Kamila Jakimowicz

Kamila Jakimowicz Trener EFT Adv.

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Coś jest na rzeczy z tymi świętami... Ja mam tak że sie cieszę do chwili świąt a już w trakcie czuję pustkę...ciekawe. A jak już jest po prezentach to czuję smutek, pewnie dlatego że kiedyś tam nie dostałam tego, o czym marzyłam. No i już jest temat do pracy. Chyba nawet pamiętam co to miało być...
Iwona S.

Iwona S. EFT, AOL, Ayurveda,
zabieg Marma....

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Joanna Szczepanek:
Patrząc na to co piszesz z punktu NLP i wielu innych poziomów ( nie tylko duchowego) to masz wielki problem.... i nie będę pisać dlaczego i jak bo jesteś zamknięty w tych emocjach i nie zrozumiesz.

Moze dlatego pisze na tym forum aby sie czegos dowiedziec, przeciez poszukuje i dopytuje - najbardziej glupie pytania to te - ktorych sie nie zadaje....czy kiedy widzis, ze ktos ma problem to w "białych rekawiczkach" mowisz mu - idz sobie bo Ty nie zrozumiesz, ciekawe jak by sie czulo dziecko slyszac takie zdanie....

bardzo chcesz zrozumieć co czuło dziecko to Twoje wewnętrzne dziecko jest nie uzdrowione rozkapryszone i tupie nogą "wszystiemu winni są rodzice i mam do nich żąl i złość", a wybaczyć to piękne uczucie......

uwazam ze "dziecko" wola o pomoc a tu prosze ...
A tak apropo to Marek i ja mamy doświadczenia nie tylko ze sobą, ale zwłszcza z dużą grupą ludzi, którym nasza wiedza właśnie szeroka wiedza i to nie tylko z przeczytanych książek,

taka odowiedz moze zranic, JA TERAPEUTA WIEM ... a skad taka opinia, ze Krystian nie ma doswiadczenia, z tego co wiem ma....i nie pisze tego co wyczytal w ksiazkach ale o tym czego doswiadczyl i widzial u innych ludzi...

i dalej na dokladke ...

I to na tyle bo czuję, że poprostu marnuję moją energię chcąc w ten sposób coś Tobie rozjaśnić więc Powodzenia.

Wiem, że doczepisz się do wszystkiego, ale to już Twoje, ja wiem jak to działa na mnie i na innych ja wiem jakie ma rezultaty wybaczanie+EFT i wiele innych metod duchowość też,


a skad wiadomo co czuje Krystian i czy sie doczepi...i znowu zalozenie, wyprzedzanie procesu swojego rozmowcy czy klienta to chyba prowadzi do nikad...
Tak naprawdę nigdy nie jesteś pewien, co czuje drugi człowiek, bo może to być Twoje .

ale TERAPEUTA WIE...
I to wszystko co mam w tym temacie choć mogła bym jeszcze więcej ale chyba nie ma sensu już i tak dużo napisałam, za dużo.....

tak, tak, rzeczywiscie wparcie dla zagubioego czlowieka to ciezka praca, nie ma co sie wysilac....za duzo by pisac , a moze bedzie mu lzej albo cos poczuje i zobaczy swoje zkrecenie- a to moze byc straszne..... miec potem sliczna odpowiedz, ze cos dotarlo...

Asiu, chce Ci powiedziec, ze duzo mi dalo to co napisalas, ze masz takze bardzo trafne spostrzerzenia i wiele dalo do myslenia takze innym ludziom, i nie chodzi mi o to aby wytykac sobie teraz nawzajem bledy, to co napisalam wyzej to sa moje odczucia do ktorych mam prawo, gdyby ktos tak napisal do mnie, po prostu by mnie to zabolalo i zniechecilo do dalszych pytan. A chyba chodzi o to, ze jesli ktos ma wiedze moze do pewnego stopnia wspierac, ale bez intencji, ze on tego nie zrozumie.
Czuje takze, ze moglas sie tym wszystkim zirytowac, stad dosc ostre slowa ktore wyszczegolnilam powyzej. Ale to moze takze nauka dla Ciebie....widac kazdy ma cos do zrobienia...

IwonaIwona S. edytował(a) ten post dnia 30.09.08 o godzinie 11:27
Kamila Jakimowicz

Kamila Jakimowicz Trener EFT Adv.

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"


Dlaczego tak bardzo bronimy się przed poczuciem negatywnych emocji do rodziców? Dlaczego tak łatwo łykamy wszystko co utwierdza nas w przekonaniu, że nie wolno czuć do nich negatywnych emocji? Przecież cały system społeczny, wszystkie religie skonstruowane są w oparciu o hasła typu "Czcij ojca swego i matkę swoją". System piętnuje każdego, kto "ważył się podnieś rękę" na rodzica. Nie ważne, że ojciec bił, gwałcił, znęcał się psychicznie i fizycznie, a matka patrzyła na to nawet nie udając, że nie widzi. Jedyne co masz prawo czuć to miłość i wdzięczność, bo Cię spłodzili. Przecież to jest chore! Ja nie mam zamiaru być częścią takiego systemu. Mam zamiar czuć to co czuję, a nie to co system pozwala mi czuć.
Ja myślę, że oboje z Asią mówicie mniej więcej o podobny, nie rozumiem tylko dlaczego Asiu tak łatwo tracisz cierpliwosć
Niektórzy ludzie mają taki mechanizm dotarcia do sedna,że czasami coś kwestionują żeby sobie samemu pewne sprawy poukładać w głowie. WIem że tak jest bo mam takiego ewenemetna w domu :) Dopóki nie rozumiałam jak to u niego pracuje w głowie ciągle mi się wydawało że mnie neguje, a prawda był zupełnie inna. On tylko wyciagał z siebie wątpliwosci, które chciał poprzez to rozwiać.

Niestety albo stety ja sie zgadzam z Krystianem w wielu kwestiach. Religia społeczeństwo zakładają nam kajdany na nogi.Kiedy ktoś sie próbuje spod nich wydostać to czasami jest tak jakby walczył z wiatrakami.
Czasami jest to bardzo trudne wyjść z tego systemu, ale może to ma na celu nas wzmocnić? Kto wie.

