Temat: partnerka- wrzód na tyłku
Temat zainteresował ze względu na porównanie. Do tekstu z wątku pierwszego odnieść się nie mogę, bo gdzieś go wcięło. Jednak z waszych wypowiedzi wnioskuję, że chodzi o to, dlaczego Faceci chętnie pomagają obcym kobietom, a swojej to już tak nie bardzo:)
Padło tu kilka uwag, że to z powodu, że będąc z kimś dosyć długo, za mało się staramy. Tylko, że to, czy będziemy się starać czy nie zależy tylko od nas samych. Czy rzeczywiście będąc z kimś kilka lat, czujemy się na tyle pewnie, że nie obchodzi nas już to, jak odbiera nas ta druga osoba? Staranie się obowiązuje tylko w początkowej fazie związku? I czym w ogóle jest to staranie się?
Zaczynając z kimś związek czujemy się tak jakoś wyjątkowo - szczęśliwi, wszystko się układa, motyle w brzuchu. Z czasem motyle wyfruwają, a życie zaczyna sprawiać niekiedy niemiłe niespodzianki. I wtedy też trzeba zadać sobie pytanie, czy ja i mój partner mamy podobne uczucia wobec siebie, jak te na początku związku. Czy dalej czujemy się ze sobą dobrze, mimo wszystkich przeciwności? Czy dalej ta druga osoba nas fascynuje i intryguje? Czy wspólne wypełnianie codziennych obowiązków dalej sprawia nam przyjemność?
Jeżeli osoby naprawdę się dobiorą, to ani pomoc partnerowi nie będzie przychodziła z trudnością, ani nie będzie wyrazem tego, że coś się komuś należy.
A innym też warto pomagać. "Dziękuję" zawsze sprawia przyjemność:)