konto usunięte

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Chcialam podyskutowac o tym, posluchac co inni maja do powiedzenia na ten temat. Swiadomosc to pierwszy krok do osiagniecia spokoju i rownowagi wewnetrznej. Swiadomosc emocji, ktore maja nad nami kontrole, swiadomosc wlasnych ograniczen, swiadomosc wlasnych mozliwosci itp....obserwuje ludzi i widze,ze ogolnie brak im swiadomosci, nie chca jej poznac, nie szukaja jej, uciekaja wrecz. Trzymaja sie kurcvzowo swoich probelmow, tragedii, chorob i siedza w tej klatce bo tam jest bezpiecznie....gnije ale we wlasnej klatce, bo ja dobrze zna. Mnie to boli kiedy widze jak ludzie niszcza sie na wlasne zyczenie. Nawet kiedy slysza,ze moga sprobowac cos zmienic nie robia tego.
Ja mam wewnetrzna potrzebe tego by byc siebie swiadoma. Juz w dziecinstwie mialam bardzo rozwinieta swiadomosc. Pamietam sytuacje kiedy mama za cos mnie rugala a ja wtedy myslalam: co ja bym zrobila, jak bym sie czula gdybym to ja byla mama...i bylam w wieku na przelomie przedszkola/szkoly. Poznawanie siebie samej jest dla mnie podstawa do znalezienia rownowagi, ktora zapewni mi komfort, spokoj i radosc. Jest w tym wiec tez doza zdrowego egoizmu by zyc pogodnie i madrze ;-) Jestem w stanie dokopac sie do najgorszej prawdy-nigdy swiadomie przed tym nie uciekam-przeciwnie-chce uzdrowic kazda czesc mojej osoby by moc byc przejrzysta i sprawiedliwa, nie oceniac nikogo i nie krytykowac, byc tolerancyjna i otwarta na innosc. A to wielka praca zwlaszcza kiedy wyroslo sie w innym calkiem swiecie....zawsze chcialam byc madra mama, wychowywac dzieci tak by one potem swoja postawa odmienilamy na lepsze swiat w okol nich. Tak, ide pod prad i kocham to-czuje sie wolna. Swiadomosc zycia w zgodzie z wlasnymi przekonaniami i intuicja daje mi mnostwo energii. Ale nie jestmi latwo bo wlasciwie nie ma wokol mnie ludzi,ktorzy podobnie mysla. Interesuja sie wieloma kierunkami ale nie wchodza w glab siebie-zyja wyobrazeniem o sobie. Jak to jest z ta swiadomscia?

konto usunięte

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Jak to jest z ta swiadomscia?

No niestety dokładnie tak jak Pani pisze...
Czasami tylko zastanawiam się, czy to brak świadomości, czy brak reakcji...

"U niektórych samoanaliza staje się po prostu tylko samolizą - samolizaniem się wdzięcznego kotka." Stanisław Ignacy Witkiewicz

konto usunięte

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Czesc Karolina, dzieki za wpis :-)
ha ha, dobrze to ujal Witkiewicz.....czasem brak swiadomosci mozna pomylic z ...glupota :-D
pozdrawiam
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Marta G.:
Chcialam podyskutowac o tym, posluchac co inni maja do powiedzenia na ten temat. Swiadomosc to pierwszy krok do osiagniecia spokoju i rownowagi wewnetrznej. Swiadomosc emocji, ktore maja nad nami kontrole, swiadomosc wlasnych ograniczen, swiadomosc wlasnych mozliwosci itp....

Super temat, na ktory juz troszke tu i owdzie bylo pisane, ale niewiele, a on zasluguje na odrebne potraktowanie, bo jest wazny.:)

Czasem nie wiem jak traktowac swiadomosc w kontekscie rozwoju - czy ona jest jego warunkiem, czy tez to rozwoj wlasnie powoduje, ze nasza swiadomosc sie budzi. Czyli chyba jest troche jak z jajkiem i kura - nie wiadomo co bylo pierwsze. Najbardziej prawdopodobnym wydaje sie teza o koniecznej rownoleglosci tych procesow, zeby byla mozliwa ich maksymalna realizacja.
obserwuje ludzi i widze,ze ogolnie brak im swiadomosci, nie chca jej poznac, nie szukaja jej, uciekaja wrecz. Trzymaja sie kurcvzowo swoich probelmow, tragedii, chorob i siedza w tej klatce bo tam jest bezpiecznie....gnije ale we wlasnej klatce, bo ja dobrze zna.