Napisałaś Asiu że Krystian ma problem, ja myślę że on ma problem jak każdy z nas. Gdybyśmy nie mieli problemów juz by nas tu nie było...po to tu przychodzimy zeby uzdrawiać się.
Krystian ma prawo szukać na swój sposób jak każdy.Naszym zadaniem jako terapeutów jest pomóc zrozumieć, nie opowiadać masz problem ale nie powiem ci jaki.
Wyrozumiałości troche, każdy w koncu odnajdzie swoją ścieżkę. A może juz na niej jesteśmy tylko o tym nie wiemy.
całusy dla Ciebie kochana :) Nie daj sie :)
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Hi, hi :-)
Zaglądam sobie tutaj rano i widzę, że moja wspaniała żona postanowiła wstawić się za mną :-) To wspaniałe uczucie :-)

Tak coś czułem, że mój post w tym wątku wywoła emocje, ale to wspaniale, bo to świadczy tylko o tym, że ludzie którzy tutaj są, mają coś do powiedzenia :-)

Proponuję troszkę więcej dystansu, bo to jest tylko forum dyskusyjne, a my zaczynamy wchodzić na głębokość, na której tylko bezpośrednia rozmowa może cokolwiek wnieść do sprawy.

Asiu - widzę, że nie tylko ja odczułem irytację w Twoim ostatnim poście. Czy zastanowiłaś się skąd się wzięła? Kto wielokrotnie Cię nie rozumiał i nie zgadzał się z Twoim zdaniem? Kto dawał Ci do zrozumienia, że wie lepiej, a Twoje zdanie jest nic nie warte? Co wtedy czułaś?
Piszę to oczywiście z lekkim przymrużeniem oka wiedząc, że jesteś terapeutką, bo przecież to nie miejsce na prowadzenie terapii :-)
Ale dziwi mnie troszkę, że Ty jako terapeutka nie wychwyciłaś tego u siebie...
Coś czuję, że w Twoim otoczeniu cały czas są ludzie, którzy nie do końca akceptują Twój światopogląd i Twoje podejście do wielu spraw... Czy wśród nich nie ma aby któregoś z rodziców? :-) Może warto się na to popukać :-)

Marek Białach:
- mi się nie włącza takie automatyczne myślenie, gdyż przestawiłem umysł na uświadamianie sobie intencji moich i drugiej osoby. Wtedy wychodzę poza schemat oceniania winny-niewinny i unikam wyparcia.

To wspaniale Marku, że udało Ci się osiągnąć taki stan. Ale czy czytając post Krzysztofa uważasz, że w jego przypadku też nastąpiło uzdrawiające uświadomienie sobie intencji?
Joanna Chełmicka vel Krzysztof ;-):
Nie mam oczywiście pretensji do moich rodziców i nadal bardzo ich kocham. Nie dopatrzyłem się w tym co robili chęci zaszkodzenia mi, wręcz przeciwnie, niektóre działania były podyktowane troską o mnie i pewnie nie wpadło by im do głowy, że odbije się to w ten sposób na moim życiu.

Ja uważam, że nastąpiło klasyczne wyparcie emocji, stąd w ogóle mój pierwszy post.
Takim myśleniem Krzysztof nie dopuszcza sam do siebie pełnego poczucia przeżytych wcześniej emocji, a tym samym nie może się od nich uwolnić.
Czy w tym kontekście bardziej pomoże mu Twój post:
Obarczanie innych winą za swoje cierpienie w tym życiu prowadzi do błędnego koła ofiary innych, i mój post nawiązywał do tego, a nie do kolejności uzdrawiania.
czy to co ja pisałem?Krystian Stec edytował(a) ten post dnia 30.09.08 o godzinie 12:30
Joanna Szczepanek

Joanna Szczepanek Terapeuta, Trener
EFT, Trener Rozwoju
Osobistego,

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"


Asiu - widzę, że nie tylko ja odczułem irytację w Twoim ostatnim poście. Czy zastanowiłaś się skąd się wzięła? Kto wielokrotnie Cię nie rozumiał i nie zgadzał się z Twoim zdaniem? Kto dawał Ci do zrozumienia, że wie lepiej, a Twoje zdanie jest nic nie warte? Co wtedy czułaś?
>
I za to Dziękuję Krystianowi a wiesz często trzeba dostać między oczy by coś zrozumieć. To bardzo trudno ale fakt jest taki, że terapeuta też musi mieć kogoś kto spojży z innej perspektywy i zobaczy szerszy obraz po to jest terapeuta. Często nie jesteś/my w stanie czegoś zobaczyć z tego punktu widzenia w jakim jesteśmy.
Fakt że ruszyły mnie emocje też był dobry bo wczoraj tak się wystukałam że dzisiaj was bardzo lubię i to było terapeutyczne przeżycie. W ten sposób też czło0wiek się uczy.
A co do Nlp to świetyn sposób do tłumania przeramowywania podświadomość. Krótko nasz umysł nie czyta słowa nie i dlatego negatywna afirmacja np nie chcę chorować powoduje że chorujesz, bo umysł przywołuje dany stan. Więc przeczytaj swoją wypowieź i zobacz po czym wywnioskowałam.
:))))Joanna Szczepanek edytował(a) ten post dnia 30.09.08 o godzinie 16:25
Kamila Jakimowicz

Kamila Jakimowicz Trener EFT Adv.

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Ufff, wygląda na to że się pogodziliście Ja też was lubię nawet jak się nie wystukam :)))
Całusy Asiu
Joanna Szczepanek

Joanna Szczepanek Terapeuta, Trener
EFT, Trener Rozwoju
Osobistego,

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

A tak wracając do Krzysia to świetnie widać jak może działać człowiek.
I wszystko przez Mikołaja, co nie oznacza że rodzice wiedzieli jak on to odbierzei że chcieli dla niego źle.Joanna Szczepanek edytował(a) ten post dnia 30.09.08 o godzinie 21:15
Kamila Jakimowicz

Kamila Jakimowicz Trener EFT Adv.

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

mam propozycję, zeby zamienić Mikołaja na Panią Mikołajową. Kobieta by takiej plamy nie dała :))))
Skończyłyby się traumy, na facetów trudno liczyć, zeby pamiętali takie szczegóły jak rocznice, data pierwszej randki, już o Gwiazdce nie wspominając :D
Joanna Chełmicka

Joanna Chełmicka INSTYTUT EFT/ trener
/ terapeuta
/właściciel

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Joanna Chełmicka vel Krzysztof ;-):

a co masz konkretnie na myśli ?

po pierwsze - robiąc takie sugestie naruszasz prawo do anonimowości prawdziwego autora tego tekstu.

po drugie - czyżbyś sugerował że to moja historia? jeśli tak, to uważam, że to jest bardzo nie wporzadku, zarówno wobec mnie jaki i prawdziwego autora

po trzecie - warunkiem zgodny na to, abym mogła zamieścić ten tekst było zachowanie anonimowości i tak ma pozostać, a dogrzebywanie się kto to napisał i wszelkie sugestie tego typu mogą oprowadzić jedynie do tego, że takie teksty więcej się nie pojawią, gdyż ich autorzy albo nie bedą chcieli zeby ich prywatne przezycia poszły na moje konto lub będą się obawiali podobnych dociekań.

