Temat: Uzależnienia - nie tylko duchowe
Maria S.:Piotr Jaczewski:
O rany, ale żeś mnie zażył... tworzenie definicji to moja słaba strona, od czasów szkolnych mam z tym problem. Bo zawsze,
kiedy coś zdefiniuję, zaraz potem muszę do tego dodawać przypisy. Bo definicje są zbyt ograniczające i sztywne, a więc
nie bardzo pasują do realnego, bogatego życia.
Spróbuję się tu trochę spocić, tworząc jakąś w miarę jasną teorię duchowości.
Też tak uważam, ale jak już używamy koncepcji "prawdziwej duchowości", to przynajmiej wolałbym, żebyśmy wiedzieli o czym mówimy. Taka prywatna alergia na jedynie słuszne opcje;)
Ja bym powiedziała, że prawdziwa duchowość to jest coś, co Gurdżijew i inni podobni mistycy (myśliciele?) nazywają "przebudzeniem" (a inni "oświeceniem", ale to jest zbyt egzaltowane określenie, skłaniające słabsze umysły do poszukiwania jakichś ekstremalnych stanów, kojarzących się z owym hajem).
A mi tym gurdjiew i osho podpadli (!;-))wprowadzając koncepcję przebudzenia/oświecenia zaczyna sie dzielic na oswieconych/nieoswieconych silniejsze/słabsze umysły. W ten sposób określasz granice normalności i to co jest hajem lub oświeceniem..
dla mnie to wycinanie ze swojego doświadczenia części przeżyć.
Patrz np. orgazm:-)
Czyli - chodzi o dostrzeżenie iluzoryczności tego
wszystkiego, co jest wokół oraz w naszym wnętrzu,
Z tym jest najmniejszy problem..odrobine krytyki własnej, świata, ciężkich przeżyć i ludzie dysocjuja sie od doświadczen i wszystkiego wokół. Działać jakby było w 100% realne, i postrzegać jako sen..byłoby chyba bliżej?
zaakceptowanie tego, że codzienność jest raczej dość szara
i znalezienie dzięki temu spokoju mimo braku "odlotów".
Dla mnie to subtelna rezygnacja, ja myślę, że szara codzienność jest kolorowa..właśnie najbardziej odleciana. Wyższy poziom serotoniny i dopaminy jeśli dobrze kojarzę;)
>Czyli -
codzienne szczęście bez żadnego powodu. O, może to ostatnie zdanie jest tą definicją?
Tu już powiedziałaś o pewnego rodzaju odlocie ;) Ten odlot zresztą popieram.
Chemia była, jest i będzie. Nie chodzi o totalną abstynencję,
prowadzącą do śmierci z głodu (braku motywacji itp.), lecz o rozsądne dysponowanie tym, co nam dano.
A ja bym twierdził, że ludzie żyją na głodowych racjach wewnętrznej chemii..i to dobre pół tego zamieszania :)
Drugie pół - to, brak ogólnodostępnych wzorców życia z wyższym poziomem tej chemii..
Wszyscy ludzie muszą jeść (wiem, wiem, podobno niektórzy nie muszą, ale nie sprawdzałam), ale różnica między nimi polega na tym, że jedni jedzą, żeby żyć, a inni żyją, żeby jeść. Jedni się po prostu odżywiają, a inni z żarcia robią używkę, działającą jak substancje uzależniające. Czyli zgadzam się - należy się nauczyć, jak (bezpiecznie) korzystać
z tego, czym dysponujemy i co nas napędza.
Znowóż nie godzę sie: tu już pojawia sie wątek społecznych norm co jest właściwe a co nie..kolejny motyw kluczowy dla uzależnień.
I to jest taka mała, a jednocześnie taka duża różnica.
..a gdzie ją postawić ?
No i tu jest właśnie wyjaśnienie przyczyn: kiedy prowadzimy niesatysfakcjonujące życie, które jawi się nam jako szare, długie i bez sensu, wtedy przed totalną depresją może nas uratować jakaś używka: alkohol, narkotyki, trawka itp. Ale ponieważ one są zakazane, a alkoholików i ćpunów nasze społeczeństwo traktuje jak jednostki bezwartościowe (słabe, nie umiejące sobie radzić),
To zależy od sytuacji i statusu społecznego, w pewnych środowiskach wciąż "bez picia sobie nie poradzisz", ćpanie jest w normie..dopóki nie przegniesz.
>to wtedy znajdujemy coś, co nie
tylko nie czyni z nas osób "gorszych", ale przeciwnie - mamy poczucie, że jesteśmy lepsi, bo zostaliśmy "wybrani". Przez kogo? Albo przez samego Boga (mistycy religijni), albo przez jakąś Siłę Wyższą (bliżej niezdefiniowaną; w moim odczuciu egregorialną, np. kosmitów) i możemy sami przed sobą odgrywać
komedię swojej niezwykłości (wyższości) nad innymi.
i kolejny temat wokół uzależnień duchowość: i wogóle temat rangi i wartości własnej..
z tym Spirytusem w alkoholu i duchu sie zgadzam:)
Kto tego nie zna? Niech pierwszy rzuci kamieniem!
Ja bym uważał z takimi uwagami przy mnie na żywo, mogę się posłuchać, czasem jestem grzeczny do bólu ;-)