Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: "Musi być ciężko tym...

...którzy uznali autorytet jako prawdę, zamiast wziąć prawdę za autorytet."
G. Massey

...miedziane i wolframowe mikrospirale 0.03 mm sprzed 100 tyś. lat...(starożytna nanotechnologia?), mechanizm Antikythera liczący ponad 2000 lat..., figurki z okresu plejstocenu..., ślad buta sprzed 505 milionów lat...,itd...

http://www.youtube.com/watch?v=L77ZaTjtzPw

Ciekawe zagadnienia... robią wrażenie... jakkolwiek...
Jak sądzicie, czy istnieje "inna", skrzętnie ukrywana wersja historii archeologicznej...?
Witold Dobrzański

Witold Dobrzański Właściciel, NOVATOR
WITOLD DOBRZAŃSKI

Temat: "Musi być ciężko tym...

Pytasz poważnie ? ;)))...
Bogdan Z.

Bogdan Z. archeologia i nie
tylko

Temat: "Musi być ciężko tym...

Witaj Mario
W tym momencie jesteś sceptyczna czy entuzjastyczna? Innymi słowy pytasz się poważnie czy tylko podpuszczasz?
Jowita M.

Jowita M. Experienced CS
Manager

Temat: "Musi być ciężko tym...

Światowy spisek archeologów? Auć. Za dużo Daenikena...
Seweryn Kosmala

Seweryn Kosmala IS Service Leader HR

Temat: "Musi być ciężko tym...

to wszystko jest z tad:

Forbidden Archeology: The Hidden History of the Human Race by Michael A. Cremo and Richard L

konto usunięte

Temat: "Musi być ciężko tym...

Maria S.:
Ciekawe zagadnienia... robią wrażenie... jakkolwiek...

Ciekawe, ciekawe, chociaż od Science Fiction wolę Fantasy :)
Jak sądzicie, czy istnieje "inna", skrzętnie ukrywana wersja historii archeologicznej...?

Nie. I gdybyś kiedyś była na wykopaliskach świadkiem tego jak któryś z archeologów wyciąga z ziemi na przykład brązową fibulę czy srebrną monetę a następnie biega jak oszalały(a) po okolicy pokazując wszystkim innym archeologom, a potem również tym co się przypadkiem akurat znaleźli koło wykopu (nawet jeśli to tylko zalany pan Grzesiu z pod budki z piwem) to też byś w takie bzdury nie wierzyła.

Temat: "Musi być ciężko tym...

Jedrzej M.:
Maria S.:
Ciekawe zagadnienia... robią wrażenie... jakkolwiek...

Ciekawe, ciekawe, chociaż od Science Fiction wolę Fantasy :)
Jak sądzicie, czy istnieje "inna", skrzętnie ukrywana wersja historii archeologicznej...?

Nie. I gdybyś kiedyś była na wykopaliskach świadkiem tego jak któryś z archeologów wyciąga z ziemi na przykład brązową fibulę czy srebrną monetę a następnie biega jak oszalały(a) po okolicy pokazując wszystkim innym archeologom, a potem również tym co się przypadkiem akurat znaleźli koło wykopu (nawet jeśli to tylko zalany pan Grzesiu z pod budki z piwem) to też byś w takie bzdury nie wierzyła.

Biorąc pod uwagę jak w dalszym ciągu nikła jest nasza wiedza o przeszłości człowieka, dużo z naszych współczesnych hipotez na ten temat może być bardzo błędna.

Już nieraz okazywało się, że to co dziś uznajemy za "fakty", okazywało się jedynie misternie ułożoną serią błędnych założeń i wniosków.

Tak naprawdę czym dalej sięgamy w przeszłość tym odnajdujemy coraz starsze pozostałości ludzkie -- tak było chociażby z rzekomą migracją pierwszych ludzi do Ameryki poprzez Cieśninę Beringa. Dziś już wiemy, że te hipotezy były bardzo błędne, a ludzie żyli już w Ameryce na tysiące lat wcześniej...

Takich przykładów jest wiele.Andrzej Kosela edytował(a) ten post dnia 28.10.10 o godzinie 13:21

konto usunięte

Temat: "Musi być ciężko tym...

