Temat: Manipulacja terapeutki ?
A ja nie robiłabym z terapeutki chodzącego anioła. To samo można zakomunikować różnymi słowami. Na przykład - to nie pierwszy raz, kiedy opusciłeś terapię - zastanów się - po co. Czy zawarliśmy kontrakt, moim zdaniem nie wywiązałeś się z tego. Gra na poczuciu winy to dla mnie ewidentna manipulacja.i nawet jesli niektóre terapie np. eriksonowska wprost do manipulacji się przyznają to po moich doświadczeniach z drugiej strony medalu czyli wieloletniej pacjentki i różnych terapiach (spokojnie przepuściłam na nie niezłą willę) a także licznych lekturach przedmiotu (które zaczeły się, kiedy kolejna ciężka praca i wiwisekcja bez znieczulenia nie przyniosła rezultatu) wiem, znam z autopsji terapeutów, którym jak nadepnie się na jakiś ich nie przepracowany odcisk tak czy inaczej karzą pacjenta za wyłamanie sie ze schematu : (Ja zdrowy, dorosły, opowiedzialny, nieneurotyczny człowiek {a tak naprawdę Pan Bóg w gabinecie} - ty biedny, zaburzony, niedojrzały powinienieś mnie słuchać, powinieneś być grzeczny, a jeśli twoja intuicja i zaufanie do samego siebie zaczeło się budzić i czujesz, że bardziej potrzebujesz SPA niż terapii to z buta intuicje, sflekować, co to za wychodzenie z piaskownicy ! Wyjdziesz jak ci na to pozwole. A skoro według paradygmatu zachodniej psychologii poczucie winy może być zdrowe (moim zdaniem tak samo jak wkładanie włosiennicy pod garnitur. Tak jakby nie wystarczyła świadomość+odpowiedzialność) a jeszcze DDA jest na to podatny więc z grubej rury. Nie ma filmów, których nie dałoby się odegrać i obejrzeć samemu i może akurat stawanie na własnych nogach, nie czepianie się niewolniczo grupy, terapeuty to oznaka zdrowienia, dorastania.
Na moje szczęście mam za sobą sporo terapii i długi okres intensywnej autoterapii - jak na razie najowocniejszej z wszystkich), jestem w terapii pogłębionej. I oczywiście produkuje sobie różne projekcje, ale każdej się uważnie przyglądam. Nawet ta wezme pod lupe. Sprawdzam je i testuje na moim biednym terapeucie, do którego wróciłam po 12 latach, a pierwszy raz trafiłam na niego 20 lat temu. Wróciłam bo on mnie zna, ja go znam. Faze wzajemnego wciskania sobie kitu, z obu stron, przerabialiśmy. jeśli nawet faceta boli terapeutyczne ego kiedy oznajmiam, że ta interpretacja jest do kitu to żadnych numerów w stylu tej terapeutki mi nie robi. Cóż, może wie, że nie zadziałają. Bycie starą wariatką z doświadczeniem ma swoje zalety. Ale zanim wróciłam do niego 3 miesiące temu przerobiłam np. ciumcie, która w okresie, kiedy nie byłam w stanie jeść,prawie nie chodziłam, prawie nie mówiłam, nie spałam ponad 3 tygodnie tylko leżałam na łóżku, umierałam z przerażenia, przeplatanego wymiotami ale ponieważ przyjmowała 200 m od mojego domu zbierałam się na te 20 min pogdauchy i mówiłam co się dzieje. Ale dla niej w gabinecie byłam w dobrym stanie, wiec radziła mojej matce ciupasem mnie wysłać do pracy. A ja nie potrafiłam obsługiwać telefonu. Swoją drogą była pożyteczna - tak wyraźnie było widać w niej selekcjonowanie informacji, które nie pasowały jej do diagnozy, próby budzenia we mnie poczucia winy za to, że różnych rzeczy się w związku ze mną się boi(Pani Danuto, pani mi sen z oczu spędza.)- to jak powiedziałam jej, że znalazłam EFT. Nie chciało jej się zajrzeć na stronę i poczytać o tym, a uspokoiła się jak powiedziałam jej, że w Stanach zajmują się tym głównie psycholodzy. Boże, co za kretynka. Połowę tej niby terapii poswiecałysmy jej lękom.
Wracajac do naszzch baranow.
Dla mnie to ego terapeutki wyszło na wierzch i cokolwiek sobie na ten temat nie wmówiła, zwyczajnie sobie pograła kosztem pacjenta.
Podoba mi sie zdanie Osho - "Tak zwani guru istnieja bo jestes glupcem."
od pewnego etapu powracania do samego siebie mozna odnieść to do wiszenia na terapii czy terapeucie.
Danuta Miściukiewicz edytował(a) ten post dnia 12.09.10 o godzinie 01:31