Temat: Dramat chorych na raka płuc. Nie będzie gdzie ich...

Po decyzji wojewody o zwiększeniu liczby łóżek respiratorowych w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc, całe Mazowsze zostanie pozbawione możliwości wykonywania operacji raka płuca. – W poniedziałek muszę obdzwonić 90 pacjentów, którzy czekają w kolejce na operację. Tego typu operacji nikt na Mazowszu nie wykonuje, chorzy nie mają dokąd iść – alarmuje prof. Tadeusz Orłowski.

– W Instytucie już funkcjonuje oddział covidowy, również połowa oddziału intensywnej terapii jest covidowa. Jednak druga połowa do tej pory stanowiła „zaplecze” dla wykonywanych operacji klatki piersiowej. Bez możliwości położenia chorego na OIOM nie jest możliwe wykonywanie operacji, gdyż są to rozległe zabiegi, obarczone wysokim ryzykiem zgonu – mówi „Wprost” prof. Tadeusz Orłowski, który kieruje w tym instytucie Kliniką Chirurgii Klatki Piersiowej.

W 85 proc. przypadków operacje są tu wykonywane z powodu nowotworów.

– Decyzja wojewody oznacza, że druga część OIOM, która stanowi zaplecze dla pacjentów onkologicznych, operowanych z powodu raka płuca i innych chorób, musi być zamieniona na OIOM covidowy. Jako oddział zajmujący się operacjami klatki piersiowej jesteśmy sparaliżowani i przestajemy operować – alarmuje prof. Orłowski.

– My operujemy ok. 70 proc. wszystkich pacjentów z województwa mazowieckiego. Drugi oddział, jeśli chodzi o liczbę wykonywanych operacji na Mazowszu, znajduje się szpitalu pulmonologicznym w Otwocku. Ale on już obecnie jest sparaliżowany, ponieważ wszyscy anestezjolodzy zajmują się tam chorymi na COVID-19. Tym samym Mazowsze zostaje pozbawione możliwości chirurgicznego leczenia chorób nowotworowych klatki piersiowej – nie kryje oburzenia prof. Orłowski.

– Na Mazowszu mieszka 5 mln osób, tyle co w Danii lub Norwegii. Proszę sobie wyobrazić, że urzędnik wydaje tego typu rozporządzenie i nie ogląda się na nic – załamuje ręce lekarz.

Obecnie na pilną operację w klinice czeka ok. 90 osób. To chorzy m.in. z rakiem płuca, guzami śródpiersia, zdiagnozowanymi na wczesnym etapie. Dzięki operacji chirurgicznej mają możliwość ich całkowitego wyleczenia.

– W poniedziałek muszę do tych pacjentów zadzwonić, że nie jesteśmy w stanie operować i nie wiemy, kiedy będziemy mieć taką możliwość. I powiedzieć im, że muszą szukać sobie w Polsce innego miejsca, gdzie ktoś im taką operację wykona, co jest praktycznie niemożliwe, bo podobnie zła sytuacja jest w całej Polsce! – oburza się prof. Orłowski.

Rak płuca to choroba w której bardzo liczy się czas. Za kilka tygodni na wykonanie operacji będzie już za późno i chorzy będą skazani na znacznie droższe oraz mniej efektywne leczenie paliatywne bardziej zaawansowanego nowotworu.

Epidemia COVID-19 już wcześniej odbiła się na sytuacji w klinice. Zwykle wykonywano tu rocznie ponad 2000 osób. W 2020 r. ta liczba spadła o ok. 30 proc. Zgłaszało się mniej pacjentów – częściowo z powodu obaw przed zakażeniem koronawirusem, częściowo z braku diagnozy, której nie dostali, gdyż „zamknięto” system ochrony zdrowia.

Warszawski Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc ma jeszcze nadzieję, że wojewoda mazowiecki zmieni decyzję. Zwłaszcza że minister Adam Niedzielski zapewniał, że procedury onkologiczne nie będą odwlekane.

– To zrozumiałe, że z powodu trzeciej fali epidemii trzeba zwiększyć liczbę łóżek, jednak należy się zastanowić, gdzie to jest możliwe. A tu ktoś bez zastanowienia po prostu wskazuje palcem. Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc to szpital o bardzo wąskiej specjalizacji. Takich operacji nigdzie indziej na Mazowszu się nie wykonuje. Mówi się o nadumieralności Polaków w czasie pandemii koronawirusa, a to nie tylko COVID-19 jest jej winien, ale też bezmyślne decyzje urzędników – mówi prof. Orłowski.

https://premium.wprost.pl/10431594/dramat-chorych-na-ra...