konto usunięte

Temat: Refleksje

Hej Wszystkim !

Pomyślałam sobie, że może ktoś miałby ochotę na chwilę refleksji i że zamieszczę parę krótkich tekścików. Nie wiem, jak czas wam pozwala na takie refleksje i pisanie, ale może ktoś byłby chętny. Tekściki pochodzą z Anthony de Mello, tłumaczenie własne.


Filozof Dioegenes zajadał chleb i soczewicę na kolację. Zobaczył to inny filozof, Aristippus, który wiódł dostatnie życie schlebiając królowi.

Powiedział Aristippus: "Gdybyś nauczył się służyć królowi, nie musiałbyć żyć na soczewicy".

Powiedział Diogenes: "Naucz się żyć na soczewicy, a nie będziesz musiał się podlizywać królowi."



Gdyby przenieść tą dyskusję do naszych dzisiejszych czasów i warunków, jak widzicie ludzi? Jako Diogenesa, czy Aristippusa? Jaką cenę płacimy dzisiaj za coś, co wydaje się bardziej atrakcyjne od soczewicy? A może nie ma żadnej ceny.

:)
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: Refleksje

No nie powiem, spodobał mi się tekścik - nie znałem go :-)

Zacznę może od tego, że na moje oko to obydwa chłopaki mają jeszcze
trochę roboty przed sobą. Ten przydupas króla to wiadomo, natomiast ten pustelnik, cóż... Chyba też jeszcze nie do końca wsłuchał się w siebie i uległ panującemu przez wieki wkrętowi, że ubóstwo jest cnotą. A przecież jego postawa jest bardzo egoistyczna. Swoją wiedzą na temat tego jak ważne jest bycie w zgodzie z samym sobą mógłby zainspirować o wiele więcej ludzi, gdyby zwyczajnie posiadał kasę. Mógłby wtedy swoim własnym przykładem pokazywać jak bogactwo może służyć najwyższemu dobru.

Jeśli chodzi o mnie to cóż - temat może być tak rozległy i głęboki, że już boję się kolejnego wątku na 100 postów ;-)

Wg koncepcji, w którą wierzę (na razie "tylko" wierzę, bo na własnej skórze jeszcze prowadzę wnikliwe testy ;-) ) tylko człowiek żyjący w zgodzie ze sobą, może być prawdziwie szczęśliwy.

Czym dla mnie jest życie w zgodzie ze sobą?
Decyzje o tym przesądzające podejmuję wielokrotnie każdego dnia.
Czy zareaguję na przeszkadzającą mi i mojej rodzinie libację u sąsiadów z góry?
Czy przymknę oko na toksyczne gierki "ukochanej rodzinki" (bo to rodzina przecież)?
Czy pójdę do kościoła w niedzielę mając głębokie wewnętrzne przekonanie o mafijnych zasadach rządzących tą instytucją finansową?
W każdej z tych kwestii mogę podjąć decyzję zgodną ze sobą lub też wybrać łatwiejszy wariant - "podlizać się królowi".

Pół biedy kiedy decyzję taką podejmuję świadomie.
Gorzej, że zdarza się jeszcze cały czas, że dopiero po jej podjęciu orientuję się, że to była decyzja tego rodzaju...
"Sprzedawanie się" za pieniądze jest stosunkowo łatwe to zidentyfikowania, trochę gorzej jest jeśli "sprzedajemy się" dla innego rodzaju profitów - profitów emocjonalnych (poczucie bezpieczeństwa, poczucie przynależności, poczucie wyższości i wszystkie inne poczucia tak ukochane przez nasze ego :-) ).

No ale nikt nie jest doskonały :-)
Gdyby tak było pukałbym sobie pałeczkami w bębny mojej ulubionej
perkusji a nie po jakichś meridianach... :-)Krystian Stec edytował(a) ten post dnia 13.10.08 o godzinie 13:18

konto usunięte

Temat: Refleksje

Całkowicie się zgadzam, że nie chodzi o to co się ma, tylko o stosunek do tego. Bo nawet z ubóstwa można zrobić coś tak ważnego i wielkiego, co rządzi życiem, że przestaje to być ubóstwem. Mówi o tym inna przypowiastka deMello:

Uczeń: Przychodzę do ciebie z niczym w moich rękach.

Mistrz: Więc wyrzuć to wszystko!

Uczeń: Ale jak mam to wyrzucić? To przecież NIC.

Mistrz: W takim razie noś to cały czas ze sobą.


:)

Hmmmm...... a czy Diogenes postępował wbrew sobie, czy w zgodzie ze sobą i czy obnosił się ze swoją soczewicą, no to pewnie by się nadawało na całe traktaty :)Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 14.10.08 o godzinie 02:18
Iwona S.

Iwona S. EFT, AOL, Ayurveda,
zabieg Marma....

