świrowania nie było,że kasy nie ma i nie da rady!bilety w promocji powinny wyjść ok 300zł za podróz w dwie strony, hostel znajdziemy do 20 euro za noc. wystarczy, ze polecimy na 2 dni i trzeciego wrócimy:)także dużo mieć gotówki nie trzeba:)

Ok. Odkladam.:) Talaska, zrobimy to!:)
Ale sie podpalilam.:)
ale na poważnie...strasznie bym chciała taką fajną gromadą na ten festyn polecieć:)będę Was zadręczać tym wyjazdem:)

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
joanna talaśka:
Jak nie bedziesz grzeczny to PRZYJADA KURZE PLUCKA NA PAJECZYCH NOZKACH I CIE WCIAGNA ZA OBRAZ.
hahahahahah cudowne, ze też ja na to nie wpadłam:))))))))))

:))))
Ty wiesz, ze jak to uslyszalam, to pomyslalam tak samo.:)))))))
I caly czas sie z tego smieje - coz za wyrafinowana wyobraznia kogos, kto to wymyslil - w tym zdaniu wszystko ma jakies potworne konotacje - lacznie z - "wciagna".:))))
mój syn jak był mały to bał się tylko i wyłącznie wściekłego zająca. wymyśliła go moja matka w akcie totalnej bezsilności. a ja wykorzystałam i pociągnęłam dalej.wiem, że wyda Wam się to okrutne i straszne ale to był tak krnąbrny, złośliwy i niegrzeczny dzieciak, ze masakra. rodzina i znajomi modlili się, zebyśmy ich tylko nie odwiedzali:)natomiast na grymaszenie przy stole pomagała bajka, którą napisałam: o ernuszku niejadku, który był tak lekki, że porwał go wiatr i siedzi na chmurce i płacze. deszcz był dowodem na łzy lekkiego ernuszka:) mały jadł z przejęcia, ze hoho-ale też bez odczytania bajki omawiał jakiegokolwiek jedzenia:)teraz wściekły zając i złe bajki czekają na wnuki hihi:)

Rany, jaka ja jestem przyziemna.
Moje dziecko, jak nie chcialo jesc, to nie jadlo.
Do kolejnego posilku.

Chociaz jak sobie przypominam to rowniez zdarzalo mi sie uzywac pewnej manipulacji - wprowadzac je w poczucie winy:
Najpierw pan rolnik posadzil zboze, ktore dogladal i o ktore dbal, zeby wyroslo wysokie i zlociste. Potem pan mlynarz mielil zboze na ziarno i trudzil sie mocno niosac ciezkie worki do pana piekarza. Pan piekarz staral sie zrobic najpiekniejsze buleczki na swiecie, a potem je upiekl w wielkim piecu, zeby wyrosniete i chrupiace dostarczyc panu sprzedawcy. A mamusia wstala rano i pobiegla do sklepu po buleczke dla swojej corci, ktora przeciez nie zrobi przykrosci tylu ludziom i pieknie zje sniadanie.:)
Zawsze dzialalo.:)))
o jaaaaa...........ale mądra mama z Ciebie.......takie prawidła dziecku zapodawałaś a nie jak ja-jakieś bujdy na kółkach wyssane z sopla lodu...
no i bardzo dobrze:) przecież te małe taliby zjadłyby człowieka z butami i głośno beknęły-gdyby im tylko pozwolić.:)

Hahaha.:)))
kupowałam wczoraj chleb.przede mną babcia o wyblakłych oczach-niedowidząca i niedosłysząca, przychodząca do tego sklepiku kazdego dnia. poprosiła drożdżówki. ekspedientka jej mówi, ze są tylko z dżemem. babcia-uśmiech nr5. ekspedientka się drze, ze są tylko z dżemem!!!!!!!!babcia - uśmiech. ekspedientka (gestem jak by chciała włożyc babci drożdżówkę do gardła)wywija bułką przed babci oczami i się drze, ze są tylko z dżemem. babcia-uśmiech nr5.żal mi się babci zrobiło i się babci do ucha pytam czy z dżemem mogą być. babcia do mnie uśmiech i kiwa głową ,że tak. no to zapakowali babci buły.i babcia pokazuje palcem, ze chleb też. ekspedientka już w dzikiej furii macha chlebem przed babciną głową czy ten i czy chleb. babcia-uśmiech nr5:) a ekspedientka wkłada chleb do maszyny do krojenia. babcia gwałtownie ręką macha, ze nie, ze nie kroić! a ta bochenek ustawia i nic. no to wołam do durnoty, zeby nie kroiła, że babcia chce niepokrojony....kobieta się odwraca-ja uśmiech nr5:)-a ona sączy na mnie jad najsurowszy wzrokiem.....no to ja jeszcze piękniejszy i cieplejszy uśmiech wystosowałam. a ona do mnie z kwaśną miną: pani kupuje czy przyszła tu sobie postać?!
nie da się. no nie da się z uśmiechem kupić chleba.
babcia była kochana i miła. ja też się starałam być miła.i chujatam.cud, ze w nas tym chlebem nie zaczęła rzucać....ech.

