Dagna Feliks

Dagna Feliks Firma Fantastic,
Speed Dating,
organizacja imprez

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Witam serdecznie:)

trafiłam tu dzisiaj :)
Piszę pracę magisterską na temat mistyków w świetle psychologii i psychiatrii. Strasznie mnie ucieszyła ta dyskusja :) Jest z kim porozmawiać ;) :) :)
Na pewno będę tu zaglądać i przeczytam, wydaje mi się, bardzo interesujące dyskusje.
tak, a propos tematu, załączam rozdział o stosowaniu halucynogenów przez psychologów w celu wywołania stanów mistycznych:

W niniejszej pracy chciałabym opisać jeden ze sposobów, w jaki psychologia starała się dociec natury doświadczenia mistycznego. Przedmiot zagadnienia nie mówi bezpośrednio o prze-życiach mistyków, ale o próbie wywołania podobnych stanów przy użyciu środków psychodelicz-nych. Po wieloletniej analizie tekstów mistycznych pewna grupa psychologów i psychiatrów doszła do wniosku, iż podobne przeżycia mogą być dostępne każdemu, bowiem jest to neurologiczno- psychologiczna reakcja, która może zostać wywołana w sztuczny sposób, m.in. przez substancje chemiczne.

Na początku pracy zobrazuje jak doszło do zainteresowania się strukturą doświadczenia mi-stycznego, potem przejdę do opisu przeprowadzonych pod tym kątem badań, zobrazuje niektóre psychologiczne i neurologiczne procesy zachodzące pod wpływem środków halucynogennych, by przejść do analizy wyników eksperymentów. W niniejszej pracy nie będę definiować doświad-czenia mistycznego. Zostaną wymienione cechy tego przeżycia, które zostały zaakceptowane przez środowisko psychologów.

Doświadczenie mistyczne od zawsze fascynowało ludzkość. Tylko jednak wybrańcy mogli zjednoczyć się z Bogiem, czy też nawiązać bezpośredni kontakt z mocami nadnaturalnymi. Na ca-łym świecie, w różnych religiach mistyczne doświadczenia miały spontaniczny charakter, bądź były wywoływane ( świadomie lub nie) za pomocą specjalnych technik. Ekstatycznych przeżyć nie pod-dawano analizie ( nie licząc religijnej), wiążąc je ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, których natura nie może podlegać dyskusji naukowej. Do czasu. Człowiek zaczął interesować się umysłem, proce-sami zachodzącymi wewnątrz psychiki, dzięki czemu powstały nowe dziedziny naukowe, m.in. psychologia, psychiatria, fenomenologia, czy później neuroteologia. Naukowcy z nieznana dotąd zaciekłością próbowali zanalizować strukturę doświadczenia religijnego, a co za nim idzie, również mistycznego. Prekursorem owych badań był William James (wybitny filozof i psycholog), który zauważył, że człowiek może się poruszać po różnych obszarach swojej świadomości i po-trzebny mu jest do tego tylko odpowiedni bodziec. Tym samym, po odpowiednim przygotowaniu, może samodzielnie doświadczyć religijnych uniesień. Dla samego Jamesa stymulatorem stanów mistycznych był tlenek azotu i eter.

Pół wieku temu zaczęła się rozwijać psychologia humanistyczna , w obrębie której pewna grupa naukowców stosujących metodę porównawczą, badała techniki mistyków z całego świata prowadzące do stanów transcendentnego uniesienia. Psychologowie doszli do wniosku, że każda z analizowanych technik ( ekstatyczny taniec, metody odpowiedniego oddychania, medytacja, trans wywołany jednostajnym rytmem itp.) prowadzi do takiego stanu, ale wymaga długotrwałych ćwi-czeń. Zaczęto szukać innych, szybszych sposobów. Dzięki nowym odkryciom chemicznym uwaga naukowców została skierowana na efekty działania trzech środków psychodelicznych : meskaliny , psylocybiny i LSD .

Po przeprowadzonych eksperymentach naukowcy doszli do wniosku, że w odpowiednich wa-runkach, po wcześniejszym, krótkim przygotowaniu każdy człowiek może doznać przeżyć, jakie wcześniej dostępne były tylko mistykom, szamanom, czy joginom. Jak jednak doszło do tych eks-perymentów?

Na początku lat 60- tych, w stanie Kalifornia, w Big Sur, Michael Murphy i Richard Price założyli ośrodek, który nazwali Instytutem Esalen. Odbywały się tam teologiczne i psychologiczne seminaria, podczas których analizowano duchowe doświadczenia. Przyjeżdżały tam wybitne osobi-stości zarówno ze świata naukowego, jak i duchowego: teolodzy, psychiatrzy, pisarze, lekarze itp. Wśród gości znalazł się Anthony J. Sutich, który był żywo zainteresowany sprawami z zakresu psy-chologii religii. Uważał, że terapeuta humanistyczny powinien znać techniki rozwijania doświad-czeń mistycznych, aby przez to pomagać pacjentom. Chciał połączyć mistycyzm z psychologia humanistyczną. W ten sposób, obok psychoanalizy, behawioryzmu i psychologii humanistycznej, pojawiła się „czwarta siła”: psychologia transpersonalna (transhumanistyczna), zajmująca się m.in. badaniem doświadczenia mistycznego. Na początku działalności w Esalen wiadomo było, ze na-ukowcy zajmują się skutkami zażywania halucynogenów, nie tylko w teoretyczny, ale również w praktyczny sposób.

W 1962 r. Alan Watts, teolog, który przez kilkadziesiąt lat studiował teksty pozostawione przez mistyków, wydał publikacje, w której próbował zdefiniować i ujednolicić ich doświadczenia. Doszedł do wniosku, że zażycie psychodelicznej substancji wprowadziłoby go w podobny stan, a wtedy łatwiej byłoby mu go opisać. Eksperymentował z pięcioma psychodelikami: LSD, meskali-ną, dimetylotryptaminą , psylocybiną i kannabisem . Wśród czterech głównych cech doświadczenia psychodelicznego, Watts wymienił dwa uczucia, które przyrównał do mistycyzmu wschodniego - poczucie, że człowiek jest jedynie elementem boskości, Atmanem i że jako ten element może się całkowicie „zlać” z tą boskością. W każdym człowieku, jego najgłębsza jaźń jest Bogiem. W chrze-ścijaństwie i judaizmie taka idea nie jest akceptowalna, dlatego uczucie jedności z Bogiem jest skrzętnie analizowane i poddawane intelektualnej weryfikacji.

W Esalen równocześnie gościł słynny Carlos Castaneda , który opisywał przeżycia duchowe po zażyciu grzybów przez badanych szamanów. Wykłady na temat pozytywnej i niezwykłej dzia-łalności środków psychodelicznych zaczęły się mnożyć. W związku z tym Instytut zaczął mieć przeciwników, szczególnie po tragicznej wiadomości, iż jedna z uczestniczek seminarium zmarła na skutek przedawkowania narkotyków. Instytut musiał wydać oświadczenie, że będzie zajmować się tylko teoretycznym związkiem między środkami halucynogennymi, a stanami mistycznymi. W późniejszych latach ośrodek Esalen zmieniał kierunki swoich działań. Niezależnie od tego, jaka była jego późniejsza historia, wzbudził ogromne zainteresowanie świata nauki swoimi doświadcze-niami. Grono naukowców, skupione na Uniwersytecie w Harvardzie postanowiło kontynuować podobne badania. Wśród nich należy wymienić trzech głównych działaczy : Ralpha Metznera, Ri-charda Alperta i Timothy’ego Leary. Metzner był doktorem psychologii klinicznej i specjalizował się w psychofarmakologii. Alpert został docentem i członkiem zarządu Harvardzkiego Projektu Badań nad Środkami Psychodelicznymi. Dr Timothy wykładał psychologię kliniczną i był człon-kiem Harvardzkiego Projektu Badań nad Osobowością.