Andrzej Kosela:
Biorąc pod uwagę jak w dalszym ciągu nikła jest nasza wiedza o przeszłości człowieka, dużo z naszych współczesnych hipotez na ten temat może być bardzo błędna.
Oczywiście że wiele hipotez może być błędne, po to są hipotezy żeby je sprawdzać i jeśli znajdziemy na przykład jakieś dowody na to że ludzie gdzieś dotarli wcześniej niż myśleliśmy to hipotezę się zmienia i testuje dalej. Tak długo aż wszystkie klocki pasują.

Ale po pierwsze pytanie brzmiało:
Jak sądzicie, czy istnieje "inna", skrzętnie ukrywana
wersja historii archeologicznej...?

I to jest kompletna bzdura bo kto po co i jak, przecież musiałby w to być wplątany każdy pracujący archeolog żeby przypadkiem nie wyrwał się z linii.

No a po drugie w nauce bardzo użyteczną zasadą jest to że najczęściej najprostsze wyjaśnienie jest prawidłowe, więc jeśli w warstwie geologicznej datowanej na 65 milionów lat temu znajdziemy strzykawkę to nie będzie oznaczać że dinozaury się zaćpały na śmierć tylko że jakiś ćpun w nocy w wykopie buszował prawda?

Żeby była jasność nie nabijam się z pana tylko z sensacji takich jak w podanym na początku wątku fragmencie:

"miedziane i wolframowe mikrospirale 0.03 mm sprzed 100 tyś. lat...(starożytna nanotechnologia?), mechanizm Antikythera liczący ponad 2000 lat..., figurki z okresu plejstocenu..., ślad buta sprzed 505 milionów lat...,itd..."

Temat: "Musi być ciężko tym...

Jedrzej M.:
Andrzej Kosela:
Biorąc pod uwagę jak w dalszym ciągu nikła jest nasza wiedza o przeszłości człowieka, dużo z naszych współczesnych hipotez na ten temat może być bardzo błędna.
Oczywiście że wiele hipotez może być błędne, po to są hipotezy żeby je sprawdzać i jeśli znajdziemy na przykład jakieś dowody na to że ludzie gdzieś dotarli wcześniej niż myśleliśmy to hipotezę się zmienia i testuje dalej. Tak długo aż wszystkie klocki pasują.

No właśnie -- z tymi pasującymi klockami bym nie przesadzał, bo nigdy nie jest tak, że *wszystkie* one dokładnie pasują. Najczęściej badacze używają swojej wyobraźni by wypełnić luki, a czasem i duże wyrwy pomiędzy nimi. Przyglądając się blisko niektórym teoriom na temat historii cywilizacji ludzkiej można dojść do wniosku, że zaskakująca duża ich liczba jest tylko misternie ułożonymi hipotezami na podstawie znikomych poszlak. Tak naprawdę nie wiemy jeszcze bardzo dużo na temat historii naszego gatunku, jak i całego życia na Ziemi, zaskakująco dużo...

Można powiedzieć, że jesteśmy gatunkiem z amnezją -- gdyż nie wiemy jakie są nasze historyczne korzenie.

Ale po pierwsze pytanie brzmiało:
Jak sądzicie, czy istnieje "inna", skrzętnie ukrywana
wersja historii archeologicznej...?

I to jest kompletna bzdura bo kto po co i jak, przecież musiałby w to być wplątany każdy pracujący archeolog żeby przypadkiem nie wyrwał się z linii.

No a po drugie w nauce bardzo użyteczną zasadą jest to że najczęściej najprostsze wyjaśnienie jest prawidłowe, więc jeśli w warstwie geologicznej datowanej na 65 milionów lat temu znajdziemy strzykawkę to nie będzie oznaczać że dinozaury się zaćpały na śmierć tylko że jakiś ćpun w nocy w wykopie buszował prawda?

Niekoniecznie bym się zgodził z tą teorią. A co jeśli rzeczywiście w warstwie sprzed 65 milionów lat
znaleźlibyśmy coś nie pasującego do naszych kruchych i prymitywnych wyobrażeń o kształtowaniu się życia na Ziemi?

No oczywiście Pan by takie dowody zignorował.. być może za kilkadziesiąt lat nowi badacze jeszcze raz
by je zweryfikowali i doszli do zupełnie innych wniosków niż Pan. Być może też doszli by bliżej do prawdy obiektywnej.

Żeby była jasność nie nabijam się z pana tylko z sensacji takich jak w podanym na początku wątku fragmencie:

"miedziane i wolframowe mikrospirale 0.03 mm sprzed 100 tyś. lat...(starożytna nanotechnologia?), mechanizm Antikythera liczący ponad 2000 lat..., figurki z okresu plejstocenu..., ślad buta sprzed 505 milionów lat...,itd..."