Temat: Refleksje

Witajcie :-))

Jezeli chodzi o filozofow, to robia to co przyniesie im korzysci, jeden je soczewice i moze nie widziec ze zycie w ubustwie nie musi byc cnota, mozna tez to odebrac tak, patrzcie jaki jestem wspanialy bo nie otaczam sie obfitoscia i nie sluze nikomu, wiec jestem lepszy, a przeciez mozna nie sluzyc nikomu i zyc w dostatku - nie ma w tym nic zlego...
Tacy ludzie nie dbaja o siebie, swoj dobytek i wygladaja tak biednie, wtedy skupiaja na sobie uwage i "zbierają" pochwaly o ktore im wlasnie chodzi.... :-/

a drugi filozof Aristippus pokazuje nam, ze woli oddac czesc siebie za to aby zyc lepiej i tak na prawde sam siebie okrada z mozliwosci osiagniecia satysfakcji, idzie na latwizne jak wielu ludzi w dzisiejszych czasach.
Wolą podlicas sie szefowi czy partnerowi, autorytetowi aby miec z tego korzysci, w ten sposob pokazuja jak bardzo rezygnuja z siebie. Ceny jakie ludzie placa za takie postepowanie sa rozne, przede wszystkim tacy ludzie (tak sobie naiwnie mysle) czuja podswiadomie, ze roba cos wbrew sobie, ze cos jest nie tak, gadaja o tym ale nic nie robia. Wtedy czuja sie zle , bo czegos im w zyciu brakuje i imponuja im tacy ludzie ktorzy walcza o siebie i stawiaja opor, chronia siebie i walcza o swoje zdania.

Tacy ludzie sa spokojni, pewni siebie ale nie zarozumiali, nie napinają sie, potrafia sie bronic bo sa w zgodzie ze soba, zloszcza sie ale tylko powierzchownie nie szarpia nimi emocje w calym ciele, czasami trzeba tak zareagowac ale wewnatrz sa spokojni, i to po nich widac - widac sile i to nam imponuje..

....wiele by mozna jeszcze pisac...

wszystkiego cieplego i puchatego Iwona :-))
Iwona S.

Iwona S. EFT, AOL, Ayurveda,
zabieg Marma....

Temat: Refleksje

aaa jeszcze sobie tak pomyslalam,
ze ludzie - tak jak ci filozofowie - moga nie czuc, ze robia cos nie tak, uwazaja ze wlasnie sa w zgozdie ze soba dlatego tak robia, i to tez jest w porzadku, sa jacy sa, nie nam to oceniac, ale na przyklad mozemy miec inne zdanie na ten temat i to jest jak najbardziej ok.
Stawiajac sie w roli oceniajacego juz jestesmy w pulapce,: no tak, ja tyle widze i jestem swiadoma a oni tacy slepi. A przeciez nie kazdy ma takie zdanie jak ja.

Masz piękny dom, rodzinę, którą uwielbiasz, i pracę, która sprawia ci radość. Dlaczego więc w duchu czujesz, ze potrzeba ci czegoś więcej, żebyś rzeczywiście mogła być szczęśliwa? Ponieważ taka jest prawda". "Coś Więcej to nie pieniądze, sława, dom umeblowany jak z okładki czasopisma, romans z gwiazdorem filmowym. Coś Więcej to odpoczynek duszy. Coś Więcej to poczucie własnej godności, Coś Więcej to samopoznanie. Świadomość, że twoja pasja jest święta i że jedynym sposobem, w jaki będziesz mogła żyć autentycznie, jest być wierną własnym pasjom.
Sarah Ban Breathnach, "Coś więcej, czyli w poszukiwaniu autentyczności

Ten, który stale jest szczęśliwy, musi się często zmieniać. Konfucjusz.

...Jeśli nie jesteś szczęśliwy, to oznacza tylko tyle, że koncentrujesz się na tym, czego nie masz. W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu.
Anthony de Mello, "Przebudzenie

Iwona :-)

konto usunięte

Temat: Refleksje

Hej, dzięki za refleksje :) Fajnie poczytać, co inni myślą :)

Ja się przyznam, że osobiście sympatyzuję z tym od soczewicy. Po prostu kojarzy mi się on z wolnością, co jest dla mnie ważne. Wolę zjeść mniej lub skromniej i być niezależną, niż opływać w różności i się od kogoś uzależniać.

Możnaby powiedzieć, że ten sługa króla również w pewnym sensie jest wolny, bo może sobie pozwolić na to, czy na tamto. Ale tego rodzaju wolność kojarzy mi się z fałszywą wolnością, którą nasz świat dzisiaj jest wypełniony. Jesteśmy zalani dzisiaj niesamowitą ilością różnych rzeczy, a co więcej, razem z tym zalewem przychodzi zalew perswazji reklamowej pod różną postacią, że przecież bez tych rzeczy to nie da się żyć, a co gorzej, bez tych rzeczy jesteśmy nikim w dzisiejszym świecie. I biedacy wierzą w to, bo manipulacja jest świetna, a potem się zabijają pracując po nie wiadomo ile godzin, żeby to mieć, albo żeby być "kimś". I tak naprawdę, za cenę owej "wolności" stajemy się niewolnikami. A życie przepływa obok.