Mysle, ze jest tego caly szereg powodow zlozonej natury, ktorych czesc latwo wytlumaczyc naukowo, a czesc ma moze... jakies metafizyczne wytlumaczenie?:)

Jesli chodzi o nauke, a konkretnie psychologie, to na swiadomosc na pewno wplywaja zdolnosci poznawcze jednostki, jej umiejetnosc wgladu w siebie czyli wyodrebniony przez Gardnera rodzaj inteligencji introspektywnej.

Sa ludzie predystynowani do poznawania swojego wnetrza i tacy, ktorzy albo maja z tym klopoty, albo zwyczajnie samopoznaniem nie sa zainteresowani.

Inny typ osob to te, ktore swiadomie nie daza do autopercepcji.
Czesto, moze nawet najczesciej wynika to z leku wobec tego, co kryje sie za faktem zglebienia danej wiedzy - zwykle jest tak, jak piszesz - wiedza powoduje komplikacje, bo wprowadza w nasz swiat dodatkowe czynniki, do ktorych trzeba sie odnosic, czym zakloca dotychczasowy stan rzeczy.

Kiedys pisalam bloga. I tak mi sie teraz skojarzylo, ze byl tam zapis - wprawdzie na inny temat - ale scisle zwiazany z poszerzaniem obszarow swiadomosci. Przytocze tutaj jego fragment, ktory naiwnie, bo naiwnie, ale chyba trafnie obrazuje co dzieje sie w momencie, kiedy do naszego wewnetrznego swiata dochodza nowe elementy:

Lubie skypa.
Jak ma sie skypa to mozna pogadac.
A jak sie gada, to mozna sie czegos dowiedziec.
I kiedy czlowiek juz wie, to wszystko nagle robi sie takie proste.
Jak po zapaleniu swiatla w ciemnym pokoju.
Pstryk i przestajesz sie obijac o krzesla, albo potykac o brzegi dywanu.
To zalety.
Wady sa takie, ze widac balagan na biurku.
Pietrzacy sie stos papierzysk.
Ktore przed wyrzuceniem trzeba przeczytac.
Po kolei. Kartka po kartce. Slowo po slowie. Litera po literze.
Dzizys, mozna sie przekrecic od tego czytania.
A gdyby tak zamknac oczy i szmyrgnac tym burdelem wprost do kosza?
Albo zgasic swiatlo.
I na powrot wszystko skomplikowac.
Nie chciec wiedziec.
Nie gadac.
Nie lubie skypa.
Jest BEZnadziejny.

Tak wlasnie bywa ze swiadomoscia - nie kazdy ma sile ja polubic.:)
Mnie to boli kiedy widze jak ludzie niszcza sie na wlasne zyczenie. Nawet kiedy slysza,ze moga sprobowac cos zmienic nie robia tego.

Przedstawilam dwa mozliwe powody tej sytuacji, a jestem pewna, ze jest ich znacznie wiecej.
Ja mam wewnetrzna potrzebe tego by byc siebie swiadoma.<ciach>

Wspomnialam wczesniej o metafizyce. Byc moze jestes z natury osoba o wrodzonej glebi przezyc.
Bawilysmy sie tutaj ostatnio w wahadelkowanie. Niewykluczone, ze ta glebia przezyc wiaze sie ze sprawami, ktorych nie da sie zbadac ani wytlumaczyc naukowo.
Ale nie jestmi latwo bo wlasciwie nie ma wokol mnie ludzi,ktorzy podobnie mysla. Interesuja sie wieloma kierunkami ale nie wchodza w glab siebie-zyja wyobrazeniem o sobie.

