Temat: Żarówki 100W wycofane
Stanisław Kowalik:
Wracamy do T.J.Nelsona (kimkolwiek on jest)...
przemawiaja do mnie zawarte w nim informacje. sa podane referencje do materialow zrodlowych, zalozenia, wykorzystane modele, wyniki i ich dyskusja.
No niewiele tej dyskusji jest, poza kilkoma komentarzami łaskawie dodanymi przez autora. Co z tymi których nie dodał? O nich nie wiemy.
Ale żeby niebyło że niemertytorycznie:
1. Rozkład wertykalny CO2 w atmosferze.
Nelson buduje pewien model, który jest w penym sensie "słoikiem z gazami" które pochłaniają różne fale promieniowania. Mój zarzut jest taki, że faktycznie w słoiku tak to wygląda, ale w atmosferze ziemskiej rozkład i stężenie gazów różni się w 3D. Nelson sam trochę to kontruje wspominając o tym że gdzieniegdzie pary wodnej jest więcej i mniej (nad pustynią), ale zapomina całkowicie o wertykalnym rozproszeniu.
CO2 is more evenly distributed than water, so if CO2 caused warming it would have a proportionately greater effect in areas where there is little water vapor (such as deserts and in very cold regions), while in areas with a lot of water, the effect of CO2 may be insignificant (in terms of its effect on local temperature)
Stężenie pary wodnej gwałtownie maleje wraz z wysokością, podczas gdy CO2 jest obecny na różnych wysokościach, i tam odgrywa rolę głównego gazu cieplarnianego. To oczywiście ma znaczenie w kontekście tego ile tak naprawdę promieniowania jest wyłapywane i przez który gaz. Oprócz tego atmosfera składa się z wielu warstw, i zanim promieniowanie zostanie wydalone w przestrzeń, wszystkie warstwy po kolei muszą się ocieplić. Nie ma więc znaczenia że para wodna wychwytuje większość promieniowania i momencie saturacji CO2 już się nie liczy. W chwili kiedy niższe partie się nagrzeją, nagrzewają się wyższe, a ponieważ tam jest więcej CO2 nagrzewają się szybciej. Co zresztą zostało całkiem niedawno potwierdzone w badaniach ocieplania się wyższych partii atmosfery. Oprócz tego dzienne i nocne wachania temperaturowe (a właściwie zmiany w nich) potwierdzają dużo większy wpływ CO2 niż by to wynikało z prostego modelu.
Jego konkluza jest taka, że podwajając ilość CO2 nie będziemy mieli dwa razy większego ocieplenia.
Mój zarzut jest taki, że w słoiku owszem nie, ale w atmosferze ziemskiej to niestety tak prosto to nie działa.
2. Maksymalny wzrost o 2 stopnie i potem już nic.
Dalej Nelson opisuje (startując z błednego modelu, ale już mu to wybaczmy dla uproszczenia) że dodając coraz więcej CO2 maksymalnie podkręcimy temperaturę o niecałe 2 stopnie. Z tego co się orientuję ogólny konsensus jest w okolicach 3 stopni, ale to jest nie ważne. (szczegóły w źródle na końcu)
Nelson pisze o tzw. secondary effects, które profesjonalni klimatolodzy nazywają efektem "feedbacku". Zgrabnie je ignoruje poprzez zamknięcie swojego modelu w latach 1900-2000 i stwierdzeniu braku takowych.
What about secondary effects, such as ice melting, changes in albedo, and so forth? Doesn't this increase the predicted temperature beyond the 1.39 to 1.76 degree estimate?
In short, no. Because these calculations are based on observed measurements, they automatically take into account all of the earth's responses.
Cały problem z CO2 polega na tym że jest właśnie odwrotnie. CO2 jest takim "triggerem" który możę uruchamiać feedback zwrotny, który mnoży jego oddziaływanie na klimat. To że żaden taki skomasowany feedback nie wydarzył się przez 100 lat, niczego nie dowodzi. Z dalszej historii dowiadujemy się że takie sytuacjie miały miejsce. Zarówno powstanie jak i stopienie lodowców zmienia albedo ziemskie, zimne oceany pochłaniają więcej CO2 niż cieple, etc. etc. Mapa tych feedbacków jest dość przytłaczająca (i to własnie one odpowiadają za trudnośc modelowania takich procesów)
http://www.aip.org/history/climate/xwiring-big.htm
Dla Nelsona proste zignorowanie tego że istnieją na podstawie tego że dotychczas przez 100 lat ich nie widzieliśmy nie jest problem, dla mnie (i jak mi się wydaje też dla IPCC czytając ich raport) jest.
