konto usunięte

Temat: Dla dobra dziecka...?

Drodzy Formumowicze,

Akurat nie jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców (aczkolwiek dzieckiem szczęśliwych ze sobą rodziców też nie), ani rozwiedziona, natomiast jestem na etapie bardzo poważnego rozważania decyzji o rozejściu się z ojcem mojego 2-letniego obecnie dziecka. Cóż, żałuję, że akurat ze sobą to dziecko mamy, bo naprawdę wspólnej płaszczyzny porozumienia żadnej, a bycie ze sobą na co dzień jest niezwykle męczące (przynajmniej dla mnie...). Nie widzę tu za bardzo dobrego przykładu dla mojego dziecka, ponieważ generalnie na jej tatusia fukam non-stop (no nie mogę się opanować, tak mnie wkurza...), miłości między rodzicami nie ma, natomiast nie potrafię podjąć decyzji o odejściu, głównie dlatego, że tatuś i dziecko bardzo się kochają (inne powody to paniczny lęk przed zostaniem samotną matką - nie mogę liczyć na wsparcie jakiejś rodziny; i względy finansowe akurat w tym momencie mojego życia). Im więcej czasu upływa, tym bardziej dziecko przywiązuje się do swojego taty, a mi jest coraz trudniej wyobrazić sobie jak ma wyglądać moje (nasze) dalsze życie. I cały czas zastanawiam się - co zrobić? Nie wyobrażam sobie tkwienia w takim układzie (bo związkiem bym tej relacji nie nazwała) latami, a z drugiej strony, nie wyobrażam sobie tak skrzywdzić własne dziecko, bo rozstanie rodziców to na pewno zawsze poważna trauma. I to, że nie wiadomo jak się dalej losy mamy-singielki układać będą... Dotychczas facetów wybierałam po prostu fatalnie, nie chciałabym narażać dziecka na dalsze mamine uczuciowe tułaczki... I nie chciałabym zupełnie rezygnować z poszukiwania tej być może gdzieś tam istniejącej jednak drugiej połówki.
Będę wdzięczna za wszelkie uwagi/rady... Czy Wam, dzieciom rozwiedzionych rodziców, udzielał wsparcia jakiś psycholog, na przykład? Bardzo chciałabym maksymalnie ochronić moje dziecko przed skutkami moich wcześniejszych fatalnych decyzji życiowych (tudzież późniejszych...).

Pozdrawiam,
Paulina
Beata M.

Beata M. "[...] kiedy się
uczysz czegoś nowego
musisz być dla
sie...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Kiedyś nie było mody by chodzić do psychologa a już prowadzić tam dziecko bo sie rodzice rozwodzą...nikt nie myślał o skutkach

Nie piszesz nic jak ojciec dziecka odnosi się do Ciebie itp.
A może zanim zdecydujesz się na rozwód sama zgłoś się do psychologa...pójdź może na jakąś terapię itp.
Może warto podjąć to ryzyko nim zdecydujesz się na ostateczność-rozwód

konto usunięte

Temat: Dla dobra dziecka...?

No, fakt, korzystanie z porady psychologa to nowy trend.

Bardzo chciałabym osobiście też skorzystać z terapii, ale w tej chwili nie mam takiej możliwości.

Natomiast terapia w celu "ratowania związku" naprawdę nie ma tu sensu. Związałam się z nieodpowiednim dla siebie człowiekiem, a w momencie kiedy postanowiłam ostatecznie odejść okazało się, że spodziewam się dziecka. W związku z czym postanowiłam może jednak spróbowac jakoś funkcjonować w tym związku. Ale prawda jest taka, że nie chcę, męczę się z moim "partnerem" potwornie i trwa to już za długo. Nie widze natomiast szans sklejania czegoś, co nie istnieje, a narodziło się z zupełnie nieodpowiednich, aczkolwiek przez dłuższy czas nieuświadmomionych, a zauważonych za późno pobudek (on mnie tak kocha, to może coś z tego wyjdzie). Dobrze nie było nigdy, między nami jest po prostu totalna przepaść.
Beata M.

Beata M. "[...] kiedy się
uczysz czegoś nowego
musisz być dla
sie...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Nie koniecznie musicie razem zostać ale terapia się przyda bo może się okazać, iż następny będzie również nieodpowiedni po jakimś czasie. Lepiej unikać pewnych błędów, zachowań itp.

konto usunięte

Temat: Dla dobra dziecka...?

