Temat: Panna też człowiek
Moja panna bajki pisze, scenariusze układa, mnie w roli głównej obsadza, jako tą, co to na rowerze jeździć nie będzie (bo panna rower chce mi kupić), a to tą co "nie ugotuje jak w kulinarnym programie" w momencie kiedy wychodzi mi to całkiem nieźle (sama jedząc byle co, nie odróżniając kompletnie tego co dobre, a co nie), a to, że nie ruszę się z miejsca podczas bardzo atrakcyjnej wycieczki (na co ja tylko czekam, ale pewnie panna się boi, że za dużo łażenia będzie ze mną, więc woli, by wycieczkę odwołać, przeze mnie oczywiście, bo czegoś tam nie zrobię). Moja panna plany życiowe układa przed pojawieniem się ostatniego słowa pracodawcy, dzieli skórę na niedźwiedziu, którego nie złapała. Wpada jej do głowy jakiś pomysł, ona sprzęt kupuje, cenniki przegląda, katalogi, kosztorysy pisze, remonty w głowie robi, wyimaginowane materiały budowlane kupuje (tylko nie farbę, a coś, co by ścianę zakryło), by było czysto i schludnie, woli brud zakryć niż go zlikwidować. Jest przeciwna remontom, które zawsze ja i tylko ja planuję i robię. Jest nimi zmęczona - bo są, sama nie biorąc w nich udziału. Do mojej panny trzeba z pomysłem, pragnieniem, planem kilka dni naprzód przychodzić, by sobie to poukładała, jeśli już to zrobi, kiedy przychodzi wyznaczony termin realizacji - panna zapomniała, co to ta planowałam. Mam się zrywać w tempie huraganu, bo moja panna gdzieś chce nagle, po coś jechać, coś załatwiać. Mam wszystko rzucać i pędzić z panną. Wiecznie jest skwaszona, zniesmaczona. Moja panna lubi oszczędność: tańsze produkty, które po dniu się nagle psują, potem je wyrzuca ukradkiem, wkurzona na cały świat. Moja panna to "solone paluszki". To jej wizytówka. Wszędzie paluszki, bo tanie i dużo.