Początkowo Leary badał działanie psylocybiny zawartej w grzybach, doświadczając jego skutków na samym sobie. Pisał, że te wrażenia poszerzyły jego świadomość, zmieniły jego świata w sposób trwały. Utrzymywał, że jego doznania były analogiczne do przeżyć znanych mu misty-ków i wizjonerów. Potem, razem z Metznerem, sprawdzał działanie psylocybiny na więźniach. Doświadczenie miało mieć resocjalizacyjne, długotrwałe efekty. Eksperyment udał się, ale tylko częściowo.

Nowy etap badań na Harvardzie zapoczątkował młody doktorant filozofii religii - Walter Pahnke, będący już z wykształcenia lekarzem i teologiem. Pragnął wywołać doświadczenie mi-styczne w świadomy i kontrolowany sposób w większej grupie osób, by potem dokonać szczegó-łowej analizy późniejszych przeżyć. Początkowo niechętny temu pomysłowi, Leary dał się przeko-nać i pomógł w przygotowaniu pierwszego, kontrolowanego eksperymentu z udziałem trzydziestu osób. Wśród nich było obecnych dwudziestu studentów Seminarium Teologicznego Andover Newtona, których Pahnke podzielił na dziesięć par, dobranych pod względem ogólnej charaktery-styki psychologicznej, oraz wcześniejszego wychowania i doświadczenia religijnego. Każda osoba z pary była przypisana losowo do grupy eksperymentalnej , lub kontrolnej. Tych 10 par podzielono na pięć grup po czterech studentów, na zasadzie przyjaźni między nimi. Do każdej grupy przydzie-lono po dwóch opiekunów dokładnie zaznajomionych z efektem działania środków psychodelicz-nych. Jeżeli chodzi o studentów, to żaden z nich wcześniej nigdy nie używał podobnych środków.

Półtorej godziny przed rozpoczęciem eksperymentu dwóch studentów z każdej grupy dostało 30 miligramów psylocybiny, a jeden z opiekunów 15 miligramów (grupa eksperymentalna). Reszta dostała 200 miligramów placebo, kwasu nikotynowego- witaminę B, która w tej dawce powodowa-ła przejściowe wrażenie uderzenie gorąca, ale nie działała halucynogennie. Sama procedura zaży-wania środków oparta była na podwójnej anonimowości. Ani Pahnke, ani żaden z uczestników nie wiedział ( w danym momencie), kto otrzymał kwas nikotynowy, a kto psylocybinę. Pahnke dla zmylenia badanych skłamał tez, że placebo nie powoduje żadnych skutków ubocznych. Ekspery-ment został przeprowadzony z małej, prywatnej kaplicy Marsha na Uniwersytecie Bostońskim. Za-czął się dwie godziny przed północą w Wielki Piątek ( stąd nazywany był potem eksperymentem Wielkopiątkowym). Trzygodzinne nabożeństwo prowadził wówczas diakon kaplicy - Howard Thurman w głównej sali kościoła, położonej piętro wyżej od pomieszczenia, w którym znajdowali się badani. Przed północą wygłosił krótką i inspirującą mowę. Mszy towarzyszyła muzyka organo-wa i modlitwy - normalne elementy protestanckiego nabożeństwa.

Pahnke chciał sprawdzić, czy doświadczenie poszerzy świadomość badanych w transcen-dentnym, mistycznym kierunku. Opierając się na tekstach mistyków i naukowców określił wspólne cechy mistycznych stanów świadomości. Punktem wyjścia była lista przeżyć mistycznych sporzą-dzona przez Waltera Stace’a, wybitnego uczonego z zakresu porównawczego religioznawstwa. Sta-ce utrzymywał, że mistycy, niezależnie od tradycji w jakiej się wychowali, lub w jakiej żyją, do-świadczają pewnych uniwersalnych, podobnych sobie stanów mistycznych. Pahnke wymienia dziewięć takich cech, z czego siedem zacytował z prac Stace’a. Są to:

1. Doświadczenie jedności lub jedyności, postrzegane albo na zewnątrz ( w świecie ze-wnętrznym), albo wewnątrz (w stanie czystej świadomości, która jest wolna od wszelkich zróżnicowań, włącznie z poczuciem bycia kimś odrębnym).
2. Transcendencja czasu i przestrzeni w kierunku „wieczności” i „nieskończoności”.
3. Głębokie odczucie pozytywnego nastroju, stan łaski i ukojenia.
4. Odczucie świętości, powodujące reakcje grozy i zachwytu.
5. Przekonanie o obiektywności i realności, intuicyjnie odczuta wiedza lub iluminacja doty-cząca własnego ograniczonego ja, jak również ostatecznej rzeczywistości.
6. Paradoksalność lub niespójność logiczna, na przykład w mistycznym założeniu, że jedność jest pusta, a jednocześnie pełna i kompletna.
7. Rzekoma niewyrażalność lub niemożność opisania przeżytego doświadczenia mimo po-dejmowania przez mistyków ciągłych prób wyrażania swoich doznań.
8. Nietrwałość, krótkotrwałość, która pozostaje w sprzeczności z ciągłością zwykłego do-świadczenia.
9. Utrwalenie się pozytywnych zmian postaw i zachowania, włącznie ze wzrostem integracji osobowości, większą wrażliwością i miłością dla innych, nowym, bogatszym rozumieniem wartości życia i jego sensu oraz najgłębszym poczuciem wartości doświadczenia mistycz-nego

Natychmiast po nabożeństwie Pahnke nagrał na taśmie magnetofonowej wypowiedzi bada-nych. W przeciągu tygodnia zaś, każdy miał wypełnić kwestionariusz składający się ze 147 pytań dotyczących przeżyć podczas eksperymentu. Po oddaniu kwestionariusza następował wywiad. Pół roku później badani zostali poproszeni o ponowne wypełnienie testu. miało to na celu sprawdzenie, w jakim stopniu przeżycia „Cudu w kaplicy Marsh” były trwałe. Następnie Pahnke, wraz z innymi naukowcami zanalizowali wyniki i przeprowadzili ich statystyczne porównanie w 17 kategoriach :


KATEGORIA

PROCENT MAKSYMALNEGO. WYNIKU DLA 10 BADANYCH


GRUPA EKSPE-RYMENTALNA

GRUPA KONTROL-NA

1. Jedność 62 7
a). Wewnętrzna 70 8
b). Zewnętrzna 38 2
2. Transcendencja czasu i przestrzeni 84 6
3. Głębokie odczucie pozytywnego nastroju 57 23
a). Radość, stan łaski i ukojenia 51 13
b). Miłość 57 33
4. Świętość 53 28
5. Obiektywność i realność 63 18
6. Paradoksalność 61 13
7. Domniemana niewyrażalność 66 18
8. Krótkotrwałość 79 8
9. Trwałość pozytywnych zmian w zachowa-niu i w postawach 51 8
a). Wobec siebie 57 3
b). Wobec innych 40 20
c). Wobec życia 54 6
d). Wobec doświadczenia 57 31


Grupa osób poddanych działaniu psylocybiny miała zdecydowanie wyższe wyniki od pozo-stałych, ale ich doświadczenia nie były „pełnymi” doświadczeniami mistycznymi, ale zbliżonymi do nich. Warto dodać, iż u 8 z 10 przyjmujących psychodelik eksperyment wywarł trwałą zmianę w postrzeganiu duchowych wartości. Po tych wynikach Pahnka stwierdził, że „od tej chwili zjawi-ska te są wystarczająco łatwe do powtórzenia, zatem będzie można naukowo badać mistycyzm w warunkach laboratoryjnych” .

