Dariusz K.

Dariusz K. Chief Project
Manager Doradztwo
inwestycyjne

Temat: West must prepare for China, India dominance’




Sydney, Nov. 26: Western nations must prepare for a future dominated by China and India, whose rapid economic rise will soon fundamentally alter the balance of power, former World Bank chief James Wolfensohn has warned. Wealthy countries were failing to understand the impact of the inevitable growth of the two Asian powerhouses, Mr Wolfensohn said in the 2006 Wallace Wurth Memorial Lecture at the University of New South Wales at the weekend. “It’s a world that is going to be in the hands of these countries which we now call developing,” said Australian-born Mr Wolfensohn, who held the top job at the global development bank for a decade until last year.
Rich nations needed to try to capitalise on the inev-itable emergence of what would become the engine of the world’s economic activity before it was too late, he said. “Most people in the rich countries don’t really look at what’s happening in these large developing cou-ntries,” said Mr Wolfensohn, who is now chairman of Citigroup International Advisory Board and his own investment and advisory firm.
Within 25 years, the combined GDP of China and India would exceed those of the Group of Seven wealthy nations, he said. “This is not a trivial advance, this is a monumental advance.” Mr Wolfensohn said that somewhere between 2030 and 2040, China would become the largest economy in the world, leaving the United States behind. By 2050, China’s current $ 2 trillion GDP was set to balloon to $48.6 trillion, while that of India, whose economy weighs in at under a trillion dollars, would hit $27 trillion, he said, citing projections by investment bank Goldman Sachs.
In comparison, the US’s $13 trillion income would expand to only $37 trillion — $10 trillion behind China. “You will have in the growth of these countries a 22 times growth between now and the year 2050 and the current rich countries will grow maybe 2.5 times.”

Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: West must prepare for China, India dominance’

Witam!

Oczywiście zgadzam się z opinią, że do 2050 roku unia państw wschodniej i południowej Azji stanie się największą potęgą ekonomiczną na świecie. Między innymi dlatego polecam naukę języka chińskiego.
Poniżej przedstawiam opinię ostrożniejszą ( sprzed dwóch lat ), która daje Chinom pozycję nr 2.



CHINY- czy i kiedy chińska gospodarka zrównoważy potęgę USA
Autor Henryk S. Tuszyński

http://globaleconomy.pl/content/view/95/27/

Po kilkudziesięciu latach przemian Chiny stają się głównym pretendentem do pozycji numer dwa w świecie. Czy rzeczywiście staną się nim? Czy Chiny zrównoważą pozycję USA, a jeśli tak, to kiedy się to stanie?...
Dzisiejszy świat jest jednobiegunowy, a Stany Zjednoczone wydają się mieć w nim pozycję niezagrożonego giganta. Jeszcze na początku ostatniej dekady XX wieku mało kto pytał, jak długo taki stan będzie trwał, bo przewaga USA nad innymi była duża i wszyscy mieli wrażenie, że systematycznie powiększa się. Jednak nie można powiedzieć, że tak wielka przewaga USA nad innymi wszystkim odpowiadała, że taki układ sił światowych był powszechnie akceptowany.
Dziś, kilkanaście lat później, coraz częściej można spotkać się z krytycznymi ocenami stylu, w jaki Stany Zjednoczone odgrywają tę historyczną rolę. Coraz częściej formułowane są wątpliwości czy USA:

* wiedzą, czego oczekuje świat od swojego lidera,
* liczą się z opiniami swoich partnerów i
* są w stanie udźwignąć ciężar odpowiedzialności wynikający z ich obecnej, światowej pozycji?


Można nawet odnieść wrażenie, że coraz bardziej wzrasta zapotrzebowanie na zrównoważenie obecnego, jednobiegunowego układu. Spotkać się też można z pytaniami: kto ma szanse zmienić ten układ i kiedy to może się stać.

