Temat: Syndrom Wtórnych Korzyści - z czym to sie je?
Marek Białach:
Joanna Chełmicka:
owszem, ale musimy odróżnić przyczynę od skutku. Ewolucyjnie, czyli na najbardziej pierwotym poziomie,opór
przed zmianą jest naturalny, gdyż to co nowe i nieznane,
niesie za sobą ryzyko zagrożenia. Przekonania o jakich piszesz > > tworzą się wtórnie jako racjonalizacje czy wyjaśnienia
dlaczego tak mamy i rozwijają się wraz z rozwojem nteligencji > > człowieka.
Jak juz mówimy o przyczynach i skutkach i ewolucji, to te przekonania na bazie intencji przenosimy ze sobą z poprzednich
wcieleń i odnawiamy je sobie wraz z emocjami w precyzyjny sposób. Sam poród funduje nam największy lęk - przed nowym nieznanym, bo tu u mamusi w brzuszku jest tak miło i bezpiecznie, a tam na zewnątrz nie wiadomo co mnie czeka. I schemat powielamy przy każdej nowej sytuacji...
Widzę, że znowu dochodzi do połączenia dwóch różnych podejść w jednej dyskusji: na jedno zagadnienia patrzymy od strony biologicznej i duchowej. Jednak warto pamiętać, że to dwie różne perspektywy, które tylko poprzez korelację (dodatnią lub ujemną) mogą sprawiać, że wymienione czynniki że współwystępują ze sobą. Nie mniej jednak, warto rozróżnić: kiedy interpretujemy przez pryzmat biologi: doświadczalnej, mierzalnej dziedziny nauki, a kiedy przez pryzmat regresingu, który do doświadczalnego trudno zaliczyć, gdyż opiera się tylko na doświadczeniach własnych, subiektywnych, niepopartych żadnym rzetelnym badaniem.
Interpretacja lęku przed zmianą, w kontekście porodu, jest dla mnie dość zastanawiająca. Zakładasz, że człowiek czuje lęk przed nieznanym światem, jaki ma poznać, i że przenosi ze sobą grupę przekonan i doświadczeń. Tylko o wpływie porodu, mówi się dość jednostronnie i wypowiadają się często osoby, które przypominają go sobie jako trudne doświadczenie. A przecież są i takie, dla których był on neutralnym lub wręcz przyjemnym doświadczeniem, rozpoczęcia ciekawej przygody. Duży nacisk na poród, jako traumatyczne doświadczenie, już sprawia, że interpretacja ta jest po pierwsze jednostronna, a po drugie, umysł ludzki jest na tyle eleastyczny, że jest w stanie wytworzyć wspomniania doświadczeń, jakich nigdy nie przeżył (zainteresowanym polecam ksiażke "wszyscy błądzą tylko nie ja" Aronson i Travis). Mechanizm ten jest już dość dobrze zbadany i opisany. I niestety jest uniwerslany, jesli chodzi o ludzi. Oznacza to, że jeśli ktoś nasłucha się od innych osób, jakiś autorytetów, że poród to trudne doświadczenie i wiąże się z lękiem, to kiedy uda mu się wrócić do niego wspomniem, doświadczy je właśnie tak. A to daje do myślenia, co z takiego doświadczenia jest prawdą a co fikcją i wytworem naszego umysłu pod wpływem sugestii innych.
Poza tym, należy pamietać, że teoria, która wyjaśnia wszystko, staje się bezużyteczna, gdyż zamiast rozwijać, zatrzymuje w miejscu. Może dlatego regresing jest tak niszowy, zwłaszcza w wydaniu tych, którzy wszystko nim tłumaczą i nie ma miejsca na nic więcej. Według mnie, zarówno ewolucja i to co wynosimy z poprzednich wcieleń, to tylko jedne z wielu czynników, które wpływają na kształt nas i naszego życia, ale nie jedyne.
a propos jeszcze kwesti, że "nie wiemy co nasz czeka" po wyjściu z miłego i ciepłego (aczkolwiek ciasnego od pewnego momentu) brzuszka mamusi, to skoro przychodzimy z konkretnymi doświadczeniami i przekonaniami z przeszłosci, to raczej wiemy co nasz czeka: powtórzenie tego co znamy i co już przeżyliśmy. I być może to jest bardziej źródłem lęku niż "nieznane". W moim odczuciu lęk przed nieznanym a lek przed tym, co znamy i wiemy, że będzie dla nas przykre i bolesne, różni się jakościowo i nie jest to takie samo doświadczenie emocjonalne.
moim zdaniem ewolucyjne i biologiczne podstawy leku przed zmianą są silniejsze, gdyż wiążą się z podstawową potrzebą: przetrwaniem=przeżyciem. Patrząc na piramidę Maslowa, jest to najbardziej fundamentalna potrzeba i jeśli jej zaspokojenie jest w jakis sposób zagrożone, niespełnione, automatycznie wyższe potrzeby schodzą na dalszy plan i zazwyczaj trudno je realizować.
Owo przetrwanie nie dotyczy tylko przecietnego Kowalskiego" ale jest w nas wpisane, jako w gatunek, i z tego tez względu przeważająca większość ludzkości jest mu podporządkowana automatycznie. A że historia ludzkości jest krwawa i naznaczona wojnami, to wcielając się w kolejne wcielenia, powielamy nabyte doświadczenia z przeszłości, która nie była lekka, miła i przyjemna. Jednak czy w tym, czy w poprzednich życiach, zawsze na pierwszym miejscu było przeżycie i tej kanwie zdobywane były doświadczenia życiowe.
Zresztą też nie zgadzam się z kwestią, że trzeba dobierać się do przekonań, żeby się przez to przebić. Ja preferuje raczej zdefiniowanie tego co mnie czeka poprzez
stany emocjonalne, co jest zdecydowanie bardziej rozluźniające, "uskrzydlające" i dodaje odwagi. Kiedy rzeczywiście poczujemy
to w sobie, to wówczas ten cały system przekonań traci na znaczeniu, bo emocje z nim związane są uwolnione i zamienione
na pozytywne a co za tym idzie zaczyna się budować nowy system
przekonań związanych ze zmianami, który już ma wymiar pozytywny.
Może zbyt prosto ująłem bez wnikania w szczegóły. Trzeba dobrać się do emocji, aby odpuściły przekonania, a zauważyłem że wiele osób chce sobie wypukać przekonania bez ruszenia emocji towarzyszących ich powstaniu. Nawet gotowe
rundki na to krążą po necie ;)
Spokojnie można zacząć pracę z przekonaniem "na sucho" bez emocji, gdyż, jak to w EFT często bywa, emocje, wspomnienia pojawią się same w trakcie owej pracy na sucho. Można więc powiedzieć, że pracując z przekonaniem bez emocji, staramy się właśnie odkryć, jakie emocjie budzi w nas to przekonanie, bo każdym przekonaniem można powiązać co najmniej dwie emocje i trudno czasem powiedzieć, która będzie silniejsza i "wysunie się na pierwszy plan".
Joanna Chełmicka edytował(a) ten post dnia 04.06.09 o godzinie 23:36