Temat: Podzielcie się newsami...
1 - Artykuł i badania do których sięga M. Ryszkiewicz nie wnoszą wiele nowego do samego datowania pierwszych ludzi w Ameryce. Od lat przyjmuje się, że był to schyłek plejstocenu i nie ma póki co żadnych nowych danych by to drastycznie cofać.
Samo datowanie pierwszej ludności Ameryki odbywa się w pewnych określonych granicach. Granice wyznaczają najstarsze daty zasiedlenia przez praludzi innych kontynentów. Uznawane obecnie ok. 15 tys. lat jako początek zasiedlenia Ameryki to wciąż trzy razy później niż moment zasiedlenia Australii. Dlatego data ta w przyszłości (na skutek nowych odkryć) może ulegać modyfikacji i pierwsi ludzie w Ameryce mogą być jeszcze niejednokrotnie postarzani. Ale oczywiście w granicach „naukowego” rozsądku. Jeśli na dzień dzisiejszy przyjmuje się że nowoczesny człowiek pojawił się na Bliskim Wschodzie jakieś 100 tys. lat temu, a w Australii 40-60 tys. lat temu, to i w przypadku Ameryki będzie to g r a n i c z n a data zapewne nie większa niż kilkadziesiąt tys. lat (20-30 tysięcy?). Oczywiście, w ostatnim przypadku decydującą rolę odgrywały nie tylko same „chęci” potencjalnych wędrowców i ich przystosowanie do zimnego klimatu, ale też dostępność północnej drogi przez Beringię, która bywała zamknięta w różnych okresach.
Natomiast jeśli ktoś spodziewa się odkryć w Ameryce ludzi sprzed milionów lat, to już na pewno nie w ramach przedstawicieli naszego gatunku. Według obecnej wiedzy homo erectus zaczął rozprzestrzeniać się po Azji jakieś 1,8 mln lat temu, trochę później zasiedlił Jawę i prawdopodobnie inne wyspy azjatyckie (min. słynny hobbit z Flores ma być jego potomkiem) a także tereny dzisiejszych Chin. Kto wie, może kiedyś okaże się że dotarł też do Ameryki ???
2 - Doniesienia Marcina Ryszkiewicza są kapitalne z innego powodu. Chodzi o rozróżnienie antropologiczne pierwszych mieszkańców Ameryki. To rzeczywiście sensacja pisana dużymi literami. Wynika stąd jasno że Amerykę zasiedlono nie raz, że były przynajmniej dwie fale przybyszów z Azji, a może i więcej. Co więcej ten wcześniejszy napływ przybyszów reprezentowany był przez inną rasę - bliższą Aborygenom i Europejczykom. Wygląda na to, że trzeba zweryfikować modele rozprzestrzeniania się ras ludzkich także w samej Azji. Chodzi o to, że te dwie fale przybyszów dotarły do Ameryki w diametralnie różnych sytuacjach osadniczych w samej Azji. Pierwsi przybyli, gdy zimnymi terenami wschodniej Syberii władała rasa NIE-spokrewniona bezpośrednio z rasą żółtą, natomiast druga fala przybyszów to już przedstawiciele rasy żółtej czyli panującej na Syberii do dzisiaj. W nieokreślonym momencie dziejów nastąpiło w północno-wschodniej Azji przemieszczenie ludów.
3 - Nie wiem dokładnie co miał na myśli mój przedmówca, ale badania nad ludnością plejstoceńską nie mają raczej bezpośredniego przełożenia na zmianę postrzegania pierwszych amerykańskich cywilizacji (w artykule też ani słowem o tym nie ma). To jednak nie te czasy...
Olmekowie, którym przypisuje się palmę pierwszeństwa w Ameryce, to wciąż początek drugiego tysiąclecia p.n.e., czyli mniej więcej czasy największego rozkwitu cywilizacji minojskiej na morzu Śródziemnym i nic mi nie wiadomo, by w tym względzie coś się miało drastycznie ostatnio zmienić.
Skoro jednak już o cywilizacjach amerykańskich mowa, to jeden z bardziej pasjonujących wątków w tej dziedzinie także dotyczy idei w ę d r ó w e k, choć już nie całych ludów, ale przenikania odprysków cywilizacyjnych ze Starego Świata na kontynent amerykański. Sztandarowym przykładem są tu kamienne głowy rzekomych „murzynów” pozostawione przez Olmeków. Inny przykład (który może także wiąże się z cywilizacją Olmeków) to ewentualne kontakty europejskiej ludności megalitycznej (jeśli tak można ich określić) z mieszkańcami Ameryki. Chodzi o czasy neolitu europejskiego i budowniczych Stonehenge, menhirów, dolmenów i innych konstrukcji kamiennych bądź kamienno-ziemnych w zachodniej Europie. Ci ludzie rozprzestrzeniali swoją kulturę na dużym obszarze Europy, ich idee dotarły także do Polski i są reprezentowane przez kultury w skrócie określane jako KPL i KAK (kultura pucharów lejkowatych i kultura amfor kulistych). Prawie na pewno piewcy nowej idei (religii) regularnie podróżowali drogą morską wzdłuż europejskiego wybrzeża (i afrykańskiego?). Może jakiś sztorm zapędził ich też na drugi kontynent...... (o tych wpływach, choć na dużo większą skalę, mówi wywiad z nieżyjącym już profesorem Andrzejem Wiercińskim - artykuł stary, ale z grubsza nakreślający zagadnienie:
http://new-arch.rp.pl/artykul/286147_3500_lat_przed_Ko...
Podobnie wygląda sprawa z Fenicjanami. Ci dzielni żeglarze podróżowali wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki. Flota admirała Hanno ok. 500 pne dotarła aż prawdopodobnie w rejon Zatoki Gwinejskiej. A stamtąd...... wystarczy dać się ponieść pasatom i prądowi południoworównikowemu by 2-3 tygodnie później wylądować w....... Brazylii.
Żeby nie być źle zrozumianym. Nie chcę tutaj wyrokować, że cywilizacja amerykańska miała swe źródła w Starym Świecie. Nic podobnego nie twierdzę. Chcę jedynie dorzucić coś niecoś do artykułu Marcina Ryszkiewicza i podkreślić, że Ameryka rzeczywiście w i e l o k r o t n i e mogła być odkrywana, także w czasach nam bliższych. Atlantyk znowu nie jest aż taki wielki, więc gdy na atlantyckich wybrzeżach Europy i Afryki pojawiali się ludzie nawykli do żeglugi (twórcy megalitów, Fenicjanie, Grecy, Wikingowie) to mogło dochodzić (i z pewnością nie raz dochodziło) do przypadkowych „wycieczek” na drugą stronę. Nie wiem, czy akurat teoria prof. Wiercińskiego odnośnie Olmeków to dobry przykład? Teoria ta spotkała się też z ostrą krytyką. Podobnie rzecz się ma z rzekomymi śladami Fenicjan w Brazylii. Pośród licznych przesłanek (i także kontrargumentów mówiących że inskrypcje fenickie to mimo wszystko fałszerstwa z czasów gdy była kolonia portugalska stawała się niepodległym cesarstwem Brazylii i „wymyślała” swoje starożytne dzieje) to brakuje tu choć jednego niezaprzeczalnego dowodu, by obecność Fenicjan w Brazylii uznać za fakt.