Temat: Uzależnienie Emocjonalne
Zacznę może od tego, że jeśli podmiot nie chce od innych pomocy, to MOGĄ oni zapomnieć o tym, że są w stanie jej pomóc ! Otóż polega to na tym, że pewni ludzie chcą dochodzić stopniowo do pewnych rzeczy, i tłumaczenie typu: "życie Ci ucieka, zrób coś ze sobą", są BEZ WARTOŚCI. Zasypywanie/namawianie na pójście do psychologa nie jest panaceum w tym przypadku, gdyż:
1 - uważa się psychologa jako lekatstwo na chorobę w sensie biologicznym,
2 - zapomina się o tym, że do każdego człowieka podchodzi się indywidualnie, dlatego też psycholog nie rozwiąże problemu, a to dlatego, że rozwiązanie problemu nie tkwi w psychologu. lecz w podmiocie.
Trochę zawile, ale zobrazuje to na przykładzie:
jeśli ktoś robi źle i ludzie dookoła mówią mu, że robi źle i powinien to zmieinć, to DECYZJA O ZMIANIE ZACHOWANIA NALEŻY TYLKO I WYŁĄCZNIE DO JEDNOSTKI, zatem jeśli ów człowiek się zmieni, to dzięki pomocy[!] a nie dla innych. To jest zasadnicza sprawa. Źródło DDA tkwi w człowieku, i paradoksalnie rowzwiązanie również - to nie jest kwestia lekarza/terapeuty/psychologa - to jest kwestia odpowiednich słów i ich zrozumienia, przynajmniej na początku. Później potrzeba mnóstwo siły i WSPARCIA, które nie polega na wyganianiu do kogoś po coś. Jeśli ktoś nie rozumie wsparcie, polecam słownik języka polskiego. Podpowiem, że nie chodzi o postawę "ja wiem lepiej, albo ja mam rację".
Odnośnie próby wyparcia problemu za świadomości, to uważam, że dopóki dany podmiot nie uzna czegoś za możliwe, dopóty nie ma szans na jakąkolwiek poprawę - przykład: alkoholicy - oni powiedzą o sobie, że są pijakami, a nie alkoholikami [różnica: pijak nie jest chory - we własnym pojęciu, ale alkoholik już tak]. Działa to na zasadzie dostrzeżenia problemu jako możliwości zaistnienia w sobie.
A propos samodzielności, to wychodzę z założenia, że jeśli ktoś mówi, że jest samodzielny, to w dużej mierze tak jest, a nawet jeśli tak nie jest to powinno się usunąć - inni nie pomagają dostrzec problemu, i najlepiej człowiek go zauważa, jeśli popełnia błąd sam. Przed innymi można ściemniać i przybierać maski[bezsensu], przed sobą już nie. I właśnie, kiedy sami dotrzegamy, że przykładowo nie dajemy sobie rady, to zaczynamy [o ile] widzieć problem i powoli go rozumieć. Jak reaguje dziecko które chce włożyć ręke w ogień ? Dopóki się nie oparzy, dopóty będzie chciało ją tam włożyć. Dlatego też należy [moim zdaniem] dać się komuś usamodzielnić - jeśli ktoś czuje się uzależniony od kogoś, albo "czuje się jak w klatce", to dać mu więcej swobody. Jeśli mówi, że wszystko może sama, to proszę bardzo! I w tym momencie od siły osoby "współtowarzyszącej" zależy czy się wszystko uda. Namawianie do zrobienia czegoś nie jest w tym wypadku dobre! Dlaczego? otóż dlatego, że ludzie nadmiernie samodzielni lubią "wpadać" na coś sami. Proste. Kup komuś książkę, gdzie problem jest OPISANY, a nie analizowany szczegółowo i się powinno udać. Wymaga to czasu, ale jak go nie masz, to lepiej daj sobie spokój. Zapamiętaj, nie wiesz od kogoś lepiej, czego ktoś dokładnie potrzebuje. Nie mówię o "zaspokajaniu podstawowych potrzeb życiowych", ale o potrzebach psycho-duchowych. I jeszcze jedno: jak ktoś chce się wyniszczać, proszę bardzo droga wolna, ALE osoby które się na to godzą [towarzyszące lub inne], niech się nie tłumaczą i żalą, że po czasie jest coś nie w porządku w relacjach, kiedy z początku było wszystko ok.
Problemy typu DDA, czy alkoholizm czy inne, same nie przechodzą i dobrze by było, żeby ludzie o tym pamiętali. Nie ma czegoś takiego, że ktoś jest DDA, pójdzie do psychologa i po czasie jest ok. Tak nie jest. To co jest po diagnozie i zaakceptowaniu, to WALKA o każdy dzień, żeby był udany, zarówno w życiu jak i w relacjach. I albo się człowiek postara i wygra, albo się stoczy i w najlepszym wypadku na dno zjedzie sam, w najgorszym z rodziną.
Sposobem rozwiązania i poradzenia z DDA są rozmowy, dużo i sensownie, niekoniecznie na ten temat, a w zasadzie radzę unikać, zwłaszcza na początku. Czas, cierpliwość, wytrwałość, męstwo - oto czego trzeba jak chcesz komuś pomóc. Jak tego nie masz, albo nie chcesz mieć, to nie marnuj innym czasu.
Pozdrawiam