Marek
G.
Architekt
Społeczności
Internetowych;
filozofia,
medytac...
Temat: Jak żyć z problemami [TWR]
„Leczenie formą, energią i światłem”Tenzin Wangyal Rinpocze, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2004
Każdy, kto żyje w samsarze, ma problemy. Taka jest natura samsary. Dopóki w niej przebywamy, duchowa praktyka nie uwolni nas od problemów, choć wielu mieszkańców Zachodu wydaje się mieć inne zdanie. Ludzie często pytają mnie, czy praktykujący, którzy stale spoczywają w naturalnym stanie, chorują. Nawet ci, którzy ciągle przebywają w tym stanie - jeśli oczywiście mają ciało! - zachorują, jeżeli będą żyć wystarczająco długo. W dalszym ciągu muszą płacić czynsz, tankować samochód, kupować jedzenie, przeżywają kryzysy w związkach, a w końcu umiera ich ciało.
Mimo, że duchowa praktyka nie wyeliminuje wszystkich życiowych trudności, poprowadzi praktykującego do lepszego radzenia sobie z nimi. To o wiele bardziej znaczące stwierdzenie niż mogłoby się wydawać, ponieważ w praktyce duchowej większy nacisk kładzie się na to, jak żyć z problemem, a nie jak go rozwiązać. Większość ludzi nie wie, jak być z problemem i często nie posiada dobrych metod radzenia sobie z trudnościami. Jest przekonana, że problemy wypływają z substancjalnych przyczyn i że to w nich leży ich rozwiązanie. W psychoterapii powszechnie uznaje się, że problemy zaczynają się w pewnym momencie życia na skutek określonych sytuacji, i aby uporać się z problemem, trzeba powrócić do owej sytuacji i okresu w życiu. Być może metoda ta sprawdza się dla rozwiązania pewnych problemów, ale tak naprawdę cierpienie zaczyna się na długo przed dzieciństwem, na długo przed narodzinami. Bez względu na to, jak wspaniałe będziemy mieć dzieciństwo, i tak będziemy przeżywać problemy.
Oczywiście nie oznacza to, że nie powinniśmy zajmować się trudnościami. Musimy to robić, a im lepiej nam to będzie wychodzić, tym bardziej pożyteczni będziemy dla siebie oraz dla ludzi, z którymi jesteśmy związani. Jednakże uświadomienie sobie, że w samsarze problemom nie ma końca, powinno trochę ułatwić nam ich zaakceptowanie. Niektórzy myślą, że akceptowanie problemów oznacza ich podsycanie, że akceptacja oznacza nie zajmowanie się problemami, ale nie o to mi tutaj chodzi. Akceptacja faktu, iż problemy będą istnieć zawsze, to otwarcie się na każdy aspekt życia, a nie tylko na to, co pozytywne.
Dzogczen nie próbuje przezwyciężyć problemów, ani naprawić ich przyczyn, nie odsuwa ich, ani nie próbuje ich przekształcić. W czystym poglądzie dzogczen nie istnieje coś takiego jak problem. Kiedy pojawia się jakaś myśl, uczucie czy doznanie, pozostawia się je takimi, jakie są. Nie wywołują one reakcji. Jeżeli zaś zareagujemy, nie angażujemy się dalej w ową reakcję, nie rozwijamy jej. Praktykujący nie odnosi się do tego, co się pojawia, jako do przedmiotu podmiotu, który musi się tym przedmiotem zająć. To po prostu jest, a później tego nie ma. Ponieważ ze strony praktykującego nie ma zaangażowania, wszystko, co mogłoby stać się problemem, rozpuszcza się w pustej świadomości. Problemu doświadcza się bezpośrednio jako pustej świetlistości, przez co nie pociąga on za sobą żadnych skutków. Ponieważ nie ma reakcji, nie ma też nowego śladu karmicznego.
Zamiast zajmować się problemami, praktykujący dzogczen pracuje nad rozpoznaniem i spoczywaniem w naturalnym stanie umysłu. To tak naprawdę rozwiązuje problemy, nie konkretne, ale kładzie kres „problemom” jako kategorii doświadczenia. W dzogczen mówi się, że znać jedno, to znać wszystko. Rzeczywiście znać naturę jakiegoś problemu, to znać istotę wszystkich problemów – są one bowiem pustą świetlistością.
Wcześniej napisałem, że wszystkie rodzaje zaburzeń można opisać jako nierównowagę żywiołów. Odnosi się to również do dzogczen. Nie ma lepszego sposobu na zharmonizowanie żywiołów niż spoczywanie w naturalnym stanie. Kiedy w nim trwamy, umysł jest jasny, prana spokojnie płynie w ciele, a ciało funkcjonuje lepiej. Oderwanie się od naturalnego stanu oznacza większą nierównowagę żywiołów. Prawdą jest także to, że równoważenie żywiołów innymi sposobami – dietą, lekami, szamańskimi rytuałami, praktyką tantryczną itp. - ułatwia praktykującemu spoczywanie w naturalnym stanie, gdy tylko się go rozpozna.
Z punktu widzenia dzogczen cel już jest obecny. Nie trzeba niczego rozwijać, a tylko rozpoznać. Podstawowe praktyki dzogczen nie mają na celu rozwijania czegokolwiek, nawet pozytywnych właściwości. Duchowa praktyka polega po prostu na spoczywaniu w naturze umysłu, w której wszystkie właściwości już istnieją i mogą się spontanicznie pojawić. Nawet duchowe metody i praktyki wspierające nie są niezbędne. Metody mogą stać się przeszkodami w trwaniu w niedualnej świadomości, jeśli praktykujący wierzy, że praktyka służy do wyrzeczenia się lub przekształcenia czegoś. Duchowe praktyki wykorzystywane są jedynie do połączenia się z naturalnym stanem i ustabilizowania go.
Kiedy po raz pierwszy zaczynałem uczyć na Zachodzie, robiłem to w tradycyjny sposób, czyli zwykle wyjaśniałem konkretny tekst i dodawałem własny komentarz. Od uczniów zależało to, czy go zrozumieją, czy nie. Jednak po dłuższym pobycie na Zachodzie zacząłem dostrzegać, że jego mieszkańcom potrzebne są nauki o naukach, wyjaśnienie, jak rozwijać doświadczenie i jak włączać nauki i praktyki do codziennego życia. Moim głównym celem jest nauczanie tego, co może być dla ludzi użyteczne, co może pomóc im w zażegnaniu konfliktów, poradzeniu sobie ze zmartwieniami, usunięciu przeszkód w medytacji i rozwinięciu stabilności w naturalnym stanie.
Czasami oznacza to zastosowanie niezwykle głębokich nauk na psychologicznym poziomie doświadczenia mimo tego, iż pogląd tych nauk znacznie wykracza poza kwestie psychologiczne czy emocjonalne, jak jest to w przypadku dzogczen. Pogląd dzogczen to pogląd najwyższy, niedualny, co nie znaczy jednak, że nie powinien wpływać na codzienne sytuacje. Dla prawdziwego praktykującego pogląd dzogczen dotyczy wszystkiego, każdego związku i każdej sytuacji.
Celem praktyki dzogczen jest zaprzestanie bycia osobą mającą problemy, a zamiast tego spoczywanie w pełni w naturze umysłu, w której nie ma ani problemów, ani odrębnej osoby, która miałaby z nimi walczyć.
http://budda.me/vpage/653