Moze tutaj ich znajdziesz? Wprawdzie wiekszosc uczestnikow naszej grupy milczy, ale sa osoby aktywne, z ktorymi mozna porozmawiac na bardzo rozne tematy, np. o swiadomosci wlasnie.:)

konto usunięte

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Dzieki An za ten wpis, znow mi cos uswiadomilas-wyjasnilas,ze po prostu ktos moze nie chciec pozanwac siebie (czego nie bralam pod uwage) czy nie jest do tego predystynowany. A ja zawsze uwazalam,ze to brak swiadomosci lub lek. Ten cytat z bloga rzeczywiscie iedealnie opisuje pewien rodzaj zachowan, bardzo powszechny zeszta....ciezko mi jednak nawiazywac znajomosci z ludzmi, ktorzy nie sa siebie swiadomi. Akceptuje ich ale nie jestem w stanie wejsc w glebszy kontakt moze dlatego,ze nie ma plaszczyzny porozumienia...a juz nie mowiac o "oswieconych", ktorzy w swoich wypowiedziach sa Alfa i Omega i wszystkich pouczaja jak nalezy zyc...kiedysbylam nawiedzona katoliczka. Ekstremistka bym powiedziala , juz w koncowej fazie wiary (bo gdzies sie pewnego dnia ulotnila-na moje szczescie)i wszystkich nawracalam. Alez bylam namolna!!!! Wszedzie byl Bog i w kazdym zdaniu byl Bog i ja wiedzialam,ze tylko tak mozna dojsc do szczescia i za wszelka cene chcialam przekonac wszystkich,ze sie myla i ze szczescie i zbawienie tylko w Kosciele Katolickim. Doswiadczenie to pozostalo nauka dla mnie, rozpoznaje to zachowanie w innych i rozumiem co czuja. Najgorsze jest to,ze nie mozna im przemowic do rozsadku-mnie tez nikt by wtedy nie przemowil, przeciez JA wiedzialam najlepiej. I przykty jest w takim przypadku brak akceptacji innosci, tolerancji i wolnosci wyboru-tego powinni uczyc w szkolach :-)
Pozdrawiam ;-)
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Marta G.:
ciezko mi jednak nawiazywac znajomosci z ludzmi, ktorzy nie sa siebie swiadomi. Akceptuje ich ale nie jestem w stanie wejsc w glebszy kontakt moze dlatego,ze nie ma plaszczyzny porozumienia...

Wydaje mi sie to zupelnie naturalne. Tu gdzie Ty zaczynasz, ktos inny konczy. Pomiedzy tworzy sie pustka. Nawet jesli kontakt sie nawiazuje, to zwykle nie trwa dlugo; przy duzych roznicach autopercepcji w osobie o wyzszym poziomie swiadomosci powstaje uczucie niedosytu, niespelnienia, ciagniecia w dol, osoba mniej swiadoma ma wrazenie obcowania z kims nawiedzonym. Przy roznicach mniej znacznych moze dojsc do swego rodzaju fascynacji odmiennoscia - ze skutkiem roznym, w duzym stopniu zaleznym od rodzaju relacji.

W enneagramie nie doszukalam sie jakichs markerow glebi, ale moga miec one zrodlo w umiejetnosci, nie wiem na ile swiadomej, korzystania z energii roznych typow. Inna sprawa, ze znam system wylacznie z lektury polskojezycznej, wiec - nie ukrywajmy - jestem mocno niedouczona.:)
a juz nie mowiac o "oswieconych", ktorzy w swoich wypowiedziach sa Alfa i Omega i wszystkich pouczaja jak nalezy zyc...

Jest to ciekawe zachowanie i od jakiegos czasu zastanawiam sie nad mechanizmami jego powstawania. Pisze - mechanizmy w liczbie mnogiej - bo dostrzegam caly szereg roznych odmian "oswieconych".
Enneagramowo rzecz ujmujac to osoby generalnie mocno zasklepione w swoim typie. Prym tutaj wioda niestety Jedynki, choc na szczescie dla Jedynek nie jest to regula, inaczej nikt by z nimi nie wytrzymal.:)
kiedysbylam nawiedzona katoliczka. Ekstremistka bym powiedziala , juz w koncowej fazie wiary (bo gdzies sie pewnego dnia ulotnila-na moje szczescie)i wszystkich nawracalam. Alez bylam namolna!!!! Wszedzie byl Bog i w kazdym zdaniu byl Bog i ja wiedzialam,ze tylko tak mozna dojsc do szczescia i za wszelka cene chcialam przekonac wszystkich,ze sie myla i ze szczescie i zbawienie tylko w Kosciele Katolickim.