Był to największy i najlepiej przygotowany eksperyment tego typu. Uwzględniając podobień-stwo badanych osób można stwierdzić, że wszelakie różnice między nimi po doświadczeniu były rezultatem podania psylocybiny. Ciekawostką jest to, że po dwudziestu pięciu latach po doświad-czeniu, w 1991 r. Rick Dobin odnalazł szesnastu z dwudziestu uczestników eksperymentu i po-prosił ich o ponowne wypełnienie kwestionariusza, którego użył Pahnke. Okazało się, że osoby z grupy eksperymentalnej miały wyższy wskaźnik intensywności doznań, niż ćwierć wieku wcze-śniej. Pamiętały każdy szczegół z nabożeństwa Wielkopiątkowego, podczas, gdy osoby z grupy kontrolnej wydarzenia te miały zatarte w pamięci. Ci, którzy otrzymali psylocybinę przyznali, że było to najważniejsze przeżycie w ich życiu.

Pahnke i jego koledzy jeszcze kilkakrotnie przeprowadzali podobne doświadczenia, w któ-rych badani niekoniecznie byli osobami wierzącymi. Orientacja religijna wzmagała intensywność doznań mistycznych, a osoby niewierzące po zażyciu psychodelików często stawały się gorliwymi wyznawcami jakiejś religii.

Nowym etapem badań na Harvardzie była analiza skutków dizałania silniejszego psychodeli-ka od pozostałych - LSD. Leary’ego namówił do tego pewien pisarz praktykujący jogę- Michael Hollingshead. Timothy przyznał, iż rzeczywiście ten halucynogen daje znacznie głębsze doznania od wcześniej mu znanych. Razem z dr Metznerem założył fundacje Castalia , która fundowała badania nad wprowadzaniem ludzi w odmienne stany świadomości za pomocą środków psychode-licznych. „Cud w kaplicy Marsh” stał się wzorem dla późniejszych eksperymentów. Naukowcy zaczęli jednak testować LSD.

Psychiatra Oskar Jeniger i psycholog William McGlothin przebadali sto dziewięćdziesiąt cztery osoby biorące LSD, pomocne im w psychoterapii. Badani pochodzili z różnych grup spo-łecznych, nie byli nastawieni na przeżycia religijne. Niemniej jednak u 35 % z nich zaobserwowano wzrost zainteresowania kategoriami etycznymi i moralnymi, a u 48 % zmiany w poczuciu warto-ści .

Opisane wyżej eksperymenty wykazały, że jeżeli otoczenie nie wykazuje cech duchowych, ale jest przyjazne, 40 do 75 % osób przyjmujących LSD stwierdziło intensywne doznania religijne. Jeżeli zaś otoczenie dodatkowo dostarczało duchowych bodźców, podobne przeżycie miało 40- 90% badanych.

Zafascynowany tymi wynikami T. Leary kontynuował badania w tym kierunku. Doszedł do wniosku, że przeżycia wywołane środkami psychodelicznymi są najbardziej zbliżone do przeżyć mistyków Wschodu. Struktura wizji, bezpośrednie odczuwanie Boga, porzucenie Ego są dokładnie opisane w filozofii indyjskiej. Odnalazł też analogię stanów wywołanych przez LSD do poszcze-gólnych stadiów pośmiertnych, opisanych w Tybetańskiej Księdze Umarłych. Zauważył, że do-świadczenia mistyków Wschodu są kontrolowane, stąd tez bardziej się przychylał do tezy, że tym samym bardziej wartościowe, niż nagłe objawienia Zachodu. Uważał, że każdy może tego doznać po stworzeniu odpowiednich ku temu warunkach i przy obecności odpowiednio przygotowanego przewodnika. Najważniejszym procesem było jednak odrzucenie własnego Ego:

„Wyzwolenie to odrzucenie przez system nerwowy mentalno- konceptywnej bezczynności. Umysł w swoim uwarunkowanym stanie, ograniczony do słów i gier ego, znajduje się w stanie for-matowania myśli. System nerwowy w stanie uspokojenia, gotowy, obudzony, lecz nieaktywny, jest porównywalny do tego, co Buddyści nazywają najwyższym stanem głębokiej medytacji. Świadome odkrycie czystego światła indukuje ekstatyczny stan świadomości, taki, jak ten, który święci i misty-cy Zachodu nazywają objawieniem”.

Badania odmiennych stanów świadomości wywołały konflikty wśród naukowców na Uni-wersytecie Harvardzkim. Doniesienia mediów o eksperymentach ze środkami psychodelicznymi stworzyły opozycję dla Centrum Badań nad Osobowością. Toczyły się zaciekłe debaty, podczas których jedni zachwalali skutki zażywania halucynogenów, a drudzy przestrzegali upatrując się wielu niebezpieczeństw ich stosowania (uzależnienie, wyniszczenie organizmu, spustoszenia w mózgu). Sprawą zainteresował się Urząd Do Spraw Narkotyków Stanu Massachusetts. Zakończyło się to wydaleniem w 1963 r. Timothy’ego i Richarda Alperta z Harvardu. Był to pierwszy przypa-dek tego typu na uczelni, gdzie wydalono pracownika za niestosowność przeprowadzanych przez niego badań. Timothy nie dał jednak za wygraną. Przeniósł się do Millbrook, nieopodal Nowego Yorku, do rezydencji w której mógł kontynuować swoje badania. Przebywał tam do 1968 r., gdzie przeprowadzał liczne eksperymenty, napisał wiele prac z zakresu działania psychodelików, zysku-jąc coraz większą sławę. To tam razem z Ralphem Metznerem i Richardem Alpertem, Leary pisze swoje wielkie dzieło, The Psychedelic Experience w 1964. We wrześniu 1966 zakłada zaś wspólno-tę religijną – League for Spiritual Discovery, gdzie której LSD staje się sakramentem (przez co miał zamiar zalegalizować ten środek w imię „wolności wyznania”. W międzyczasie sam przeszedł na hinduizm. LSD zaczyna szybko rozpowszechniać się w Stanach Zjednoczonych. Jego teorie i bada-nia przysporzyły mu problemów z prawem federalnym, przez co trafia kilkakrotnie do więzienia. Pobyt w więzieniu nie był jednak długi, Leary ucieka stamtąd, emigrując do Algierii, a potem do Szwajcarii. Do końca swojego życia Leary balansował między więzieniem, emigracją o doświad-czeniami transcendentnymi wywołanymi LSD. Niezależnie od tego, co robił, jak bardzo narkotyki zmieniły jego świadomość, niezależnie od tego, ze naukowiec zajął się w (późniejszym czasie) pa-rapsychologią, pochodzeniem UFO, jednego mu nie można odmówić - istotnego wkładu dla roz-woju neuroteologii , psychologii religii i psychiatrii.

Tymczasem Richard Alpert udał się do Indii, aby dokonać pewnego doświadczenia. Chciał zbadać działanie LSD na medytujących mędrcach. U podnóży Himalajów zaaplikował pewnemu guru - Neemowi Karoli Babie cały swój zapas tego specyfiku. Jak się okazało, narkotyk nie miał na niego żadnego wpływu, nie zaszła żadna zmiana w jego postrzeganiu świata. Mędrzec wyjaśnił, że funkcjonuje na stałe w sferze, która jest niepodatna na stymulacje biofizyczne. To doświadczenie zmieniło życie Alperta. były profesor Harvardu pozostał w Indiach i stał się odtąd Babą Ram Das-sem.

