Malwina Borysionek Pielęgniarka
Temat: W drodze do porażki?
Dlugo się zastanawiałam, czy podjąć ten temat- bo to chyba na grubszą psychoterapie ;) ale może warto podyskutować :)Poczytałam post o braku wiary w siebie, no i doszłam do wniosku, że mam podobnie- aczkolwiek, jestem troche (no własnie tu nie wiem jakie określenie pasuje) "w czepku urodzona"?
Tak na prawdę wszystko mi się w życiu udaje, jakims fuksem, że tak to nazwę. (może bardziej do tej pory się udawało).
Raz szkoła, studia itp- leser ze mnie był nieziemski, a 5 lat studiów przeszlam bez najmniejszej poprawki... nawet maleńkiego kola nie oblałam.
Wiadomo, troszkę temu szczęściu pomoglam, uczylam się względnie systematycznie i takie tam ;)
Ale każdy egzamin to byla proba- kiedy wkoncu coś obleję? Nawet jak napisałam wszystko, byłam przygotowana to w oczekiwaniu na wynik widziałam, "oblane"
Praca- wow, dość prestiżowy oddział, przyjęta do niej mimo dziennego trybu studiów... było cięzko, ale dawałam rade, nawet tam trafiłam chyba do najlepszej grupy.
Gdy wydawalo mi się, że nie mam już siły pracowac i się uczyć, (bo często to wyglądało tak, że od 8 do 18 szkola, na 19 do pracy, z nocki znowu do szkoły... troche męczący tryb).
Gdy myślalam, ze nie dam rady, jak błogoslawieństwo spadla na mnie ciąza, czyli l4 z pracy i spokojnie studiujemy do konca. kolejny szczęśliwy zbieg okoliczności.
Promotorke miałam też super kobiete- a mialam mieć inną- tylko w ostatnim momęcie ona zrezygnowała... czyli znowu ktoś z góry mnie pilnowal ;)
Prace napisałam, obrona- recenzent położna :] a obrona pod koniec 9 miesiąca ciązy ;) więc jak mogło być?
Nawet mieszkanie, kredyty.. wszystko wszystko zalatwiłam... (jak można dostac wysoki kredyt w 9 miesiącu ciązy, z umową na czas okreslony- rozwiązaną z dniem porodu).
Nawet do cholery, że już się tak wyrażę porod był tak jak zaplanowałam... (ale też nad tym pracowałam od początku- ale na ile można mieć na to wpływ?)
Mimo tego wszystkiego, ja ciągle boje się porażki, która teraz na mnie chyba czyha bo nie moge pracy znaleźć... no ile może się wszystko pomyślnie układać...
chyba w sumie, nie do konca zobrazowałam to co miałam na myśli...
Chodzi o to, że skoro wszystko się jakoś układa, w jedną rzecz trzeba włożyć więcej pracy i wysilku, inna przyjdzie sama, to ja wciąz się boję, że coś się nie uda... Takim czarnowidzem jestem.
Obym nie żałowała tego wpisu ;)
Edit. Czemu jestem takim czarnowidzem?Malwina Matyniak edytował(a) ten post dnia 09.02.12 o godzinie 15:20