Wydawać by się mogło, że na to ostatnie pytanie jako pierwsza odpowiedziała Europa w oficjalnym stanowisku w tej sprawie, które nadeszło kilka lat temu z Lizbony. W czasie lizbońskiego szczytu przywódcy krajów unijnych uzgodnili i przyjęli do realizacji strategię, której celem ma być przekształcenie Starego Kontynentu (w ciągu jednej dekady) w światowe centrum polityczno-gospodarcze, równorzędne Stanom Zjednoczonym. W ten plan wkomponowane zostało rozszerzenie Unii, na początku o "10" krajów, potem o Bułgarię i Rumunię, wreszcie o Turcję i być może o jeszcze kilka innych krajów... Ten plan obejmował też ścisłą współpracę z krajami, które w dającej się przewidzieć przyszłości nie przystąpią do Unii, ale będą miały z nią wyjątkowe stosunki gospodarcze i polityczne (chodzi tu o kraje za wschodnią granicą, w tym o Rosję, a także kraje Północnej Afryki). Tej strategii ma też służyć wspólna waluta, a także wspólna polityka zagraniczna i wojskowa.
Ostatnio jednak widać, że przemiany w Unii straciły swój początkowy impet. W różnych kręgach narastają wątpliwości i należy przypuszczać, że poszerzonej Unii trudno będzie jeszcze przez jakiś czas wypracować wspólną politykę, w głównych obszarach swojego działania. Dziś mamy jeszcze w pamięci trudności, których dowodem jest fiasko ostatniego szczytu w Brukseli. Trudności przeżywają też gospodarki krajów unijnej "15".Wszystko wskazuje na to, że w trakcie dyskusji nad nowym unijnym budżetem pojawią się jeszcze większe spory niż w dyskusjach nad projektem konstytucji. Dlatego trudno dziś przewidzieć dalszy rozwój sytuacji wewnątrz Unii, a prognozowanie takiego wariantu jej rozwoju, który doprowadzi do zrównoważenia pozycji polityczno-gospodarczej Unii z pozycją USA jest dziś obarczone większym niż kiedykolwiek ryzykiem.

Dziś jednak coraz bardziej wyraźnie widać, że kilkadziesiąt lat temu powstała wizja przekształcenia Chin w prawdziwą potęgę. Ta wizja wówczas była niezwykle śmiała, bo co prawda dotyczyła kraju wielkiego obszarem oraz ilością mieszkańców, ale wówczas był to kraj niezwykle biedny i zacofany. Ta wizja była tak śmiała, że mało kto ją zauważał i włączał w prognozy rozwoju globu, jako znaczący jego element. Jednak konsekwencja w działaniu (niekiedy bolesna i nie zawsze akceptowana przez światową społeczność) spowodowała, że teraz eksperci coraz częściej i coraz dokładniej przyglądają się Chinom. Ten kraj od kilku dziesięcioleci prowadzi własną politykę przemian zapoczątkowaną przez Tenga i obecny stan chińskiej gospodarki powoduje, że właśnie w Chinach zaczyna się upatrywać głównego pretendenta do pozycji numer dwa na świecie i tego, który ma szansę zrównoważenia amerykańskiej przewagi. Chiny mają dużą szanse stać się tym krajem, z którym USA będą musiały się liczyć.
Dziś coraz rzadziej pojawia się pytanie: czy Chiny zajmą w świecie pozycję NR 2?
Dziś pytanie brzmi: kiedy to zrobią?
Spójrzmy więc z kilku różnych punktów widzenia na dzisiejsze Chiny.