Oczywiście nie chodzi mi o chodzenie w workach i jedzenie szarańczy :))) Ale coraz bardziej i bardziej można zauważyć, że zanika zdrowa granica pomiędzy tym co POTRZEBNE, a tym co CHCĘ. Coraz więcej "chcę" przekształca się w "potrzebuję", co jest iluzją i prowadzi do niewolnictwa, bo tak naprawdę do szczęśliwego życia nie potrzeba wiele. A ci na górze pasą brzuchy, robiąc nam wodę z mózgów.

Król z owej przypowiastki kojarzy mi się z systemem bankowym: dopóki mu służysz i to na jego warunkach, to cię kocha i wspiera. Spróbuj się wyłamać to stracisz wszystko. A spróbuj żyć bez niego, to czeka cię soczewica :))) To dopiero dyktator!

:)
Iwona S.

Iwona S. EFT, AOL, Ayurveda,
zabieg Marma....

Temat: Refleksje

Hej ;-)

Mysle, ze taki zanik granicy pomiedzy POTRZEBUJE a CHCE wynika z tego, ze ludzie nie znaja siebie i swoich potrzeb, ich uwaga jest skupiona na zewnatrz a nie do wewnatrz - do siebie do tego co pragnie dusza.
Gdyby ich zapytac co lubia to mysle ze wiekszosc odpowiedziala by, ze lubi to co swiat teraz reklamuje lub to co lubia ich idole, lub zapytac czego chca, odpowiedzią bedzie dluga lista rzeczy materialnych czy zawodowych ktore dobrze jest teraz miec. Tutaj "pachnie" mi lekiem przed oceną, niezdrowa rywalizacja i zawiscią - mam wiecej- wiec jestem lepszy i gonitwa sie nie konczy, albo konczy np. w szpitalu.... I pytanie, dlaczego tak wiele osob tzw. "gwiazd" ma takie problemy z psychiką czy uzywkami, czy partnerami, wyscig szczurow juz ma nad ninmi kontrole.
Niektorzy buduja wielki dom, ale nie dlatego, ze taki potrzebuja, lecz taki aby byl wiekszy od sasiedniego. I wiecej pracuja i traca zdrowie przy jego budowie a potem znowu wiecej pracuja aby ratowac zdrowie, niezly kocioł...
Kiedys sobie tak myslalam, co jest moja potrzeba a czego niezdrowo che, i wiecie co wyszlo, ze tak naprawde niewiele czlowiek potrzebuje z rzeczy materianlych, (one najmniej ciesza, przynajmniej mnie) a najwiecej usmiechu, zyczliwosci, milosci, ciepla i realizowania swoich marzen czy pasji, wtedy dusza rosnie i porywa wszystkich podobnych do nas...

W zgodzie ze sobą żyją te kobiety, które potrafią utrzymać równowagę pomiędzy zaspokajaniem własnych potrzeb a spełnianiem oczekiwań otoczenia. Szukają własnej drogi i nie boją się ryzyka. Skupiają się na własnych planach, nie paraliżuje ich obawa, co inni o nich powiedzą. W rezultacie wcale nie stają się podłe i bezwzględne, lecz odważne, niezależne i pełne radości życia.
Ute Erhartd, "Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam, gdzie chcą"

i moze zakoncze, bo chyba takie dlugie posty nie sa chetnie czytane a szkoda, tyle tu "pysznosci duchowych" mniam...papa

Iwona

konto usunięte

Temat: Refleksje

He, he, podoba mi się to zdanie o grzecznych i niegrzecznych dziewczynkach. To święta prawda. Dodałabym tylko dla tych, które dopiero wkraczają na drogę życia i nieopatrznie mogą wziąć to dosłownie, że prawda zawsze leży po środku i że owszem, należy iść tam gdzie się chce, ale aby to robić tak, żeby nie krzywdzić innych.

A oto moja ulubiona przypowiastka de Mello:

Pewnego dnia diabeł wybrał się na spacer ze swoim przyjacielem. W oddali zobaczyli człowieka, który schylił się i podniósł coś z ziemi.

- Co ten człowiek znalazł? - zapytał przyjaciel.

- Kawałek prawdy - odpowiedział diabeł.

- I to cię nie niepokoi?! - zapytał przyjaciel.

- Nie - odpowiedział diabeł - pozwolę mu zbudować na tym kawałku prawdy cały światopogląd.


Dobre, nie? To cecha tak typowa dla człowieka, a jednocześnie dość zgubna, skoro sam symboliczny diabeł zaciera ręce... Każdy posiada jakiś tam kawałek prawdy, ale niebezpieczństwo wkrada się wtedy, gdy zaczynamy uważać, że to prawda najlepsza, albo co gorzej jedyna.... No i gotowa wojna....

:)Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 17.10.08 o godzinie 18:35
Iwona S.

Iwona S. EFT, AOL, Ayurveda,
zabieg Marma....