Rozumiem, że duża część z tych dowodów jest bardzo błędna w datowaniu. Jednak jest także sporo znalezisk, które rzeczywiście nie pasują do naszych współczesnych oficjalnych teorii.
W dużej mierze historia zweryfikuje nasze dotychczasowe sądy na temat historii człowieka -- myślę, że w tym temacie jest jeszcze wiele odkryć i to naprawdę zaskakujących odkryć o których większość ludzi nawet dziś nie śni...

Wbrew pozorom archeologia nie różni się dużo od astrofizyki -- nasze prymitywne postrzeganie świata jeszcze nie raz zostanie brutalnie skonfrontowane z prawdą w obu tych naukach.Andrzej Kosela edytował(a) ten post dnia 29.10.10 o godzinie 13:24

konto usunięte

Temat: "Musi być ciężko tym...

Andrzej Kosela:
Można powiedzieć, że jesteśmy gatunkiem z amnezją -- gdyż nie wiemy jakie są nasze historyczne korzenie.

Można tak powiedzieć, można też powiedzieć dużo innych rzeczy ale samo stwierdzenie nie staje się faktem przez wypowiedzenie. Miliony książek o Historii i Archeologii to jednak chyba jest już jakiś pojęcie o naszych korzeniach. Do tego dochodzi bardzo mocno w ostatnim czasie genetyka.
Niekoniecznie bym się zgodził z tą teorią. A co jeśli rzeczywiście w warstwie sprzed 65 milionów lat
znaleźlibyśmy coś nie pasującego do naszych kruchych i prymitywnych wyobrażeń o kształtowaniu się życia na Ziemi?

To najprawdopodobniej oznaczać będzie że coś żeśmy spaprali albo coś przesuwało się pomiędzy warstwami.
No oczywiście Pan by takie dowody zignorował.. być może za kilkadziesiąt lat nowi badacze jeszcze raz
by je zweryfikowali i doszli do zupełnie innych wniosków niż Pan. Być może też doszli by bliżej do prawdy obiektywnej.

Pierwsze zdanie tego paragrafu z punktu widzenia zawodowego jest po prostu obraźliwe. Oczywiście że bym nie zignorował, tak jak każdy porządny archeolog starał bym się dojść do tego skąd to się tam wzięło. Postarałbym się dopasować najbardziej prawdopodobną hipotezę i ją sprawdzić naukowo (nie przez gdybanie). Należy tu dodać że pojedyncze znalezisko rzadko jest na tyle przekonywujące żeby od razu na jego podstawie zmieniać podręczniki, dlatego zawsze staramy się je zweryfikować.
Rozumiem, że duża część z tych dowodów jest bardzo błędna w datowaniu.

To są brednie a nie dowody, tym bardziej jeśli są błędne w datowaniu. Artyści tacy jak Deniken powołują się na archeologię bo nie mają talentu do pisania normalnej fantastyki więc jakoś inaczej muszą sprzedać książki.
Wbrew pozorom archeologia nie różni się dużo od astrofizyki -- nasze prymitywne postrzeganie świata jeszcze nie raz zostanie brutalnie skonfrontowane z prawdą w obu tych naukach.

Obawiam się że marne ma pan informacje na temat Archeologii i jej metod działania. Tym bardziej jeśli porównuje ją pan z astrofizyką. Nie staram się nikogo obrazić ale zanim zaczniemy gdybać na podstawie najbardziej durnych i kompletnie nie popartych dowodami tekstów należało by się zapoznać z metodami działania archeologii i obecnym stanem wiedzy.
Dana Saga T.

Dana Saga T. Edukacja
Artystyczna; rzeźba,
malarstwo

Temat: "Musi być ciężko tym...

Ja jak już widzę tego typu ekran You Tube to od razu kojarzy mi się z teoriami spiskowymi. Chociaż, obecność w mitologi centaurów, harpii itp, kojarzy mi się znowu z współczesnym klonowaniem.
Bogdan Z.

Bogdan Z. archeologia i nie
tylko

Temat: "Musi być ciężko tym...

