Lucyna Tomaszewska

Lucyna Tomaszewska JESTem :O)SOBĄ

Temat: Yoganannda 1 "Przechytrzanie gwiazd” YOGANANDA i Labirynt...

Dziękuję Ci bardzo Marqus :O)

A kto w grupie czytal Autobiografie Jogina - YOGANANDY?

A oto fragment rozmowy Śri Jukteśwara z Joganadą a propo Astrologii , z rozdziału „Przechytrzanie gwiazd” z „Autobiografii jogina”

— Mukunda [świeckie imię Joganady zanim został mnichem], dlaczego nie masz astrologicznej bransoletki?

— Czy powinienem ją, Mistrzu, nosić? Nie wierzę w astrologię.

— Nigdy nie należy rozpatrywać żadnej kwestii jako sprawy wiary, jedyne naukowe stanowisko, jakie można zajmować w jakiejkolwiek kwestii, zawiera się w pytaniu, czy to jest prawda? Prawo grawitacji działało równie skutecznie przed Newtonem, jak i po nim. Kosmos na pewno stałby się chaosem, gdyby jego prawa nie mogły działać bez usankcjonowania ich przez ludzką wiarę.
Szarlatani doprowadzili naukę o gwiazdach do obecnego stanu złej reputacji.

Astrologia jest zbyt obszerna, zarówno pod względem matematycznym, jak i filozoficznym, aby mogła należycie być pojęta przez kogokolwiek poza ludźmi zdolnymi do głębokiego zrozumienia. Jeśli ignoranci źle odczytują niebiosa i widzą w nich tylko bazgraninę zamiast wyraźnego pisma, to tego samego należy się spodziewać po niedoskonałym świecie. Nic należy porzucać mądrości porzucając mędrka.

Wszystkie części stworzonego świata są ze sobą powiązane i na siebie oddziaływują. Zrównoważony rytm wszechświata ma swe źródło we wzajemności oddziaływań — wywodził guru dalej. — Człowiek w swym ludzkim aspekcie musi walczyć z dwoma układami sił: po pierwsze, ze zgiełkiem w obrębie własnej istoty, wynikającym z domieszki ziemi, wody, ognia, powietrza i elementów eterycznych; po wtóre, z zewnętrznymi niszczącymi siłami przyrody. Dopóki człowiek walczy z własną śmiertelnością podlega wpływowi tysięcy zmian nieba i ziemi.

Astrologia jest badaniem reakcji człowieka na planetarne bodźce. W gwiazdach nie ma wcale świadomej życzliwości lub wrogości; one tylko emitują pozytywne i negatywne promieniowania. Same przez się ani nie pomagają, ani nie szkodzą ludzkości, lecz stwarzają zgodny z prawem przewód do zewnętrznego ustalenia się równowagi przyczyn i skutków, które sam człowiek wprawił w ruch w przeszłości.

Dziecko rodzi się w takim dniu i o takiej godzinie, w której promieniowanie niebios znajduje się w matematycznej harmonii z jego indywidualną karmą. Horoskop jego jest portretem, który ujawnia jego nie dającą się zmienić przeszłość oraz prawdopodobne jej skutki. Jednakże horoskop urodzenia może być poprawnie układany tylko przez ludzi mających intuicyjną mądrość, a takich jest mało.

Wieść wypisana śmiało na niebie w chwili urodzenia się człowieka nie oznacza wcale niezmiennego fatum — skutku przeszłych dobrych i złych jego czynów, lecz ma pobudzać człowieka do wysiłków, aby wydobył się z niewoli.

To, co uczynił on w przeszłości, nie da się zmienić. Nikt inny prócz niego samego nie pobudził do działania przyczyn, których skutki dominują nad obecnym jego życiem. Może on przezwyciężać wszelkie ograniczenia, ponieważ wytworzył je przede wszystkim swymi własnymi poczynaniami i ponieważ posiada ducho­we zasoby, nie podlegające wpływom planetarnym.