Paulina S.:
Nie wyobrażam sobie tkwienia w takim układzie
Tutaj się trzeba cztery razy zastanowić, podjąć próbę ratowania związku (psycholog itp). Żeby kiedyś dziecko nie powiedziało, że nie zawalczyłaś, olałaś związek sama mając problemy w kolejnych relacjach - czyli niby Twoja wyłączna wina mogła być.
nie wyobrażam sobie tak skrzywdzić własne dziecko, bo rozstanie rodziców to na pewno zawsze poważna trauma.
Akurat niedawno pisałem obok: Dzieci rodziców, którzy się rozwiedli, są mniej nieszczęśliwie, niż te, których rodzice (mimo rozpadu związku) się nie rozwodzili właśnie ze względu na dzieci.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Dla dobra dziecka...?

Przepraszam Paulinko, a co się zmieniło w waszym związku...?
Jeżeli nie odpowiada partner to go olej i idź w siną dal, a dziecko... zostaw jemu.
Albo zacznij się naprawdę leczyć skoro to Ty jesteś akurat powodem jakichś tam problemów w rodzinie, bo jakby na to nie patrzeć to tworzycie rodzinę...
Przepraszam, jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców i sam jestem rozwiedziony, moze dlatego dla mnie osobiście rodzina to coś wielkiego, świętego, podniosłego...
Wiem jak cierpiałem ja, wiem jak cierpiały moje dzieci...

Kiedyś te problemy były załatwiane tak jakby mniej psychicznie boleśnie..., jak żona "fukała", to po pewnym czasie i mąż jej fuknął... i po bólu. Tylko, że do tego trzeba niestety równouprawnienia, a nie feminizmu...
Zwątpienia ma każdy, a niestety nad zwiazkiem trzeba pracować i znajdować w nim dobre strony, a nie złe...

Możecie powiedzieć, jak taki mądry jesteś, to czemu się rozwiodłeś...?!
Bo moja eks oprócz, tego, że fukała postarała się jeszcze o to, żebym stracił pracę, przyjaciół i dobrą opinię...

konto usunięte

Temat: Dla dobra dziecka...?

Przepraszam Paulinko, a co się zmieniło w waszym związku...?
Jeżeli nie odpowiada partner to go olej i idź w siną dal, a dziecko... zostaw jemu.
Albo zacznij się naprawdę leczyć skoro to Ty jesteś akurat powodem jakichś tam problemów w rodzinie, bo jakby na to nie patrzeć to tworzycie rodzinę...
Tomku, wybacz, ale to jest niepotrzebna mi dawka jadu. Nie zamierzam bynajmniej na publicznym forum tłumaczyć się ze swojego życiorysu lub usprawiedliwiać czy tłumaczyć. Szukam raczej porady.

Natomiast jako osoba doświadczona życiowo myślę, że zdajesz sobie sprawę z tego, że rzadko kiedy w jakiejkolwiek sytuacji odpowiedzialność ponosi tylko jedna osoba. Mój partner nie jest li tylko bezbronną ofiarą moich fanaberii.

Tyle tytułem wyjaśnienia
Maciej Wojewódka

Maciej Wojewódka analityk, manager,
badacz, organizator,
uhonorowany za kr...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Oczywiście pomoc psychologiczna dla dziecka rozchodzących się rodziców jest niezwykle cenna. Są także prowadzone specjalne terapie rodzinne dla rozchodzących się rodziców. Nie po to aby się zeszli z powrotem ale po to aby umieli ono wybrać optymalne postępowanie dla dziecka po swoim rozstaniu. Jednak podczas doboru terapeuty wskazywałbym na rozsądne podejście w tym zakresie, aby jeszcze nie pogorszyć przyszłej sytuacji dziecka.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Dla dobra dziecka...?

Paulina S.:
Przepraszam Paulinko, a co się zmieniło w waszym związku...?
Jeżeli nie odpowiada partner to go olej i idź w siną dal, a dziecko... zostaw jemu.
Albo zacznij się naprawdę leczyć skoro to Ty jesteś akurat powodem jakichś tam problemów w rodzinie, bo jakby na to nie patrzeć to tworzycie rodzinę...
Tomku, wybacz, ale to jest niepotrzebna mi dawka jadu. Nie zamierzam bynajmniej na publicznym forum tłumaczyć się ze swojego życiorysu lub usprawiedliwiać czy tłumaczyć. Szukam raczej porady.

Natomiast jako osoba doświadczona życiowo myślę, że zdajesz sobie sprawę z tego, że rzadko kiedy w jakiejkolwiek sytuacji odpowiedzialność ponosi tylko jedna osoba. Mój partner nie jest li tylko bezbronną ofiarą moich fanaberii.

