Temat: Praca po doktoracie
Sylwia Anna Makulska:
że gdybyś robiła coś naprawdę dla Ciebie fascynującego, pewnie przyćmiłoby to niewielkie zarobki i inne kłody rzucane pod nogi:)
Ja się przyznam - dokładnie tak samo jak Marcin Strawski - jestem sfrustrowany i to BARDZO, ale w sferze organizacyjnej i finansowej...
Naukowo jestem BARDZO zadowolony i nadal zafascynowany moją tematyka naukową - po 3,5 roku, które już za mną niektórym mija ;) . Nuży mnie czasem tylko rutyna części badań ale takie jest życie...
Finanse:
Tak wiec frustracja związana jest z tym, że robisz niejednokrotnie wielkie i przydatne rzeczy a zarabiasz porównywalnie ze sprzątaczką, nie mówiąc już o pomocniku podawacza cegieł, który zarabia >2500. Nie chodzi tu o bogactwo, kupowanie jakiś cudów ale tzw. godne życie...
Za 1044 zł w Krakowie nie da się wynająć mieszkania + jeść normalnie + czasem iść na piwo, do kina itp - bez żadnych cudów! No chyba, że ma się bogatych rodziców albo z nimi nadal mieszka – ale to chyba trochę bez sensu będąc: dorosłym, wykształconym i teoretycznie samodzielnym człowiekiem.
Organizacja:
Już pisałem o grantach i stypendiach "z rozdania" - choćby nie wiem kim się było i co miało na koncie naukowym - można ich nie dostać.
Denerwujące jest traktowanie doktoranta jako zło konieczne, a jednocześnie „oranie” w niego ile wlezie - bo to też najtańsza siła robocza zarówno dydaktyczna jak i naukowa na każdym wydziale (nauk ścisłych)...
Generalny brak partnerskich relacji miedzy profesorami a doktorantami... które są podstawą dobrego rozwoju naukowego poprzez dyskusje i ścieranie się poglądów!
I na koniec tej części - dobijające na dłuższą metę: walki z technikami i innymi pracownikami, którzy przychodzą na uczelnie tylko na kawę albo ciasteczka, a Ty potrzebujesz np. wody, rurek, zlewek czy innych głupot… + biurokracja i czeste zastosowanie metody: „czy się soi czy się leży 1044 zł się należy”.
Jeszcze tylko dodam – jak byłem na 4-5 roku też nie widziałem tych problemów i mówiłem „jakość to będzie” bo najważniejsza jest tematyka, ciekawe badania itd… Ale okazało się w pewnym momencie, że ile można…
Mam tylko to szczęście, że moja Promotor jest świetną osobą, z którą zawsze mogę podyskutować… ale inne wcześniej wymieniane problemy to standard.
Ja tak jak przedmówcy byłem za granicą - 7 miesięcy na Uniwersytecie Groningen w Holandii i to na 3 roku, a czułem się dla większości tamtejszych naukowców bardziej jako partner i mniej miałem problemów z tzw. prozą życia, niż tu !!! oczywiście poza nielicznymi wyjątkami w każdej kategorii :)
Edytowane: Pisząc posta nie widziałem wypowiedzi Małgorzaty, a pewne wątki i przykłady mamy wspólne :)
Jakub Michał Milczarek edytował(a) ten post dnia 15.02.08 o godzinie 20:53