Wydaje mi sie, ze wiem o czym mowisz, bo swego czasu rowniez bylam mocno zwiazana z Kosciolem i znam to srodowisko troche wiecej, niz troche.:)
Doswiadczenie to pozostalo nauka dla mnie, rozpoznaje to zachowanie w innych i rozumiem co czuja. Najgorsze jest to,ze nie mozna im przemowic do rozsadku-mnie tez nikt by wtedy nie przemowil, przeciez JA wiedzialam najlepiej. I przykty jest w takim przypadku brak akceptacji innosci, tolerancji i wolnosci wyboru-tego powinni uczyc w szkolach :-)

Nie ucza, a przynajmniej nie jest to oficjalny trend w polskich szkolach. Wciaz i wciaz obowiazuje tu nauczanie doktrynalne i homogenizowanie osobowosci. Nie wiem kiedy i czy w ogole sie z tym problemem uporamy, bo zadnych jaskolek zmian nie widac.

A jak wygladaja kwestie szkolnictwa we Wloszech?

konto usunięte

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

a mi się wydaje, ze ludzie mają tendencję do skupiania się na innych a nie na sobie w kwestii oceny. bo samoświadomość jest w pewnym sensie samooceną. łatwiej jest oceniać kogoś, wytykać komuś wady niż sobie samemu. lubimy czuc się mądrzejsi, fajniejsi, ładniejsi. im więcej wad zobaczymy u innych tym mniej ich widzimy u siebie - i nasze samopoczucie jest lepsze.
poza tym samoświadomość to też odpowiedzialność za siebie i innych w kontaktach z nami. a to wyjątkowo niewygodna sprawa. łatwiej jest jej unikać niż sprostać.
kiedyś mi się wydawało, ze skoro wiem lepiej to mam prawo narzucać innym swoją wolę i wywierać na nich presję by żyli tak jak ja chcę. odkąd samoświadomość zaczeła mi wzrastać-zdałam sobie sprawę, ze ten rodzaj dyktatury i nacisku wywołuje tylko bunt i opór(bardzo słuszny zresztą). samoświadomosć zmienia perspektywę z jakiej patrzymy na świat. widzimy wszystko szerzej.jesteśmy w stanie nie tylko widziec świat i ludzi z naszego krzesła ale też dostrzegać siebie na owym krześle siedzących---a to baaaaaardzo zmienia sytuację:)
porównałabym samoświadomość do prostej ludzkiej uczciwości-w myśl biblijnej zasady o rzucaniu kamieniem, jeśli się jest lepszym od tych, których zamierzamy obrzucać.
uważam, ze ludzie nie chcą samoświadomosci bo tak jest wygodniej i łatwiej. pomijam już to, ze trudno jest się pogodzic z tym, ze nie jest się tym kim sobie człowiek wyobrażał, ze jest. to jak dostać w pysk od samego siebie i zbudzic się z pięknego snu. nie każdego na to stać:)

konto usunięte

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Tu gdzie Ty zaczynasz, ktos inny konczy. Pomiedzy tworzy sie pustka.

No popatrz jak to ladnie ujelas :-) faktycznie-niegdy tak tego nie postrzegalam. Nawet przez wieksza czesc zycia uwazalam,ze wszyscy sa rowni, tak samo madrzy i inteligentni-nie chcialam widziec mojej odmiennosci bo postrzegalabym ja jako rodzaj Pychy, Zrozumialstwa wiec uwazalam,ze to cos ze mna nie tak. W koncu tylu ludzi sie rozumie a ja jakos -jak to powiedzialas-czulam niedosyt. Powiedzenie sobie prawdy-dzieki duzej pracy i pomocy z zewnatrz-jest wolnoscia ("..a Prawda Was wyzwoli...-i znow Biblia he he)i nie boje sie dzisiaj powiedziec tego co czuje i co widze jednak zwracam bardzo duza uwage na slowa, ktore starannie dobieram bym nie zostala zle zrozumiana lub by ktos nie poczul sie gorszy.

Jest to ciekawe zachowanie i od jakiegos czasu zastanawiam sie nad mechanizmami jego powstawania.