Piekna opowiesc, choc smutna.
I to jest dokladnie to.

Po amerykansku starosc i podejscie do niej wyglada nieco inaczej:

W niedziele Sophie obchodzila 90-te urodziny. Faktycznie mialy miejsce 21 stycznia, ale Paulette - zonie Garego - przeddzien umarla matka, z ktorego to powodu uroczystosc zostala przelozona o tydzien.
W efekcie, musze Ci powiedziec, ze masz oto do czynienia z osoba, ktorej przyszlo celebrowac birthday trwajace od rana do wieczora pelne 20 dni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Bylo wszystko. Niezliczona ilosc rundek z Sophie w fotelu, po calym domu, z wielokrotnym przegladaniem szaf i szufladek i zastanawianiem sie jaka ich zawartosc do czego moze sie przydac, wykonane setki telefonow do Tessie i Garego i upewnianie sie w nich co do daty uroczystosci, a takze przeprowadzonych kilkadziesiat innych rozmow z zaproszonymi goscmi i informowanie ich, ze w menu beda: tort, ciastka, lody chipsy i cukierki, a takze zamrazanie i rozmrazanie lodu do napojow, przestawianie mebli, zamartwianie sie stanem pogody, porownywanie bieli kompletu plastikowych widelcow z biela kompletu plastikowych lyzeczek, ogladanie papierowych talerzykow, chowanie w roznych miejscach czekoladek - giftu ode mnie, zeby przypadkiem goscie ich nie wyjedli, nieustajace dywagacje na temat wyboru odpowiedniej garderoby, powracajaca jak bumerang kwestia kapy na lozko (czy biala czy rozowa), liczenie znajdujacych sie w domu krzesel i zamartwianie sie czy wystarczy ich dla wszystkich i czy by nie dokupic ze 12(!), rozpatrywanie problemu wyboru najlepszego momentu na rozpoczecie schladzania wina, rozwazanie kwestii: mydla (czy lepsze w kostce czy plynie), cukru (w kostkach czy sypkiego), kawy (instant czy z ekspresu), mleka do kawy (w plynie czy sypkiego) ... itd., itp... W sobote, w momencie kiedy Sophie znalazla sie na etapie rozwazania koncepcji wymiany zarowek we wszystkich lampach, "coby gosciom bylo nice", stalo sie dla mnie niemal pewne, ze predzej ona dozyje 123 lat bijac swiatowy rekord dlugosci zycia, niz ja - niedzieli.
Mniej wiecej od ubieglego wtorku zaczelam miec wrazenie zmierzania w prostej linii w blizej nieokreslone miejsce pomiedzy ziemia a niebem...;)))

b.
Przyjecie trwalo 1,5(!) godziny.

c.
Z ciekawostek natury mentalnej.
Typowo amerykanskim humorem wykazal sie Gary przywozac na party zapakowanego w aksamitne pudeleczko jubilerskie - niezywego pajaka, ktorego uczynil bohaterem roznego rodzaju odgrywanych przez siebie scenek i symbolem
upartej dlugowiecznosci Sophie.
Zrobilo sie wesolo.
Atmosfere do czerwonosci rozgrzal Lenny puentujac pokazy brata zdecydowanym: "No more birthday Sophie!"
Towarzystwo, nie wylaczajac jubilatki, plakalo ze smiechu.
O, matko.
pięknie!przepięknie to opowiedziałaś!:)powinnaś opisać cały swój pobyt tam. zdecydowanie tak.
:))))))))))Aneta S. edytował(a) ten post dnia 16.09.10 o godzinie 16:31

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Jo se zdjecie zmienila- wciaz artystyczne :-) zupelnie inny efekt w bialo-czerni-bardzo ladnie , brava, brava, molto bella-ucz sie :-D

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Marta G.:
Jo se zdjecie zmienila- wciaz artystyczne :-) zupelnie inny efekt w bialo-czerni-bardzo ladnie , brava, brava, molto bella-ucz sie :-D
Jo se ciągle wizerunek zmienia - w świecie realnym też. Jo myśli, że to zaczątki schizofrenii, skoro Jo co chwila chce wyglądać jak ktoś inny. Najchętniej również zmieniałaby imiona każdego dnia-ale otoczenie nie chce dać się w to wciągnąć:)gdyby jeszcze te zapędy schizofreniczne poszły w języki obce to Jo by była przeszcześliwa:)
a koleżanka to ma przepięknie proporcjonalne rysy twarzy....i te brwi jak skrzydła jaskółki....fiufiu...
czy molto znaczy bardzo?:))))))))))joanna talaśka edytował(a) ten post dnia 16.09.10 o godzinie 20:48
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

Marta G.:
ogole Ty to masz na wszystko odpowiedz i tego Ci zazdroszcze.