Chiny to kraj, w którym dziś żyje ponad 1,3mld mieszkańców i jest to obecnie największy rynek konsumentów, a przy tym rynek pracy o największych rezerwach.
Chiński produkt krajowy brutto przekroczył w 2003 roku poziom 1,4 biliona USD, a dochód na jednego mieszkańca wyniósł 1090 USD.
W ubiegłym roku Chiny osiągnęły wzrost gospodarczy ponad 9% PKB, a ich produkcja przemysłowa wzrosła o 17%. Warte też podkreślenia jest to, że tempo wzrostu PKB w trzecim kwartale 2003 roku wyniosło 9,6%, a w czwartym nawet 9,9%! Ubiegłoroczna inflacja jest szacowana na 3,2% (o 1,2 punktu procentowego wyżej niż w roku 2002)
Chiny to dziś także największy plac budowy i kraj przyciągający najwięcej bezpośrednich inwestycji zagranicznych.
W 2003 roku podobnie jak w poprzednich latach motorem jego rozwoju był eksport, którego wzrost szacowany jest na ok. 35%! Na rozwoju chińskiej gospodarki skorzystała też Unia, której eksport do Chin w roku ubiegłym wzrósł o 18%. Obecnie czołowymi eksporterami do Chin są USA, Szwajcaria, Japonia i Unia. Krajem, do którego Chiny eksportują najwięcej są Stany Zjednoczone.
Ostrożne rządowe prognozy przewidują, że w 2004 roku chińskie PKB będzie wzrastać w tempie 7%. Znacznie wyższe prognozy prezentują w tym zakresie zagraniczne instytucje. Na przykład analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs szacują tegoroczne tempo wzrostu chińskiego PKB na 9,5%.
Obecnie do liczenia wskaźników makroekonomicznych Chiny stosują metody obliczeniowe zgodne z normami międzynarodowymi. Nie powinno więc być wątpliwości przy analizie oraz interpretacji danych statystycznych podawanych przez chińskie instytucje i przy porównywaniu poszczególnych wskaźników z innymi krajami świata.

Jeszcze kilka lat temu gospodarkę chińską za granicą kojarzono na ogół z tanimi wyrobami, niezbyt zaawansowanymi technologicznie. Mówiło się też o "branżach chińskich" i miano na myśli grupy produktowe, które były zmajoryzowane przez Chińczyków. Takimi branżami już od dłuższego czasu są tekstylia, zabawki, obuwie, a także produkcja np. rowerów (Chińczycy dostarczają na światowy rynek ok. 60% wszystkich rowerów). Dziś ta sytuacja dynamicznie zmienia się. Coraz więcej jest chińskich towarów, które jakościowo zagrażają czołowym światowym producentom, bijąc je na głowę cenami, które wynikają z bardzo niskich kosztów produkcji. Listę "chińskich branż" powiększają dziś przedmioty gospodarstwa domowego (lodówki, kuchenki mikrofalowe, klimatyzacja, wyroby audio-wideo), sprzęt komputerowy, a także złożone urządzenia wielkogabarytowe jak np. statki. W kolejce do wprowadzenia na tę listę czekają usługi kosmiczne, najnowszej generacji podzespoły i układy elektroniczne, specjalistyczna aparatura...

Chiny postawiły też na rozwój rolnictwa. Uwolnienie tego sektora gospodarki od dawnych, krępujących go reguł w połączeniu z tradycyjną, chińską aktywnością gospodarczą i pracowitością szybko dało znaczące efekty. Oprócz podstawowych, tradycyjnych dla nich upraw rozwinęła się produkcja specjalistyczna (jarzyny, grzyby, owoce i kwiaty). W rozwoju tej branży dążenie do samowystarczalności żywnościowej kraju połączono z ekspansją na rynki zagraniczne. Już dziś Chiny są głównym dostawcą warzyw dla Japonii. Dla swoich produktów i przetworów spożywczych szybko zdobywają rynki w Europie i w USA. W pierwszych 7 miesiącach 2003 roku wyeksportowano produkty rolne za ponad 11mld USD. W porównaniu z innymi dziedzinami eksportowymi nie jest to jeszcze znaczący wynik (cały chiński eksport w okresie pierwszych 10 miesięcy 2003 roku szacowany jest na ok. 350mld USD), lecz warta podkreślenia jest dynamika wzrostu eksportu produktów rolnych, bo wyniosła ona aż 18,5% w porównaniu z rokiem poprzednim! Jeśli powyższe wiadomości uzupełnimy o informację o realizowanych gigantycznych programach hydrotechnicznych, które doprowadzają wodę w miejsca w nią ubogie, to dojdziemy do wniosku, że obecne wyniki chińskiego rolnictwa są dopiero początkiem dużego boomu, jaki nas czeka w tej dziedzinie. Należy przypuszczać, że obecna oferta chińskiego rolnictwa jest wstępem do przyszłej światowej ofensywy.