Tyle tytułem wyjaśnienia

Wybacz, ale to nie była dawka jadu i nie doszukuj się w tym żadnych podtekstów, ja tez cokolwiek przeżyłem, przykro mi, że tak to odebrałaś. To po prostu rada albo rybki, albo akwarium...
Jolanta G.

Jolanta G. twórca i redaktor
serwisu SuperKid.pl,
autorka
publikacji...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Janusz Andrzej K.:
Dzieci rodziców, którzy się rozwiedli, są mniej nieszczęśliwie, niż te, których rodzice (mimo rozpadu związku) się nie rozwodzili właśnie ze względu na dzieci.

W pełni się z tym zgadzam. Powiem nawet, że czasem nie warto czekać z rozejściem, bo sytuacja się najczęściej coraz bardziej zaognia, następuje eskalacja niechęci czy wręcz nienawiści lub agresji i potem trudno jest zachować po rozwodzie w miarę normalne stosunki, by dziecko na tym jak najmniej ucierpiało.

Lepiej rozejść się wcześniej, ale z kulturą, by móc w pełni współpracować z drugim rodzicem w sprawach wychowywania dzieci. Przynajmniej na tyle, na ile się da.

konto usunięte

Temat: Dla dobra dziecka...?


Wybacz, ale to nie była dawka jadu i nie doszukuj się w tym żadnych podtekstów, ja tez cokolwiek przeżyłem, przykro mi, że tak to odebrałaś. To po prostu rada albo rybki, albo akwarium...

Wybaczam :) Niczego się nie doszukuję, Twoja wypowiedź zabrzmiała jak atak na całego, mniejsza z tym.

Natomiast to albo rybki, albo akwarium jest potwornie trudną decyzją i zdaję sobie spraw z tego, że będzie miała konsekwencje dla wszystkich zainteresowanych do końca ich dni. I to takie, których nie jestem w stanie przewidzieć. Ale masz rację, trzeba podjąć decyzję, półśrodki nic tu nie załatwią.

Pozdrawiam,
P.

konto usunięte

Temat: Dla dobra dziecka...?

Nie wyobrażam sobie tkwienia w takim układzie
Tutaj się trzeba cztery razy zastanowić, podjąć próbę ratowania związku (psycholog itp). Żeby kiedyś dziecko nie powiedziało, że nie zawalczyłaś, olałaś związek sama mając problemy w kolejnych relacjach - czyli niby Twoja wyłączna wina mogła być.
No, masz rację, Januszu, dziękuję za wyważoną opinię. Natomiast zastanawiam się już od trzech lat, więc nie sądzę żeby terapia "małżeńska" coś tu pomogła. Aczkolwiek psycholog pewnie przydałby się obydwu stronom żeby jakoś przyszłości nie zagmatwać jeszcze bardziej...

Akurat niedawno pisałem obok: Dzieci rodziców, którzy się rozwiedli, są mniej nieszczęśliwie, niż te, których rodzice (mimo rozpadu związku) się nie rozwodzili właśnie ze względu na dzieci.
No cóż. W tym wszystkim brzmi to pocieszająco jak się stoi przed taką decyzją...
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Dla dobra dziecka...?

Wiecie, będąc dzieckiem rozwiedzionych rodziców wcale nie czułem się bardziej szczęśliwy niż będąc dzieckiem rodziców nie rozwiedzionych, wręcz przeciwnie...

Jolu, jeżeli chodzi o wspólne wychowywanie dzieci po rozwodzie, to naprawdę niewielu się to udaje, chyba , że masz na mysli wspólne wychowywanie wraz z nowym partnerem/ką...

Paulina, postaraj się zmienić tryb rozumowania, zamiast zastanawiać się , czy odejść i cierpieć, zastanów się jak zostać i budować...
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: Dla dobra dziecka...?

Tomaszu, jestem pod wrażeniem mądrości Twoich słów.

Proszę wybaczyć, ale banialuki w stylu "dzieci rozwiedzionych rodziców są mniej nieszczęśliwe, niż dzieci rodziców, którzy zostali razem ze względu na dzieci" to banialuki właśnie. Dzieci potrzebują pełnej rodziny, obojga rodziców i obowiązkiem rodziców jest im to zapewnić. To zobowiązanie, które przyjmujemy na siebie w chwili poczęcia dziecka. I jest oczywiste, że nasze widzimisię, potrzeby czy egoizmy powinny zejść na dalszy plan.

