Temat: Skąd się wzięła astrologia?
Starożytność klasyczna, ukształtowana przez kulturę Grecji, a później imperium rzymskiego, spierała się, czy astrologia narodziła się w Mezopotamii czy w Egipcie. Grecki historyk Herodot, żyjący w V wieku p.n.e., pisał w swoich "Dziejach":
"Dalej to także jest wynalazkiem Egipcjan: któremu z bogów każdy miesiąc i każdy dzień jest poświęcony; jaki los spotka każdego wedle dnia jego urodzin; jak on skończy życie i jaki będzie miał charakter. A z tego zrobili użytek ci z Hellenów, którzy zajmowali się poezją. Cudownych znaków więcej u nich wykryto niż u wszystkich innych ludów. Kiedy bowiem zdarzy się cudowny znak, obserwują wynik i zapisują go, a jeżeli kiedy później zdarzy się podobny do tego, sądzą, że będzie on miał taki sam wynik" (tłum. S. Hammer).
Pliniusz Starszy, rzymski encyklopedysta z I wieku n.e., przytoczył w "Historii naturalnej" opinię Babilończyka Berossosa, który twierdził, że obserwacje ciał niebieskich były prowadzone w Mezopotamii od 490 tys. lat. Podaną przez Pliniusza liczbę lat znał już wcześniej Diodor Sycylijski, kiedy spisywał w I wieku p.n.e. 40 ksiąg swojej "Biblioteki". Ten grecki autor z kolei wierzył, że biegli w sztuce wróżenia z gwiazd Chaldejczycy, jak określano w starożytności Babilończyków, byli egipskimi kolonistami, którzy dotarli do Międzyrzecza w zamierzchłych czasach.
Europa nowożytna przez długi czas brała świadectwa klasycznego antyku za dobrą monetę. Trudno się temu dziwić, skoro właściwie do XIX stulecia kultura i nauka Zachodu miały kontakt z dawnymi tekstami Mezopotamii i Egiptu wyłącznie za pośrednictwem autorów greckich. Sytuacja zmieniła się za sprawą Jeana François Champolliona, który rozwikłał zagadkę pisma hieroglificznego, publikując w 1822 roku w Paryżu słynny "List do Pana Daciera, dotyczący alfabetu hieroglifów fonetycznych".
Ze źródeł odczytywanych przez asyriologów i egiptologów wyłonił się nowy obraz dziejów poznawania przez człowieka wszechświata. Okazało się, że tajemna wiedza kapłanów Egiptu i Babilonu w swojej najbardziej podstawowej warstwie zawiera błyskotliwe odkrycia matematyczne oraz uporządkowane systemy astronomiczne, łączące wielowiekowe obserwacje nieba z praktycznymi w obsłudze metodami rachunkowymi. Tylko astrologia gdzieś się w tym wszystkim zapodziała.
Dziś historycy nauki skłaniają się ku opinii, że astrologia, która stała się tak popularna w świecie grecko-rzymskim, a później w średniowieczu i epoce odrodzenia, ukształtowała się w greckiej kulturze naukowej. Przy tym jej początków szuka się między IV a II wiekiem p.n.e., kiedy powstawała grecka astronomia matematyczna, której ostatecznym triumfem był precyzyjny kosmos geocentryczny Arystotelesa i Klaudiusza Ptolemeusza. Nie oznacza to jednak, że głosy greckich i rzymskich autorów, szukających ojczyzny astrologii u ujścia Nilu do Morza Śródziemnego lub na Bliskim Wschodzie, należy uznać za całkowicie niepoważne. Historia astrologii starożytnej jest znana zbyt fragmentarycznie, by rozsądne było formułowanie kategorycznych stwierdzeń na jej temat.
Przez astrologię klasyczną rozumiemy zbiór różnych metod, które prowadzą, po pierwsze, do ustalenia położeń ciał niebieskich na wybrany moment; po drugie, do interpretacji tego układu; i po trzecie, do sformułowania na tej podstawie diagnozy lub prognoz dotyczących losów pojedynczej osoby, jakiegoś przedsięwzięcia czy całych krain. Kluczowym elementem jest w tym wypadku zamrożenie obrotu nieba względem horyzontu. Uzyskaną w ten sposób mapę nazywamy horoskopem, a jej wewnętrzna struktura jest zdeterminowana przez punkt zodiaku wschodzący w chwili, dla której obliczamy horoskop - przez ascendent (po grecku horoscopos). Na tak powstałej mapie możemy umieścić planety i punkty, które astrologia uważa za ważne.
Tak rozumiana astrologia rzeczywiście przynależy do sfery nauki greckiej, ale wiele wskazuje na to, że ukształtowała się nie bez wpływów astronomii babilońskiej. Sprzyjały temu intensywne kontakty Grecji ze Wschodem, których kulminacją były czasy Aleksandra Wielkiego (356-323 p.n.e.), wyznaczające w basenie Morza Śródziemnego początek ery hellenistycznej. Oto garść przykładów.
W tekstach klinowych znad Eufratu i Tygrysu, podających położenia ciał niebieskich, występują "sekretne miejsca planet" - obszary na niebie, które w jakiś sposób zwiększały znaczenie planety w formułowanych przez babilońskich pisarzy i kapłanów przepowiedniach. Tradycja ta sięga prawdopodobnie II tysiąclecia p.n.e. Później Babilończycy przypisali te "sekretne" miejsca planet znakom wymyślonego przez siebie zodiaku. Tymczasem w astrologii greckiej odnajdujemy wywyższenia - miejsca w zodiaku, które potęgują działanie planety w horoskopie. Tak się składa, że greckie wywyższenia wypadają w tych samych znakach co babilońskie sekretne miejsca planet. A zatem Grecy wraz z zodiakiem astronomicznym przejęli od Babilończyków pewne jego wróżebne zastosowania.
Astrologia świata grecko-rzymskiego posługiwała się prostymi tablicami, które pozwalały uzyskać podstawowe elementy horoskopu na wybrany moment dnia w roku. Analiza zachowanych greckich horoskopów z I wieku p.n.e. i późniejszych stuleci wskazuje, że do ich obliczania wykorzystywano metody arytmetyczne, wymyślone znacznie wcześniej w astronomii babilońskiej, której głównym zajęciem było właśnie wytwarzanie jak najdokładniejszych tablic położeń ciał niebieskich na różne okazje. Ba, greccy astrolodzy posługiwali się tymi sposobami nawet wówczas, gdy ich koledzy astronomowie opracowali dokładniejsze metody geometryczne, umożliwiające rozwiązywanie trójkątów na sferze niebieskiej.
Ten fragment dziejów astrologii pozwala lepiej zrozumieć uwagę, którą Horacy zawarł w swojej słynnej pieśni 11 z księgi pierwszej, powstałej około 25 roku p.n.e.: "Nie pytaj, bo wiedzieć nie trzeba, jaki mnie, jaki tobie / kres bogowie zgotują, Leukonoe, ni babilońskich / nie badaj liczb" (tłum. A. Lam). Nawiasem mówiąc, to bodaj jedyny poprawny polski przekład tego fragmentu; olbrzymia większość tłumaczy zamiast "babilońskich liczb", stanowiących podstawę rachunków greckich i rzymskich astrologów, wprowadza tu po prostu "babilońskich wróżbiarzy" czy "babilońską magię".
http://www.wiz.pl/8,197.html