Nie mam oczywiście pretensji do moich rodziców i nadal bardzo ich kocham. Nie dopatrzyłem się w tym co robili chęci zaszkodzenia mi, wręcz przeciwnie, niektóre działania były podyktowane troską o mnie i pewnie nie wpadło by im do głowy, że odbije się to w ten sposób na moim życiu.

Ja uważam, że nastąpiło klasyczne wyparcie emocji, stąd w ogóle mój pierwszy post.

w EFT nie wszystkie emocje muszą być dogłębnie uświadomione, aby się od nich uwolnić. Jest kilka sposobów na to jak to zrobić, aby zrównoważyć zaburzoną energię, bez dociekania jakie konkretne sytuacje oraz emocje były z tym związane. Jak popraktykujesz troche EFT to przekonanasz się, że takie myślenie jakie zaprezentował Krzysztow jest naturalną konsekwencją uwolnienia od emocji a nie ich wyparcia. Tyle tylko, że żebe chyba najpierw sam musisz przezyć to na sobie, żeby zobaczyć, ze to po prostu jest możliwe i realne.
Takim myśleniem Krzysztof nie dopuszcza sam do siebie pełnego poczucia przeżytych wcześniej emocji, a tym samym nie może się od nich uwolnić.

kojarzy mi się to z wieczną pogonią za przysłowiową marchewką ...
jak powiem coś dobrego o moich rodzicach lub poczuje zrozumienie to znaczy, że coś jeszcze jest nie uwolnione, nieuświadomione, cos wypieram, itp
to dopiero jest błędne koło!
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Ojej :-)

Przepraszam za to "vel" - Absolutnie nie miałem intencji sugerowania rzeczy, o których piszesz. Zrobiłem modyfikację standardowego nagłówka cytatu właśnie dlatego, żeby ktoś nie pomyślał, że cytuję Twoje słowa, tylko żeby było wiadomo, że są to słowa Krzysztofa, ale nieudolnie użyłem słówka "vel" :-( I stąd całe zamieszanie.

Przepraszam Asiu.

Co do kwestii czy emocje zostały uwolnione czy wyparte, to na własne oczy widziałem w życiu tyle wyparć, że jakoś tak automatycznie wypowiedź Krzysztofa zapachniała mi podobnym mechanizmem.
Rzeczywiście stawiam dopiero pierwsze kroki w EFT i trudno mi jeszcze przestawić myślenie na inne niż klasyczne możliwości. Jeżeli to rzeczywiście było uwolnienie emocji a nie wyparcie to Niech nam żyje EFT!!! :-D

Mam nadzieję, że czym prędzej przekonam się o tym na własnej skórze :-)
Joanna Chełmicka

Joanna Chełmicka INSTYTUT EFT/ trener
/ terapeuta
/właściciel

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

no to życze powodzenia :)

ps jeszcze jedna mała poprawka nie "Asiu" bardzo nie lubie tej formy i nie mam zamiaru się z tego wystukiwać :)
Joanna lub Joasia są ok, bo tak mam na imię :)Joanna Chełmicka edytował(a) ten post dnia 01.10.08 o godzinie 12:37
Kamila Jakimowicz

Kamila Jakimowicz Trener EFT Adv.

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

czasami nam się wydaje coś co nie do końca jest prawdą. Jeśli twierdzisz że widziałeś już tyle razy wyparcia, to zastanawiam się czy jesteś pewien że to było to na 100%
Łatwo jest kogoś oceniać ale czasami nasze spojrzenie na świat jest przepuszczone przez nasze własne filtry...czasami chcemy coś bardzo zobaczyć, chcemy żeby tak było i to widzimy ale to niekoniecznie musi być tak.
Zasada lustra mówi, że jeśli coś w kimś widzimy to pewnie nas to też dotyczy...

konto usunięte

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Kamila Jakimowicz:
czasami nam się wydaje coś co nie do końca jest prawdą. Jeśli twierdzisz że widziałeś już tyle razy wyparcia, to zastanawiam się czy jesteś pewien że to było to na 100%
Łatwo jest kogoś oceniać ale czasami nasze spojrzenie na świat jest przepuszczone przez nasze własne filtry...czasami chcemy coś bardzo zobaczyć, chcemy żeby tak było i to widzimy ale to niekoniecznie musi być tak.
Zasada lustra mówi, że jeśli coś w kimś widzimy to pewnie nas to też dotyczy...

Wszystko się zgadza, jeden tylko dodatek do zasady lustra. Jeśli coś widzimy, to albo ponieważ nas to dotyczy, albo ponieważ jesteśmy inteligentni. Różnica polega na tym, że w pierwszym przypadku - widzę i reaguję na to emocjonalnie, wtedy 100% mnie to dotyczy, a w drugim przypadku - widzę, rozpoznaję, jestem w stanie o tym mówić ze spokojem i jestem w stanie stworzyć bezpieczną przestrzeń dla danej osoby, aby pomóc jej również to zobaczyć. Pierwszy przypadek mówi o nie przerobionym problemie, a drugi o znajomości problemu i wolności od niego jednocześnie.

:)))

konto usunięte

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Hej Wszystkim!

Może za późno włączam się do rozmowy, ale przeczytałam ją sobie całą z zaciekawieniem i pomyślałam, że dodam parę zdań. Najpierw chciałabym zrobić mały komentarz do tego, co napisał Krystian na początku rozmowy:
Krystian Stec:
Wg mnie mnie kolejność powinna być taka: najpierw robimy porządek ze swoim aktualnym życiem, a dopiero po zrobieniu tego porządku do końca, możemy zabierać się za szersze spojrzenie. Gdyby właściwa kolejność była inna jaki byłby cel zapominania o poprzednich wcieleniach?