Mysle,ze w wiekszosci przypadkow to potrzeba dowartosciowania sie. Upewnienia takze, potwierdzenia z zewnatrz. A nawet jesli nie ma potwerdzenia to i tak sa przekonani o swojej racji. Mysle,ze u podloza w duzej mierze leza kompleksy....i brak pokory.Bo taka osoba nie wie kogo ma przed soba, jakich rzeczy doswiadczyl, jak madry i tolerancyjny jest....to brak szacunku. Kiedys wiodlam prym w dawaniu rad. No normalnie tylko ja mialam patent na zycie. Moje kolezanki musialy robic jak im powiedzialam (nie znaczy,ze sie sluchaly do konca) ale ja prawie im rozkazywalam (!!!!) bo jak nie to glupio zrobia.Faktem jest,ze rozwiazania mialam dobrze ale nie bralam pod uwage,ze nie kazdy ma odwage na takie posuniecia- wciaz ten sam temat-poziom samoswiadomosci.Od paru lat wreszcie zaczelam SPOKOJNIE przyjmowac decyzje innych, posuniecia, sposob zycia. Bolalo mnie to,ze niszcza siebie i swoje rodziny. Ale zrozumialam,ze sami wybrali ten los. Ja moge wypowiedziec sie i zostawic decyzje innym. A juz na pewno nie byc Oracjuszem!!! Zdaje sobie sprawe z jakich filtrow sklada sie kazdy z nas-to jak zwiazki chemiczne-kazdy inny, kazdy inaczej zareaguje z np. siarka czy chlorem lub po prostu woda.
Ciesze sie,ze rozumiesz mnie kiedy mowie o Kosciele.... to nie latwy temat.
Szkola we Wloszech? he he-tutez tego nie ucza choc na pewno sa bardziej tolerancyjni niz Polacy. Sa klasy z dziecmi niepelnosprawnymi fizycznie i psychicznie i bardzo podoba mi sie postawa pedagogow i uczniow.
Material jest na pewno duzo wezszy niz w PL ale nauke maja bezstresowa , przynajmniej do liceum( jeszcze nie wiem jak w liceum bo dzieci dopiero rosna :-) wszystko zalezy od nauczyciela. W materialach owszem-sa elementy ekologii,zdrowego odzywiania, ale nikt nie uczy tego co najwazniejsze i o czym tu piszemy. Tez jest religia w szkolach (mozna nie zapisac dziecka i wtedy jest poza klasa podczas lekcji) ale raczej wszyscy uczeszczaja. Homogenizowania az takiego nie ma na szczescie, czy doktryna jest? trudno mi powiedziec. Ja moge wypowiadac sie tylko z punktu widzenia mojego doswiadczenia. Rok temu dzieci chodzily w PL do szkoly przez poltora m-ca. Nigdy wiecej!!! Zawsze zachwalam polska szkole jako powazna i madra a tu....nic sie nie zmienilo w mentalnosci. Poczynajac od tego jak patrza nauczyciele i uczniowie na dziecko , ktore nie chodzi do kosciola, poprzez zlosliwosc i wredote i zazdrosc jakas.....to samo co lata temu....Tu sa bardziej pokojowo nastawieni tak dzieci jak nauczyciele, nie ma SS jak ja to nazywam :-D

Jeszcze chcialam do Asi:

a mi się wydaje, ze ludzie mają tendencję do skupiania się na innych a nie na sobie w kwestii oceny. bo samoświadomość jest w pewnym sensie samooceną. łatwiej jest oceniać kogoś, wytykać komuś wady niż sobie samemu. lubimy czuc się mądrzejsi, fajniejsi, ładniejsi. im więcej wad zobaczymy u innych tym mniej ich widzimy u siebie - i nasze samopoczucie jest lepsze.