Chińscy producenci w ostatnich latach dynamicznie wzbogacają swoją ofertę. Proponują rynkowi produkty coraz bardziej zaawansowane jakościowo. Firmy chińskie z coraz większą skutecznością lokują swoje wyroby w renomowanych placówkach handlowych świata, gdzie towar jest zaliczany do wyższych standardów. Coraz lepsza jest jakość chińskich wyrobów i wzrastający popyt na nie powoduje, że Chińczycy zaczynają lansować własne marki, swoje znaki fabryczne. Coraz częściej korzystają też z własnych, chińskich agencji promocyjno - reklamowych, a w dystrybucji pomagają im liczne grupy chińskich emigrantów rozsiane praktycznie po całym świecie.
W wielu dziedzinach produkty chińskie już teraz spełniają światowe wymagania w zakresie wzornictwa, technologii wykonania i parametrów techniczno-eksploatacyjnych, przy równocześnie konkurencyjnych cenach. Koszty pracy w Chinach są rzeczywiście konkurencyjne. Przykładowo chiński robotnik w branży tekstylnej za godzinę pracy otrzymuje trzy razy mniej niż robotnik w Meksyku, a ci przecież kilkakrotnie mniej otrzymują niż robotnicy w USA!
Coraz więcej firm światowych przenosi swoją produkcję do Chin. Chcą mieć dostęp do największego na świecie rynku zbytu, ale chcą też produkować po konkurencyjnych cenach. Powstają więc montownie samochodowe, produkuje się maszyny i samoloty, wielkoseryjnie produkuje się sprzęt komputerowy. Powstają też ośrodki badawcze będące oddziałami czołowych światowych firm także w dziedzinach będących nośnikami postępu w innych branżach (np. elektronika, inżynieria materiałowa). W ten sposób do Chin przenoszone są metody pracy, tajemnice techniczne i technologiczne. Firmy chińskie sprawdzają się jako partnerzy największych firm światowych, w dziedzinach z najwyższej półki. Już dziś ich oferty w zakresie usług kosmicznych są najkorzystniejsze w świecie.

Ostatnie lata dynamicznego rozwoju chińskiej gospodarki doprowadziły do tego, że na Chiny nie można patrzeć tylko jak na wielki konsumencki rynek. Na Chiny mające dziś ponad 20% ludności świata przypada dziś 12% światowego PKB, lecz ich udział w światowym wzroście gospodarczym i w wymianie gospodarczej z zagranicą jest znacznie większy. Trzeba też zaznaczyć, że wokół nadzwyczaj szybko rozwijającej się chińskiej gospodarki, koncentrują się dziś gospodarki sąsiednich krajów azjatyckich, z których Chiny importują dziś więcej towarów niż Japonia - obecnie, jeszcze druga gospodarka światowa.

Chiny zaczynają odgrywać coraz większą rolę w światowej gospodarce i polityce. To prawda, że od kilku lat tempo rozwoju ich gospodarki jest imponujące. Jednak powstają też pytania: jak długo będzie trwał ten boom, kiedy i na jakie ograniczenia natrafi ten największy dziś rynek świata? Warto więc zwrócić uwagę na zagrożenia i na to, jak Chińczycy radzą sobie z nimi.