Rozumiem, że chcesz oddzielić to co rzeczywiste i "tu i teraz" od tego, co było, albo nie było. Jednak sprawa jest taka, że nie ma takiej opcji, aby zrobić porządek do "końca" ze swoim aktualnym życiem. Chyba że jest to twoje ostatnie wcielenie :) Ale raczej na to nie wygląda :) Życia psychologicznego i duchowego w żaden sposób nie da się rozdzielić, bo na owym zespoleniu polega bycie człowiekiem. Co prawda zgodzę się, że nie zawsze trzeba uciekać się do grzebania w ewolucyjnej przeszłości, to jednak czasem może to pomóc w pójściu do przodu "tu i teraz". Myślenie linearne, czyli najpierw "to", a potem "tamto", nie istnieje w wymiarze psycho-duchowym. To jest tylko cecha myślenia logicznego. Świat duchowy jak i psychiczny są ze sobą nierozerwalnie połączone, przenikają się na wzajem i zmiany zachodzące w jednym obszarze mają automatyczny wpływ na drugi. Ich rozwój nie przebiega linearnie, tylko spiralnie. Myślenie, że najpierw rozprawię się z moim obecnym życiem, a potem z innymi jest z zasady błędne, bo każdy jeden aspekt twojego życia wynika z tego, co było "kiedyś", więc tak czy inaczej zajmując się "tu i teraz" rozprawiamy się z tym co było. Co więcej, nawet, gdybyś zaczął rozprawiać się z czymś co było dawno, to tak naprawdę robisz to "tu i teraz", odczuwając emocje w swoim ciele "tu i teraz" i to cię dotyka i zmienia, a czy umysł kreuje obrazy z dalekiej przeszłości, czy z wczoraj, to nie ma kompetnie znaczenia. Bo przecież tamte życia już nie istnieją, a jeśli przetrwały, to znajdują się w twojej głowie "tu i teraz". Więc tak naprawdę nie ma rozdzielenia między tym co było, a tym co jest. Jesteś tylko ty, który czuje i myśli "tu i teraz". Więc jeśli pracujesz nad dawnymi życiami, to jeśli uda ci się dokonać w nich jakichkolwiek zmian, to te zmiany odczujesz ty, "tu i teraz". TY w tym wcieleniu będziesz nimi dotknięty.

Natomiast z tego co mi się wydaje, to nastąpiło pomieszanie tego co wyżej opisałam z mechanizmem ucieczkowym. I tu się zgadzam z tobą, że uciekanie od rozwiązywania swoich problemów "tu i teraz" jest dość powszechne i może przybrać różne formy. Może przbrać również formę uciekania od rzeczywistości w postaci bujania w obłokach. Ale znowu wracamy do korzeni: "Po ich owocach ich poznacie" (Mt 7:16). Jeśli ktoś autentycznie pracuje nad sobą za pomocą poprzednich wcieleń, to zobaczysz tego efekty "tu i teraz", w tym życiu. Natomiast jeśli jest to tylko ucieczka, to ich nie zobaczysz. Bo przyczyną niepowodzenia nie jest sama praca nad wcieleniami, ale twoja intencja.

JEŚLI WIERZYSZ w poprzednie wcielenia i że praca nad nimi może pomóc ci w poprawie jakości swojego życia "tu i teraz", to każdy czas jest dobry, aby popracować, pod warunkiem, że jesteś na to gotowy. Czekanie na moment, aż WSZYSTKO będzie załatwione w tym życiu, aby popracować nad poprzednimi, jest ucieczką od "tu i teraz".

Pozdrawiam,

Kasia DoddKatarzyna D. edytował(a) ten post dnia 02.10.08 o godzinie 19:22

konto usunięte

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Kolejną rzeczą, jaka nasunęła mi się w tym wątku, to refleksja na temat rodzicielstwo, odpowiedzialność, wybaczanie, skrzywdzenie itd. Głównie chyba tutaj odpowiadam Krystianowi.
Każdy tutaj miał trochę racji. Kiedy popatrzymy z dystansu na proces dojrzewania jako człowiek, uwalniania się od różnych krzywd i brania odpowiedzialności za swoje życie, to wszystkie wasze uwagi są elementami składowymi całego procesu.
Najpierw dziecko się rodzi i jest niewinne. Nasiąka tym, co przekazują mu rodzice, kultura, inni. Bierze wszystko bezkrytycznie, bo jeszcze nie ma możliwości oceny, czy to jest dla niego dobre, czy nie. I tu rzeczywiście, dojrzałość i mądrość rodziców jest najważniejsza, aby dziecko rozwijało się jak najlepiej. Jednak wiemy z doświadczenia, że ponieważ nie ma idealnych ludzi, to rodzice, czy to doskonali, czy nie bardzo, zawsze w jakiś sposób przyczynią się do tego, że coś pójdzie nie tak. Może w małym stopniu, a może w dużym.
I dziecko dorasta i jest już na tyle dojrzałe, aby zdać sobie sprawę, że coś jest nie tak i że rodzice są za to odpowiedzialni. To jest pierwszy krok dorastania jako człowiek. Oczywiście emocje temu towarzyszące, to złość, żal, poczucie krzywdy, a może nawet nienawiść, no i oczywiści obwinianie. Jest to niezbędnym elementem "dochodzenia do siebie", ale na tym etapie ciągle pozostajemy mocno zależni od naszych rodziców. Ciągle mamy potrzebę bycia podczepionymi do nich, tym razem na zasadzie negatywnych emocji. Ale ciągle jest to nam potrzebne, aby dzięki temu móc dalej przeprowadzać proces definiowania siebie - kim jestem. Bo na razie swoją energię złości skupiam na tym, kim nie jestem.
Jeśli proces przebiega pomyślnie, to coraz bardziej udaje nam się definiować, kim jestem, emocje złości i obwiniania opadają i zwalnia się przestrzeń do tworzenia. Zaczyna się również brać odpowiedzialność za to kim jestem. To jest kluczowy moment. W sensie psychologicznym dorosłymi jeteśmy wtedy, gdy jesteśmy wreszcie w stanie zebrać do kupy wszystkie nasze doświadczenia, złe, dobre, popatrzyć na to z dystansu i powiedzieć: tak, to jest moje, to jestem ja, i tylko ja teraz mam moc, aby coś z tym zrobić. Żaden rodzic, żaden zbawiciel nie przyjdzie i tego nie naprawi. To jest moje. Wtedy odpada obwinianie, które tak naprawdę jest wołaniem o miłość, bo jesteśmy wreszcie gotowi na pokochanie samych siebie i tego co było nam przekazane. Wtedy również przychodzi zrozumienie, że ci rodzice zrobili wszystko co było w ich mocy, aby nas wychować, a że nie umieli lepiej, no to trudno. Ja jestem tu i teraz i biorę pełną odpowiedzialność za wszsytko co mam i kim jestem. To jest moment wybaczenia. Ale na tym się nie kończy, bo wybaczenie jest tak naprawdę akceptacją siebie, ale nie końcem procesu, tylko począkiem kolejnego etapu. Wybaczenie jest pozwoleniem sobie na uwolnienie się od ciężaru przeszłości. Wybaczenie wcale nie oznacza nagłej chęci do przyjaźni z naszym "prześladowcą", albo pokochania go. Wybaczenie ozacza, że nie mamy więcej związku z tym, co ta osoba zrobiła. I to nam daje wolność do pozbycia się efektów tego, co się stało.
Oczywiście jest to niełatwy proces, bo często wydaje nam się, że ponieważ tamta osoba zawiniła, to MAMY PRAWO do ubiegania się o przywileje z tego powodu, chociażby współczucie, czy zrozumienie. Często też wydaje nam się, że wybaczenie oznacza, że tamta osoba przestaje być odpowiedzialna za to co zrobiła. To są fałszywe przekonania na temat wybaczenia. Wybaczenie oznacza wolność osobistą i pozwolenie na pracę dalszą.