Naprawde to jest sedno-czyli kompleksy i poczucie nizszosci , o ktorych pisalam. Jak mocno to mamy zakorzenione to glowa mala. Nie wiem czy ktoras z was czytala Marlo Morgan "Wolanie z konca swiata" gdzie autorka opisuje Plemie Aborygenow, ktorzy zwa siebie jako "Ostatni Prawdziwi Ludzie", Otoz filozofia tych ludzi opisana tam jest niesamowicie prosta i otwiera ovzy na to co spoleczenstwo z nami robi. Np. Amerykanka, ktora przyjeli do siebie na pare miesiecy, opowiada o swietowaniu urodzin. Pytaja: ale co swietujecie? ze ktos sie starzeje? u nas swietuje sie wtedy gdy ktos pokona kolejny stopien rozwoju i on sam o tym informuje cala spolecznosc.
Czy to nie wspaniale? Lub opowiadala o zawodach sportowych no i oczywiscie wygrywa najlepszy. A oni zdziwieni? I gdzie cala zabawa? Bawi sie jeden a reszta cierpi.
Mnie ta ksiazka otworzyla oczy na niektore aspekty zycia. Ale to byla taka dygresja:-)
Tak Asiu, bardzo fajnie to napisalas z tym krzeslem :-)

trudno jest się pogodzic z tym, ze nie jest się tym kim sobie człowiek wyobrażał, ze jest. to jak dostać w pysk od samego siebie i zbudzic się z pięknego snu. nie każdego na to stać:)

I dodam jeszcze tutaj cos.Chyba tego ludzie bardzo boja albo nie chca byc inni bo im tak wygodnie. A chcialam nawiazac do stwierdzenia"zawiodlam sie". Bardzo fajni eto opisuje Osho. Nie zawiodlas sie bo ta osoba zawsze byla taka , tylko Ty chcialas widziec ja po swojemu a ona po prostu jest soba i nie wchodzi w ramki twojej wizji. No i oczekiwania. Oczekujesz ale ta osoba nie spelni tych oczekiwan ktoregos dnia bo taka nie jest jak ty tego oczekujesz.
Mnie to przestawilo na inne tory!!!!
pozdrawiam i dzieki za wpisy :-)
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

joanna talaśka:
a mi się wydaje, ze ludzie mają tendencję do skupiania się na innych a nie na sobie w kwestii oceny. bo samoświadomość jest w pewnym sensie samooceną. łatwiej jest oceniać kogoś, wytykać komuś wady niż sobie samemu. lubimy czuc się mądrzejsi, fajniejsi, ładniejsi. im więcej wad zobaczymy u innych tym mniej ich widzimy u siebie - i nasze samopoczucie jest lepsze.

Dokladnie! Lepiej bym tego nie ujela! A nawet, wyobraz sobie probowalam, ale po zaplataniu sie w biblijnym: "widzeniu drzazgi w innym oku, a niewidzeniu belki w swoim", wykasowalam caly napisany juz akapit, liczac na to, ze moze ktos inny pociagnie kwestie. I nie przeliczylam sie!:) Normalnie, jakbys mi w myslach czytala!:)
poza tym samoświadomość to też odpowiedzialność za siebie i innych w kontaktach z nami. a to wyjątkowo niewygodna sprawa. łatwiej jest jej unikać niż sprostać.

Bardzo sie zgadzam. A teraz panuje taka ciekawa moda (przyszla do nas ze Wschodu) na umywanie rak w tych sprawach. Caly czas slysze o lustrach, o odcinaniu sie od emocji, ktore wzbudzamy w innych. Fakt, ze one sa "nie nasze", ale budzenie okreslonych, a zwlaszcza, kiedy sie one powtarzaja, to zawsze rodzaj informacji zwrotnej, ktora nierozsadnie jest lekcewazyc, jesli mysli sie o swoim rozwoju.
kiedyś mi się wydawało, ze skoro wiem lepiej to mam prawo narzucać innym swoją wolę i wywierać na nich presję by żyli tak jak ja chcę.

I to jest to zasklepienie sie w okreslonym numerku, o czym wspomnialam.:)
odkąd samoświadomość zaczeła mi wzrastać-zdałam sobie sprawę, ze ten rodzaj dyktatury i nacisku wywołuje tylko bunt i opór(bardzo słuszny zresztą). samoświadomosć zmienia perspektywę z jakiej patrzymy na świat. widzimy wszystko szerzej.jesteśmy w stanie nie tylko widziec świat i ludzi z naszego krzesła ale też dostrzegać siebie na owym krześle siedzących---a to baaaaaardzo zmienia sytuację:)