Zabobonny stosunek człowieka do astrologii czyni go automatem, niewolniczo zależnym od mechanicznego kierownictwa. Człowiek mądry udaremnia wpływ swych planet, który można nazwać jego przeszłością, przenosząc swe uzależnienie od stworzenia na uzależ­nienie się od swego Stwórcy. Im bardziej urzeczywistnia on swą jedność z Duchem, tym mniej może panować nad nim materia. Dusza jest zawsze wolna; jest ona nieśmiertelna; gdyż nie została zrodzona. Gwiazdy nie mogą nią rządzić.

Człowiek jest duszą i ma ciało. Gdy w sposób właściwy lokuje swe poczucie tożsamości, wówczas pozostawia poza sobą wszelkie zniewa­lające go wzory. Dopóki zagubiony tkwi w zwykłym swym stanie duchowej niepamięci, odczuwa subtelne więzy wynikające z praw środowiska.

Bóg jest harmonią; człowiek pobożny, który się z nim zhar­monizuje, nigdy nie popełni błędnego czynu. Wszelka jego działalność będzie w sposób naturalny i należyty uzgodniona z astrologicznym prawem. Po głębokiej modlitwie i medytacji styka się on z boską świadomością; nie ma większej potęgi aniżeli ta wewnętrzna osłona.

— To dlaczego, drogi Mistrzu, życzysz sobie, abym nosił astro­logiczną bransoletę? (W oryginale Bangle oznacza bransoletkę na rękę lub stopę — noszoną nad kostką) — ośmieliłem się zadać to pytanie po długim milczeniu, w ciągu którego starałem się przyswoić sobie piękne wyjaśnienie Sri Jukteswara.

- Dopiero wtedy, gdy podróżny osiąga swój cel, słuszne jest odrzucenie przez niego mapy. Podczas podróży korzysta on z dogod­nych skrótów drogi. Starożytni riszi odkryli wiele sposobów skrócenia okresu ludzkiego wygnania w świat ułudy. Istnieją pewne mechaniczne właściwości prawa karmy, które mogą być zręcznie schwytane przez palce mądrości.

— Wszelkie ludzkie zło pochodzi z jakiegoś przekroczenia uniwersalnego prawa. Pisma święte mówią, że człowiek musi uczynić zadość prawom przyrody, nie dyskredytując przez to wcale boskiej wszechmocy. Powinien on mówić do Boga: „Panie, ufam i polegam na Tobie i wiem, że możesz mi pomóc, chcę jednak również uczynić wszystko, co potrafię, aby naprawić zło, które uczyniłem".

Z pomocą wielu środków — przez modlitwę, silę woli, medytację jogi, zasięganie rady świętych, noszenie astrologicznych bransoletek — można zmniejszyć do minimum lub zgoła unicestwić skutki przeszłych złych czynów.
— Podobnie jak można zaopatrzyć dom w miedziany pręt, aby przejął na siebie piorun, tak świątynię cielesną można wyposażyć w różne ubezpieczające środki. Przed wiekami nasi jogowie odkryli, że czyste metale emitują z siebie światło astralne, które silnie przeciwdziała ujemnym oddziaływaniom planet. Subtelne promieniowania elektryczne i magnetyczne stale krążą we wszechświecie.

- Problem ten przyciągał uwagę naszych riszich; stwierdzili oni, że przeciw ujemnym promieniowaniom planet może pomóc nie tylko kombinacja metali, także roślin oraz — co jest najskuteczniejsze ze wszystkiego — kombinacja kamieni szlachetnych nie mających skazy i ważących co najmniej dwa karaty. Poza granicami Indii rzadko studiowano poważnie zapobiegawcze zastosowanie astrologii. Do mało znanych należy fakt, że odpowiednie klejnoty, metale lub preparaty roślinne nie mają wartości, jeśli nie posiadają koniecznej wagi oraz jeśli nie nosi się ich blisko skóry.