Pozostali naukowcy w wyniku nałożonych reperkusji polityczno- prawnych, przestali (przy-najmniej oficjalnie) eksperymentować z narkotykami, zajmując się dokładniej innymi technikami wchodzenia w odmienne stany świadomości. Na uwagę zasługuje tu Stanisław Grof, Czech, który na początku swojej kariery zajmował się psychoanalizą, potem wpływem LSD na świadomość ludzką, aby w końcu zrezygnować z tej metody wchodzenia w mistyczne stany na rzecz oddychania holotropowego, wykorzystującego maksymalną ilość tlenu, jaką możemy wykorzystać podczas wdechu (hiperwentylacja). Tym samym stał się pionierem teoretycznego ujęcia sztuki oddechu, a co za nim idzie, wchodzenia tą metoda i odmienne stany świadomości, bardzo podobne, jak po zażyciu substancji psychoaktywnych.

Po burzliwych dziejach badań nad psychodelikami rozwinęła się neurologia, która badała fi-zjologiczne skutki działania tych substancji. Postaram się w krótki i zwięzły sposób opisać wpływ halucynogenów na funkcjonowanie układu nerwowego.

Neurony, jako pierwsze reagują na substancje narkotyczną. Są one odpowiedzialne za przesy-łanie impulsów nerwowych do mózgu. Sprawny neuron musi mieć spolaryzowaną błonę komórko-wą, czyli ładunki elektryczne muszą być równomiernie rozłożone po obu stronach błony. Neuron potrzebuje tlenu, aby sprawnie przekazywać impulsy nerwowe. Do przekazów impulsów następnej komórce służy synapsa - miejsce styku dwóch neuronów. Sam impuls jest falą depolaryzacji prze-biegającą wzdłuż neuronu. Kiedy fala dochodzi do końca neuronu, uwalnia on od synapsy tzw. neu-rotransmiter ( mediator), który łączy się z receptorem następnej komórki. Takie połączenie wywołu-je fale depolaryzacji. Narkotyk wpływa na przebieg fali depolaryzacji, przez co zmniejsza prze-puszczalność jonów. Działa na pracę synaps, zastępuje neurotransmiter, pobudzając tym samym neuron, bez istotnej przyczyny. Aby synapsa nie pobudzała komórki w nieskończoność, mediator po pewnym czasie zostaje rozłożony, obumiera . Środki halucynogenne hamują jego rozkład. Jakie to wywołuje zmiany w psychice?

Układ nerwowy zarzuca mózg fałszywymi informacjami, pojawiają się omamy i urojenia, uczucie odprężenia, spotęgowania energii itp. LSD i podobne jemu halucynogeny hamują prace serotoniny (neurotransmitera), zastępując jej funkcje, bądź wpływa na jej nadmierną produkcję. Serotonina jest, ogólnie rzecz biorąc, odpowiedzialna za uczucie przyjemności. Dodam, że najwięk-sza koncentracja psychodelików w organizmie występuje w układzie wzrokowym - jest 18 razy większa niż w mózgu. Powoduje tym samym zmianę aktywności siatkówki, podnosi próg wrażli-wości wzrokowej i upośledza transmisję impulsów elektrycznych do mózgu, co powoduje różnego rodzaju halucynacje


Doświadczenia przeprowadzone w latach 60- tych zostały wstrzymane na około czterdzieści lat. Dały jednak podwaliny dla nowej, rozwijającej się dziedziny- neuroteologii, badającej zmiany w mózgu, które zachodzą pod wpływem przeżyć religijnych. Neurolog, obecnie profesor z John Hopkins University, Roland Griffiths potwierdza, że w określonych warunkach, po odpowiednich przygotowaniach można bezpiecznie wywołać coś w rodzaju przeżycia mistycznego prowadzącego do pozytywnych zmian w osobowości.

Amerykańscy naukowcy postanowili wznowić doświadczenia z psychodelikami. W jednym z eksperymentów wzięło udział 36 osób, z czego połowa otrzymała środek halucynogenny, a poło-wa placebo, niejaki Ritalin. Sesja odbyła się w salonie. Uczestnicy dostali specjalne okulary i słu-chawki, aby odciąć ich zmysły od zewnętrznych bodźców. 22 spośród 36 pacjentów określiło po-tem swoje doświadczenie, jako przeżycie mistyczne, uczucie jedności z otoczeniem. Badanie zostali poproszeni o ponowne wypełnienie ankiety 2 miesiące po eksperymencie. Okazało się, że dla 67 % z nich było to najważniejsze przeżycie w ich życiu, a 79 % odnotowało zmianę późniejszego życia na lepsze.

Doświadczenie mistyczne jest jednak zjawiskiem(biorąc pod uwagę jego specyfikę), którego żaden z naukowców nie jest w stanie zbadać do końca. W niniejszej pracy próbowałam opisać eks-perymentalne próby wywołań doświadczeń mistycznych w sztuczny sposób, w wyniku działania środków halucynogennych. Nauka widzi analogiczne skutki w zachowaniu mistyków, do zachowa-nia osób po sesji psychodelicznej. Neuroteologia udowodniła, że pewne obszary w mózgu sa pobu-dzane podczas np. medytacji, a pewne zablokowane. Podobnie jest funkcjonowanie mózgu po za-zyciu narkotyków. czy jednak jest tak, że dane doświadczenie wywołuje zmianę fizjologiczną, czy pobudzenie odpowiednich obszarów mózgowych wywołuje przeżycia religijne? Jedna i druga od-powiedź jest prawdziwa. Należy mi też wspomnieć, ze ta sama nauka potwierdza szkodliwość za-żywania jakichkolwiek narkotyków. Naukowcy, którzy pragnęli zbliżyć się do Boga nie wzięli pod uwagę jednego faktu. Mistyczny stan wytworzony siłą woli, bez „środków pomocniczych” jest trwalszy i można go osiągnąć kiedykolwiek i gdziekolwiek, mając ze sobą tylko siebie. To jest prawdziwa sztuka osobistego rozwoju i kontaktu z Bogiem.

konto usunięte

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Witam,

W niniejszej pracy chciałabym opisać jeden ze sposobów, w jaki psychologia starała się dociec natury doświadczenia mistycznego.

To jest chyba niemozliwe :)

Po wieloletniej
analizie tekstów mistycznych pewna grupa psychologów i psychiatrów doszła do wniosku, iż podobne przeżycia mogą być dostępne każdemu, bowiem jest to neurologiczno- psychologiczna reakcja, która może zostać wywołana w sztuczny sposób, m.in. przez substancje chemiczne.

Ale proza zycia :) Tylko czy opis od strony chemicznej zmienia lub umniejesza w oczach nauki samo przezycie mistyczne - moze to warto zbadac?

W niniejszej pracy nie będę definiować
doświad-czenia mistycznego. Zostaną wymienione cechy tego przeżycia, które zostały zaakceptowane przez środowisko psychologów.

Czy nie wiesz, co opisujesz czy nie wiesz, jak to opisach naukowym jezykiem? Pytam o to, czy sama doswiadczylas takiego przezycia?


Pół wieku temu zaczęła się rozwijać psychologia humanistyczna , w obrębie której pewna grupa naukowców stosujących metodę porównawczą, badała techniki mistyków z całego świata prowadzące do stanów transcendentnego uniesienia. Psychologowie doszli do wniosku, że każda z analizowanych technik ( ekstatyczny taniec, metody odpowiedniego oddychania, medytacja, trans wywołany jednostajnym rytmem itp.) prowadzi do takiego stanu, ale wymaga długotrwałych ćwi-czeń.

Czy to dowod na brak wytrwalosci do cwiczen u psychologow?

Zaczęto szukać innych, szybszych sposobów. Dzięki nowym odkryciom chemicznym uwaga naukowców została skierowana na efekty działania trzech środków psychodelicznych : meskaliny , psylocybiny i LSD .

Po przeprowadzonych eksperymentach naukowcy doszli do wniosku, że w odpowiednich wa-runkach, po wcześniejszym, krótkim przygotowaniu każdy człowiek może doznać przeżyć, jakie wcześniej dostępne były tylko mistykom, szamanom, czy joginom.

