Temat: Żarówki 100W wycofane
Juliusz Grzegorz Sumorok:
Adam B.:
No dobra Panie Adamie nie sięgając do źródeł anglojęzycznych a co Pan sądzi o tym, choć onet nie jest kopalnią obiektywnej wiedzy ale podaje nazwiska poważnych naukowców, czy dane są fałszywe? czy manipulowane?
http://wiadomosci.onet.pl/1939257,12,item.html
Panie Juliuszu, muszę przyznać że Pana pytanie jest dla mnie najtrudniejsze ze wszystkich jakie tutaj przeczytałem. Niemniej spróbuję w miarę spójnie na nie odpowiedzieć, jak widzę to z mojej strony. Mając na uwadze różnicę wieku między nami, będę się starał niewymądrzać bardziej niż to absolutnie konieczne.
Wszystko co piszę jest moim własnym zdaniem, które sobie wyrobiłem czytając sporo źródeł przy okazji tej dyskusji. Dwa tygodnie temu sam nie wiedziałem jak to z tym klimatem jest, ale wraz grzebaniem w internecie moge powiedzieć że swoje zdanie mam i potrafię je bronić.
Pana pytanie jest trudne, bo bez angielskich źródeł skazany jestem tylko na polskie przedruki a te są niestety wątłe bo temat ten nie jest jakoś ważny w Polsce (a powinien być).
Opierając się na stanowisku Polskiej Akademii Nauk już można wyrobić sobie zdanie na temat przeważającej opcji w kręgach naukowych. Co do odrębnego zdania Komisji Geologicznej, mogę powiedzieć tylko tyle że jest sprzeczne do zdania wszystkich większych organizacji tego typu w krajach gdzie geologia reprezentuje dużo wyższy poziom niż u nas. Z doświadczenia innych krajów wiemy że geologom najtrudniej było zaakceptować konsensus klimatyczny jaki mamy od 2004 roku, a wynika to z faktu że jest to nauka bardzo empiryczna, opisuje zdarzenia m.in. związane z wcześniejszymi zmianami klimatu, i rozgrywa się na potężnych obszarach czasu. Z tego też powodu istnieje silna pokusa by owymi geologicznymi mega procesami, tłumaczyć ostatnie "błyskawiczne" (w skali globu) zmiany w klimacie ziemskim, czego ofiarą padli niestety polscy geolodzy za sprawą prof. Marksa. (o ile się nie mylę). Nie pomaga też fakt że klimatologia nie jest empiryczna w tak dużym zakresie, a w dużej mierze opiera się na modelach. Nie mamy innych narzędzi, to jest jedyne jakie mamy, i mimo że może drażnić empirystów, całkiem nieźle daje sobie radę, z czym zgadza się Państwowa Akademia Nauk i komisja Geofizyki (tam siedza klimatolodzy, z prof. Hamanem, który z geologami lekko mówiąc się pokłócił).
Bardzo dobra i merytoryczna krytyka stanowiska geologów jest dostępna tutaj, najwyraźniej pisze go osoba która wie o czym mówi (może jakis doktorant profesora Marksa? :)):
http://doskonaleszare.blox.pl/html
Ale to nie jest sedno tematu.
Wracając do zacytowanego artykułu który jest przedrukiem z worldnetdaily, takiej ostro konserwatywnej, prawicowej amerykańskiej wersji naszej "Gazety Polskiej", a więc niezbyt naukowym źródłem:
W jednym zdaniu: chodzi o to że
zawsze możemy powiedzieć iż istnieją jacyś naukowcy którzy mają inne zdanie niż większość pozostałych.
Są tacy którzy zaprzeczają że wogole jest dziura ozonowa (mimo że ta się kurczy, dzieki tym naukowcom którzy dostali Nobla za jej wykrycie i zdiagnozowanie, których imion nie pamietamy dziś w przeciwieńswiew do tych których wałkujemy w tym wątku non stop), są tacy którzy udowadniają brak negatywnego wpływ tytoniu przy paleniu biernym, inni kwestionują ewolucję, są też tacy co zwalczają okrągłość ziemi. Skala oszołomstwa jest tutaj płynna.
Tragiczność przedruku onetowego polega na tym że informacje podane sa bez kontekstu (jaki w ograniczonym zakresie oferuje nawet Wikipedia), z pominięciem ważnych faktów które mogą mieć wpływ na
naszą ocenę czy konkretny naukowiec jest wart naszego zainteresowania czy nie. Bo wbrew pozorom jest ważne czy ktoś jest aktywnym naukowcem czy może emerytowanym, ważne jest czego imał się w przeszłości, skąd ma fundusze na badania, czy publikuje swoje prace w sposób weryfikowalny przez innych specjalistów z jego dziedziny etc.