Tak że, Krystian, zdanie sobie sprawy, że rodzice są opowiedzialni za jakąś moją krzywdę jest potrzebne, bo otwiera drogę do dalszej pracy. Ale w tym etapie człowiek nie jest jeszcze gotowy, aby przyznać, że zrobili oni tak, jak sami umieli. Na tym etapie przyznanie tego, zgadzam się z tobą, byłoby robieniem krzywdy "ofiarze". Jest ona jeszcze nie gotowa. System jeszcze nie dojrzał do tego, aby to w ogóle objąć. A to czego osoba potrzebuje w tym etapie, to przyznanie racji i wsparcia: tak, masz rację, spieprzyli robotę i masz prawo czuć się tak, jak się czujesz. Próby wybaczania w tym etapie rzeczywiście mogą skończyć się wyparciem.
Ale jeśli proces dorastania przebiega prawidłowo, to zapewniam cię w 100%, że nadejdzie taki moment, iż przestanie mieć to znaczenie, a wolność za tym idąca przerasta wszelką słodycz. To oznacza wolność osobistą, a rodzice już są niepotrzebni, aby ciągle na nich zrzucać, bo nie ma czego zrzucać. A to co pozostaje, to szczere wyrażanie sę o nich w pozytywny sposób, albo przynajmniej ze zrozumieniem, jeśli zaistniała przeszłość nie pozwala na pozytyw. I nie ma to nic wspólnego z usprawiedliwianiem.

A na razie życzę ci owocnego brnięcia przez proces z nadzieją, że EFT go przyspieszy :))) , abyś mógł nauczyć swoje dzieci na temat rozumienia rodziców, żeby nie obwiniały cię do końca swojego życia za to, że popatrzyłeś na nich krzywym okiem w dzień ich najlepszych urodzin, gdy ty nawet sobie z tego sprawy nie zdawałeś :)))

Pozdrawiam,

Kasia Dodd

PS Ja osobiście w historii Krzysia nie doszukałam się żadnego wyparcia, natomiast z twojej historii wynika, że doświadczyłeś tego w zetknięciu z Radykalnym Wybaczaniem i może jeszcze do dziś jesteś przewrażliwiony na tym punkcie.Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 03.10.08 o godzinie 00:18
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

No.... jestem pod wrażeniem :-)
Muszę powiedzieć Kasiu, że niewiele mam do dodania. Prawie w pełni się z Tobą zgadzam.
Katarzyna D.:
Rozumiem, że chcesz oddzielić to co rzeczywiste i "tu i teraz" od
tego, co było, albo nie było. Jednak sprawa jest taka, że nie ma > takiej
opcji, aby zrobić porządek do "końca" ze swoim aktualnym życiem.

Oczywiście, że taki ostry podział jest niemożliwy. Jednak większość osób interesujących się szeroko pojętym rozwojem i duchowością tak przedwcześnie "odfruwa" w analizę wszystkich swoich 673 wcieleń, że zupełnie zapomina o "tu i teraz".
Takie są moje obserwacje. Dla takich osób mówienie o nierozerwalnym połączeniu świata duchowego i psychicznego to miód na uszy i potwierdzenie, że problem ze złośliwym sąsiadem ma swój początek w XIII wieku kiedy byłem służącą na dworze króla macedońskiego...
Tak to działa w praktyce - przekonałem się o tym na własnej skórze i bardzo wielu znanych mi "skórach". Ludziom przeważnie zupełnie odwracają się proporcje pomiędzy tym życiem, a całą resztą. Dlatego używałem dość jednoznacznych sformułowań, żeby każdy kto to czyta musiał jakoś zareagować - negatywnie lub pozytywnie, ale zareagować co daje szansę na zobaczenie czegoś nowego. No i wywiązała się ciekawa dyskusja :-)

Wg mnie ludziom, którzy chcą zrobić coś ze swoim życiem i zaczynają szukać, w 95% przypadków brakuje choćby podstaw rzetelnej wiedzy psychologicznej, natomiast atakowani są ze wszystkich stron ślicznymi publikacjami o wcieleniach, wymiarach, subtelnych energiach itp. itd.

Twój opis dojrzewania zintegrowanej osobowości jest świetny, ale zastanawiam się jak dużo osób jest w stanie zrozumieć o czym tak naprawdę piszesz - czym tak naprawdę jest każdy z wymienionych przez Ciebie etapów?

Myślę, że najtrudniejszy jest pierwszy etap dorastania - uświadomienie sobie rzeczywistej roli rodziców (dokładnie w taki sposób w jaki o tym piszesz). Cały system społeczny, normy, zasady itd. są tak skonstruowane aby nie dopuścić pomyślnego przebiegu tego procesu - do poczucia żalu, krzywdy czy złości przez dorastające dziecko (nie mówiąc o ich wyrażeniu). Rodziców trzeba szanować i basta. Każdy kto próbuje się wyłamać z tego schematu jest powszechnie potępiany. Na tym etapie większość ludzi nie ma już nawet świadomości tych emocji, bo rodzice i reszta we wcześniejszych etapach skutecznie zadbali o ich stłumienie lub wyparcie.
Wg moich subiektywnych obserwacji całkowicie pomyślnie przechodzi ten etap nie więcej niż 5% ludzi. Większość w ogóle nie zauważa i nie rozumie go i dlatego tyle o tym piszę.

