Temat: nie radzę sobie
Judyta Prokurat:
I jeszcze słowo do Rafała. Ironizujesz moją wypowiedź, widocznie mężczyźni to jeden wielki klan. Przeczytaj dokładnie co napisałam, tam masz odpowiedź na swoje pytania...
Pozdrawiam Was wszystkich
Masz rację, należę do tego klanu.... jest nas jakieś 3mld! Jak do tego dodamy kobiety i jakieś 2% osób które nie mogą się zdecydować do której grupy należeć będzie jakieś 6mld.... więc zanim napiszesz że jesteś zupełnie sama to zwróć uwagę że że jest to WYŁĄCZNIE Twoje własne przekonanie - bo obiektywnie otacza Cię jakieś 6 miliardów ludzi. Twój list jest pełen PRZEKONAŃ, PRZEKONAŃ, które zagoniły Cię w ślepy zaułek życia. Oto niektóre z nich:
"W ciągu ostatnich 3 lat dużo zmieniło się w moim życiu na niekorzyść. Z
domu odeszło moje jedyne, ukochane dziecko(nauka w innym mieście)" A co w tym niekorzystnego? Wolałabyś zajmować się nieprzystosowanym do życia dzieckiem do końca swoich dni?
"zmarli moi rodzice, rozpadło się moje małżeństwo" Temat trudny, ale z drugiej strony choć to temat tabu...... często koniec czegoś, nawet śmierć rodziców.... może być jednocześnie początkiem czegoś nowego i dobrego w życiu. Tak było w moim przypadku po śmierci mojego ojca....
"Pokochałam kogoś innego całym sercem, był i nadal jest dla mnie wszystkim. Ten człowiek odtrącił mnie bez skrupułów" Był wszystkim powiadasz.... poświęciłabyś dla niego życie swoich dzieci? Że po co tak drastycznie? Żeby uświadomić Ci że to jak formułujesz swoje słowa, swoje myśli - wpływa na Ciebie.... To Ty zrobiłaś z niego Swojego Boga.... to Ty dałaś mu władzę i moc... To Ty nadałaś jego odejściu tak dramatyczny ton - "odtrącił mnie bez skrupułów" - a skąd to wiesz? Może facet miał raka i nie chciał żebyś cierpiała patrząc jak umiera.... Że przykład z sufitu? Wiem ale znowu pokazuje jaką moc mają przekonania.....
"Ratuje mnie praca ale to nie zastąpi miłości, ciepła, poczucia bezpieczeństwa" A kto powiedział, że ma zastąpić? Znowu jakieś pokrętne zakamuflowane PRZEKONANIE....
"Mam kilka zaprzyjaźnionych osób, one mnie wysłuchają jednak to niczego nie
zmienia" Tu się zgadzam..... poza tym, że wcześniej pisałaś że jesteś zupełnie sama....... dokąd sama nie zaczniesz działać to samo wygadanie się jest tylko traceniem energii.... Jest takie powiedzenie wśród negocjatorów policyjnych: "Jeśli chcesz żeby ktoś czegoś nie zrobił - pozwól mu o tym mówić"
"Czuje się nikomu niepotrzebna, odstawiona na bocznice" - Użyłaś metafory.... a ja metaforą odpowiedziałem ;) Ale wracając do tematu to jest MEGA PRZEKONANIE, w dodatku toksyczne. Ale mnie co innego zainteresowało.... zwrot "odstawiona na bocznicę"....... nie napisałaś zjechałam na bocznicę.... Ty uważasz że zostałaś na nią odstawiona! A ja pytam przez KOGO? Nie jesteś 5 latką o której decydują rodzice.... A jednak najwyraźniej oddałaś decydowanie o sobie o swoim samopoczuciu innym osobom? Czy model "pokochania całym sercem i oddania się innym ludziom" nie jest z Twojej strony handlem? Ja oddam wam swoje serce i życie, a wy przejmijcie za mnie odpowiedzialność? A jeśli tego nie zrobicie, odejdziecie lub umrzecie to jesteście podli?
"Napiszcie co mam robić, jak sobie z tym wszystkim poradzić" - wiesz nie... wiem.... mam swoje własne problemy i wiem że nikt ich za mnie nie rozwiąże... dzięki temu nie traktuję wszystkich niedogodności życiowych, nielojalności znajomych jako jako skierowanego przeciwko mnie dopustu Bożego.
RaV