Nie wiem, czy czlowiek po narkotykach i jogin maja takie same przezycia. Tu nie chodzi tylko o chemie!!!

>
W Esalen równocześnie gościł słynny Carlos Castaneda , który opisywał przeżycia duchowe po zażyciu grzybów przez badanych szamanów.

Nie tylko po grzybach, on przedstawial roznie techniki zmiany sposobu widzenia swiata.

Timothy nie
dał jednak za wygraną. We wrześniu 1966 zakłada zaś wspólno-tę religijną – League for Spiritual Discovery, gdzie której LSD staje się sakramentem (przez co miał zamiar zalegalizować ten środek w imię „wolności wyznania”. W międzyczasie sam przeszedł na hinduizm. LSD zaczyna szybko rozpowszechniać się w Stanach Zjednoczonych. Jego teorie i bada-nia przysporzyły mu problemów z prawem federalnym, przez co trafia kilkakrotnie do więzienia. Pobyt w więzieniu nie był jednak długi, Leary ucieka stamtąd, emigrując do Algierii, a potem do Szwajcarii. Do końca swojego życia Leary balansował między więzieniem, emigracją o doświad-czeniami transcendentnymi wywołanymi LSD.

Pod koniec zycia przestal sie interesowac LSD i twierdzil, ze odkryl tajemnice niesmiertelnosci.

Niezależnie od tego, co robił,
jak bardzo narkotyki zmieniły jego świadomość, niezależnie od tego, ze naukowiec zajął się w (późniejszym czasie) pa-rapsychologią, pochodzeniem UFO, jednego mu nie można odmówić - istotnego wkładu dla roz-woju neuroteologii , psychologii religii i psychiatrii.

Czyli - mimo ze byl swir, to jednak go uznajecie na uniwerku? Czesc badan i poszukiwan, ktora nie odpowiada, jest do kosza, a ta ktora odpowiada, jest ok?


Pozostali naukowcy w wyniku nałożonych reperkusji polityczno- prawnych, przestali (przy-najmniej oficjalnie) eksperymentować z narkotykami, zajmując się dokładniej innymi technikami wchodzenia w odmienne stany świadomości. Na uwagę zasługuje tu Stanisław Grof, Czech, który na początku swojej kariery zajmował się psychoanalizą, potem wpływem LSD na świadomość ludzką, aby w końcu zrezygnować z tej metody wchodzenia w mistyczne stany na rzecz oddychania holotropowego, wykorzystującego maksymalną ilość tlenu, jaką możemy wykorzystać podczas wdechu (hiperwentylacja). Tym samym stał się pionierem teoretycznego ujęcia sztuki oddechu, a co za nim idzie, wchodzenia tą metoda i odmienne stany świadomości, bardzo podobne, jak po zażyciu substancji psychoaktywnych.
Grof nie zrezygnowal. Przeniosl sie do USA z Czechoslowacji. Liczyl na rozwoj badan z LSD, ale sie przeliczyl - byly to juz czasy nagonki na lSD i niestety nie mogl kontynuowac swoich badan, na co bardzo liczyl. Sam to opisuje w swoich ksiazkach.
Polecam bardzo ciekawe i inspirujace ksiazki z wydawnictwa Oklultura, nowowsc jest o tym, czym sie zajumujesz w swojej pracy "Pokarm bogów" Terence McKenna

http://www.okultura.pl/serwis/

Pozdrawiam
Włodzimierz Zylbertal

Włodzimierz Zylbertal badacz, wynalazca,
doradca,
popularyzator,
nauczyciel, pu...

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Rzeczywiście, stany świadomości wywołane chemicznie i stany świadomości wynikłe z przyczyn czysto wewnętrznych są metodami dzisiejszej nauki nie do odróżnienia. Ba! W swoim laboratorium badałem nawet aurę człowieka, raz zmienioną sztucznie (użyłem do tego swoich aparatów), raz zmienioną na skutek silnego przeżycia, z którym człowiek do mnie trafił i... odczyty - z dokładnością do 10% błędu pomiaru - takie same. Ale relacje ludzi już nie. Klucz, jaki odkryłem jest taki: istnieje parametr, który roboczo nazwać można "mocą umysłu". Im większa, tym trudniej o "odloty", obojętnie, chemiczne, czy psychiczne. Najpewniej świadomość człowieka działa tak, że powyżej pewnego natężenia bodźców "duchowych" tracimy zdolność samoobserwacji, umysł staje się jednością, a człowiek zaczyna się modlić/medytować. Jest jednak ogromna różnica, czy ta jedność następuje na niskim poziomie (np. po zażyciu narkotyku), czy blisko już autentycznego świata Ducha.
Chyba jednak rzeczywiste stany mistyczne są niemierzalne, a jeśli przekazywalne, to z trudem.
Gdyby ktoś chciał sę zapoznać z wynikami moich badań na ten temat, polecam: http://labes.edu.pl dział Publikacje -> naukowe, tekst "Dywinacja a religia"
Jan Witold Suliga

Jan Witold Suliga etnograf, antropolog
kultury, terapeuta,
tarocista, wróżbita

Temat: rozdział o halucynogenach :)

"Mistyczny stan wytworzony siłą woli, bez „środków pomocniczych” jest trwalszy i można go osiągnąć kiedykolwiek i gdziekolwiek, mając ze sobą tylko siebie. To jest prawdziwa sztuka osobistego rozwoju i kontaktu z Bogiem..."

Bardzo słuszny wniosek, pani Dagno, z tą może "poprawką", że - moim zdaniem - nie jest to "prawdziwa sztuka osobistego rozwoju i kontaktu z Bogiem". Wyjasniam w czym rzecz:
Osiaganie mistycznych stanów "siłą woli" faktycznie trwa dłużej i pozostawia w człowieku trwały slad, lecz ze swej istoty niewiele różni się od doznań osiąganych w skutek zażywania halucynogenów. Mówiąc najkrócej oba te "środki" ( "siła woli" oraz narkotyk ) pozwalają osiągnąć okreslony stan doznań, ale i też powodują uzależnienie . Co ciekawsze ( a potwierdza to prowadzona przeze mnie od kilku lat terapia duchowych uzależnień ) uzależnienie wywołane stosowaniem środków "naturalnych" ( owa "siła woli", o której Pani pisze ) jest trwalsze i trudniejsze do wyleczenia niz uzależnienie od srodków halucynogennych stosowanych po to, by osiągnąć "mistyczne stany". Przyczyn tego jest wiele, począwszy od blokad natury psychicznej i społecznej, skończywszy na blokadach stricte duchowych, o których piszę miedzy innymi tutaj:
http://ctud.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?138132

Nawiasem mowiąc, moim zdaniem, stany mistyczne rzadko kiedy maja coś wspólnego z realnym i prawdziwym "kontaktem z Bogiem", a zwłaszcza te, ktore sa wywołane czy to "sztucznie" rozmaitymi "dopalaczami", czy "naturalnie", uzyskiwane poprzez duchowe praktyki 'generowane" przez, wspomnianą przez Panią, "siłę woli"... :-)Jan Witold Suliga edytował(a) ten post dnia 23.08.07 o godzinie 10:23

konto usunięte

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Włodek, w pełni się zgadzam z Twoim stwierdzeniem, że opis stanów (umownie nazwijmy to) mistycnych jest bardzo trudny (jeśli w ogołe możliwy) do przekazania.

Jan, masz rację, ze każdy dopalcz czy chemiczny czy medytacyjny może uzależnić i być groźny, ale dla kogoś kto chce poszukiwać nie ma bezpiecznych dróg, nie ma jedynej prawdy objawionej spisanej w świetej księdze. Jest wiele ksiąg i prób interpretacji, które moim zdaniem, dają szczątkową informację na temat nieznanego. Owe interpretacje są bardzo wartościowe - nie tylko, że nas mogą zainspirować to jeszcze przestrzec przed minami, na które inni wchodzili już przed nami.

