Temat: Frytkownica i toster - oddam. Krk.
Dzięki pomocy uczynnego moderatora postanowiłem napisać ciąg dalszy historii o smutnym tosterze i frytkownicy. Rzecz zapowiadała się cudownie. Zgłosili się zainteresowani chętni, gotowi przygarnąć zbłąkane sprzęty pod swój dach. Rozmowy toczyły się w konkretnej, aczkolwiek miłej atmosferze. Do tej pory zalatuje sielanką więc pozwolę sobie zmienić nastrój. Pierwsza zainteresowana osoba pomimo podania konkretnego adresu wymyśliła sobie, że zaproponuje lokalizacje pasujące jej. Z adopcji nici.
Druga osoba była zdecydowanie bardziej konkretna. Mieszkała w promieniu dwóch kilometrów od przejściowego domu sprzętów AGD. Sprawa poszła raz dwa. Godzina ustalona, odbiór osobisty. Wiadomość kolejnego dnia. Odbierze znajoma! Nie ma problemu, znajoma też człowiek. Godzina dochodzi, godzina mija. Czas zacząć w końcu przeprowadzkę. Ile można czekać? Pomiędzy przenoszeniem kolejnych pudeł pojawia się PW z zapytaniem czy znajoma była bo nie odbiera telefonu. Szybka odpowiedź, że nie ma się co dziwić, że nie odbiera skoro skiepściła wymianę. Wiadomości zwrotnej już nie było. Najwidoczniej sfrajerzyłem czekając z przeprowadzką na znajomą widmo. No, ale zbliżamy się do końca i już nie zanudzam.
W przypływie desperacji zaniosłem biedne sprzęty AGD na śmietnik. Serce mi się krajało, ale wyboru nie było. Tak samo sprzętów, po 10 minutach. Morał proszę wyciągnąć samemu.