Brak tych informacji powoduje że typowy komunikat medialny brzmi "naukowcy stwierdzili" po czym nastepuje dowolna teza podana w charakterze sensacyjnym.
Dodatkowo brak jakichkolwiek źródeł pozostawia czytelnika z głebokim poczuciem rewelacji, ale bez merytorycznych żadnych podstaw ku niej. Jakość takiego niusa, dla mnie przynajmniej jest bliska zera bezwzględnego, ponieważ liczy sie sensacja "jeden naukowiec obalił tezy tysięcy!!", a nie merytoryka.
Z pewnością słuszne rewelacje naukowe zostałyby przyjęte z entuzjazmem przez kolegów po fachu, ponieważ dobra teoria broni się sama, bywało tak wiele razy i wciąż tak jest, w ten sposób możemy doświadczać gigantycznego postępu nauki. W taki sposób odkryto priony, choć wszyscy na początku pukali się w głowę słysząc o "zaraźliwych białkach". W tej kwestii o prionach nie dowiedzieliśmy się z onetu, wcześniej przed nami biolodzy sami doszli do słuszności tej tezy we własnym gronie, mimo że obalała ona wiele schematów myślenia i miała sporo przeciwników.
Podsumowując, bez uciekania się do teorii spiskowych które są nieweryfikowalne, z którymi nie można dyskutować, nie sposób pojąc w jaki sposób jakaś
prawdziwa rewelacja naukowa może się w znaleźć Onecie, a zostać zignorowana przez stosowne ku temu środowiska naukowe
na całej Ziemi. Jeżeli ktoś ma taki przykład to poproszę.
Aktualny stan wiedzy na temat świata , nie jest reprezentowany przez pojedynczych naukowców, ale jest sumą tez i teorii które poukładane w spójne bardziej lub mniej konstrukcje, są akceptowane przez zgromadzenia naukowców w odpowiednich dziedzinach. Jakkolwiek by nam się to mogło nie podobać, teoria dziury ozonowej zaczęła być obowiązującą w chwili gdy większość naukowców się do niej przekonała. Tak samo było z teorią Kopernika, teorią grawitacji, i Einsteinem, który wywrócił wszystko do góry nogami (jednoczesnie nie burząc niczego co było wiadome wcześniej, tj. obowiązującej nas wciąż fizyki Newtona), ale jako pierwszy został uznany przez fizyków, a nie przez czytelników "Nachrichten Breslau".
Naukowcy opisani w tym artykule w żadnym wypadku nie należa do szanowanych w środowisku naukowym postaci. Często w przeszłości osiągnęli coś w swojej wąskiej dziedzinie, ale dziś o wiele łatwiej jest im publikować w gazecie, czy mało znaczących pismach niż w Nature, Scientific America czy w ściśle branżowych periodykach (chyba wyjątkiem jest Roy Spencer).
Nie wierzę w spiski, i takowych nie widzę tutaj, choć faktem jest że wśród tysięcy naukowców zawsze pojawią się czarne owce które z różnych pobudek zamiast poszerzać naszą wiedze w danym temacie, zajmują się obstrukcją, negacją ustalonych faktów. Motywacje są różne: finansowej (jak w przypadku tytoniu), rewanżyzm na środowisku (zmarnowana kariera?odrzucone prace?), chęć sławy (ta nie jest taka zła, wszak ona również dostarcza wielkich odkryć) która jest silniejsza niż chęć poznania prawdy etc.
Z drugiej strony istnieje silna podaż u odbiorców takich niusów, którzy działając w bezwładności aktualnie uznawanej przez nich wizji świata, gotowi są zapłacić za gazetę która dostarczy im racjonalizacji do utrzymania obecnego status quo. Jest to często proces nieświadomy, na tej samej zasadzie jak kusi nas wizja nowych badań nad niepsującym sie szkliwem nazębnym, wizja która oddala od nas wizytę u dentysty. Są to jednak tylko wizje, niemierzalne i nie weryfikowalne w przeważającej części.
Podsumowując i przechodząc do artukułu z onetu.
- Roy Spencer swojego czasu wymyślił wiele algorytmów potrzebnych przy kalkulacji cyklonów. Kwestionuje niektóre badania i ich wyniki (co samo w sobie nie jest złe) ale z jakichś względów nie jest w stanie przekonać do siebie większości światowych klimatologów. Jest związany z anaukowym Instytutem Heatland i Marshalla (o tym moge osobno opowiedzieć) a dodatkowo jest przeciwnikiem ewolucji jak nasz minister Orzechowski i Giertych Senior. Mieszanka niezbyt wiarygodna dla mnie.