— Oczywiście, Panie, zastosuję się do twej wskazówki i sprawię sobie bransoletkę. Intryguje mnie myśl o możliwościach wyprowadzania planet w pole!

— Dla ogólnych celów radzę używać bransoletki ze złota, srebra i miedzi. Jednakże dla specjalnego celu wolałbym, abyś miał ją ze srebra i ołowiu. — Sri Jukteswar dodał jeszcze do tego szczegółowe wskazówki.

— Gurudżi, jaki „specjalny cel" masz na myśli?

— Niebawem gwiazdy ułożą się niekorzystnie dla ciebie, Mukunda. Nie obawiaj się jednak; będziesz pod opieką. Mniej więcej za miesiąc wątroba sprawi ci dużo kłopotu. Choroba jest naznaczona na okres około sześciu miesięcy, lecz użycie astrologicznej bransolety skróci ten okres do dwudziestu czterech dni.

Następnego dnia udałem się do złotnika i niebawem zacząłem nosić bransoletkę. Zdrowie moje było znakomite; zapomniałem o przepowiedni Mistrza. Mistrz zaś wyjechał z Serampore z wizytą do Benaresu. W trzydzieści dni po opisanej rozmowie poczułem nagły ból w okolicy wątroby. W ciągu następnych tygodni przeżywałem kosz­marne boleści.

Miałem zawsze żywą niechęć do przeszkadzania Mistrzowi, toteż myślałem, że sam dzielnie przetrzymam to doświad­czenie. Jednakże dwadzieścia trzy dni cierpień osłabiły moje po­stanowienie. Wsiadłem do pociągu i pojechałem do Benaresu. Sri Jukteswar powitał mnie niezwykle ciepło, lecz nie dał mi sposobności do prywatnej rozmowy o mojej chorobie.

Wiele pobożnych osób odwiedziło tego dnia Mistrza, aby mieć darszan (błogosławieństwo, które spływa przez samo widzenie świętego). Chory i zaniedbany siedziałem w kącie. Dopiero po wieczornym posiłku wszyscy goście odeszli. Guru wezwał mnie na ośmioboczny balkon, znajdujący się w tym domu.

— Przybyłeś z pewnością z powodu swych niedomagań wątroby. Sri Jukteswar nie patrzył na mnie, lecz przechadzał się po pokoju tam i z powrotem, ukazując się od czasu do czasu w świetle księżyca.

- Pozwól mi spojrzeć na ciebie; cierpisz od dwudziestu czterech dni, prawda?

- Tak, panie.

- Proszę cię, wykonaj ćwiczenia na żołądek, których cię uczyłem.

- Mistrzu, gdybyś wiedział, jak bardzo mnie boli, nie żądałbyś ode mnie wykonania tego ćwiczenia. — Niemniej uczyniłem słaby wysiłek posłuchania Mistrza.

- Mówisz, że cię boli, a ja ci mówię , że cię nie boli wcale —jakże możliwa jest taka sprzeczność? — Guru spoglądał na mnie badawczo.

Byłem zdumiony, a potem doznałem radosnej ulgi. Już nie odczuwałem ciągłego bólu, który niemal nie pozwalał mi zasnąć w ciągu kilku tygodni; na słowa Sri Jukteswara cierpienie znikło, jakby go nigdy nie było.
Z wdzięczności padłem na kolana u jego stóp, lecz on szybko powstrzymał mnie.

— Nie bądź dzieckiem. Powstań i ciesz się pięknem księżyca nad Gangesem. — Jednakże powieki Mistrza drżały ze szczęścia, gdy stałem obok niego w milczeniu. Zrozumiałem, że postawą swą chciał mi powiedzieć, że nie on, lecz Bóg mnie uzdrowił.

