Temat: "kobieta kobiecie wilkiem"
Fakt, nie wszystkie kobiety w pracy są wrednymi biurwami. Są i dobre anielice, których niestety się w pierwszym odruchu nie zauważa, bo je biurwy zagłuszają. Przeszłam przez stado wredne-babskie i obecnie też pracuję z kobietami. Jest anielica, właśnie ogólnie PR-owana na złą bzibzię i jest kilka wredot kwasem plujących (oczywiście za plecami), ogólnie PR-owanych na anielice właśnie... Tak zwana gra pozorów. Gdyby się głębiej zastanowić, to prosta droga w kaftan bezpieczeństwa, zastrzyki-uspokajacze-oblatywacze oraz ślinienie w kącie wygłuszonego, białego pomieszczenia-izolatki.
To jeszcze nic... szopka się zaczyna, kiedy na na horyzoncie zamajaczy samiec... ;)
A propos samców w pracy. Też nie jest ciekawie, niekiedy. Ja przez jednego kolesia prawie złożyłam wymówienie. Mobbingował ch** złamany bez zastanowienia. Faceci niekiedy wcale nie są lepsi od "wrednych bab".
Bywa ciężko. Bzdura straszna, ale co poradzić. Ja od pewnego czasu wyznaję zasadę, a przynajmniej się staram: "Budda pod Drzewem". No i dodatkowo niekiedy powtarzam sobie pod nosem: są ludzie i taborety, są ludzie i taborety...
Biorąc jednak pod uwagę, że byłam świadkiem przypadłości wynikających ze stresu właśnie: wylew, zawał, zejście śmiertelne, paraliż, wrzody, samobójstwo... i biorąc pod uwagę, że wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci oraz rozwolnienia czy innych chorób i że naprawdę w życiu są ważniejsze sprawy, niż jakieś pierdy, to raczej należy wyluzować. Mimo wszystko.
Magdalena K. edytował(a) ten post dnia 09.07.09 o godzinie 14:16