Uwierz mi... moj dramat polega na tym, ze nie znam odpowiedzi na najwazniejsze pytania.
no ale zdaje sie,ze zaczynam zyc wreszcie tym czym jestem i na tym poziomie , na ktorym jestem a poprzeczki niech se wisza gdzie chca.

Niesamowite zupelnie, ze to piszesz.
W moim pojeciu to droga do szczescia - jedyny jego warunek.:)
dzieki An za wszystko, czy Wy dziewczyny w ogole zdajecie sobie sprawe z tego Skarbu jaki tu mamy???? Piekna kobietko :-) wszystkie Wy tu piekne- naprawde taki zjazd czarownic bylby doladowujacy energetycznie!!!!

Jestes mocno Kochana.:) Dzieki za wszystkie mile slowa.:)
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

joanna talaśka:
o jaaaaa...........ale mądra mama z Ciebie.......takie prawidła dziecku zapodawałaś a nie jak ja-jakieś bujdy na kółkach wyssane z sopla lodu...

Madre? Manipulatorskie w Jedynkowy sposob. Zauwaz jak ci wszyscy bohaterowie mojej bajki trudza sie, brudza i poswiecaja dla dobra sprawy. Fuj!

A u Ciebie jest lekko, Siodemkowo, bajecznie!
pięknie!przepięknie to opowiedziałaś!:)powinnaś opisać cały swój pobyt tam. zdecydowanie tak.

No dzieki.:) Mam tego troche - zapiskow blogowych i listow. Faktycznie przytrafila mi sie w zyciu prawdziwie kosmiczna przygoda...:)

konto usunięte

Temat: Ulubione otoczenia

Aneta S.:
joanna talaśka:
o jaaaaa...........ale mądra mama z Ciebie.......takie prawidła dziecku zapodawałaś a nie jak ja-jakieś bujdy na kółkach wyssane z sopla lodu...

Madre? Manipulatorskie w Jedynkowy sposob. Zauwaz jak ci wszyscy bohaterowie mojej bajki trudza sie, brudza i poswiecaja dla dobra sprawy. Fuj!
no jakie fuj?:)to elegancko przecież i w słusznej sprawie i robotniczym trudzie:) pomijam już to, że to w sumie się z prawda nie mija:)

A u Ciebie jest lekko, Siodemkowo, bajecznie!
tia...tyle, ze jak pierwszy raz mu zapodalam tę historię to tak długo mu wyjaśniałam, ze lekki chłopiec trafił na chmurkę i już nigdy przenigdy nie zobaczy swojej mamy-aż się dzieciak poryczał ze strachu:)to nie była lekka bajka.bo chłopiec niejadek kiedy płacze z tęsknoty za mamą i babcią i swoim rowerkiem-to na ziemię spadają z chmur jego łzy. a ludzie nazywają je deszczem.
bracia grimm byliby ze mnie dumni:))))
kiedyś znajome wydawnictwo zamówiło u mnie serię bajek. napisałam o mrówie bigbitówie i mi powiedzieli, ze dzieci nie znają słowa kariera i umarli ze śmiechu. kazali napisać bajkę dla johnson baby-o szamponie. to napisałam o wujku Johnsonie, który szampon przynosił misiom. kończyło się to frazą: niech nam wujek Johnson żyje!nasze włosy zawsze myje!-śpiewały to szczęsliwe misie. przeszło i zamówili bajkę o paście do zębów oral b. no i jak napisałam o wujku oralu B.to zakończyli ze mną współpracę:)))))))))
pięknie!przepięknie to opowiedziałaś!:)powinnaś opisać cały swój pobyt tam. zdecydowanie tak.

No dzieki.:) Mam tego troche - zapiskow blogowych i listow. Faktycznie przytrafila mi sie w zyciu prawdziwie kosmiczna przygoda...:)
uporządkuj to i opublikuj!koniecznie:)
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: Ulubione otoczenia

joanna talaśka:
no jakie fuj?:)

Jedynkowe fuj to!;)
bracia grimm byliby ze mnie dumni:))))

Byliby. Bajki braci Grimm sa straszne i wcale nie o dzieciach, tylko o doroslych (pewnie dlatego podobaja sie dzieciom). Najwazniejsze, znamienne(!) jaka fantazja jest zawarta w Twojej straszowiesci.:)
jak napisałam o wujku oralu B.to zakończyli ze mną współpracę:)))))))))

Hahaha.:))) Talaska, niedlugo wciagna Cie na liste chorob zawodowych.:)))) Stwarzasz powazne ryzyko skretu kiszek ze smiechu.:))))))))))
uporządkuj to i opublikuj!koniecznie:)

:*)

Następna dyskusja:

Wasze ulubione piosenki war...




Wyślij zaproszenie do