Temat: Refleksje

KRÓLEWSKI GOŁĄB (opowiesc de Mello)

Nasruddin został pierwszym ministrem króla.
Pewnego razu, kiedy przechadzał się po pałacu, zobaczył po raz pierwszy w życiu królewskiego sokoła. Do tej pory Nasruddin nigdy nie widział takiego gołębia. Wziął więc nożyce i poprzycinał pazury, skrzydła i dziób sokoła.
- Teraz wyglądasz na ptaka jak należy - powiedział.
Twój opiekun wcale się o ciebie nie troszczył.

"Biada ludziom religijnym, którzy nie znają innego świata niż ten, w którym żyją, i nie mają nic do nauczenia się od ludzi, z którymi rozmawiają"
"Wierzenie religijne jest jak drogowskaz wskazujący drogę do Prawdy. Ludzie, którzy upierają się, aby pozostawać przy drogowskazie, doznają przeszkody w postępowaniu ku Prawdzie, gdyż mają fałszywe uczucie, że już ją posiadają. "

...sama wiele razy doswiadczyłam "kurczowego trzymania sie drogowskazu" ale całe szczescie, ze w pore to zobaczyłam i odpusciłam sobie i nigdy tego nie załowałam. Dało mi to wolnosc - na tyle ile moj rozum to pojmuje...no i wiekszą świadomosc.
Taki "przykurcz poglądowy" doprowadza do slepej uliczki w ktorej kazdy sie znajdzie i tam doswiadczy swojego ograniczenia, gorzej kiedy cierpia przez to inni.

Poszukujący mówi: "Nie wiem". świadczy to o honorze. (de Mello)

Iwona :-)

konto usunięte

Temat: Refleksje

Moja Modlitwa
-----------------------------------

Boże, dziękuje za pomoc w moim uświadomieniu sobie, że kiedy:
Miałem innych bogów przed Tobą, to tylko dlatego, aby przypomnieć sobie jaką jednością jestem z Tobą
Brałem Twoje imię na daremno, to tylko dlatego, aby przypomnieć sobie jaką jednością jestem z Tobą
Nie święciłem dnia świętego, to tylko dlatego, aby przypomnieć sobie, jaką jednością jestem z Tobą
Nie czciłem ojca i matki swojej, to tylko dlatego, aby przypomnieć sobie, jaką jednością jestem z Tobą
Zabijałem, to tylko dlatego, aby przypomnieć sobie, jaką jednością jestem z Tobą
Cudzołożyłem, to tylko dla tego, aby przypomnieć sobie, jaką jednością jestem z Tobą
Kradłem, to tylko dla tego, aby przypomnieć sobie jaką jednością jestem z Tobą
Mówiłem fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu memu, to tylko dlatego , aby przypomnieć sobie jaką jednością jestem z Tobą
Pożądałem żonę bliźniego mego, to tylko dlatego, aby przypomnieć sobie jaką jednością jestem z Tobą
Pożądałem rzecz jego, to tylko dlatego, aby przypomnieć sobie jaką jednością jestem z Tobą
Dziękuję SOBIE

konto usunięte

Temat: Refleksje

Iwona S.:
...sama wiele razy doswiadczyłam "kurczowego trzymania sie drogowskazu" ale całe szczescie, ze w pore to zobaczyłam i odpusciłam sobie i nigdy tego nie załowałam. Dało mi to wolnosc - na tyle ile moj rozum to pojmuje...no i wiekszą świadomosc.

Nic się nie przejmuj, każdy z nas doświadcza "drogowskazów" w życiu, co więcej, bez nich nie bylibyśmy w stanie odnaleźć własnej drogi.
Nie zapomnę, gdy raz na studiach miałam do przeczytania (jak zwykle) różne materiały na kolejne zajęcia. I w jednym tekście był podany taki zabawny przykład, dotyczący właśnie naszych "drogowskazów". No więc był sobie chłopiec, który miał bardzo "wyzwolonych" rodziców, którzy postanowili od najwcześniejszych lat uczyć swojego syna, że Bóg to nie żaden starzec z brodą, ani żadne słońce, czy inna rzecz, tylko że Bóg to jest "czysta substancja", bez kształtu, bez imienia, itd. Dzieciak przyjął to, no bo co miał zrobić. Natomiast jako już dorosły mężczyzna wyznał, że przez lata uważał, że Bóg to budyń waniliowy :))) Dla małego chłopca, którego mózg jeszcze kompletnie nie był rozwinięty aby rozumieć pojęcia abstrakcyjne (co dopiero pojawia się w wieku nastoletnim), wszystko było bardzo konkretne. Dla niego słowo "substancja" skojarzyło się z budyniem, a "czysta" z jasnym kolorem. W efekcie wyszedł budyń waniliowy :))) Na szczęście udało mu się wyzwolić z owego obrazu Boga :)))

Obojętne jakie mamy drogowskazy w życiu, są one nam potrzebne, byle tylko właśnie przestać się na nich skupiać, gdy znamy już drogę na pamięć. Wtedy można się skupić na otoczeniu i krajobrazie towarzyszącym drodze. I na nowych drogowskazach :)))

