Temat: Najlepszy wykład

Czołem,

Napiszcie na jakim najciekawszym wykładzie z ekonofizyki (socjofizyki) byliści, o czym był i najważniejsze kto go prowadził..?

Jeśli chodzi o Polskie przedstawicielstow to najlepsze wspomnienia mam z wykładów Prof. Hołysta i Prof. Kutnera.

konto usunięte

Temat: Najlepszy wykład

Kilka lat temu byłem słuchaczem zorganizowanego przez jakieś koło naukowe cyklu wykładów z ekonofizyki na Politechnice Warszawskiej prowadzonych przez prof. Hołysta. Wydało mi się to dosyć interesujące. Po pewnym czasie, kiedy wiedziałem już trochę więcej o instrumentach pochodnych, zdarzyło mi się słuchać jego wykładu na konferencji zorganizowanej również przez jakieś koło naukowe, ale tym razem na SGH. Odniosłem wrażenie, że zdecydowanie bardziej interesuje go sama matematyka (rozwiązywanie równań, wykresy, metody statystyczne itp.) niż to, co za nią stoi (czyli to, co przy jej pomocy jest opisywane).
Pozdrawiam,
M.

Temat: Najlepszy wykład

Prof. Hołysta b. dobrze znam, to mój promotor. Tak, pamiętam oba cykle wykładów. No cóż... nie da się ukryć, że fizycy najlepiej czują się w analityce, dlatego chętnie korzystają z tych narzędzi. Dlatego zamiast samemu się tego uczyć, zamiast studiować wyszukane narzędzia matematyczne jakie używa fizyka lepiej odrazu zatrudnić fizyka.

Chyba nie ma się co dziwić, że wykłady profesorów ekono-fizyki są przesycone analityką, to młoda dziedzina interdyscyplinarna, a profesorowie na studiach nie mieli takiego przedmiotu, również ekonomii i finansów.

konto usunięte

Temat: Najlepszy wykład

Sebastian K.:
Prof. Hołysta b. dobrze znam, to mój promotor.

To zrozumiałe, że będziesz starał się go bronić, tylko że ... ja go nie atakuję :)
Chyba nie ma się co dziwić, że wykłady profesorów ekono-fizyki są przesycone analityką, to młoda dziedzina interdyscyplinarna, a profesorowie na studiach nie mieli takiego przedmiotu, również ekonomii i finansów.

Być może wyraziłem się nieprecyzyjnie. Nie ganię bynajmniej "przesycenia analityką". Moja uwaga odnosiła się do tego, że momentami miałem wrażenie, że większą wagę przykładał do samego modelu (rozumianego jako równanie, zapis matematyczny) niż do tego, co za tym modelem stoi. Bardziej interesował się samym narzędziem, niż przyczyną, dla której się nim posługuje.
I znów zastrzegam, że nie jest to krytyka, tylko spostrzeżenie.
Poza tym moim promotorem też był fizyk i jakkolwiek był w stanie wytłumaczyć mi, wyjaśnić zagadnienia matematyczne, to już z ekonomiczną interpretacją musiałem sobie poradzić sam.

Trochę związane z tematem wydaje mi się to, co działo się z tzw. "quant hedge funds" minionego lata (ale nie wiem, jak do tego gładko przejść ;). Pisał o tym m.in. "The Economist". Pojawiały się również dyskusje na forach http://wilmott.com i http://nuclearphynance.com.

Pozdrawiam,
M.

konto usunięte




Wyślij zaproszenie do