Arek Kozak

Arek Kozak Visual Art

Temat: Joanna Ewa Jarzymowska- Zbiór wierszy

Joanna Ewa Jarzymowska

Zbiór wierszy







druga brygada



my – druga brygada

trzeciej emigracji

po udanym desancie

podbijamy Wyspy

Zjednoczonego Królestwa

tu i teraz

walczymy o lepsze Dziś

bo w Polsce

lepsze Jutro

było wczoraj







ćwiczenie językowe



„…trzeba iść i dojść i zaczynać od nowa…”

Louis Llach


od morza do morza

około trzech godzin

w powietrzu


zaczynam od nowa

znowu


w języku znanym…

z widzenia

choć kłaniamy się

już sobie na ulicy


czas przeszły
nie był prosty

czas teraźniejszy

nie jest perfekt


ale jeśli poćwiczę

czas przyszły

przyjdzie szybciej







spsiała wam rewolucja


spsiała wam rewolucja

wujkowie

smutni masturbatorzy

idei

skisła wam rewolucja

wujkowie

jak kwaśne mleko

które nie wyleczy

kaca waszej obłudy

pchaliście nam w gardła

wujkowie

mętny pasztet

waszego patosu

swą Ambicję

przebierając za Wolność

ogłupiliście nas wtedy

wujkowie

przemycając

glansowane slogany

w naszych głowach

tornistrach pieluchach

spsiała wam rewolucja

wujkowie

a nam nadal

brak jest Wolności

którą Wy – dziś

trzymacie za gardło


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”
Gdańsk 2004





Archanioł

Michałowi



ani z mięsa

ani z pierza

nie z przekleństwa

nie z pacierza

biały

aż do czerwoności

Anioł cały

jest z miłości


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






Europa



Mój lęk nie mniejszy niż Europa.

I drzwi plecami odwrócone w lęku.

Ewa Lipska



ze wszystkich

krajów Europy

najbardziej

boję się Polski


tej którą kocham

wbrew logice

i bez wzajemności


tej która

ma za nic

mnie

i moje słowa

tej z którą

wiąże mnie

pępowina języka

i zobowiązanie

wobec urzędu

skarbowego


tej która

mnie trzyma

za gardło

i nie daje

napełnić brzucha


boję się że

stąd można




d'Ewaluacja




szystko się zmienia

raj sprywatyzowano

archanioły w mundurach

ochrony przekuły miecze

ogniste na kałachy

zresztą czego tu pilnować

Adam miał węża w kieszeni

eony całe żałował na remonty

odkąd Ewa odeszła

nie ma komu dbać

o ochronę środowiska

mówią że nawet Drzewo

Wiadomości uschło

za gęstym płotem

z kolczastego drutu

i tak już od dawna

było nierentowne







” cóżeś Ty za Pani...”



ta miłość

nigdy nie bywa

szczęśliwa

a w każdym razie

nie tak


to nie jaskółka

ale sęp i orzeł

nie złoto

tylko proch i stal

nie obrączki na palcach

a palce na cynglach


jej kroniki zwykle

są ryte w kamieniach

tych nagrobnych

ona tak serio bierze

przysięgi po grób


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






jej wysokość


urodziła się wczoraj

nad ranem

i tamtych ku czci

a dziś tłusta i pewna

siebie

śmiało stawia

pierwsze kroki

jutro obiegnie miasto

pojutrze kraj

a potem - kto wie?

nawet pół świata

zrobi karierę

wystąpi w telewizji

trafi do domów

setek tysięcy milionów

może nawet będzie

świadczyć w sądzie

zadomowi się w głowach

mediach

protokołach

doczeka się

biografii

ekranizacji

koronacji

JEJ WYSOKOSĆ

PLOTKA






DZIWKA


ta noc ewidentnie była dziwką

pijana z potarganymi chmurami

krzywym sierpem księżyca w wardze

i szczerbą w ustach po wybitych gwiazdach

chlała na krzywy ryj

nie potrafiła złapać równowagi

nikt nie chciał iść z nią do łóżka

ani nawet za róg

lazła z nami od pubu do pubu

namolna aż strach

dopiero rano udało się

jej pozbyć






ja – Ewa


ja Ewa

chcę zasnąć spokojnie

pod jabłonią

spławić węża

odesłać Adama


niech to w końcu

będzie ich sprawa

kto ugryzie

a kto się udławi


nie prosiłam aby

być więcej niż żebrem

nie żebrałam o ciało

ani miłość



z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






jesień


znów przyszła jesień

znów po trochu

zaczynamy umierać

krwotoku liści

już nie da się

powstrzymać

zatamuje go

dopiero

bandaż śniegu






chodzi i tupie


chodzi

mi po głowie

wiersz

chodzi

i chodzi

w kółko

trzeci dzień

strasznie tupie

chyba ma

podkute buty


chodzi

mi po głowie

jakiś

...wiersz (?)