Witajcie. Ale gorąca dyskusja... ale tak naprawdę o pietruszkę. Przykro mi Andrzeju ale Twój dyskutant ma rację w całej rozciągłości. Nie zgadzam się tylko z tym bieganiem po wykopach z brązową fibulą. Moje doświadczenie podpowiada mi, że wszelkie znaleziska należy skrzętnie ukrywać przed miejscowymi ciekawskimi oraz bagatelizować przed pracownikami. Zwykły kopacz zatrudniony na naszym wykopie oceni wartość przedmiotu po stopniu naszego podniecenia. Należy więc powściągnąć emocje bo inaczej przyjdą w nocy i rozorają całe stanowisko, nic w gruncie rzeczy nie znajdując. Szkody natomiast dla archeologii będą niepowetowane.
Postanowiłem zabrać głos by zwrócić uwagę na pewną cechę archeologii i nauki w ogóle. Jest to norma, zasada postępowania, bez której nie byłoby nauki. Mam na myśli rzetelność naukową. Posłużę się przykładem. Niech to będzie ten nieszczęsny złoty łańcuszek znaleziony w bryle węgla. Załóżmy, że badam jakąś starą kopalnię węgla. Prace przeprowadzam oczywiście według standardów przyjętych w archeologii od dawna, czyli wszystko bardzo skrupulatnie i rzetelnie dokumentując. Chodzi o to że mniej się nastawiam na znalezienie przedmiotów (to wychodzi przy okazji), a bardziej na dokumentowaniu warstwy po warstwie. Oczywiście co jakiś czas z warstwy wyjdzie jakiś fajny przedmiot (ku mojej radości), ale zanim znajdzie się w oznaczonej torebce, to jest powoli odsłaniany, opisywany, fotografowany wraz z warstwą z której pochodzi, by nikt mi później nie zarzucił błędu w sztuce. Innymi słowy, by mieć później pewność że jakiś przedmiot X należy ewidentnie wiązać z tą a nie inną warstwą. Jeżeli z daną warstwą daje się powiązać także inne przedmioty, może jakieś skorupy które są dobrym datownikiem, to mamy wydatowaną całą warstwę a pośrednio też przedmiot X. Inne warstwy także niezależnie datujemy, tworzymy cały obraz kolejnych nawarstwień i jeżeli nam się wszystko ładnie zgadza to jesteśmy szczęściarzami. Tak z grubsza językiem laików mógłbym opisać swoją pracę.

I nagle w jakiejś bryle odkrywam złoty łańcuszek. Pierwsza moja myśl, że ktoś go podrzucił. Oczywiście szybko przestaję podejrzewać o to moich kopaczy za 7zł na godz, bo ich po prostu na taki luksus nie stać. Prędzej jakiś student z bogatym tatusiem czy kolega po fachu. Tyle że ja byłem obecny przy odkryciu tego cudeńka, i dam sobie rękę uciąć że nikt nie był w stanie tego podrzucić, że bryła w której się znajdował nigdy nie była przez człowieka ruszana. Ponieważ jestem tego pewny, więc wysilam mózgownicę i poszukuję innych rozwiązań. Tutaj jednak naczelną zasadą postępowania jest prosta zasada prawdopodobieństwa. Przyjmuję więc, że łańcuszek może pochodzić z czasów gdy kopalnia była eksploatowana, że zerwany przypadkiem z szyi trafił w jakąś szczelinę, albo poniesiony podziemnymi ciekami dostał się pomiędzy nienaruszone pokłady węgla i został wtórnie sprasowany w efekcie jakiegoś tąpnięcia w kopalni. Szukałbym też analogii w formie i stylistyce samego przedmiotu, próbował go sklasyfikować i wydatować. Zapewne też poprosiłbym o konsultację geologów oraz innych kolegów archeologów. Może nawet wspomniałbym o tym na jakiejś konferencji archeologicznej, choć bardziej w formie ciekawostki a nie rewolucyjnego przewrotu. W każdym razie coś takiego bym wykombinował pod warunkiem oczywiście że bym był PEWNY RZETELNOŚCI ODKRYCIA. Ale jeśli ktoś, coś, gdzieś, czy nawet jakaś pani z Illinois wymieniona z nazwiska..... z całym szacunkiem dla tej pani, ale takie odkrycie pozbawione rzetelnego dokumentowania nie ma większej wartości naukowej. W końcu chodzi nam o odtwarzanie przeszłości możliwie jak najwierniejsze, a to można osiągnąć tylko wtedy gdy źródła naszych danych są jak najbardziej wiarygodne.