:)Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 01.11.08 o godzinie 22:22
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: Refleksje

Nie wiem dlaczego, ale historyjka o budyniu jakoś tak skojarzyła mi się z ludźmi, którym wydaje się, że wiedzą czym jest wybaczanie (radykalne w szczególności ;-) ), ale swoją postawą, zachowaniem, wypowiedziami pokazują, że ich rozumienie tego pojęcia niewiele różni się od budyniu waniliowego :-)
Ta historyjka pokazuje czym mogą skończyć się próby stosowania wiedzy, która na poziomie intelektu wydaje się całkiem jasna i zrozumiała, ale do prawdziwego jej zrozumienia niezbędny jest odpowiedni poziom rozwoju emocjonalnego.
A tego niestety nie da się nauczyć z książek i przy użyciu choćby najbardziej błyskotliwego rozumu...

Wg mnie przypowieści w stylu cytowanych tutaj są pięknymi nośnikami różnych głębokich idei, ale jako człowiek na co dzień stąpający po ziemi, często po przeczytaniu takiego zestawiku, zadaję sobie proste pytanie:
No dobra - świetna myśl, świetna idea, coś nowego zrozumiałem, być może nawet poczułem, ale jak to się ma do mojego "tu i teraz".
Jak mam zmodyfikować swój plan zajęć na najbliższe dni, aby uwzględnić w nim te wspaniałe idee? Z którego spotkania zrezygnować, a może jakieś inne zorganizować? Co konkretnie zrobić?

Dlatego chyba bliższe mi są historie bardziej z życia wzięte, ot choćby taka (autentyczna):
Kilka lat temu rozpisano na polskich uczelniach technicznych konkurs na granty unijne. Mogli się o nie ubiegać studenci mający pomysły na ciekawe, innowacyjne projekty badawcze, którzy potrzebowali wsparcia finansowego.
Komisja oceniająca poszczególne pomysły zadawała dwa pytania:

1. Czy znasz największe światowe autorytety oraz ich dorobek w dziedzinie, w której chcesz przeprowadzić swój projekt.

Już na tym etapie wielu studentów miało kłopoty z wymienieniem jakichś nazwisk, bo ogarniali temat na poziomie swojej uczelni, ewentualnie kilku najbliższych uczelni. O aktualnych światowych trendach wiedziało niewielu.

Tym, którzy potrafili wymienić te najbardziej znane nazwiska komisja zadawała następne pytanie:

2. W czym twój projekt jest lepszy od badań aktualnie prowadzonych przez te światowe sławy? Co nowego wniesie on do nauki, czego nie wniósł nikt inny na świecie?

W tym momencie prawie wszystkim opadały szczęki i wychodzili oburzeni na komisję - jak można żądać od polskiego studenta, żeby był konkurencyjny w stosunku do największych światowych sław.

A wg mnie komisja podchodziła do sprawy bardzo mądrze - jak można wydawać pieniądze na badania, które i tak nie wniosą nic wartościowego do światowej nauki.

Nie można ograniczać swoich horyzontów, swoich celów i dążeń do swojego własnego, dobrze znanego podwórka. Jeżeli nie będziemy wychodzić z szufladek, w które sami się powkładaliśmy lub nas powkładano, nie oczekujmy, że nasze życie się zmieni.
Co więcej, ograniczając swoje horyzonty możemy narobić krzywdy sobie i innym, jak choćby ten minister z opowieści o sokole.

Jasne - trzeba zmierzyć się ze swoimi lękami, wydumanymi ograniczeniami i całą masą innych rzeczy, którymi tak hojnie obdarował nas świat przede wszystkim w dzieciństwie, ale gdyby nie to, życie byłoby nudne w swej doskonałości... ;-)

konto usunięte

Temat: Refleksje

Krystian Stec:
Nie wiem dlaczego, ale historyjka o budyniu jakoś tak skojarzyła mi się z ludźmi, którym wydaje się, że wiedzą czym jest wybaczanie (radykalne w szczególności ;-) ), ale swoją postawą, zachowaniem, wypowiedziami pokazują, że ich rozumienie tego pojęcia niewiele różni się od budyniu waniliowego :-)
Ta historyjka pokazuje czym mogą skończyć się próby stosowania wiedzy, która na poziomie intelektu wydaje się całkiem jasna i zrozumiała, ale do prawdziwego jej zrozumienia niezbędny jest odpowiedni poziom rozwoju emocjonalnego.
A tego niestety nie da się nauczyć z książek i przy użyciu choćby najbardziej błyskotliwego rozumu...