Na koniec meritum - halucynogeny mogą popierdzielić w głowie. Moim zdaniem największym zagrożeniem i błogosławieństwem halucynogenu jest to, że nasze doznania innego świata (prawdziwe czy wyimaginowane)sąnie mniej realne i namacalne od tego co przeżywamy na codzień. Może to skłonić do "niebezpiecznej" refleksji - skoro narkotyk może wywołać tak realne doświadczenia, skąd wiadomo, że nasza codzienność jest realna?
:)
Jan Witold Suliga

Jan Witold Suliga etnograf, antropolog
kultury, terapeuta,
tarocista, wróżbita

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Łukasz W.:
Moim zdaniem największym zagrożeniem i błogosławieństwem
halucynogenu jest to, że nasze doznania innego świata (prawdziwe czy wyimaginowane)sąnie mniej realne i namacalne od tego co przeżywamy na codzień. Może to skłonić do "niebezpiecznej" refleksji - skoro narkotyk może wywołać tak realne doświadczenia, skąd wiadomo, że nasza codzienność jest realna?
:)

Łukaszu, kiedy ktos ma trudnosci z odróżnieniem realu od matrixa zalecam taka oto terapie, zwaną Ścianą:

1. wybierz pustą ścianę;
2. stań 3 kroki przed nią;
3. pochyl kornie głowę przed Pustką i Nieznanym ( lub Mistrzami, Bogiem albo kim/czym chcesz );
4. przymknij oczy i zanurz sie w medytację ( mozesz takze sie modlic o oswiecenie lub inwokowac duchowe moce );
5. z pochylona głową przejdź niespiesznie, ale zdecydowanie 4 kroki do przodu;
6.powtarzaj to rano i wieczorem, aż do skutku;
7. jesli po 3 dniach terapia nie pomoże i wciąż bedziesz miał trudnosci z odróżnaniem przejawów rzeczywistosci zacznij stosować "Ścianę z doskokiem", tj. w ostatniej fazie dochodzenia do sciany zrób lekki wypad do przodu;
8. jesli i to nie zmieni twojej optyki swiata, idź do psychiatry, bo ja ci juz nie pomogę...

Pozdrowionka :-)

Ps. Sciana dla zaawansowanych magów i szamanów wyglada tak samo z tą różnicą, że w pp.4 nalezy "siłą woli", bądź inną forma magiczno-duchowej praktyki "wpływać" na ściane, by zniknęła albo rozstapiła sie przed nami... Dla oswieconych zaś i zjednoczonych z Bogiem mam jeszcze inną terapię, o której opowiem, jesli takowy "łoświeceniec" sie tutaj znajdzie :-DDDJan Witold Suliga edytował(a) ten post dnia 23.08.07 o godzinie 11:52

konto usunięte

Temat: rozdział o halucynogenach :)

heh -dobre, znałem wariant z walnięciem się w głowę mądrą księgą

ale, ktoś kto lubi zadawać pytania może spytać-skąd wiadomo, że siniaki na głowie, ból czy jakiekolwiek obrażenia na ciele i nasze odczucia z tym związane są tym za co je bierzemy?

Żeby nie teoretyzować, w momencie w którym zaczniemy kwestionować cokolwiek, możemy zakwestionować wszystko(bo dlaczego coś ma byś "świętą krową"? ). Wtedy to co wybierzemy za solidny fundament, kryteria pozwalające nam oceniać co prawdziwe a co nie, co słuszne dla nas, a co nie -to już nasza decyzja i nasz "matrix".

Z kryteriami każdy radzi sobie na swój sposób - dla jednych kryterium takim będzie "przyjemne"/"nieprzyjemne"(będzie problem jeśli ktoś lubi zderzać się ze ścianą), dla innych określony system wierzeń ( tu niebezpieczeństwem fundamentalizm), czy spełnianie określonych wzorców, uważanych przez społeczeństwo za pożądane (tu problem, że możemy poświęcić życie na realizację cudzych pragnień).
Chyba każdy z nas ma mix powyższych 3 rodzajów "drogowskazów".

Pytanie dodatkowe -lepiej przeżyć całe życie śpiąc w matrixie, czy szamotać się po przebudzeniu? (nawiązując do samego filmu -co lepiej wybrać -program, w którym nasze życie jest spełnione radosne i szczesliwe, czy prawdziwe życie, w którym czekaja nas niebezpieczeństwa, rozczarowanie itd.. no i skąd wiadomo, że biorąc czerwoną pigułkę, zmaiast przenieść się do realu, nie przenosimy się do mniej przyjemnego programu?)

:)Łukasz W. edytował(a) ten post dnia 23.08.07 o godzinie 12:41
Jan Witold Suliga

Jan Witold Suliga etnograf, antropolog
kultury, terapeuta,
tarocista, wróżbita

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Łukaszu, zalecam "Ścianę", po 3 dniach - pogadamy :-)
"Ściana" jest dobra i na takie pytania, tyle, ze "pytajacy" winien ja stosować równiez w południe ( moze odmawiac Anioł Pański, jesli ma na to ochotę ).
Co do pytania o "czerwona pigułkę"... Pewnosci, gdzie się "obudzimy" nie ma i taka jest różnica między "czerwona pigułką", a matrixem i "Ścianą"...

Pozdrawki...

konto usunięte

Temat: rozdział o halucynogenach :)

lubię sporty walki, na ringu mogę zebrać pare siniaków ale walka z gazobetonem nie jest mi potrzebna do szczęścia :D

ps -z pokorą stwierdzam, że nie jestem na takim etapie, gdzie ściana odpowie mi na wszystkie pytaniaŁukasz W. edytował(a) ten post dnia 23.08.07 o godzinie 13:40
Jan Witold Suliga

Jan Witold Suliga etnograf, antropolog
kultury, terapeuta,
tarocista, wróżbita

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Na wszystkie to zadna nie odpowie, ale na jedno z całą pewnoscia tak ( zgadnij jakie ) :-P

konto usunięte

Temat: rozdział o halucynogenach :)

hmm z takich ważnych spraw- może rozwiać wątpliwości co do wyższości farb dyspresyjnych nad rozpuszczalinkowymi, jeśli klucziowym kryterium oceny będzie zmywanie krwi..ale do tego potrzeba dwóch ścian, różnych rodzajów użytej farby i dużego zacięcia badawczego :D

ps
Jan jak zwykle super się dyskutuje i bardzo nie na temat :PŁukasz W. edytował(a) ten post dnia 23.08.07 o godzinie 15:16
Dagna Feliks

Dagna Feliks Firma Fantastic,
Speed Dating,
organizacja imprez

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Izabela P.:
Witam,

W niniejszej pracy chciałabym opisać jeden ze sposobów, w jaki psychologia starała się dociec natury doświadczenia mistycznego.

To jest chyba niemozliwe :)
- "starała się" , "jeden ze sposobów" :) To jest możliwe.

Po wieloletniej
analizie tekstów mistycznych pewna grupa psychologów i psychiatrów doszła do wniosku, iż podobne przeżycia mogą być dostępne każdemu, bowiem jest to neurologiczno- psychologiczna reakcja, która może zostać wywołana w sztuczny sposób, m.in. przez substancje chemiczne.

Ale proza zycia :) Tylko czy opis od strony chemicznej zmienia lub umniejesza w oczach nauki samo przezycie mistyczne - moze to warto zbadac?

Oczywiście, pisałam od strony naukowej, nie ezoterycznej. Nie mogłam sobie pozwolić na opis tego, co ja naprawdę myślę.