W zamieszczonym przez Marię filmiku pada zdanie które jest wręcz porażające w swojej naiwności -”Jeśli zaczniemy badać znaleziska archeologiczne, historyczne i dawne pisma bez wewnętrznych uprzedzeń, wówczas szybko dokonamy korekt ustalonego poglądu...” Wychodzi na to że prawdziwa wiedza leży w zasięgu ręki a na przeszkodzie stoją jedynie skostniałe mózgi uniwersyteckich dinozaurów. Co do stanu mózgów niektórych z nich nie chciałbym się wypowiadać, ale nie można całej grupie uczonych zarzucać nierzetelności naukowej, ukrywania faktów czy uprzedzeń. To niepoważne! Andrzeju, nie wiem co dokładnie masz na myśli pisząc że historia naszej cywilizacji jest tylko misternie ułożonymi hipotezami na podstawie znikomych poszlak. Zdecydowanie z tym się nie zgadzam. Nad poznaniem australopiteka i innych hominidów pracowało kilka pokoleń uczonych. W wąwozie Olduvai gdzie odkryto australopiteka i wiele innych hominidów prace trwają od lat trzydziestych XX wieku (L. Leakey). Wiele argumentów i poglądów Louisa Leakeya straciła już rację bytu w wyniku nowych odkryć ale nikt mu nie zarzuci nierzetelności. Człowiek poświęcił całe życie na prowadzenie wykopalisk w Tanzanii, prowadził to zresztą wielotorowo, min. słynne badania Jane Goodall nad szympansami wynikały z jego inspiracji. Jeżeli teraz patrzy się inaczej na rozwój hominidów to dzięki nowym danym i nowym odkryciom, a nie dlatego że Leakey coś ukrywał. Notabene nowsze poglądy polegają na postrzeganiu ewolucji człowiekowatych nie liniowo, czyli od jednego gatunku do drugiego, ale wielotorowo. Wygląda na to że było wiele współegzystujących gatunków hominidów w różnych okresach i jedne przetrwały inne po prostu nie. Przy czym o przetrwaniu mógł w dużej mierze decydować po prostu przypadek. Tak więc zapewniam Cię Andrzeju że antropologia cały czas ewoluuje i się zmienia. Całe zastępy naprawdę wielkich uczonych pracują nad pozyskiwaniem danych i poukładaniem ich w wiarygodny obraz. Zasób danych jest niestety skromny i nigdy do końca nie będziemy wiedzieć jak było naprawdę. Co jakiś czas pojawi się jakieś nowe odkrycie które przewróci całą antropologię do góry nogami, ale oczywiście w granicach rozsądku. Nie oczekiwał bym tu rewolucji w datowaniu początków człowieka. Wciąż to będzie te kilka milionów lat, gdy pojawiły się pierwsze hominidy. Nie więcej. A takie doniesienia że gdzieś tam odkryto ślad buta sprzed 500 mln lat? Do licha, przecież wtedy nie było nawet ssaków, dinozaurów, ba nawet nie jestem pewien czy już wtedy kręgowce wyszły na ląd. Gdyby odkryto całe stanowisko ze szkieletami takich ludzi sprzed 500 mln i można by to metodami geologicznymi z całą pewnością datować na ten okres, to byłaby to REWOLUCJA pisana naprawdę wielkimi literami. Ale odcisk rzekomego buta? Bądźmy poważni.