Bardzo się ucieszyłem kiedy zobaczyłem, że w EFT kładzie się duży nacisk na emocje i "wkręty" z dzieciństwa i przede wszystkim dlatego poważniej zainteresowałem się tą metodą. Cieszę się również, że EFT nie sprowadza wszystkiego jak ortodoksyjna psychologia do problemów z dzieciństwa, ale pozwala pójść za własnymi emocjami tam gdzie one prowadzą - nawet do innych wcieleń, jeśli ktoś jest na to gotowy :-)
Katarzyna D.:
Ja osobiście w historii Krzysia nie doszukałam się żadnego
wyparcia, natomiast z twojej historii wynika, że doświadczyłeś
tego w zetknięciu z Radykalnym Wybaczaniem i może jeszcze do
dziś jesteś przewrażliwiony na tym punkcie.

Być może przewrażliwiony, a być może wyczulony :-)
Szczerze mówiąc w tej chwili jedyna wątpliwość jaką mam w stosunku do EFT to właśnie kwestia czy działa ono na zasadzie wypierania problemów, czyli upychania ich do głębszej podświadomości, czy na zasadzie rzeczywistego uwalniania się od nich. Bo tego, że działa już doświadczyłem i ta kwestia nie podlega dla mnie dyskusji.
Ale o tym muszę przekonać się sam, na własnej skórze :-)Krystian Stec edytował(a) ten post dnia 03.10.08 o godzinie 15:59

konto usunięte

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Krystian Stec:
Oczywiście, że taki ostry podział jest niemożliwy. Jednak większość osób interesujących się szeroko pojętym rozwojem i duchowością tak przedwcześnie "odfruwa" w analizę wszystkich swoich 673 wcieleń, że zupełnie zapomina o "tu i teraz".
Takie są moje obserwacje.

Nie wątpię, że jest wiele osób, które postępują dokładnie, jak opisałeś. Ale dajmy uczyć się im z własnego doświadczenia. Prawdopodobnie są oni zamknięci na tłumaczenia w tej fazie i POTRZEBUJĄ doświadczyć niepowodzenia na swojej skórze. Nie nasza w tym rola, aby temu zapobiegać. Owszem, należy ich o tym poinformować, ale do nich należy ostateczna decyzja. W końcu nie mamy takiej wiedzy, aby przewidzieć ich rozwój i być może to, czemu chcemy zapobiec jest niezbędnym elementem ich rozwoju. A naszemu małemu wrzeszczącemu EGO, które jest ślepe, wydaje się że wie wszystko.... nawet to, co inni powinni robić ze swoim życiem...
Dla takich osób mówienie o nierozerwalnym połączeniu świata duchowego i psychicznego to miód na uszy i potwierdzenie, że problem ze złośliwym sąsiadem ma swój początek w XIII wieku kiedy byłem służącą na dworze króla macedońskiego...

Nirozerwalność psycho-duchowa JEST FAKTEM. Zatajanie prawdy, choćby nie wiem z jakich powodów, zawsze prowadzi do burzy, albo do katastrofy. Jeśli ktoś przekręca tą prawdę, bo chce ją mieć, ale jeszcze nie dojrzał do jej używania, to prędzej, czy później jakoś mu to wyjdzie bokiem. Najlepszym nauczycielem jest doświadczenie własne. A my, którzy być może jesteśmy o krok do przodu, mamy obowiązek obserwować, być cierpliwymi i w razie potrzeby pomóc. Interwencja przedwczesna może narobić szkody.
Poza tym, sprawy wcieleniowe są zaledwie jedną z niezliczonych ścieżek w świecie duchowym, więc nie sprowadzajmy spraw psycho-duchowych do grzebania we wcieleniach, bo zaledwie garstka osób się tym zajmuje, w porównaniu z resztą świata i z resztą metod.
Wg mnie ludziom, którzy chcą zrobić coś ze swoim życiem i zaczynają szukać, w 95% przypadków brakuje choćby podstaw rzetelnej wiedzy psychologicznej, natomiast atakowani są ze wszystkich stron ślicznymi publikacjami o wcieleniach, wymiarach, subtelnych energiach itp. itd.

Zgadzam się, że rynek jest przepełniony chłamem i należy być ostrożnym w tym, co się wybiera. Aczkolwiek nie czciłabym tak bardzo wiedzy psychologicznej, bo wg mnie taką samą ucieczką, jak wcielenia, energie itd, może być psychoanaliza (przepraszam, jeśli na forum jest, albo będzie jakiś psychoanalityk). W psychoanalizie ludzie przez lata "leżą na kozetce", opróżniają swoje kieszenie z pieniędzy, nabywają niesamowitej wiedzy psychologicznej na swój własny temat, że mogliby napisać bestseller, a tymczasem w ich życiu nic się nie zmienia. No, może troszeczkę. Popełniają te same błędy i powtarzają te same schematy. No ale przynajmniej mają czyste sumienie, bo przecież tyle robią w kierunku poprawy życia !!!
Twój opis dojrzewania zintegrowanej osobowości jest świetny, ale zastanawiam się jak dużo osób jest w stanie zrozumieć o czym tak naprawdę piszesz - czym tak naprawdę jest każdy z wymienionych przez Ciebie etapów?

Zostaw wreszcie te masy ludzkie w spokoju ! :))) Zrozumieją ci, którzy są gotowi zrozumieć i to całkowicie wystarczy. Nie będziesz chyba wzgardzał swoimi dziećmi, które dopiero co nauczyły się dodawania i mnożenia, że nie potrafią jeszcze używać rachunku prawdopodobieństwa!
Myślę, że najtrudniejszy jest pierwszy etap dorastania - uświadomienie sobie rzeczywistej roli rodziców (dokładnie w taki sposób w jaki o tym piszesz).