Nawet obecnie noszę ciężką srebrną i ołowianą bransoletkę, wspomnienie owego dawno minionego, lecz zawsze wdzięcznie wspominanego dnia, kiedy to stwierdziłem, że żyję z osobowością nadludzką. Ilekroć później przyprowadzałem do Sri Jukteswara swych przyjaciół z prośbą o ich uleczenie, zawsze niezmiennie polecał nosić klejnoty lub bransoletkę, podkreślając, że ich noszenie jest aktem astrologicznej mądrości.

Do astrologii byłem uprzedzony od samego dzieciństwa, częściowo dlatego, że widziałem, jak wielu ludzi niewolniczo się jej trzymało, a częściowo z powodu przepowiedni naszego familijnego astrologa: „Ożenisz się trzy razy, owdowiawszy dwa razy". Rozmyślałem nieraz nad tą sprawą, czując się jak koza czekająca na ofiarowanie przed świątynią potrójnego małżeństwa.

— Najlepiej pogódź się ze swym losem — powiedział mój brat Ananta. — Napisany dla ciebie horoskop poprawnie przewidział, że we wczesnej młodości uciekniesz z domu w stronę Himalajów i że siłą zostaniesz zawrócony do domu. Przepowiednia dotycząca twych małżeństw też musi się sprawdzić.

Pewnej nocy zrozumiałem jasno, że proroctwo to jest całkowicie fałszywe. Spaliłem rękopis horoskopu, a popiół umieściłem w papierowej torbie, na której napisałem: „Nasiona minionej karmy nie mogą zakiełkować, jeśli się je spali w boskim ogniu mądrości". Położyłem tę torbę w widocznym miejscu; Ananta natychmiast przeczytał moją urągliwą uwagę.

— Prawdy nie zniszczysz tak łatwo, jak spaliłeś kawałek papieru — brat mój zaśmiał się szyderczo.

Faktem jest, że zanim osiągnąłem wiek męski rodzina moja trzykrotnie starała się mnie zaręczyć. Za każdym razem odmówiłem swej zgody na te plany. Jedna z dziewcząt wybranych na narzeczoną dla mnie przez rodzinę wyszła potem za mąż za mego kuzyna Prabhasa Czandrę Ghose, wiedząc że moja miłość Boga jest silniejsza niż jakiekolwiek dyspozycje astrologiczne z przeszłości.

„Im głębsze jest u człowieka urzeczywistnienie siebie, tym silniej oddziaływa on na cały świat swymi subtelnymi wibracjami duchowymi i tym mniej sam podlega nurtowi zjawisk". Te słowa Mistrza często mi się przypominały i niosły natchnienie.

Pewnego razu poprosiłem astrologów, aby na podstawie położenia planet wyznaczyli moje najgorsze okresy; mimo niepomyślnego horoskopu potrafiłem w tych czasach wykonać każde zadanie, jakie sobie postawiłem. Muszę jednak przyznać, że napotykałem wówczas wielkie trudności w osiągnięciu celu.

Przekonanie moje jednak zawsze było usprawiedliwione: wiara w opiekę Boga i właściwy użytek z danej człowiekowi woli stanowią potężne siły, których żaden „przeciwny los" nie może pokonać.

Zrozumiałem, że zapis gwiezdny czyjegoś urodzenia nie oznacza wcale, że człowiek jest marionetką w rękach swej przyszłości. Jego treść jest raczej bodźcem do osiągnięcia swej chwały; samo niebo usiłuje pobudzić determinację człowieka do wyzwolenia się z wszelkich ograniczeń. Bóg stworzył każdego człowieka jako duszę wyposażoną w indywidualność uczestniczącą w powszechnej strukturze w tym­czasowej roli zarówno podpory, jak i pasożyta.

Wolność człowieka jest ostateczna i natychmiastowa, jeśli tak zechce; zależy to od wewnętrznego, a nie od zewnętrznego zwycięstwa.

