Temat: współżycie - przed czy po ślubie
Robert Drózd:
Przy dyskusji na tematy z dziedziny moralności chrześcijanie mogą się powoływać na Biblię, zdanie ich Kościoła, wreszcie na zdrowy rozsądek. Niechrześcijanom zostaje ich własny zdrowy
rozsądek. :)
Dlatego NIE ma wspólnej podstawy do dyskusji.
Być może nie ma wspólnej podstawy do dyskusji ale być moze to nie dyskusję chodzi a (przynajmniej próbe) o wzajemne wysłuchanie i podzielenie się życiem. To nie chodzi o to żeby ktoś kogoś nawracał albo przekonywał. Bez woli człowieka i Łaski Boga i tak wszystkie nasze usiłowania w tym kieunku są nic nie warte.
Wg mnie chodzi o to żeby dzielić się sobą - spróbować zobaczeć jak dany problem postrzegaja inni i przez to spróbować ich zrozumieć.
Czasami nasze życie i doświadczenie pomaga komuś innemu coś zobaczyć, coś rozwiązać, znaleźć jakąś odpowiedź. Jeśli tak - to świetnie, ale w tym żadna nasza zasługa bo podzielimy się tym co sami zyskaliśmy dzięki innym.
Jeśli niechrześcijanin w tym momencie nie uznaje Biblii ani nauk Kościoła, to nie będą one żadnym argumentem.
Argumenty sa potrzebne gdy chcemy kogoś o czymś przekonać..
Jeśli coś wyjaśniam - rozszerzam myśli, to chcę tylko pokazać siebie - wyjaśnić dlaczego tak postępuję, dlaczego tak uważam...
Źle byłoby gdybyśmy się wzajemnie zaczęli oceniać.
Ja uważam tak, a tak.... bo.....
Ty uważasz tak a tak.... bo.....
Gorzej jeśli nie potrafimy powiedzieć dlaczego tak postępujemy, wierzymy w to co wierzymy.
w przypadku tego seksu wszystko już chyba zostało powiedziane i napisane. Ale jeśli dyskusję całkowicie odłączymy od chrześcijaństwa, to po co ją prowadzić na grupie "Chrześcijanie"?
pozwolisz że się z Tobą niezgodzę...
myślę że niewiele zostało powiedziane, że zaledwie prześlizgnęliśmy się po temacie bo temat jest niezmiernie trudny.
Dyskusji o naturze człowieka nie można odłaczyć od chrześcijaństwa, ponieważ człowiek współczesny jest wychowywany w kulturze chrześcijańskiej. Mało tego - seksualność jest wpisana w człowieka przez samego Stwórcę - jest Jego darem zarówno dla osoby i dla realizacji powołania. Gdybyśmy patrzyli na tę swerę w oderwaniu od zamysłu Bożego (a więc od chrześcijaństwa) to faktycznie przychylę się że wstrzemięźliwość jest nieludzka (bo przysparza wielu trudności) i nielogiczna (nie ma w niej sensu).
Tym czasem jednak warto aby chrześcijanin przemyślał i zrozumiał dlaczego Kościół stawia takie wymagania związane z tą swerą, aby mógł te wymagania przyjąć i wypełnić.
Dlaczego taki wątek - wychowałam się w rodzinie gdzie przez lata było "wyłożonych" i przegadanych wiele racjonalnych powodów, aby poczekać ze współżyciem, ale nadal brakowało mi "czegoś" ważnego w tej argumentacji. Wiele lat rozmyślań na ten temat pozwoliło mi dopiera zrozumieć o co naprawdę "chodzi" z tym seksem.
Oczywiście nie oczekuję, że ktoś kto wyznaje inne zasady i jest niejako "z innej bajki" mnie zrozumie, ale ostatecznie dla mnie najważniejsze było aby zrozumiał to i uszanował mój przyszły współmałżonek.
Warto dzielić się przemyśleniami, aby ubogacać i wspierać na drodze innych.