Jednym zdaniem, chodzi o to że wariacje w CO2 moga pociągać za sobą zupelnie inne zdarzenia które multiplikują jego wpływ.
Po źródło odsylam do ostatniego linka.
3. Maskowanie przez areozole siarkowe
Wielu klimatologów o tym mowi, i Nelson sam o tym wspomina, że obecny stan temperatur jest zaniżony z powodu obecności związków siarki w powietrzu (pochodzenia przemysłowego), o których wiadomo że odbijaja promienie słoneczne i ochładzają klimat. Wraz z obniżeniem ich emisji, prawdziwe ocieplenie może wyjść na jaw. Nelson w dość prostym stylu ignoruje ten zarzut twierdząc że w przyszłości produkcja związków siarki będzie się zwiększać, więc problem nadal będzie się "chował".
Jego cały wywód oparty jest na założeniu "zobaczmy jak to się działo w latach 1900-2000 i wyciągnijmy wnioski co będzie jak będzie tak samo". Ten model nie bierze pod uwagę procesów które potrzebują czasu aby się "odpalić". Niestety klimat jest tak skomplikowanym zjawiskiem, że nawet małe wachnięcia o 1-2 stopnie moga pociągnąć za sobą bardzo duże zmiany w jedną lub w drugą stronę. Ponieważ obserwujemy te te zmiany tu i teraz, sądzę że nie stać nas na takie uproszczenia.
This is what makes the "empirical" method superior to all the computer models, as sophisticated as they may be. The empirical model just looks at what's happening and makes a reasonable extrapolation, with very few prior assumptions. The only drawback of the empirical method is that it can only predict an upper limit, because it does make one big assumption: that correlation implies causality. Therefore, although the actual warming cannot be greater than the predicted estimate, it could be considerably less.
Klimatolodzy nie tworzą modeli bez sensu, tworzą je własnie dlatego że taka empiryczna metoda sie nie sprawdza w dłuższych okresach czasu. Nelson ma wygodną pozycję dość dokładnych danych na przestrzeni 100 lat, ale nie ma podstaw by sądzić że tak jak jest teraz będzie zawsze, i żaden ukryty wzmacniający proces nie czeka już na to żeby się ujawnić. O tym że takie procesy istnieją wiemy z historii rdzeni lodowych. (szczegóły w źródle)
Ale do rzeczy:
Applied to global warming, the reasoning is that human sulfate emissions might "mask" warming by cooling the atmosphere. In the future, they say, sulfate emissions might decrease while CO2 remains constant, and the true global warming would be revealed.
The problem here is that trying to account for sulfates drags us into the morass of modeling of social trends. It is much more reasonable to assume that, as industry shifts production to developing countries and people use more coal and high-sulfur oil to replace dwindling supplies, that sulfate emissions will greatly increase.
Na szczęście dla naszej dyskusji, artukuł Nelsona został napisany już parę lat temu więc jego predykcje możemy sobie sprawdzić.
Sprawdzając oficjalne poziomy prosto jest wykazać że sie myli (widać że nie jest dobry w mapowaniu społecznych trendów, może dlatego tak łatwo ignoruje takie zarzuty) te poziomy spadają, zwiększając wpływ CO2 na globalne ocieplenie.
http://www.epa.gov/air/airtrends/sulfur.html
Przypomnę tylko dlaczego ograniczamy ich emisję: mordują nasze lasy, które to skolei pomagają nam z CO2 który etc. etc. etc. kółko się zamyka.
wykaz zawarte tam bledy merytoryczne, wtedy bedziemy mogli dyskutowac.
Chętnie poznam Twoje stanowisko.
Aby to wszystko przedstawić korzystałem z jednej acz obszernej publikacji:
http://www.aip.org/history/climate/simple.htm
Ps. Świadomość żę jest to co powyżej to "uproczczona" wersja, trochę mnie to klimatologii zniechęciła...
Adam B. edytował(a) ten post dnia 14.12.09 o godzinie 03:11