A czy to łatwe? Pewnie, że nie. Każdy z nas wie, jakie to trudne. Ja osobiście wiem to szczególnie:-), bo w tym roku minie 20 lat od dnia mojego ślubu, co oznacza, że od dziewiętnastej wiosny swojego życia (bo wyszłam za mąż, mając 18 lat) codziennie walczę i buduję, pokonując przysłowiowe krew, pot i łzy. Ale nikt nie mówił, ze będzie łatwo, prawda? A dzieci dają (powinny dawać) ogromną motywację. One mają prawo do pełnej rodziny, do posiadania na stałe mamy i taty. A naszym, rodziców obowiązkiem, jest to ich prawo realizować.

konto usunięte

Temat: Dla dobra dziecka...?

Magdalena Domaradzka:
Tomaszu, jestem pod wrażeniem mądrości Twoich słów.

Proszę wybaczyć, ale banialuki w stylu "dzieci rozwiedzionych rodziców są mniej nieszczęśliwe, niż dzieci rodziców, którzy zostali razem ze względu na dzieci" to banialuki właśnie. Dzieci potrzebują pełnej rodziny, obojga rodziców i obowiązkiem rodziców jest im to zapewnić. To zobowiązanie, które przyjmujemy na siebie w chwili poczęcia dziecka. I jest oczywiste, że nasze widzimisię, potrzeby czy egoizmy powinny zejść na dalszy plan.

A czy to łatwe? Pewnie, że nie. Każdy z nas wie, jakie to trudne. Ja osobiście wiem to szczególnie:-), bo w tym roku minie 20 lat od dnia mojego ślubu, co oznacza, że od dziewiętnastej wiosny swojego życia (bo wyszłam za mąż, mając 18 lat) codziennie walczę i buduję, pokonując przysłowiowe krew, pot i łzy. Ale nikt nie mówił, ze będzie łatwo, prawda? A dzieci dają (powinny dawać) ogromną motywację. One mają prawo do pełnej rodziny, do posiadania na stałe mamy i taty. A naszym, rodziców obowiązkiem, jest to ich prawo realizować.


Zupełnie się z tym nie zgadzam, akurat nie jestem dzieckiem rozwiedzinych rodziców (i ubolewam nad tym!), ale wiem jedno, że dziecko ma prawo do szacunku. Powinno być uchronione przed byciem w toksycznym związku swoich rodziców, gdzie np. Matka przyjmując postawę cierpiętnicy (i tym samym hodując i pielęgnując te wzorce wśród dzieci) za wszelka cenę się nie rozwodzi (rzekomo dla dobra tych dzieci, by miały ojca... nieważne jakiego, byle by był - bo rzekomo musi być). Nieważne, że "kurwuje", "hujuje" bezustannie.

Ja ze swojego życia, wiem jedno, że gdyby moja matka rozwiodła się wtedy, gdy dzieci były małe, miałabym o wiele lepsze stosunki z ojcem i byłabym szczęśliwsza w związkach z mężczyznami.
Więc trzymanie się - bez względu na wszystko - rzekomo dla dobra dzieci - nie zawsze jest dobre i NA PEWNO - nie jest to najlepsze (dla dziecka!!!!!) ROZWIĄZANIE.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Dla dobra dziecka...?

Karina Dzieweczyńska:
Więc trzymanie się - bez względu na wszystko - rzekomo dla dobra dzieci - nie zawsze jest dobre i NA PEWNO - nie jest to najlepsze (dla dziecka!!!!!) ROZWIĄZANIE.

nie chodzi o trzymanie się ale o pracowanie...;))
Joanna Malicka

Joanna Malicka GŁ. KSIĘGOWA,
CZŁONEK ZARZĄDU

Temat: Dla dobra dziecka...?

Muszę Wam powiedzieć, że sama też rozwiodłam się ponad dwa lata temu... Przeszłam wszystkie te etapy o których mówicie, najpierw złość i niemoc, potem próba naprawy i powrotów, nastęnie rozwód i bezsilność. Jeszcze po rozwodzie sączył się jad z mojego eks- męża, minęło może pół roku i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Mała ma teraz prawie siedem lat, ma świetny kontakt z ojcem, zresztą nie tylko ona. Postanowiliśmy się zaprzyjaźnić i spróbować budować wszystko od początku ... Teraz pojawia się pytanie, to po co był ten rozwód ? Chyba po to, żebyśmy mogli się dowiedzieć jak dobraną mimo wszystko byliśmy parą, tyle że jeszcze zbyt mało dorosłą.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Dla dobra dziecka...?

