Temat: Duchowość biznesu
Sam "biznes duchowy" mnie nie drażni i często z niego korzystam sama, tylko to pojęcie, które jest używane w naszych dyskusjach zamiennie do "duchowość biznesu". To była prośba o precyzję języka, byśmy nie mówili o dwóch różnych rzeczach:)
Ciekawe spostrzeżenie na temat rozwoju współczesnej etyki tj. konieczności "zakotwiczenia". Analogicznie można mówić o politycznym marketingu i PR i samych socjotechnikach stosowanych w polityce, które tworzą produkty (partie i ludzi) bezideowe.
Miałam na myśli zarówno zysk ekonomiczny danej firmy, wartość dodaną, korzyści niematerialne, social benefit dla lokalnej społeczności jak i dla samych pracowników.
Gdy tak szeroko zdefiniujemy pojęcie zysku/korzyści, nie ma wątpliwości, że: tak w biznesie najważniejszy jest zysk.
Przyjmując inną nomenklaturę: gdyby działalność nie dawała owoców, człowiek by jej nie wykonywał. Nawet malarz, który maluje jedynie z pasji jako korzyść dostaje owe "zadowolenie" z aktu twórczego.
Hm czasami wydaje mi się, że wszelkie dyskusje opierają się na języku, bo za nim stoi dana mentalność i sposób patrzenia. Ba wszystkie wojny w świecie mają źródło w języku..... Ktoś już to kiedyś napisał:) To ciekawe, że wystarczy opisywać to samo zjawisko innymi słowami i tym samym zmieniać widzenie rzeczywistości przez zmianę płaszczyzny/perspektywy. Mam tu na myśli akurat moje ekonomiczne wykształcenie, stąd używanie pojęć ekonomicznych, które budzą pejoratywne skojarzenia. Dlaczego demonizować pojęcie zysku?
Dlaczego nie nazywać prosto interesu własnego i nie stać w prawdzie wobec egoistycznej natury człowieka? Nawet gdy ten "interes" jest mocno wysublimowany np. wyższy stopień duchowy jako dobro, które chcę osiągnąć (sic!).
ergo osoba uduchowiona a nie osoba duchowa, by nie mylić z duchowną (pop?, kacyk? to akurat pojęcie szerokie, ale zawęża tylko do osób, jak napisałeś, o określonej pozycji społecznej i zawodowej
-ja bym napisała "pełnionej w społeczeństwie funkcji")
jak wyżej tj. domagam się precyzji, byśmy mówili o tym samym:)
Z resztą nie polemizuję, bo się zgadzam.
Wynika z tego wątku chyba tylko to, żeby zająć się własnym rozwojem duchowym i integralnością w tym co robimy w życiu.
Ergo rozwój "duchowości biznesu" to sztucznie stworzony twór na potrzeby jednoczenia ludzi, którzy podjęli ten proces?
Czy mówimy o potrzebie rozwoju etyki właśnie w stronę duchowości i jeśli tak to mamy na myśli pod pojęciem "rozwój etyki"?
Agnieszka K. edytował(a) ten post dnia 06.06.08 o godzinie 13:00