Temat: Żarówki 100W wycofane
Krzysztof W.:
Adam B.:
uznajemy obydwaj obiektywizm matematyki.
Pamiętaj tylko, że nie oznacza to uznania Twoich poglądów :-)
Nie, nie oczekuję tego. Wręcz bardzo proszę o wskazanie błędów, manipulacji i przeinaczeń we wszystkim co piszę. Jeżeli 2+2 nie jest 4 to zawsze skoryguję i podziękuję, nawet jeśli by to znaczyło, że CO2 wcale nam nie grozi i to wszystko to pic na wodę.
Moim zdaniem, Maciej na tej grupie wykazuje
Moim zdaniem każdy wykazuje, co wykazuje, a inni to osądzają i nie trzeba im tego sugerować. Takie coś jest niepotrzebnie agresywne i jątrzące, a na dodatek widoczne i niepotrzebnie wpływa jedynie na globalne podniesienie temperatury. Temperatury dyskusji oczywiście :-)
No dobra, kajam się. Lepiej gadać o cyferkach faktycznie.
W temacie : jeżeli jednak taki sobie średni wulkan daje 10% emisji samochodów, to faktycznie powinno nam pokazywać, jak dalece powinniśmy być pokorni wobec sił natury. Oczywiście nie jest to argument za którąkolwiek ze stron.
Ale ilu samochodów?
300 000 000 kg CO2 emituje wulkan, podzielmy to przez 3000 kg CO2 dla samochodu (ta niższa wartość z maciejowej suv-strzały) i wychodzi że wulkan emituje
dziennie tyle co 100 000 samochodów
rocznie. Pomnóżmy auta przez 365 dni w roku, i wychodzi że wulkan dziennie nadaje tyle co
35 mln samochodów dziennie.
Mniej więcej tyle co w Wielkiej Brytanii.
Wystarczy zatrzymać wszystkie samochody w UK na jeden dzień, by zofsetować dzienne emisje wulkanu islandzkiego.
A gdzie reszta samochodów na naszej planecie? One dzień w dzień, rok w rok emitują CO2.
Ja akurat wierzę w proceder sprowadzania drzew z Ukrainy (jest to po prostu przy tym systemie certyfikatów ekonomicznie uzasadnione), a danych na ten temat nie znajdzie się w internecie.
Prędzej w prokuraturze...
Niemniej, nadal żałuję, że się do tego nie odnosisz...
Każdy system subwencji, dotacji, rządowych programów etc. wiąże się nieodłącznie z przekrętami i malwersacjami. To jest po prostu proza życia. I nie chcę tutaj wchodzić w dyskusje korwinistyczne, że wszystkie dotacje są bez sensu, bo to polityczny temat.
Pytanie jest jaka jest relacja między skalą problemów a skalą zysków z danego działania, jaki jest cel takich dotacji, i czy w rozumieniu tego celu, całość jest sensowna. Nie raz i nie dwa było tak że niektóre działania unijne które się nie sprawdzały, były kasowane po jakimś czasie. Inne były bardzo skuteczne.
Spalanie biomasy często ma sens. Nie tylko dlatego że jest to odnawialne źródło energii. Drewno (resztki) które w innym wypadku wylądowałoby na śmietnisku i wydzialałoby metan (również cieplarniany), można zamienić na energię, a CO2 z tego procesu nie jest "nowy" w systemie, wcześniej był związany przez rośliny. Prowadząc sensowną politykę w kwestii lasów wychodzimy na tym lepiej niż wydłubując węgiel z Ziemi. Nawet jeśli jest to promil naszego zapotrzebowania.
BTW, w Polsce zalesienie wzrasta od wielu lat.
Zgadzam się że nie każda biomasa spalana jest sensowna.
Adam B. edytował(a) ten post dnia 02.06.10 o godzinie 22:47