Temat: kastracja psa- co sądzicie?
Irmina Rytlewska:
Bari ma
bowiem problem duży, aby przychodzić do nas kiedy go wołamy, a
wokół są inne psy.
Po pierwsze polecam książkę J. Gałuszki "Aria do mnie" - przeczytaliśmy, zastosowaliśmy, pomogło ;-)
Irmina Rytlewska:
Potrafi uciec też dość daleko od nas,
kiedy czuje, że są gdzieś w pobliżu psy. Próbowaliśmy różnych sposobów, ale nie udało nam się go nauczyć przychodzenia w KAżDEJ sytuacji.
Po drugie - nie znam psa, który przychodziłby w KAŻDEJ sytuacji. Większość psów ma problem z przerwaniem zabawy, zwłaszcza dotyczy to młodych psów.
Dobrze jest zmienić komendę przywołania i nauczyć psa przychodzenia niejako "od początku" - jeśli wołaliście "do mnie", to spróbujcie "noga" itp. Pamiętając o tym, by komendy nie spalić - tzn. jeśli mamy niemal pewność, że nie będzie skuteczna, to lepiej jej nie wydawać. Lepiej wtedy podejść do psa samemu, bez słowa lub wydając komendę zastępczą np. siad. Zawsze należy psa chwalić za przyjście, i nie należy za nim gonić, gdy przyjść nie chce. Gdy mój pies nie reagował na przywałanie odwracałam się na pięcie i szłam w drugą stronę. Pomogło.
Nie należy też używać przywołania, gdy chcemy zrobić psu jakiś przykry zabieg - wtedy lepiej samemu do niego podejść lub mieć inną komendę na takie okazje. Gdy wołam "Max operacja", to mój pies wie, że najpierw mu wyczyszczę uszy, zapuszczę krople do oczu itp, a potem być może dostanie nagrodę, a na pewno będzie wypieszczony i wygłaskany. Przychodzi wtedy niechętnie, ale ma pewność, że jak wołam "Max do mnie" to będzie tylko miło - wtedy leci jak szalony.
Irmina Rytlewska:
Kolejny problem mojego piesia to jego-czasem nagła agresja. Ugryzł mojego męża już 2 razy, a wiele razy ostrzegawczo warczał na nas kiedy np. kazaliśmy oddać mu znaleziony kawałek
chleba albo zabronić mu tarzania.
Kastracja nie pomoże na takie zachowania. Trzeba popracować nad relacją z psem. Bardzo ważna jest Wasza reakcja na takie zachowanie psa - ani agresja, ani ustępowanie nie jest dobrą drogą w takiej sytuacji - problem będzie pogłębiał się z czasem, bo pies nauczy się, że jak dziabnie, to zyska to, co chciał.
Nasz pies do nas nigdy nie był agresywny, ale był bardzo agresywny do innych psów. Zmiana domowych rytuałów pomogła rozwiązać ten problem (pies na spacerze reagował agresywnie na inne psy, bo nas BRONIŁ). Teraz postępujemy tak: zanim on dostanie jeść my zawsze jemy cokolwiek przed nim (nad przygotowaną psią michą), pies zaczyna jeść na komendę "Jedz". To my przechodzimy pierwsi przez drzwi, my decydujemy kiedy rozpocząć i zakończyć zabawę (gryzaki zostają w "zębach" psa, tylko jak on zostaje sam w domu, lub gdy my akurat się z nim bawimy), czasem siadamy na jego posłaniu, zaś na nasze kanapy on wchodzi, gdy mu pozwolimy lub gdy nie ma nas w domu. Gdy ktoś do nas przychodzi wita się z psem na końcu i z własnej inicjatywy - psie zabiegi typu poszczekiwanie i taniec wokół gościa są ignorowane.
Nigdy w życiu nie uderzyłam swojego psa i w zasadzie nigdy na niego nie krzyczę (no chyba, że wściekły usiłuje rzucić się na innego psa, a ja jestem w zbyt dużej odległości, by inaczej zwrócić na siebie uwagę). Zawsze jak go wołam staram się, by mój głos brzmiał zachęcająco - nawet jeśli sytuacja mrozi mi krew w żyłach.
Wracając do kastracji - kastracja często pomaga na agresję, bo obniża się poziom hormonów płciowych u psa. Jest skutecznym środkiem antykoncepcyjnym i likwiduje problem włóczęgostwa, które często spowodowane jest poszukiwaniem suki w rui (podobno pies wyczuwa sukę z cieczką z odległości 4 km). Nie pomoże natomiast w rozwiązaniu problemu przywołania i agresji "wyuczonej" - np. wobec właściciela, który pozwala zjeść znaleziony kąsek, gdy pies warknie lub ugryzie. Znam wykastrowane psy i wysterylizowane suki, które mimo takiego zabiegu są agresywne, ale ich potrzeby nie są zaspokojone lub relacje z właścicielami nie są poprawne.
Kastracja jest podobno korzystna dla zdrowia psa - zmniejsza ryzyko problemów z prostatą.
Zapomniałam jeszcze dodać - mój pies ma niecałe 2 lata, jest to bokser z tych średnich (waży 32 kg). Nie jest wykastrowany, bo ma problem z oczami, związany z dojrzewaniem - gdy się z tym uporamy, to go wykastrujemy, bo nie chcemy by był sprawcą niechcianej ciąży. Maxa wzięliśmy ze schroniska, więc problem niekontrolowanego rozrodu psów i kotów oraz jego efektów w postaci przepełnionych schronisk jest dla nas wystarczającym powodem do takiego zabiegu.
Ewelina Eggert edytował(a) ten post dnia 11.04.08 o godzinie 19:40