tupanie

staje się

nieznośne


chodzi i chodzi

wabię go

świeżutką

białą kartką

nie wychodzi


i jak tu się

pozbyć

sukinsyna ?







babskie gadanie


tak się to wszystko

plącze jak ich drogi

mijają się spotykają

wiedzą o sobie wszystko

chociaż nie wiedzą nic

widziały swoje blizny

porównały

trochę wstydliwie

jak bieliznę

gwałt histerektomia

kac depresja

potrafią już

wymawiać te słowa głośno

każda ma własną historię

i kosmetyczkę pełną

pigułek na zdrowie

na urodę na dzień

na sen i na życie

żeby jakoś

dało się znieść






Diagnoza: NIENAWIŚĆ



"Spójrzcie, jaka wciąż sprawna,
jak dobrze się trzyma

w naszym stuleciu nienawiść"

Wisława Szymborska


tyle już o niej powiedziano

tak wiele razy potępiano

ale i tak zwycięża

"śmiało patrzy w przyszłość"


zimna albo gorąca

nigdy letnia

bohaterka filmów reportaży

książek podręczników

historii i patologii


jej imię i twarz

znamy z listów gończych

co z tego

ma wiele

przebrań wiele masek

jeśli trzeba jest dewotką

jeśli może patriotką

(pod każnym makijażem

ten sam zimny wzrok)


otacza nas jak powietrze

wypływa z telewizorów

radioodbiorników

sączy z komputerów

jej wężowy język

wychyla się z ust

nawet naszych

braci sióstr

albo przyjaciół


replikuje się błyskawicznie

rozprzestrzenia jak

epidemia

znamy diagnozę

ale brak szczepionki


wczoraj odkryłam jej

gniazdo w moim sercu

właśnie wykluwało się

młode:

nienawiść

do siewców nienawiści


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






dyktando dyktatora


ach poślizgać się

bezkarnie

po historii

wzdłuż i w poprzek


nowatorsko

prozatorsko

niebanalnie

i genialnie

ale wcale

nie realnie

wirtualnie


emablować

przemeblować

pół Europy

włosy w chmurach

pewnie w górach

stawiać stopy

Lud skierować

Wodzu Prowadź !

w nowe tropy


mieć ambicje

aparycje

i polucje

mgnieniem oka

słać z wysoka

REWOLUCJE


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






DYLEMAT HAMLETA



kiedy się urodziłem

miałem mięciutkie loczki

cerę jak świeża brzoskwinka


matka przez pierwsze lata

stroiła mnie jak dziewczynkę

córeczkę - której nie miała


i tak we wczesnym dzieciństwie

zasmakowałem w batystach tiulach

i aksamitach puszystej

pianie koronek


ojciec mój poczatkowo

pobłażał tym fanaberiom

potem gwałtownie je przerwał


ćwiczenia i szorstkie płótno

lekcje fechtunku i musztra

wczesne wstawanie surowość

wygnały mnie z mego raju

chłopak nie będzie dziewczyną

- rzekł ojciec

a ja posłusznie przystałem


dzisiaj gdy o tym myślę

żałuję straconej okazji

bo gdybym został kobietą

teraz byłoby mi łatwiej


patrzę z dystansu na matkę

i widzę jasno - kobiety

kobiety są zwykle bardziej

stanowcze w swym okrucieństwie


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004







z serii: Liryka betonu

extra light


dziewczyny

z tego osiedla

wcześnie zaczęły

farbować włosy

i zachodzić w ciąże


osiedle jest

jak dawniej

ciężkie i szare


ale one wiedzą

że teraz jest lepiej

więcej kolorowych

kłamstewek

czeka na nie

w kioskach


spotykają się

co dzień

po trzy cztery

z jednej klasy

razem jeżdżą do centrum

po zasiłek i wiśniową

farbę do włosów


przystają grupkami

na progach sklepików

z pasmanterią

w pożółkłych palcach

ściskają papierosy

extra light

- to dowód że w ich życiu

też jest miejsce na światłość


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”
Gdańsk 2004







ja – bestia


spiłowałam ząbki

schowałam pazurki

na paluszkach chodzę

otulona miłością

jak wilk owczą skórą


rozdaję uśmiechy

nadstawiam policzki

a gdzieś w głębi

wewnątrz tego

mięciutkiego kokonu

rośnie już i pręży się

moje prawdziwe

JA


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”
Gdańsk 2004






ja – książę Hamlet



ja – Hamlet

książę tchórzliwy

mściciel niedoskonały

histeroid i malkontent

alfa i beta nieudolności

wciąż zawodzę

siebie i Historię


boję się myszy

i szczura Poloniusza

nie cierpię Edypa

i nie ufam drogiemu

psychoanalitykowi

którego zafundowała mi matka


czasami grywam na fujarce

handluję obrazami

albo maszeruję po ulicach

z transparentem


niestety wszystko na nic

skoro Ofelia nadal

nie pamięta

o antykoncepcji


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






kłopoty wychowawcze


mój siedmioletni

wiersz

tupie nóżkami i pluje

cały ochrypł od wrzasku

zapewne

jest mężczyzną

grymasi

nie chce jeść i spać

włóczy się stale

za mną

wytyka brudnymi

paluszkami metafor

podobno

w tym wieku

to normalne...