Każdy etap jest tak samo trudny. Ale o tym decyduje to, gdzie się aktualnie znajdujesz. Jeśli jesteś w jakimś tam etapie, to oczywiście że jest on najtrudniejszy. Ale jak go przejdziesz, to wyda się bułką z masłem, natomiast kolejny będzie miał rangę trudnego.
Cały system społeczny, normy, zasady itd. są tak skonstruowane aby nie dopuścić pomyślnego przebiegu tego procesu - do poczucia żalu, krzywdy czy złości przez dorastające dziecko (nie mówiąc o ich wyrażeniu). Rodziców trzeba szanować i basta. Każdy kto próbuje się wyłamać z tego schematu jest powszechnie potępiany. Na tym etapie większość ludzi nie ma już nawet świadomości tych emocji, bo rodzice i reszta we wcześniejszych etapach skutecznie zadbali o ich stłumienie lub wyparcie.
Wg moich subiektywnych obserwacji całkowicie pomyślnie przechodzi ten etap nie więcej niż 5% ludzi. Większość w ogóle nie zauważa i nie rozumie go i dlatego tyle o tym piszę.

Ale co cię tak ci ludzie obchodzą? Może taka jest ich rola w tym życiu, być stadem owiec, które podążają za pasterzem i nie śmią się wyłamać, bo tak bezpiecznie i wygodnie. Jeśli interesuje cię wyrwanie się z tego stada i stanie się wyzwoloną indywidualnością, to nie skupiaj tak wiele energii na tym, czego nie chcesz, żeby było twoje. Nasz rozwój jest w naszych rękach. To nie od społeczeństwa, kościoła, czy norm społecznych zależy twoja wolność, ale od ciebie i twoich decyzji. Ci co liczą na to, że ich los zależy od czegoś tam, to są zwykłe owce czekające na zbawiciela. To co robią, to biernie czekają, aż ktoś wreszcie ich wyzwoli... zbawiciel, poukładane społeczeństwo, perfekcyjni rodzice, idealny kościół, itd... Swój los ciągle oddają w czyjeś ręce.... Owszem, struktury są tak poukładane, żeby ograniczyć ci możliwość wyboru i żeby z ciebie ssać soki życiowe, ale nikt ci nie każe się na to zgadzać!!! Do ciebe należy decyzja, czy chcesz w tym uczestniczyć, czy nie. Może jest ci znajomy taki cytat?: "Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych" [Mt 22:14] Tłumacząc "na nasze" to znaczy, że każdy dostaje możliwość bycia kimś więcej, niż owca w stadzie, ale tylko niektórzy to osiągną. A kto? Ci, którzy SAMI SIĘ WYBIORĄ. Czyli, którzy podejmą wyzwanie i którzy wezmą rozwój w swoje ręce. Którzy zobaczą, że poza stadem jest coś więcej. I którzy wreszcie przestaną zwalać odpowiedzialność na rodziców, kościół, społeczeństwo, normy, układy itd. Społeczeństwo, rodzina itd. mogą nas podtrzymywać tylko do pewnej granicy, pod warunkiem, że pozostaniesz im wierny. Jak chcesz iść dalej, to jesteś sam. I tu zaczynają się schody, bo nikt tu nie przychodzi z pomocą. Na to musisz sobie sam zapracować. Wtedy zaliczysz do grona "powołanych i wybranych". A jednocześnie "wyklętych". Dziwisz się więc, czemu niektórzy wolą pozostać owcami? Bo ja nie. Bycie kimś więcej kosztuje wiele, a może być nawet niebezpieczne. Ale z drugiej strony, bez tych "przeszkód" w postaci rodziny, społeczeństwa itd, to ludzie dalej by żyli w jaskiniach. Bo rozwój do przodu polega na pokonywaniu przeszkód. Poza tym, zostawmy te owce w spokoju. Świat potrzebuje ich wełny i mleka :)))
Być może przewrażliwiony, a być może wyczulony :-)

Pewnie jedno i drugie. Gdy jesteś wyczulony, to zauważasz rzecz szybciej, niż inni. Gdy jesteś przewrażliwiony, to zauważasz rzecz tam, gdzie jej nie ma :)
Szczerze mówiąc w tej chwili jedyna wątpliwość jaką mam w stosunku do EFT to właśnie kwestia czy działa ono na zasadzie wypierania problemów, czyli upychania ich do głębszej podświadomości, czy na zasadzie rzeczywistego uwalniania się od nich. Bo tego, że działa już doświadczyłem i ta kwestia nie podlega dla mnie dyskusji.
Ale o tym muszę przekonać się sam, na własnej skórze

Oczywiście, nie ma jak praktyka! Poza tym, obrazy mózgu oraz biofeedback wyraźnie wskazują na to, że zmiany zachodzące w mózgu przy pracy z EFT są jak najbardziej realne. A przecież tam, w sieciach neuronalnych są zapisane wszystkie nasze schematy, doświadczenia itd.

Powodzenia,

Kasia DoddKatarzyna D. edytował(a) ten post dnia 03.10.08 o godzinie 23:43

konto usunięte

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Brawo Kasiu!Może tylko jak na przypadek Krystiana,za delikatnie.Kłaniają sie te literki przed nazwiskiem.A Krystianek to zaprawiony w bojach" rozwijacz duchowy" Taki blablacz.Co to tylko bla bla i bla. Bo jak trafi na metodę,która zmusi go do konfrontacji jakim jest manipulatorkiem,innymi słowy "ofiara"to zmyka w drugą.Byle tylko blablac,byle tylko nie drasnąc swego nadmuchanego ego.Bo to przecież on,oni,ono jest winne.

Krystianie,dziecko drogie,przestań pie....,lub żeby było ładniej,blablac.Weż się za pukanie(dokladnie wiesz jakie ma byc ustawienie,co nie?)i najlepiej połacz je z Radykalnym.Z którego tak Cię wywaliło,bo tam nie ma miejsca na bla bla.
W przeciwnym razie zostanie Ci tylko "kółko rózańcowe" w najbliższej parafi.
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Dzięki Wielki Zbyszku ja też Cię szanuję. To wspaniałe, że mówisz mi co mam robić i jak mam żyć. Jestem Ci za to dozgonnie
wdzięczny i swoim dzieciom też będę tak robił... ;-)
Wiesz tak wiele na temat metod, na które trafiłem w życiu i co z nimi robiłem, że mi dech zaparło ;-)
Sądząc po tonie Twojej wypowiedzi to został Ci całkiem spory stosik arkuszy do przerobienia, życzę Ci więc wytrwałości :-)
Katarzyna D.:
Ale co cię tak ci ludzie obchodzą? Może taka jest ich rola w tym życiu, być stadem owiec,