W niniejszej pracy nie będę definiować
doświad-czenia mistycznego. Zostaną wymienione cechy tego przeżycia, które zostały zaakceptowane przez środowisko psychologów.

Czy nie wiesz, co opisujesz czy nie wiesz, jak to opisach naukowym jezykiem? Pytam o to, czy sama doswiadczylas takiego przezycia?

J.w. Świat oczami naukowców jest inny niż widziany oczami mistyków. Warto sie dowiedzieć, co psychologia miała tu do powiedzenia. I to jest zamierzenie tej pracy. To jej charakter.

Pół wieku temu zaczęła się rozwijać psychologia humanistyczna , w obrębie której pewna grupa naukowców stosujących metodę porównawczą, badała techniki mistyków z całego świata prowadzące do stanów transcendentnego uniesienia. Psychologowie doszli do wniosku, że każda z analizowanych technik ( ekstatyczny taniec, metody odpowiedniego oddychania, medytacja, trans wywołany jednostajnym rytmem itp.) prowadzi do takiego stanu, ale wymaga długotrwałych ćwi-czeń.

Czy to dowod na brak wytrwalosci do cwiczen u psychologow?
Też, starali się osiągnąć jak najlepszy efekt jak najszybciej. :)

Zaczęto szukać innych, szybszych sposobów. Dzięki nowym odkryciom chemicznym uwaga naukowców została skierowana na efekty działania trzech środków psychodelicznych : meskaliny , psylocybiny i LSD .

Po przeprowadzonych eksperymentach naukowcy doszli do wniosku, że w odpowiednich wa-runkach, po wcześniejszym, krótkim przygotowaniu każdy człowiek może doznać przeżyć, jakie wcześniej dostępne były tylko mistykom, szamanom, czy joginom.

Nie wiem, czy czlowiek po narkotykach i jogin maja takie same przezycia. Tu nie chodzi tylko o chemie!!!

j.w. cały czas.

>
W Esalen równocześnie gościł słynny Carlos Castaneda , który opisywał przeżycia duchowe po zażyciu grzybów przez badanych szamanów.

Nie tylko po grzybach, on przedstawial roznie techniki zmiany sposobu widzenia swiata.

Oczywiście, ale trzeba trzymać się tematu. Jakbym miała pisać o Castanedzie, to ....... materiał na całe tomy......

Timothy nie
dał jednak za wygraną. We wrześniu 1966 zakłada zaś wspólno-tę religijną – League for Spiritual Discovery, gdzie której LSD staje się sakramentem (przez co miał zamiar zalegalizować ten środek w imię „wolności wyznania”. W międzyczasie sam przeszedł na hinduizm. LSD zaczyna szybko rozpowszechniać się w Stanach Zjednoczonych. Jego teorie i bada-nia przysporzyły mu problemów z prawem federalnym, przez co trafia kilkakrotnie do więzienia. Pobyt w więzieniu nie był jednak długi, Leary ucieka stamtąd, emigrując do Algierii, a potem do Szwajcarii. Do końca swojego życia Leary balansował między więzieniem, emigracją o doświad-czeniami transcendentnymi wywołanymi LSD.

Pod koniec zycia przestal sie interesowac LSD i twierdzil, ze odkryl tajemnice niesmiertelnosci.


j.w.

Niezależnie od tego, co robił,
jak bardzo narkotyki zmieniły jego świadomość, niezależnie od tego, ze naukowiec zajął się w (późniejszym czasie) pa-rapsychologią, pochodzeniem UFO, jednego mu nie można odmówić - istotnego wkładu dla roz-woju neuroteologii , psychologii religii i psychiatrii.

Czyli - mimo ze byl swir, to jednak go uznajecie na uniwerku? Czesc badan i poszukiwan, ktora nie odpowiada, jest do kosza, a ta ktora odpowiada, jest ok?


:))) niestety, tak to wygląda. Tutaj, w naszej cywilizacji, tutaj na uniwersytetach.

Pozostali naukowcy w wyniku nałożonych reperkusji polityczno- prawnych, przestali (przy-najmniej oficjalnie) eksperymentować z narkotykami, zajmując się dokładniej innymi technikami wchodzenia w odmienne stany świadomości. Na uwagę zasługuje tu Stanisław Grof, Czech, który na początku swojej kariery zajmował się psychoanalizą, potem wpływem LSD na świadomość ludzką, aby w końcu zrezygnować z tej metody wchodzenia w mistyczne stany na rzecz oddychania holotropowego, wykorzystującego maksymalną ilość tlenu, jaką możemy wykorzystać podczas wdechu (hiperwentylacja). Tym samym stał się pionierem teoretycznego ujęcia sztuki oddechu, a co za nim idzie, wchodzenia tą metoda i odmienne stany świadomości, bardzo podobne, jak po zażyciu substancji psychoaktywnych.
Grof nie zrezygnowal. Przeniosl sie do USA z Czechoslowacji. Liczyl na rozwoj badan z LSD, ale sie przeliczyl - byly to juz czasy nagonki na lSD i niestety nie mogl kontynuowac swoich badan, na co bardzo liczyl. Sam to opisuje w swoich ksiazkach.
Polecam bardzo ciekawe i inspirujace ksiazki z wydawnictwa Oklultura, nowowsc jest o tym, czym sie zajumujesz w swojej pracy

Uznałam, ze nie będę opisywać przebiegu jego badań, bo właśnie się przeliczył.

Dziękuję za komentarze :) :) :) Pozdrawiam ciepło :)

Dagna

"Pokarm bogów" Terence McKenna

http://www.okultura.pl/serwis/

Pozdrawiam
Dagna Feliks

Dagna Feliks Firma Fantastic,
Speed Dating,
organizacja imprez

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Jan Witold S.:
"Mistyczny stan wytworzony siłą woli, bez „środków pomocniczych” jest trwalszy i można go osiągnąć kiedykolwiek i gdziekolwiek, mając ze sobą tylko siebie. To jest prawdziwa sztuka osobistego rozwoju i kontaktu z Bogiem..."

Bardzo słuszny wniosek, pani Dagno, z tą może "poprawką", że - moim zdaniem - nie jest to "prawdziwa sztuka osobistego rozwoju i kontaktu z Bogiem". Wyjasniam w czym rzecz:
Osiaganie mistycznych stanów "siłą woli" faktycznie trwa dłużej i pozostawia w człowieku trwały slad, lecz ze swej istoty niewiele różni się od doznań osiąganych w skutek zażywania halucynogenów. Mówiąc najkrócej oba te "środki" ( "siła woli" oraz narkotyk ) pozwalają osiągnąć okreslony stan doznań, ale i też powodują uzależnienie . Co ciekawsze ( a potwierdza to prowadzona przeze mnie od kilku lat terapia duchowych uzależnień ) uzależnienie wywołane stosowaniem środków "naturalnych" ( owa "siła woli", o której Pani pisze ) jest trwalsze i trudniejsze do wyleczenia niz uzależnienie od srodków halucynogennych stosowanych po to, by osiągnąć "mistyczne stany". Przyczyn tego jest wiele, począwszy od blokad natury psychicznej i społecznej, skończywszy na blokadach stricte duchowych, o których piszę miedzy innymi tutaj:
http://ctud.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?138132

Nawiasem mowiąc, moim zdaniem, stany mistyczne rzadko kiedy maja coś wspólnego z realnym i prawdziwym "kontaktem z Bogiem", a zwłaszcza te, ktore sa wywołane czy to "sztucznie" rozmaitymi "dopalaczami", czy "naturalnie", uzyskiwane poprzez duchowe praktyki 'generowane" przez, wspomnianą przez Panią, "siłę woli"... :-)Jan Witold Suliga edytował(a) ten post dnia 23.08.07 o godzinie 10:23


WItam Pana serdecznie! :)