Całkowicie masz rację. Sama wiedza nie wystarczy, choć z drugiej strony jest niezbędna. Często się zdarza, że najpierw zaczyna się od usłyszenia czegoś, potem zrozumienia tego na poziomie intelektualnym, a na końcu do wdrożenia tego w życie. Bo samo wdrażanie bez zrozumienia też nie ma sensu.... Nieraz cały proces zajmuje lata od momentu zasiania nasionka w głowie do wydania pysznego, słodkiego, ociekającego sokiem owocu :)))

Wg mnie przypowieści w stylu cytowanych tutaj są pięknymi nośnikami różnych głębokich idei, ale jako człowiek na co dzień stąpający po ziemi, często po przeczytaniu takiego zestawiku, zadaję sobie proste pytanie:
No dobra - świetna myśl, świetna idea, coś nowego zrozumiałem, być może nawet poczułem, ale jak to się ma do mojego "tu i teraz".
Jak mam zmodyfikować swój plan zajęć na najbliższe dni, aby uwzględnić w nim te wspaniałe idee? Z którego spotkania zrezygnować, a może jakieś inne zorganizować? Co konkretnie zrobić?
Dlatego chyba bliższe mi są historie bardziej z życia wzięte.

Tutaj też się z tobą zgadzam. Ideą tych przypowiastek jest to, aby zobaczyć swoje codzienne życie w szerszej perspektywie i nabrać dystansu do siebie, jednocześnie próbując zobaczyć swoje "tu i teraz" w innym świetle. Z drugiej strony, nie wszystko sprowadza się do kalendarza na następne dni, wywracania swojego życia do góry nogami i to natychmiast, albo do codziennych utarczek. To jest neuroza naszych czasów. Celem tych przypowiastek jest właśnie oderwanie się od tej szalonej codzienności, odwrócenie się tyłkiem do wszystkich i wszystkiego na parę chwil i pobycie ze sobą w refleksji. Dlatego opowiastki te operują na dość abstrakcyjnej symbolice, która z jednej strony odrywa od rachunków i płaczących dzieci, czy problemów akademicko-naukowych, a z drugiej strony jest na tyle uniwersalna, aby każdy w swej sytuacji czy trudności (a nawet różnej kulturze) mógł ją dostosować do siebie.
Uważam, że zarówno przypowiastki abstrakcyjne jak i konkretne z życia wzięte mają swoje własne zastosowanie w zależności od potrzeb.
Nie można ograniczać swoich horyzontów, swoich celów i dążeń do swojego własnego, dobrze znanego podwórka. Jeżeli nie będziemy wychodzić z szufladek, w które sami się powkładaliśmy lub nas powkładano, nie oczekujmy, że nasze życie się zmieni.

Alleluja! ;)

:)Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 06.11.08 o godzinie 02:11

konto usunięte

Temat: Refleksje

- Cóż ty wyprawiasz? - zapytałem widząc małpę wyciągającą z wody rybę i kładącą ją na gałęzi.

- Ratuję ją od utonięcia - padła odpowiedź.


To samo słońce, które pozwala orłowi widzieć, oślepia sowę

Czasem spotykam się z taką uwagą odnośnie EFT, że gdy trener pracuje z osobą nad jakimś problemem, to te zdania, które trener wypowiada pochodzą tak naprawdę z jego głowy i są maniuplacją, bo klient je tylko biernie powtarza; że te zdania nie są klienta; że pomimo iż dotyczą problemu klienta, to są przefiltrowane przez umysł trenera, a więc "skażone".

Co myślicie na ten temat? Czy rzeczywiście życie klienta może przyjąć kształt wizji trenera?Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 06.11.08 o godzinie 02:48

konto usunięte

Temat: Refleksje

Katarzyna D.:
Czasem spotykam się z taką uwagą odnośnie EFT, że gdy trener pracuje z osobą nad jakimś problemem, to te zdania, które trener wypowiada pochodzą tak naprawdę z jego głowy i są maniuplacją, bo klient je tylko biernie powtarza; że te zdania nie są klienta; że pomimo iż dotyczą problemu klienta, to są przefiltrowane przez umysł trenera, a więc "skażone".

z moich doświadczeń:
ja - powtarzałam wiernie za Joasią po czym po każdej rundzie omawiawiłysmy czy w tę stronę czy nie mamy iść. Ale w 99% to co mówiła Joasia trafiało w to co chciałam wyrzucić z siebie.
mój mąż - w trakcie opukiwania, na bieżąco korygował ustawienia mówiąc no "bardziej mnie boli to niż to" i Joasia natychmiast korygowała ustawienia.
Konkluzja - nie sądzę, że zdania, które powtarzałam były "skażone" :-)

pozdrawiam serdecznie
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: Refleksje

Co myślicie na ten temat? Czy rzeczywiście życie klienta może przyjąć kształt wizji trenera?

Oczywiście, że może :-)
Jeżeli spotkają się ze sobą: trener "odfrunięty" ignorant oraz klient, który szuka "magicznej pigułki szczęścia", mogą wspólnie pięknie odlecieć - trener w samozachwycie nad swoją skutecznością, a klient w radości, że znalazł swoją pigułkę.
Dopiero kiedy balonik, na którym lecą pęknie, obydwoje spadają w dół z hukiem...

Jeżeli ktoś przychodzi na sesję bo go boli głowa, to dla niego nie ma znaczenia, czy trener użyje "skażonych" czy nieskażonych metod - ważne, żeby przestała boleć go głowa.

