Temat: Czy Polska powinna posiadać własną agencję kosmiczną?
Zostało tu poruszone tak wiele ciekawych wątków, że postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze do kilku z nich.
Po pierwsze powiedziane zostało, że zaangażowanie Polski w eksplorację kosmosu nie jest możliwe jak tylko poprzez współpracę z innymi organizacjami. Zdaje się, że ze względów finansowych faktycznie tak jest. Ale dobrze, że zaczyna się coś dziać w tej materii bo jeśli nie zaczniemy poważnej (na naszą miarę) aktywności, to i tym razem zgotują nam "Jałtę". No chyba że samo się sprzedamy za bezcen, jak mamy w zwyczaju, świadcząc "dobre usługi dla dobra ludzkości".
Czy lepiej wgłąb oceanów czy ponad chmury? W chwili obecnej zdecydowanie to drugie moim zdaniem. Dlaczego? Ano z kilku powodów. Po pierwsze, dlatego, że to nie my decydujemy o kierunku aktywności naszych "mocarzy", a ci zdecydowanie wybrali górę. Po drugie, aby zainwestować ogromne środki na jakąkolwiek działalność pod dnem oceanu czy też na powierzchni Ziemii niezbędne są właśnie badania robione z kosmosu (o ile wiem, choć mogę się mylić bo są tu prawdziwi specjaliści a nie tylko teoretycy tacy jak ja). I rzecz nie tylko w eksploatacji surowców ale także wszelkiego rodzaju obserwacji, łaczności, nawigacji, nasłuchów itd, itp.
Wspomniane zostało, że eksploatujemy na Ziemii tak dużo, że wkrótce nam zabraknie. Niezłe, muszę przyznać. Ale w związku z tym co napisałam powyżej, czyż nie jest tak, że im więcej satelitów o różnej "przynależności", tym więcej odkryć i tym więcej eksploatacji owych surowców na Ziemii? Eksploatacja ta raczej więc wzrośnie na skutek działalności w kosmosie niż zmaleje z powodu odnalezienia substytutów w kosmosie. (A może znów się mylę, nie wiem)
Zdaje się, że są i takie dziedziny jak np. energetyka, które na rozwoju działań w kosmosie na pewno mogłyby zyskać. Patrząc jednak na zyskowność sektora naftowego i pokrewnych (choćby np. zbrojenia na obronę "swoich zasobów") raczej nie prędko to widzę. Ale może i tym razem się mylę.
Dziś niemal każdy w domu ma komputer i mydlenie oczu kulturowym aspektem eksploracji kosmosu możemy sobie darować. Choć patrząc na oglądalnośc "M jak Miłość"...
Mam jednak inną propozycję. Jak widać wszędzie tam gdzie na Ziemii dzieje się krzywda, a zwłasza biednym żabkom albo murzynkom, przepraszam, Afroamerykanom, tam Polak wyśle ojca, brata, syna i ostatnią złotówkę z budżetu. Więc może odrobina prawdy dla odmiany jako pro... pro... propaganda? nie! promocja! Promocja w formie prawdy o tym co się dzieje w kosmocie, kto i jakie interesy tam zbija. Jakie korzyści/straty mogą odnieść Polacy i Polska będąc aktywnym/biernym w kosmosie. Jakie to niesie za sobą konsekwencje - pozytywne i negatywne. Co może nam i innym grozić, itd.
I kwestia ostatnia. Boże broń nas przed jednym rządem światowym i tymi co chcą rządzić i Ziemią i "niebem". No chyba, że to Ty sam staniesz na czele. Choć obserwując obecną administrację "mocarstw światowych", raczej nie o to im chodzi.
A fe, jakież to niepoprawne politycznie, fe.
Pozdrawiam,
Ewa Majchrowska edytował(a) ten post dnia 27.07.07 o godzinie 23:19