Ta książka pojawiła się w moim życiu późno a może dokładnie w czas !?
Zanim ją znalazłam, na jednym ze szkoleń prowadząca powiedziała -Baba Dżi i nagle zaczęłam inaczej widzieć, pojawiło się jakieś szokujące wzruszenie...
Potem... przyśnił mi się... a polecam te książkę każdemu komu się "da"

Pozdrowienia :O)Lucyna Tomaszewska edytował(a) ten post dnia 04.04.09 o godzinie 07:54
Anna Maria Woźniak

Anna Maria Woźniak ... restart
systemu...

Temat: Yoganannda 1 "Przechytrzanie gwiazd” YOGANANDA i Labirynt...

No dobra: jestem Rakiem z roku ognistej Kozy... i co o mnie powiesz? Ta książka wspomina o żywiołach znaków chińskich?
Osobiscie uważam ze każdy nazwijmy to fachowiec z dziedzin
Mistycznych, Astrolog, Medium, Tarot powinien przedstawić się
swoim znakiem zodiaku podwójnego. Jest to swoiste prawo jazdy,
podobnie jak od kierowcy autobusu z przedszkolakami wymaga sie
autobusowego prawa jazdy :)

Autobusowa kategoria prawa jazdy wymagana jest przy każdym autobusie, nie tylko tym który wozi dzieci.

Nie ma zodiaku podwójnego. Są znaki z różnych kultur. Moim zdaniem trudno jest operować dwiema astrologiami, jeśli żadnej z nich nie zna się dogłębnie.

W Polsce astrologia chińska jest mało znana, brak literatury, brak mistrzów. Moim zdaniem nie należy mieszać babilońskiej z chińską, zaś sądzę, że warto nauczyć się jednej i drugiej, by je potem umiejętnie połączyć.

Statyczny opis, który zacytowałeś w innym wątku na pewno powie mniej i bardziej powierzchownie niżby powiedzial coś specjalista od astrologii babilońskiej, lub specjalista od chińskiej - oddzielnie.

Mój wpis nie jest przeciwko tej książce, wprost przeciwnie, cieszę się że wypływają nowe lektury. Przedstaw jednak argumenty tak, by wielbiciele astrologii nie mieli poczucia, że zamiast uczty, dostali zasmażkę zmieszaną z bitą śmietaną.

konto usunięte

Temat: Yoganannda 1 "Przechytrzanie gwiazd” YOGANANDA i Labirynt...

Wlaśnie tłumacze ze Suzzane White to Fachowiec..

poświeciła na prace naukowa na temat połączenia tych dwóch horoskopów 10 lat i napisała super książkę.

Ok Kozo - Raku zamieszczę Twój choroskop i powiesz nam ile procent sie zgadza :)

Anna Maria Woźniak:
No dobra: jestem Rakiem z roku ognistej Kozy... i co o mnie powiesz? Ta książka wspomina o żywiołach znaków chińskich?
Osobiscie uważam ze każdy nazwijmy to fachowiec z dziedzin
Mistycznych, Astrolog, Medium, Tarot powinien przedstawić się
swoim znakiem zodiaku podwójnego. Jest to swoiste prawo jazdy,
podobnie jak od kierowcy autobusu z przedszkolakami wymaga sie
autobusowego prawa jazdy :)

Autobusowa kategoria prawa jazdy wymagana jest przy każdym autobusie, nie tylko tym który wozi dzieci.

Nie ma zodiaku podwójnego. Są znaki z różnych kultur. Moim zdaniem trudno jest operować dwiema astrologiami, jeśli żadnej z nich nie zna się dogłębnie.

W Polsce astrologia chińska jest mało znana, brak literatury, brak mistrzów. Moim zdaniem nie należy mieszać babilońskiej z chińską, zaś sądzę, że warto nauczyć się jednej i drugiej, by je potem umiejętnie połączyć.

Statyczny opis, który zacytowałeś w innym wątku na pewno powie mniej i bardziej powierzchownie niżby powiedzial coś specjalista od astrologii babilońskiej, lub specjalista od chińskiej - oddzielnie.