Natomiast jeśli ktoś chce naprawdę popracować nad sobą, to dziecinnym marzeniem jest sądzić, że praca ta sprowadzać się będzie do jakiejś tam ilości sesji z trenerem. Bez pracy samodzielnej - codziennego wystukiwania poszczególnych "glutów" i poznawania samego siebie krok po kroku, praca nad sobą i tak będzie kręceniem się wokół własnego ogona (częściej staczaniem się po równi pochyłej w coraz większe wyparcie).
Ale kiedy zaczynamy naprawdę pracować i poszerzać swoją świadomość, coraz łatwiej jest odróżniać to co nasze od tego co nie nasze. Pewnie, że nie unikniemy pomyłek i błędów - ale ich i tak nie unikniemy :-)

Wg mnie trener (terapeuta), który pojawił się w naszym polu jest takim samym elementem procesu, którego doświadczamy, jak każda inna osoba w naszym polu - rodzice, partnerzy, dzieci, znajomi. Każda z tych osób ma na nas wpływ i powoduje mniejsze lub większe "skażenie" w nas. Trzeba by się od tego wszystkiego odizolować - a tak się nie da.

Dla mnie mistrzem samodzielnej pracy nad sobą jest Mindel, który do granic niemożliwości doprowadził swoją uważność na sygnały, które daje mu jego ciało, sny, otoczenie, przyroda, ludzie itd.
Ale przecież także on jest "skażony" całą wiedzą, którą posiadł z książek i od innych ludzi, a więc wiedzą przefiltrowaną przez inną niż jego osobowość.

To samo słońce, które pozwala orłowi widzieć, oślepia sowę
Dlatego uważam, że trenerzy/terapeuci/ludzie trzymający się kurczowo jednej - choćby najbardziej szczytnej idei - mogą być bardzo niebezpieczni dla swojego otoczenia...Krystian Stec edytował(a) ten post dnia 06.11.08 o godzinie 16:33
Iwona S.

Iwona S. EFT, AOL, Ayurveda,
zabieg Marma....

Temat: Refleksje

Katarzyna D.:
Czasem spotykam się z taką uwagą odnośnie EFT, że gdy trener pracuje z osobą nad jakimś problemem, to te zdania, które trener wypowiada pochodzą tak naprawdę z jego głowy i są maniuplacją, bo klient je tylko biernie powtarza; że te zdania
nie są klienta; że pomimo iż dotyczą problemu klienta, to są przefiltrowane przez umysł trenera, a więc "skażone".

JEDZ SAM OWOCE

Pewnego razu uczeń skarżył się mistrzowi:
- Opowiadasz nam różne historie, a nigdy nie odkryjesz ich znaczenia.
Mistrz odpowiedział:
- Czy byłbyś zadowolony, gdyby ci ktoś ofiarował owoc i pogryzł go przedtem ?

Nikt nie może odkryć za ciebie twojego znaczenia. Nawet mistrz.


myślę, że osoba która uważa, że trener nim manipuluje w trakcie sesji, moze miec problem min.z zaufaniem, brak pewnosci siebie, nie liczono sie z jego zdaniem, i tutaj moga byc np. 2 powody:
1. to to, że trener przenosi takie emocje na klienta, a klient czujac ten dyskomfort obwinia trenera - i tutaj moze miec racje, poniewaz trener nie powinien wchodzic w interakcje z klientem, (trener ma co opukiwac)...

2. że trener moze przypominac w subtelnych relacjach (mimika twarzy, spojrzenie, ton głosu, poruszanie sie) gogos, kto zle sie kojarzy klientowi, gdzies tam czuje ten nieprzyjemny stan, ale nie moze skojarzyc konkretnej sytuacji i broni sie obwiniajac trenera.
Moze kiedys ktos naszym klientem manipulował, nie dał mu dojsc do slowa, oszukiwał, moznaby tu szukac w wielu miejscach - najlepiej jest kiedy klient nam to powie, wtedy mozna cos z tym zrobic.
Klient widzi problem w trenerze - a nie tego co jest poza nim, za trenerem stoi osoba odpowiedzialna za te niemiłe emocje....

Ale jeżeli klient po sesji wypowie gdzies taka opinie, to nic na to nie poradzimy, musi doswiadczyc sam na wlasnej skorze tego, że mogł sie pomylic lub ucieka od problemu, moze zmiana trenera wyszlaby mu na dobre. Moze ta metoda nie jest dla niego, moze jakis inny sposob pracy nad soba bedzie mu pasował...

Niektóre problemy maja bardzo podobne aspekty, przynajmniej pare sie takich znajdzie ktore zahacza o nasza historie, a jesli czujemy w trakcie opukowania, że jeszcze cos mozna dodac od siebie to jak najbardzie o tym mowic, przeciez w tym momencie MY walczymy o siebie i kto ma to zrobic za nas jesli nie MY :-)))) trener jest osobą która nas wspiera, podpowiada, szuka, a nie osoba ktora cos za nas zrobi i duzo zalezy od nas samych, od determinacji. Trener nie ma rentgena aby widziec co sie dzieje w glowie klienta, moze posługiwac sie intuicja, wiedza, praktyka, mowa ciala, sercem itd.