Podobno w którymś z poprzednich wcieleń byłem przywódcą duchowym i pewnie coś mi z tego zostało... ;-)

No cóż - teraz jestem na etapie nastolatka, który uczy się określać swoją tożsamość między innymi przez głośne wyrażanie tego co myśli i czuje. I szczerze mówiąc nie widzę specjalnych wad takiego postępowania (w końcu jestem na takim etapie :-) ).
Jeśliby iść dalej Twoim tokiem rozumowania można by nieopatrznie dojść do wniosku, że wszyscy powinniśmy pozamykać się w swoich mieszkankach, broń boże nie mówić nic nikomu na temat tego co myślimy i czujemy, tylko z pokorą obserwować proces swój i wszystkich w koło kontemplując do czego to on nas doprowadzi.
Pod Twoją wypowiedzią na temat roli systemu w świecie podpisuję się rękami i nogami, a przede wszystkim czynami (nie mam zamiaru w nim uczestniczyć). Pisałem na ten temat nie po to, żeby zrzucać na kogokolwiek odpowiedzialność, tylko po to, żeby zwrócić na to uwagę.

Ja po przeczytaniu historii Krzysztofa podzieliłem się swoimi przemyśleniami i odczuciami. W końcu po to powstał ten wątek. W efekcie rozkręciła się dyskusja, która bardzo dużo mi dała. Przede wszystkim pozwoliła mi poznać kilka osób związanych z EFT i zorientować się z kim mam do czynienia. Gdyby na przykład wszystkie wypowiedzi były w stylu pierwszego postu Asi Szczepanek, to pewnie już dawno temu nie mielibyśmy o czym rozmawiać.
A tak, kilka osób, ze mną na czele, ma tematów do stukania przynajmniej na parę tygodni :-) I chyba o to chodzi, prawda?

Co do ogólnego wrażenia, że nic innego nie robię tylko gadam to cóż... nastolatki tak mają ;-) Jeśli ktoś tego nie akceptuje to niech nie czyta ;-)
A tak trochę poważniej to od dnia, w którym przeczytałem oba polskie podręczniki stukam się codziennie minimum 2-3 razy, a aktywność na tym forum to tylko jedna z form zdobywania wiedzy na temat EFT (m. in. poprzez poznawanie ludzi, którzy się tym zajmują).Krystian Stec edytował(a) ten post dnia 04.10.08 o godzinie 09:51

konto usunięte

Temat: Artykuł "Historia Krzysia"

Krystian Stec:
No cóż - teraz jestem na etapie nastolatka, który uczy się określać swoją tożsamość między innymi przez głośne wyrażanie tego co myśli i czuje. I szczerze mówiąc nie widzę specjalnych wad takiego postępowania (w końcu jestem na takim etapie :-) ).

Ja też nie :) W końcu jedną z cech bycia nastolatkiem, to brak samokrytyki, czyli brak umiejętności patrzenia na siebie z dystansu. Ale jesteś "nastolatkiem" w dorosłym ciele, więc tak czy inaczej masz więcej możliwości, niż przeciętny nastolatek, dlatego jeśli mogę coś doradzić, to ZACZNIJ MÓWIC O SOBIE. Bo w większości prezentujesz poglądy na to jak inni się czują i co się dzieje u nich w życiu, natomiast brakuje w tym samo-świadomości.
Jeśliby iść dalej Twoim tokiem rozumowania można by nieopatrznie dojść do wniosku, że wszyscy powinniśmy pozamykać się w swoich mieszkankach,

Rzeczywiście, jedynym trafnym słowem jest tutaj "nieopatrznie" :)

z pokorą obserwować proces swój i wszystkich w koło kontemplując do czego to on nas doprowadzi.

Powyższe zdanie reprezentuje najwyższy stopień rozwoju duchowego: czyli "twoja duchowość jest tak zespolona z duchowością wyższą, że jakakolwiek kontrola z twojej strony jest zupełnie zbędna". Ale ponieważ znakomita większość z nas nie osiągnie w tym życiu tego stopnia mistrzów Zen i mistyków duchowych, to proponuję przynajmniej być tego świadomym i od czasu do czasu popróbować popraktykować. Na pewno wyjdzie nam to na dobre, a może z czasem będzie się zdarzało częściej....
Pod Twoją wypowiedzią na temat roli systemu w świecie podpisuję się rękami i nogami, a przede wszystkim czynami (nie mam zamiaru w nim uczestniczyć). Pisałem na ten temat nie po to, żeby zrzucać na kogokolwiek odpowiedzialność, tylko po to, żeby zwrócić na to uwagę.

Całkowicie rozpoznaję, że dostrzegłeś wady systemów i się przeciw nim buntujesz nie chcąc w tym uczestniczyć. Ale nie kupuję tego, że pisałeś to TYLKO po to, aby zwrócić na to uwagę. Za dużo w twoich postach wzburzonych emocji. Świadczą one, że ciągle trochę pracy pozostało w procesie uwalniania. W przeciwnym razie pisałbyś w trochę innym tonie. Ale to normalne: jedna część ciebie się obudziła i nie chce więcej kontynuować starych schematów, ale jest też taka część, która ciągle w nich tkwi i stąd ten wewnętrzny konflikt, który pojawia się na zewnątrze w postaci emocji :)

Ja po przeczytaniu historii Krzysztofa podzieliłem się swoimi przemyśleniami i odczuciami. W końcu po to powstał ten wątek. W efekcie rozkręciła się dyskusja, która bardzo dużo mi dała. Przede wszystkim pozwoliła mi poznać kilka osób związanych z EFT i zorientować się z kim mam do czynienia.

Bardzo się cieszę, że jesteś pasjonatem swojego rozwoju i oby tak dalej. Odpowiednie refleksje i dystans przyjdą z czasem :)
A tak trochę poważniej to od dnia, w którym przeczytałem oba polskie podręczniki stukam się codziennie minimum 2-3 razy, a aktywność na tym forum to tylko jedna z form zdobywania wiedzy na temat EFT (m. in. poprzez poznawanie ludzi, którzy się tym zajmują).

Wow, to nieźle! 2-3x dziennie to bardzo dobra metoda!
Nie wiem czy odbierasz wiadomości w poczcie GoldenLine, w każdym razie dostałeś ode mnie wiadomość.Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 05.10.08 o godzinie 05:36

Następna dyskusja:

Palec serdeczny-prawdziwa h...




Wyślij zaproszenie do