Na jednym z pierwszych miejsc znajdują się obawy o bilans energetyczny, w tak szybko rozwijającej się gospodarce i o to, czy rozwój dostaw energii będzie w stanie nadążyć za wzrostem potrzeb. Może się bowiem okazać, że w następnych latach na tak szybki rozwój gospodarczy, wzrost zapotrzebowania na energię i paliwa energetyczne rynek nie będzie przygotowany i może to w poważnym stopniu ograniczyć tempo dalszego rozwoju Chin.
W tej dziedzinie Chińczycy robią wiele. W pierwszej kolejności warto przypomnieć o inwestycji w największy na świecie kompleks elektrowni wodnych na rzece Jancy. Dostarcza on już teraz olbrzymich ilości bardzo taniej energii na potrzeby przemysłu i gospodarstw indywidualnych.
Problemem mogą być paliwa płynne i gazowe. Chiny mają swoje złoża, ale niewystarczające. Ostatnio podjęli jednak szereg decyzji cenowych tak, by zniechęcić dotychczasowych odbiorców zagranicznych (m.in. Japonię) do rezygnacji z chińskich dostaw. Z drugiej strony mają oni pod bokiem Syberię z jej złożami ropy i gazu. Dawniej korzystanie z tych zasobów nie było możliwe ze względów politycznych, a głównie z powodu ówczesnego stanu stosunków pomiędzy ZSRR i Chinami. Obecnie sytuacja polityczna w tej części świata jest korzystniejsza, a stosunki między Rosją i Chinami są uznawane za dobre, stabilne i przewidywalne. Stwarza to warunki sprzyjające realizacji wspólnych, perspektywicznych koncepcji. Zapewniając sobie dostawy z Syberii, (a także zapewniając dostawy dla Korei i Japonii), Chiny stworzą sobie warunki dla zaspokojenia rosnących potrzeb, zmniejszą też obecny poziom ryzyka, wynikający z dotychczasowych dostaw głównie z regionu, w którym od lat nieustannie dochodzi do konfliktów zbrojnych. Chiny nie zwlekają. Już dziś są udziałowcami wielu firm eksploatujących złoża na Syberii i w innych regionach świata (np. w Arabii Saudyjskiej). Intensywnie rozwijają współpracę przy nowych projektach budowy magistral rurociągowych z syberyjskich złóż na Daleki Wschód.
Problem jest rzeczywiście kluczowy, bo już w tym roku popyt na paliwa w Chinach będzie o ok. 9% większy niż w roku poprzednim i Chiny staną się drugim po USA ich konsumentem.