Całe leczenie jest w istocie uwalnianiem od lęku.

Iwona :))

konto usunięte

Temat: Refleksje

Tak, wasze spostrzeżenia są niezłe. Z krytyką pod adresem EFT, że to manipulacja, spotykam się ze strony profesjonalistów, którzy są przeszkoleni w klasycznych metodach, czyli nie-inwazja, nie-dyrektywność, ale słuchanie i odzwierciedlanie tego co mówi klient. Natomiast EFT kojarzy im się właśnie z ingerencją, no bo trener dość sporo się udziela, a co więcej, klient powtarza za nim, zamiast mówić od siebie.

Tymczasem atutem EFT jest to, że trener w trakcie sesji może opukiwać się na sobie razem z klientem, co pozwala mu się dostroić znacznie lepiej do kształtu energii klienta i stąd możliwość dobrej trafności w to, czego ów potrzebuje. Oczywiście dostrojenie staje się tym lepsze im pole własne trenera jest nie zaburzone. No ale to już jest inna kwestia i wasze uwagi dobrze to ilustrują :)

:)Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 07.11.08 o godzinie 05:07
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: Refleksje

Z krytyką pod adresem EFT, że to manipulacja, spotykam się ze strony profesjonalistów, którzy są przeszkoleni w klasycznych metodach, czyli nie-inwazja, nie-dyrektywność, ale słuchanie i odzwierciedlanie tego co mówi klient.

Po pierwsze klasyczne metody profesjonalistów może i są profesjonalne, ale czy skuteczne? :-)
Gdyby rzeczywiście były, to nie byłoby potrzeby żeby powstawały nowe metody ;-)
Chyba najlepszą miarą jakości metody jest jej skuteczność, a tej chyba trudno odmówić EFT.

Ja jestem co prawda zupełnym świerzynkiem jeśli chodzi o EFT, ale zupełnie nie postrzegam EFT jako metody, w której dominuje praca trenera z klientem. Wręcz przeciwnie - wg mnie największą zaletą EFT jest to, że daje bardzo proste w codziennym użyciu narzędzia do samodzielnej pracy.

Klasyczne metody pracy najskuteczniejsze są przeważnie przy pracy w grupie, pod nadzorem terapeuty. I przy całej ich skuteczności, nieraz genialności, jest to ich największa wada. Prawdziwa, głęboka praca odbywa się tylko w trakcie sesji terapeutycznej, a tych siłą rzeczy nie da się zorganizować zbyt wiele w miesiącu.

W przypadku EFT mamy metodę, która pozwala na skuteczną, samodzielną i codzienną pracę klienta, która przy odrobinie determinacji i zaangażowania będzie skuteczniejsza niż nawet najbardziej wyszukane metody, ale stosowane raz, dwa razy w miesiącu.
Iwona S.

Iwona S. EFT, AOL, Ayurveda,
zabieg Marma....

Temat: Refleksje

Katarzyna D.:
... Z krytyką pod adresem EFT, że to manipulacja, spotykam się ze strony profesjonalistów, którzy są przeszkoleni w klasycznych metodach, czyli nie-inwazja, nie-dyrektywność, ale słuchanie i odzwierciedlanie
tego co mówi klient.

hmmm, coz mozna powiedzec, uczył sie czlowiek dlugie lata w pocie czola, ma jakies osiagniecia w swojej profesji, ma o swojej pracy jak najlepsza opinie no i jeszcze liczy sie opinia innych, i jak tu teraz zdjac choc czesciowa ta etykiete i popatrzec na inne metody z zaciekawieniem. To straszne poddac analizie swoje dotychczasowe doswiadczenia i wyjsc poza jakies ramy - bo nie wiadomo co tam jest ukryte - moze jakis diabel sie czai i machnie ogonem po nosie...nie ma to jak swoje ulubione klimaty - nowe moze byc jakies skazone ;-o
Myśle, ze duzo zalezy od czlowieka, jesli jest otwarty na zmiany, ciekawy nowosci, przelamuje swoje obawy i mimo wszystko probuje, jest elastyczny i madry to jest mozliwe, ze nie bedzie wydawal takich komentarzy.
Zdrowo jest przezyc burzliwe dyskusje i doswiadczenia aby zmienic swoje zdanie - ale trzeba dac sobie taka szanse.

[d] W kazdej duszy tkwi ziarno madrosci, jest ono ukryte i nieuchwytne. U jednych kiełkuje, u innych obumiera. Jedni pozwalaja mu urodzic sie i zyc, inni ja rania. Sa ludzie, ktorzy wiedza, jak dopiac tego, by z ziarna rozwinela sie i narodzila madrosc, wiedza, jak ja pielegnowac, by mogla zaistniec.
Pozostali tego nie wiedza. R.HESCHEL [d]

pogodnego weekendu ;-)

Następna dyskusja:

Refleksje po Grafo-Zabawie :-)




Wyślij zaproszenie do