Temat: Hunowate EFT czyli Dynamind (DMT)
Z zapartymm tchem przeczytałam waszą dyskusję i takie oto refleksje mi się nasunęły.
To co oboje proponujecie, to z jakim założeniem należy podchodzić do pracy z klientem (sobą): dochodzić do przyczyn problemu/symptomu, czy też do nich nie dochodzić i skupić się na samym problemie/symptomie.
Ja bym zaproponowała, aby do pracy podchodzić bez żadnego z tych założeń i pozwolić procesowi pokazać, czy owo dochodzenie do źródeł jest potrzebne, czy nie.
Opierając się na praktyce EFT i pracy z klientami (sobą) mogę powedzieć tak. Czasami wystarczy pracować z samym objawem i widzieć jak stopniowo on zanika, a my nawet nie wiemy, skąd ów objaw się wziął i jakie były jego korzenie. Ja jako trener nie mam zamiaru zmuszać klienta do odnajdywania przyczyn, skoro emocje spadły do zera. Zdarza się natomiast, że w trakcie procesu klient nagle otwiera oczy ze zdumienia i mówi, 'O jejku, przypomniało mi się, że jak miałem 5 lat, to pani w przedszkolu ośmieszyła mnie przed całą grupą dzieciaków, bo w trakcie drzemki poobiedniej posikałem się do łóżka.' No i co wtedy, czy powinnam zacząć tłumaczyć klientowi, że docieranie do przyczyn problemu jest niepotrzebne i to wspomnienie jest nieważne? Oczywiście, że nie. W trakcie robienia EFT nasze organizmy wchodzą w lekki trans i wtedy proces przebiega tak, jak jest najwłaściwiej dla danej osoby.
Dlatego proponuję, aby zamiast się przekonywać, które podejście jest prawidłowe, a które nie, dać organizmowi osoby zadecydować, co jest najlepsze dla jej procesu zdrowienia: czy organizm wyrzuci na powierzchnię źródło danego symptomu/objawu/problemu, czy też nie.
Oczywiście zdarza się, że wyciszenie emocji jest tymczasowe i np. za dwa dni problem powraca. Ale to jest również częścią procesu i informacją dla nas, że coś jeszcze nie zostało wzięte pod uwagę. Być może należy poszukać dodatkowych aspektów danego problemu, a być może nie obejdzie się bez dotarcia do źródła.
Chcę jednak podkreślić, że samo EFT nie zakłada konieczności docierania do źródeł, tylko pracę z zaburzoną energią. A jeśli po drodze te źródła się ujawnią, no to to jest już indywidualna sprawa.
Może też być tak, że ktoś ma tak silną potrzebę docierania do źródeł, że niezależnie od tego, czy to jest potrzebne czy nie, to i tak będzie na siłę tam zmierzał. Ale na to też można zrobić sobie EFT:
Mimo, że mam silną potrzebę kontroli tego, co dzieje się w moim życiu i z moim życiem.....
Albo... ktoś ucieka przed odnalezieniem prawdy, bo może być to zbyt bolesne, więc lepiej dla niego tego nie robić. Na co też można sobie zrobić EFT:
Mimo, że obawiam się konfrontacji z tym co mogło być przyczyną mojego problemu....
Podsumowujac, jak stare przysłowie pszczół mówi, złoty środek pomiędzy skrajnościami, czyli bycie elastycznym, zawsze jest najlepszą opcją.
:)
Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 14.11.08 o godzinie 18:56