Zgadzam się z tym, ale ........ Nie mogłam napisać o duchowych uzależnieniach, bo po pierwsze- nie zostałabym zrozumiana, a po drugie praca miała opisywać, nie to, co ja myślę, tylko , co psychologia.
Bardzo dziękuję za komentarz i linka :) Jest mądry i pouczający.
[pozdrawiam serdecznie

Dagna
Dagna Feliks

Dagna Feliks Firma Fantastic,
Speed Dating,
organizacja imprez

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Włodzimierz Z.:
Rzeczywiście, stany świadomości wywołane chemicznie i stany świadomości wynikłe z przyczyn czysto wewnętrznych są metodami dzisiejszej nauki nie do odróżnienia. Ba! W swoim laboratorium badałem nawet aurę człowieka, raz zmienioną sztucznie (użyłem do tego swoich aparatów), raz zmienioną na skutek silnego przeżycia, z którym człowiek do mnie trafił i... odczyty - z dokładnością do 10% błędu pomiaru - takie same. Ale relacje ludzi już nie. Klucz, jaki odkryłem jest taki: istnieje parametr, który roboczo nazwać można "mocą umysłu". Im większa, tym trudniej o "odloty", obojętnie, chemiczne, czy psychiczne. Najpewniej świadomość człowieka działa tak, że powyżej pewnego natężenia bodźców "duchowych" tracimy zdolność samoobserwacji, umysł staje się jednością, a człowiek zaczyna się modlić/medytować. Jest jednak ogromna różnica, czy ta jedność następuje na niskim poziomie (np. po zażyciu narkotyku), czy blisko już autentycznego świata Ducha.
Chyba jednak rzeczywiste stany mistyczne są niemierzalne, a jeśli przekazywalne, to z trudem.
Gdyby ktoś chciał sę zapoznać z wynikami moich badań na ten temat, polecam: http://labes.edu.pl dział Publikacje -> naukowe, tekst "Dywinacja a religia"

Te badania sa szalenie interesujące1. Bardzo chętnie poczytam :)
Pozdrawiam

Dagna
Dagna Feliks

Dagna Feliks Firma Fantastic,
Speed Dating,
organizacja imprez

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Łukasz W.:
Włodek, w pełni się zgadzam z Twoim stwierdzeniem, że opis stanów (umownie nazwijmy to) mistycnych jest bardzo trudny (jeśli w ogołe możliwy) do przekazania.

Jan, masz rację, ze każdy dopalcz czy chemiczny czy medytacyjny może uzależnić i być groźny, ale dla kogoś kto chce poszukiwać nie ma bezpiecznych dróg, nie ma jedynej prawdy objawionej spisanej w świetej księdze. Jest wiele ksiąg i prób interpretacji, które moim zdaniem, dają szczątkową informację na temat nieznanego. Owe interpretacje są bardzo wartościowe - nie tylko, że nas mogą zainspirować to jeszcze przestrzec przed minami, na które inni wchodzili już przed nami.

Na koniec meritum - halucynogeny mogą popierdzielić w głowie. Moim zdaniem największym zagrożeniem i błogosławieństwem halucynogenu jest to, że nasze doznania innego świata (prawdziwe czy wyimaginowane)sąnie mniej realne i namacalne od tego co przeżywamy na codzień. Może to skłonić do "niebezpiecznej" refleksji - skoro narkotyk może wywołać tak realne doświadczenia, skąd wiadomo, że nasza codzienność jest realna?
:)


Właśnie, a jakby dodać do tego kilka poziomów świadomości? Można się zgubiś w ilości i jakości realiów.:)
Jan Witold Suliga

Jan Witold Suliga etnograf, antropolog
kultury, terapeuta,
tarocista, wróżbita

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Dagna F.:
Jan Witold S.:
"Mistyczny stan wytworzony siłą woli, bez „środków pomocniczych” jest trwalszy i można go osiągnąć kiedykolwiek i gdziekolwiek, mając ze sobą tylko siebie. To jest prawdziwa sztuka osobistego rozwoju i kontaktu z Bogiem..."

Bardzo słuszny wniosek, pani Dagno, z tą może "poprawką", że - moim zdaniem - nie jest to "prawdziwa sztuka osobistego rozwoju i kontaktu z Bogiem". Wyjasniam w czym rzecz:
Osiaganie mistycznych stanów "siłą woli" faktycznie trwa dłużej i pozostawia w człowieku trwały slad, lecz ze swej istoty niewiele różni się od doznań osiąganych w skutek zażywania halucynogenów. Mówiąc najkrócej oba te "środki" ( "siła woli" oraz narkotyk ) pozwalają osiągnąć okreslony stan doznań, ale i też powodują uzależnienie . Co ciekawsze ( a potwierdza to prowadzona przeze mnie od kilku lat terapia duchowych uzależnień ) uzależnienie wywołane stosowaniem środków "naturalnych" ( owa "siła woli", o której Pani pisze ) jest trwalsze i trudniejsze do wyleczenia niz uzależnienie od srodków halucynogennych stosowanych po to, by osiągnąć "mistyczne stany". Przyczyn tego jest wiele, począwszy od blokad natury psychicznej i społecznej, skończywszy na blokadach stricte duchowych, o których piszę miedzy innymi tutaj:
http://ctud.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?138132

Nawiasem mowiąc, moim zdaniem, stany mistyczne rzadko kiedy maja coś wspólnego z realnym i prawdziwym "kontaktem z Bogiem", a zwłaszcza te, ktore sa wywołane czy to "sztucznie" rozmaitymi "dopalaczami", czy "naturalnie", uzyskiwane poprzez duchowe praktyki 'generowane" przez, wspomnianą przez Panią, "siłę woli"... :-)Jan Witold Suliga edytował(a) ten post dnia 23.08.07 o godzinie 10:23


WItam Pana serdecznie! :)

Zgadzam się z tym, ale ........ Nie mogłam napisać o duchowych uzależnieniach, bo po pierwsze- nie zostałabym zrozumiana, a po drugie praca miała opisywać, nie to, co ja myślę, tylko , co psychologia.
Rozumiem :-) Nie sądzę zresztą, by czas dojrzał do tego, by móc pisac o duchowych uzależnieniach, gdyż takie pojecie w psychologii nie istnieje ( a czy kiedykolwiek zaistnieje, to juz inna sprawa ). Chciałem tylko zwrócić Pani uwagę na pewien aspekt sprawy, byc może przydatny do Pani pracy, a byc może nie. Życzę powodzenia :-)
Włodzimierz Zylbertal

Włodzimierz Zylbertal badacz, wynalazca,
doradca,
popularyzator,
nauczyciel, pu...

Temat: rozdział o halucynogenach :)

To już chyba nie pozostaje nic innego jak polecić Krishamurtiego "O Medytacji". W jego opisie jest to doświadczenie tak naturalne jak posiłek, czy przechadzka. I jeśli komukolwiek miałbym wierzyć "w tych sprawach" to właśnie jemu.
Jan Witold Suliga

Jan Witold Suliga etnograf, antropolog
kultury, terapeuta,
tarocista, wróżbita

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Jemu, tak, jeśli mamy na mysli tego samego Krishnamurtiego :-)
Włodzimierz Zylbertal

Włodzimierz Zylbertal badacz, wynalazca,
doradca,
popularyzator,
nauczyciel, pu...

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Krisnamurti, Jiddu Krishnamurti. Drugi taki mój "filar wiary" to Ramana Maharishi.
Jan Witold Suliga

Jan Witold Suliga etnograf, antropolog
kultury, terapeuta,
tarocista, wróżbita

Temat: rozdział o halucynogenach :)

Zdecydowanie wole U.G.Krishnamurtiego i to jego miałem na mysli
:-)



Wyślij zaproszenie do