- Onet nie podaje źródeł, nie wiem co to za naukowcy co to prognozują odwrócenie się trendów. Nie wiem jaki model przewidywał intensyfikację cyklonów, wiem że ocieplenie największy wpływ ma na północy, na równiku ocieplenie jest ledwo zauważalne.
- Co do lodów arktycznych, też brak źródeł, nawet nie wiadomo z czym dyskutować tutaj. Informacje jakie mamy są z IPCC są na ile wiem inne.
- Populacja niedzwiedzi o niczym nie świadczy. Jak dla mnie jak jest cieplej to wszystko rozmnaża się lepiej, ale nie weryfikowałem tej tezy.
- Don Easterbrook - emerytowany geolog. Też związany z Heartland Institute. Twierdzi że będzie nam się ochładzać, bo na Słońcu jest mniej plam. Owszem, ale niestety temperatura od kilku lat ciągle idzie w górę a plam jest mniej.
- Joe D'Aleo - meteorolog, sporo czasu spędził w Weather TV. Też uznaje plamy słoneczne jako winowajców ocieplenia, ale ta teoria nie trzyma się kupy, nie tłumaczy obecnej sytuacji. Niespodzianka: też związany z Heartland Institute. Założył ICECAP, do której link się tu też znalazł, prywatną organizację do zwalczania ocieplenia i 99% klimatologów. Publikuje książki, sporo się udziela, jest zapraszany głównie przez skrajną amerykańską prawicę.
Zabrakło tutaj Singera, o którym już rozmawialiśmy a też występuje zawsze w takich artykułach.
Na koniec zagadka: jak to możliwe że te wszystkie rewolucyjne niusy, obalające dziesiątki lat pracy większości klimatologów wszystkie pochodzą z Heartland Institute? I czemu ten instytut nie jest uznawany przez większość kolegów po fachu?
Odpowiedz: bo jest finanosany prze firmę Exxon (jawnie!) i inne koncerny paliwowe, a jego zadaniem jest nie prowadzenie badań, ale podważanie konsensusu naukowców głównie w mediach a nie na uczelniach, i jako taki nie jest nastawiony na szukanie prawdy ale na zaspokajanie potrzeb amerykańskiej skrajnej prawicy , która nienawidzi wszelkiej regulacji rynkowej (nawet tej słusznej) a na głos słów United Natios widzi spełniającą się na oczach własnych biblijna Apokalipsę Św. Jana. Instytut ten z powodów
ideologicznych a nie naukowych chce stopredować jakiekolwiek zmiany w tej kwestii. To nie jest spisek, ale poprostu grupa jawnie działająca w danym celu, tyle że celem tym nie jest prawda naukowa a polityczna.
To trochę tak jakby Greenpeace sponsorował jakiś instytut naukowy i torpedował prace w ogromnej większości akceptowane przez naukowców, ale niepopularne z lewicowego punktu widzenia.
Heartland Institute i Marshall Institite to organizacje które dopiekły nie tylko klimatologom. Swojego czasu robili sporo by storpedować rządowy zakaz palenia w miejscach publicznych (to też regulacja która trzeba zwalczyć bo tłamsi wolny rynek!), torpedowali próby zakazu produkowania CFC który niszczył nasz ozon (teraz już nie niszczy bo CFC się nie produkuje), a swojego czasu też zwalczali prace naukowe udowadniające niszczący wpływ kwaśnych deszczy na drzewostan, po to by nie regulować emisji związków siarki.
Stara śpiewka, ale z nauką nie ma to NIC wspólnego, i dlatego są ignorowani.
W tych wszystkich kwestiach przewijają się podobne nazwiska, i jeden wspólny motyw: zwalczać wszelką regulację rządową, nawet jeśli jest sensowna i skuteczna (jak w przypadku dziury ozonowej).
To tyle. Zródła do tego wszystkiego niestety są wszystkie po angielsku.
Podsumowując: tu nie chodzi o to że ma wyjść na moje. Fakty są jakie są, niestety nie zawsze dostępne po polsku. Każdy sobie sam ocenia i wybiera co uważa za słuszne choć konsekwencje (pozytywne i niegatywne) poniesiemy wszyscy.
Adam B. edytował(a) ten post dnia 15.12.09 o godzinie 03:54