Joanna Malicka:
Postanowiliśmy się zaprzyjaźnić i spróbować budować wszystko od początku ... Teraz pojawia się pytanie, to po co był ten rozwód ? Chyba po to, żebyśmy mogli się dowiedzieć jak dobraną mimo wszystko byliśmy parą, tyle że jeszcze zbyt mało dorosłą.
z całego serca gratuluję i dziękuję...powodzenia...:)))))
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Tomasz T.:
Przepraszam Paulinko, a co się zmieniło w waszym związku...?
Jeżeli nie odpowiada partner to go olej i idź w siną dal, a dziecko... zostaw jemu.
Z całym szacunkiem Tomku dla Twojej osoby, lecz ten tekst o zostawieniu dziecka partnerowi do po prostu lekka przesada. Moja babcia też zostawiła mamę moją i siostrę mojemu dziadkowi, bo poszła sobie w siną dal. Efekt jest taki, że moja matka jest chora psychicznie, a rzcaej nadaje się na leczenie, a ja jestem po 7 latach terapii, moja siostra swego czasu nie chciała żyć. Tak się kończy, gdy matka zostawia dziecko i rośnie ono w przekonaniu, że mama go nie chciała, że jej przeszkadzało w układaniu sobie życia, więc nie dawaj takich rad matce. Oni powinni się skupić na wspólnym sprawowaniu opieki po rozwodzie (o ile do takiego dojdzie, a moim zdaniem nie ma czego tam ratować), by dziecko jak najmniej boleśnie przez ten etap życia przeprowzdzić.
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Magdalena Domaradzka:
Tomaszu, jestem pod wrażeniem mądrości Twoich słów.

Proszę wybaczyć, ale banialuki w stylu "dzieci rozwiedzionych rodziców są mniej nieszczęśliwe, niż dzieci rodziców, którzy zostali razem ze względu na dzieci" to banialuki właśnie. Dzieci potrzebują pełnej rodziny, obojga rodziców i obowiązkiem rodziców jest im to zapewnić. To zobowiązanie, które przyjmujemy na siebie w chwili poczęcia dziecka. I jest oczywiste, że nasze widzimisię, potrzeby czy egoizmy powinny zejść na dalszy plan.

Wybacz, ale lepiej, że dziecko nie patrzy na awantury rodziców, niż żyje w domu, gdzie nie ma miłości. Zastanów się nad tym, co napisałaś. W moim domu rodzinnym były awantury i przemoc. Jestem po 7 latach terapii, bo mojemu ojcu się wydawało, że jak zostanie dla dobra dzieci to zrobi dobrze. Efekt jest taki, że 25 lat oglądałyśmy sceny, których dzieci widzieć nie powinny. Jak się matka z ojcem nie kochają to żadna siła nie jest w stanie ich zmusić do kompromisów. To trwa zawsze do czasu. Życie tylko dla dzieci w związku kończy się zdradami, cierpieniem, nienawiścią do siebie nawzajem "za zniszczone życie". Czasem lepiej dla dzieci jest się rozejść w jako takiej przyjaźni i szanować siebie na odległość, niż okazywać sobie brak miłości na oczach dziecka. A dziecko moja droga czuje na odległość chłód między rodzicami. Więc nie wiem, jak Ty sobie wyobrażasz życie z mężem do śmierci, którego nie kochasz? To, co piszesz wynika tylko z tego, że tak naprawdę nie masz pojęcia o tym jakie to uczucie żyć z kimś, kto Cie nie kocha, bo jest dziecko. Ja tego doświadczyłam, bo myślałam tak jak Ty. Dziś jestem nieszczęśliwa. Sama jestem rozwiedziona, więc wiem lepiej w praktyce jak wygląda życie bez miłości - lepszy jest zawsze rozwód dla dzieci niż coś takiego.Jakie wzorce da dzieciom matka, która nie okazuje miłości mężowi?Jeśli się rozejdzie z mężem i daj Boże ułoży sobie życie na nowo i będzie szczęśliwa, to dzieci też widząc szczęście i miłość matki będą się tego uczyć, jeśli zaś zostanie z mężem, którego nie kocha i będzie nieszczęśliwa to jakie szczęście da dzieciom?Szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci. Nieszczęśliwa matka skrzywdzi dzieci. Spójrz raz po raz na związki dookoła Ciebie, na te nieszczęśliwe rodziny, które wiecznie się kłócą, popatrz na te dzieci - uważasz, że one podziękują kiedyś rodzicom za to, że dla nich żyli razem?Mylisz się - znienawidzą ich. Przeszłam przez to i wiem. Moi rodzice dawno powinni się rozejść. Nie da się pogodzić ognia i wody, a to o czym piszesz, to istny eden, który nie istnieje.



Wyślij zaproszenie do