Mój wpis nie jest przeciwko tej książce, wprost przeciwnie, cieszę się że wypływają nowe lektury. Przedstaw jednak argumenty tak, by wielbiciele astrologii nie mieli poczucia, że zamiast uczty, dostali zasmażkę zmieszaną z bitą śmietaną.MARQUS MARS edytował(a) ten post dnia 31.03.09 o godzinie 20:00
Anna Maria Woźniak

Anna Maria Woźniak ... restart
systemu...

Temat: Yoganannda 1 "Przechytrzanie gwiazd” YOGANANDA i Labirynt...

MARQUS MARS:
Wlaśnie tłumacze ze Suzzane White to Fachowiec..

poświeciła na prace naukowa na temat połączenia tych dwóch horoskopów 10 lat i napisała super książkę.
>
>
Ok Kozo - Raku zamieszczę Twój choroskop i powiesz nam ile procent sie zgadza :)

Ale ja widzę, że Ty w ogóle nie rozumiesz podstawowej rzeczy: horoskop to nie gra w ruletkę. Tu się musi zgadzać 100 procent, bo inaczej horoskop jest nieważny. Niższe procenty interesują mnie tylko na etykietkach butelek z alkoholem;)

Książkę pani White owszem, znam. Czyta się to łatwo i przyjemnie, ale nie zmienia to faktu, że jest to astrologia gazetowa (Weres nazywa ją jarmarczną), co stawia ją na równi z horoskopami w "Tinie", czy "Pani domu".

Musisz rozróżnić astrologię gazetową od prawdziwej. Ta pierwsza opisuje znaki zodiaku, ta druga opisuje ludzi.
U Suzanne White nie ma nawet podziału na żywioły - w kulturze chińskiej jest ich 5. Jak napisałam jestem ognistą Kozą. Tekst, który mi przytoczysz będzie taki sam dla Kozy ognistej, wodnej, drewnianej itd... Więc gdzie ten ogień, który we mnie płonie? Gdzie woda, która płynie w Kozach z innego rocznika, gdzie drewno z jeszcze innego? Przecież podział na żywioły to podstawowy podział każdego współcześnie używanego zodiaku.

Ponadto książka pokazuje właściciela horoskopu jako byt statyczny. Podczas gdy w obu astrologiach jesteśmy bytem dynamicznym. W astrologii babilońskiej jesteśmy poddawani tranzytom i progresjom, w chińskiej - przemianom wynikłym z teorii latającej gwiazdy.

Zatem zamiast dwóch wspaniałych uczt w jednym posiłku nadal ta książka oferuje zasmażkę z bitą śmietaną.

Książka Suzanne White tak, nie protestuję gdy ją ludzie kupują, ale powinno się ją traktować jako rozrywkę a nie źródło wiedzy. Tak samo jak nie protestuję przeciwko horoskopom w gazetach. Jednak za każdym razem mówię, że to nie jest prawdziwa astrologia, tylko erzatz

Ponadto z szacunku dla autorki i wydawcy zwróćmy uwagę na poprawność pisowni jej imienia i tytułu książki:
Suzanne White, "Nowa podwójna astrologia".

I jeszcze błagam: horoskop, przez "h". Słowo to pochodzi od zbitki słów: "hora" - godzina i "skop" - rysunek, co daje nam znaczenie słowa horoskop jako "rysunek godziny".
W chińskiej tradycji godzina jest tak samo ważna jak w babilońskiej. Latająca gwiazda biega też po tarczy zegara.

Wierzę, że Suzanne White to fachowiec, ale popełniła książkę ku uciesze gawiedzi.
Znam dobrych astrologów, którzy piszą do gazet. Nie są przez to gorszymi astrologami, ale też ich teksty do gazet nie są przez to prawdziwymi horoskopami, tylko rozrywką.



Wyślij zaproszenie do