Fantastycznie powiedziane.:) Jestem pod duzym wrazeniem!:)
pomijam już to, ze trudno jest się pogodzic z tym, ze nie jest się tym kim sobie człowiek wyobrażał, ze jest. to jak dostać w pysk od samego siebie i zbudzic się z pięknego snu. nie każdego na to stać:)

Zdecydowanie.
I dokonalysmy pieknej analizy triad pod katem blokad rozwoju swiadomosci.
Brak sily - triada dzialania/gniewu
Brak woli - triada uczuc/potrzeby osiagniec
Brak odwagi - triada intelektu/leku

konto usunięte

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

A gdzie An mozna pczytac o tych triadach?????
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Marta G.:
Nawet przez wieksza czesc zycia uwazalam,ze wszyscy sa rowni, tak samo madrzy i inteligentni

Sa rowni, madrzy i inteligentni, ale nie tak samo, tylko inaczej.:)
-nie chcialam widziec mojej odmiennosci bo postrzegalabym ja jako rodzaj Pychy, Zrozumialstwa wiec uwazalam,ze to cos ze mna nie tak.

Dostrzegac, czuc sie kims odmiennym, to nie grzech. Nawet lepszym sie czuc to nic zlego. Tyle, ze nie totalnie. Ze dobrze jest pamietac, ze kazdy z ludzi jest lepszy od nas w czyms innym. To jest zdrowa swiadomosc.
jednak zwracam bardzo duza uwage na slowa, ktore starannie dobieram bym nie zostala zle zrozumiana lub by ktos nie poczul sie gorszy.

Wlasnie! O tym pisala Joanna, ze swiadomosc rodzi odpowiedzialnosc.:)
Mysle,ze w wiekszosci przypadkow to potrzeba dowartosciowania sie. Upewnienia takze, potwierdzenia z zewnatrz. A nawet jesli nie ma potwerdzenia to i tak sa przekonani o swojej racji. Mysle,ze u podloza w duzej mierze leza kompleksy....i brak pokory.Bo taka osoba nie wie kogo ma przed soba, jakich rzeczy doswiadczyl, jak madry i tolerancyjny jest....to brak szacunku.

Zgadzam sie.:)
Kiedys wiodlam prym w dawaniu rad. No normalnie tylko ja mialam patent na zycie. Moje kolezanki musialy robic jak im powiedzialam (nie znaczy,ze sie sluchaly do konca) ale ja prawie im rozkazywalam (!!!!) bo jak nie to glupio zrobia.Faktem jest,ze rozwiazania mialam dobrze ale nie bralam pod uwage,ze nie kazdy ma odwage na takie posuniecia- wciaz ten sam temat-poziom samoswiadomosci.

Abstrahujac od poziomu swiadomosci - rady moga byc w ogole bariera w komunikacji.
Material jest na pewno duzo wezszy niz w PL ale nauke maja bezstresowa , przynajmniej do liceum( jeszcze nie wiem jak w liceum bo dzieci dopiero rosna :-) wszystko zalezy od nauczyciela.

Stres w polskich szkolach jest wszechobecny, chociaz pedagodzy ucza sie na studiach, ze w warunkach stresu nie przyswaja sie wiedzy. Ale u nas teoria rzadko kiedy przeklada sie na praktyke.
Nie wiem czy ktoras z was czytala Marlo Morgan "Wolanie z konca swiata"

Nie czytalam, ale to bardzo ciekawe.:)
Bardzo fajni eto opisuje Osho. Nie zawiodlas sie bo ta osoba zawsze byla taka , tylko Ty chcialas widziec ja po swojemu a ona po prostu jest soba i nie wchodzi w ramki twojej wizji. No i oczekiwania. Oczekujesz ale ta osoba nie spelni tych oczekiwan ktoregos dnia bo taka nie jest jak ty tego oczekujesz.
Mnie to przestawilo na inne tory!!!!

To jest rowniez bardzo enneagramowa wiedza.:)
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Marta G.:
A gdzie An mozna pczytac o tych triadach?????

Jak widze juz znalazlas sama.:)

konto usunięte

Temat: czy chcemy byc swiadomi siebie?

Tak, tak, poszperalam w tym forum :-) dzieki

Następna dyskusja:

kim moze byc taka osoba?




Wyślij zaproszenie do