Stosunki gospodarcze i polityczne dwóch potęg Chin i USA zaczynają być przedmiotem licznych, specjalistycznych analiz, bo sytuacja na styku tych dwóch gigantów zaczyna się komplikować. Oto kilka faktów.
Chiny mają dużą nadwyżkę w handlu z USA. W roku ubiegłym chiński eksport wyniósł ok. 125mld USD, import ok.22mld USD, a deficyt amerykański osiągnął poziom ok.103mld USD. W tym roku może on osiągnąć poziom o 30mld USD wyższy.
By zmniejszyć poziom deficytu i presję konkurencyjną na amerykańskich producentów Biały Dom od dłuższego czasu naciska, by Chiny uwolniły obecnie stały kurs swojej waluty wobec dolara. USA są zdania, że chińska waluta jest niedoszacowana i uwolnienie jej od sztywnego powiązania z dolarem spowoduje, że rynek ustali nowy, wyższy kurs. To zaś pozytywnie wpłynie na bardzo niekorzystny dziś dla USA bilans wymiany handlowej z Chinami. Biały Dom zagroził też restrykcjami. Wprowadzone zostało cło antydumpingowe na chiński sprzęt TV i kontygenty na tekstylia. Chiny dotąd nie uległy presji, chociaż by załagodzić konflikt zwiększyły swoje zakupy w USA.
Obecnie, mało kto wierzy w skuteczność amerykańskich działań na rzecz zmniejszenia tego deficytu. Wyroby chińskie powszechnego użytku są znacznie tańsze i są coraz lepsze jakościowo. Polityka protekcjonistyczna Białego Domu i wprowadzenie na dużą skalę ograniczeń na chińskie towary uderzyłaby w konsumentów amerykańskich, natrafiłaby na ich sprzeciw, więc jest to dzisiaj mało prawdopodobne. Także amerykański przemysł potrzebuje współpracy z chińskim rynkiem producentów towarów zaawansowanych technologicznie. Amerykanie coraz więcej produkują w Chinach, bo są tam fachowcy i koszty produkcji są niskie.
Trzeba też wiedzieć, że Chiny są dziś tym krajem, który w dużych ilościach wykupuje rządowe amerykańskie papiery wartościowe, które są emitowane na pokrycie gigantycznego, amerykańskiego deficytu budżetowego. Są tacy komentatorzy, którzy prognozują, że Chiny uznawane dotąd za strategicznego przeciwnika USA staną się w najbliższych latach ich głównym wierzycielem...
Reasumując. Dziś gospodarka chińska nie może się obejść bez amerykańskiego rynku. By mieć zbyt dla swoich towarów i chcąc utrzymać ten rynek, Chiny świadomie biorą na siebie część amerykańskiego długu. Także amerykańscy przedsiębiorcy i konsumenci są zainteresowani rozwojem współpracy gospodarczej z Chinami. W jakim punkcie ustabilizują się w przyszłości stosunki obu państw trudno dziś powiedzieć. Jedno jest pewne. Dziś są konkurentami, a w przyszłości prawdopodobnie będą rywalami na szczytach gospodarki światowej. Jednak realia wymagają, by wzajemne stosunki były partnerskie i perspektywiczne. A więc jaka jest przyszłość tych stosunków i jak one wpłyną na rozwój chińskiej gospodarki? Jaki to będzie miało wpływ na przyszłość tak światowej gospodarki, jak i światowej polityki?...

Wydaje się, że w tym miejscu warto zasygnalizować także inne obawy światowych obserwatorów gospodarki chińskiej. Uważają oni, że chińskie atuty wcześniej czy później natrafią też na kłopoty wewnętrzne. Są eksperci, którzy przewidują zjawisko "przegrzania" w pewnych dziedzinach ich gospodarki, co może spowodować obniżkę tempa wzrostu gospodarczego w następnych latach. Te obawy potwierdza ostatnio chiński rząd, który wskazując na zbyt duże inwestycje w rozwój mocy produkcyjnych, obawia się ich niewykorzystania z powodu niewystarczającego popytu. Mówi się, że rozważane są sposoby wprowadzenia utrudnień w zaciąganiu kredytów firmom z tych sektorów i regionów, którym w opinii rządu grozi to przegrzanie.
Także prędzej czy później rozpocznie się wzrost płac i wzrosną koszty. Jednak na razie nie należy przeceniać tego zagrożenia. Chiny mają jeszcze olbrzymie rezerwy siły roboczej, dlatego płace będą wzrastać wolno, zatem wzrost kosztów produkcji to raczej odległa perspektywa. Także wydaje się, że kurs chińskiego juana nie będzie szybko uwolniony, bo zbyt silnie uderzyłoby to w chińską gospodarkę.

Podsumowując. Już dziś wydaje się, że Chiny są na prostej drodze do pozycji NR2 w światowej gospodarce i polityce. Jest bardzo prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości zdobędą tę pozycję. Przemawiają za tym obecne ich atuty jak wielkość rynku, dynamika rozwoju kraju, stabilność polityczna, niskie koszty wytwarzania, wysokiej klasy kadra produkcyjna i obecnie rosnąca, dobra opinia o chińskich towarach. Świat jest zadowolony z otwarcia chińskiego rynku oraz z wkładu Chin w trzymanie niskiego poziomu cen światowych i w ich stabilizację. Chińczycy też są zadowoleni, bo zyskali możliwość ucieczki od wielowiekowej biedy, a świat zyskał dostęp do ich atrakcyjnych rynkowo produktów. Ale czy to wystarczy?......

Następna dyskusja:

How Romania is trying to po...




Wyślij zaproszenie do