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






i od tyłu i od przodu



jestem twoja

dobrze wiesz

masz mnie zawsze

kiedy chcesz


i od tyłu

i od przodu

i od góry

i od spodu


jesteś bardzo szybki

znam to

bo rozbiłeś

moje auto


i od tyłu

i od przodu

i od góry

i od spodu


nawet gdy naprawiasz rurę

nie szkodzi to twej urodzie

podziwiałam twą figurę

kiedy cały byłeś w wodzie


i od tyłu

i od przodu

i od góry

i od spodu


czasem chodząc po sprawunki

spotykam pewną dziewicę

co mnie pyta o stosunki

i małżeńskie tajemnice


i od tyłu

i od przodu

i od góry

i od spodu


polityków wybieramy

spekulując który lepszy

ale ci którzy wygrają

i tak wszystkich nas wypieprzą


i od tyłu

i od przodu

i od góry

i od spodu



z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004





przeciw nienawiści


więc po owocach - mówią

ich poznacie

wiśnię - po wiśniach

a wino - po gronach

kochanków - rzecz jasna

poznacie po sercach

lamparta - po cętkach

a pawia - po oczach

tak też poznacie ojców

po plemnikach

a polityków - znowu

po ich łgarstwach

ptaki po gniazdach

niepokalanych

po metaforach - natomiast-

poetów

więc po owocach - mówią

ich poznacie

Daj Panie Amen

nie robaczywych






saska




„U Celestynów bije dzwon

Rodanu huczą wody

(...)

u Celestynów kopią grób

o trumnę bije młot...”

Maria Konopnicka


na Saskiej Kępie

bije dzwon

czyjś talent

wielki

właśnie umarł

ten co go stracił

wciąż od nowa

mówić się uczy

tak jak umiał


na Saskiej Kępie

kopią grób

grób w sercach

wszystkich

co przeżyli

a ten co stracił

dzisiaj znów

nad szklanką wódki

się pochylił


na Saskiej Kępie

w barze Saks

daremne łzy

o szkło się tłuką

a literatek

smutnych rząd

czeka

aż zechcą

je opłukać


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






w podróżnych jest pociąg


„...w podróżnych jest pociąg

i wieczna kół gra...”

Ewa Lipska


czym różnią się od siebie

wszystkie stacje kolejowe

jaskrawe w słońcu

smutne w słocie

tajemnicze nocą

każda składa się z lekkiego

niepokoju i podróżnych


- Ja jestem Bogiem!

- krzyczał półnagi

chłopiec na dworcu

w Kaliszu

miasto ubrane było w noc

a on miał spodnie

moro i krew na piersi

(chyba własną)

- Ja jestem Jezus! -

- zawołał do trzech

kobiet w chustkach

odmawiających różaniec

w poczekalni

- Jestem Chrystus!

- rozkrzyżował ramiona

i razem z szybą

wyszedł w noc

ciemność łakomie

wessała jego krew

lśniącą lunatycznie

w światłach semaforów

- Jestem Bogiem -

krzyknął i zapłakał

ci dwaj z żandarmerii

nie wiedzieli co robić

owinęli go kocem - z respektem

w końcu Bóg to Bóg


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






wiem że nie wiem



a przecież wiem

tyle

że nie wiem

co to być ptakiem

a co wieszczem

co pisać słowa byle jakie

co wiersze

ale i tak

to pieprzę


a przecież wiem

tyle

że nie wiem

czy lepiej

dać wam kłamstwa

czy spod serca

perły i wieprze

ale i tak

to pieprzę


a przecież wiem

tyle

że nie wiem

czy grać

wygrać

przegrać

co lepsze

ale i tak

to pieprzę


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






wizytacja



ci sami wciąż

poeci w emocji

bez promocji

w oślej ławce

grafomanii

kolejny rok

w tej samej

klasie – nawet

nie średniej

nerwowo poprawiają

spłowiałe

fartuszki metafor

...

stukając obcasami

do klasy wchodzi

MUZA


z tomiku „Jak na górze – tak na dole”

Gdańsk 2004






zwierzątko bólu


zagnieździło się we mnie

umościło

uwiło sobie gniazdko

i kocha mnie

ach jak mnie kocha

nie potrafi

beze mnie żyć

nie potrafi

się ze mną rozstać

a jeżeli już

to nie na długo

po każdym rozstaniu

miewa złe sny

miota się

i szaleje

ostatniej nocy

było bardzo niespokojne



z tomiku „Jak na górze – tak na dole”
Gdańsk 2004