Nie przeczę że jest wiele niejasności choćby w samej egiptologii, ale nikt ich nie odrzuca (o ile nie są zbyt fantastyczne), czekają gdzieś wirtualnej poczekalni na rzetelne odkrycia i potwierdzenia. Weźmy np. piramidy. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego tak perfekcyjne wykonane budowle są różnych rozmiarów i są tak dość przypadkowo rozrzucone względem siebie (mam na myśli wielkie piramidy w Gizie, plan całego kompleksu tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Giza). Wytłumaczenie że Mykerinos był władcą bardziej skromnym, albo biedniejszym więc zbudował mniejszą piramidę od swych poprzedników jakoś mi nie przemawia. Trudno by ktoś był biedniejszym rządząc tym samym krajem w przeciągu kilkudziesięciu lat. Jeżeli przeliczył się z możliwościami to powinien też zacząć od dużej piramidy, co najwyżej by jej nie skończył. Poza tym są dość dokładnie zorientowane względem stron świata, ale nie leżą w jednej linii prostej. Wobec tak perfekcyjnie zaplanowanych budowli powinien istnieć jakiś plan architektoniczny także dla całego zespołu, jakaś koncepcja narzucająca ład i symetrię w ich wzajemnym położeniu względem siebie i wielkości np. trzy identyczne piramidy położone w jednakowych odległościach w jednej linii, albo np. na palnie trójkąta.... To mnie zawsze nurtowało. I dlatego, biorąc pod uwagę ścisły związek piramid z gwiazdami, przemawia do mnie koncepcja że trzy wielkie piramidy odzwierciedlają konstelację pewnej grupy gwiazd na niebie. Nie znam szczegółów, ale ma to być konstelacja o ułożeniu gwiazd obserwowanych dużo wcześniej, wręcz jakieś 10 tys. lat p.n.e. Oczywiście nie ma mowy by budowę piramid cofać do 10 tys. lat wstecz. Ale gdyby twórcy tej koncepcji się upierali co do konstelacji, to jakieś wcześniejsze sanktuarium w tym miejscu lub gdzieś w pobliżu np. z kręgami kamiennymi odpowiadającymi proporcjom gwiazd i ich ułożeniu względem siebie sprzed 10 tys. lat, jest nawet do przyjęcia. Układ piramid w takim razie tylko by powtarzał to, co już istnieć mogło dużo wcześniej. Ale ja nie jestem egiptologiem, nie znam się za bardzo na piramidach, podaję to tylko jako przykład hipotezy wiarygodnej, nad którą warto się na chwilę zastanowić, może ktoś ją kiedyś wydźwignie do rangi teorii naukowej. Przykład hipotezy niewiarygodnej, to tej zakładającej że to same piramidy są znacznie starsze, wbrew wszelkim faktom, np. temu że istnieją inne piramidy na podstawie których możemy dość dokładnie prześledzić jak Egipcjanie uczyli się je budować, a nawet temu że u stóp piramid w Gizie odnaleziono niedawno wielkie osiedle zamieszkałe ongiś przez ich budowniczych.

Nikt z moich kolegów archeologów nie ma uprzedzeń i nie dyskryminuje żadnych faktów. Nie raz rozmawialiśmy o możliwościach zasiedlenia Ameryki na wiele sposobów. Ostatnio pojawiła się koncepcja że wśród pierwszych Amerykanów byli też przybysze z Europy, podróżujący przez północny Atlantyk i to jeszcze u schyłku epoki lodowcowej. Jest kilka hipotez odnośnie późniejszego odwiedzania Ameryki np. w okresie kultur megalitycznych, czy czasów Fenicjan i Greków starożytnych. Wszystko jest do przyjęcia. Ale jeżeli ktoś formułuje koncepcję naukową, to musi przedstawić dowody. A jeżeli ktoś wskazuje jedynie na pewne możliwości, to także winien przedstawić wiarygodne przesłanki. Tak wygląda z grubsza uprawianie nauki. I całe szczęście, inaczej cała nauka nie byłaby warta kłaków, a dla mnie byłaby po prostu nieciekawa. Cóż ciekawego w koncepcjach które są nierealistyczne.

P.S. do Jędrzeja.
Jędrzeju, z Twojego dossier wynika, że kończyliśmy tą samą uczelnię. Niestety rozminęliśmy się, ja skończyłem archeo w 97. Chyba jeszcze się załapałeś gdy Instytut był na Podmurnej, to bardzo urokliwy zakątek Torunia.

Temat: "Musi być ciężko tym...

Bogdan Zgłobicki:
W zamieszczonym przez Marię filmiku pada zdanie które jest wręcz porażające w swojej naiwności -”Jeśli zaczniemy badać znaleziska archeologiczne, historyczne i dawne pisma bez wewnętrznych uprzedzeń, wówczas szybko dokonamy korekt ustalonego poglądu...” Wychodzi na to że prawdziwa wiedza leży w zasięgu ręki a na przeszkodzie stoją jedynie skostniałe mózgi uniwersyteckich dinozaurów. Co do stanu mózgów niektórych z nich nie chciałbym się wypowiadać, ale nie można całej grupie uczonych zarzucać nierzetelności naukowej, ukrywania faktów czy uprzedzeń. To niepoważne! Andrzeju, nie wiem co dokładnie masz na myśli pisząc że historia naszej cywilizacji jest tylko misternie ułożonymi hipotezami na podstawie znikomych poszlak. Zdecydowanie z tym się nie zgadzam. Nad poznaniem australopiteka i innych hominidów pracowało kilka pokoleń uczonych. W wąwozie Olduvai gdzie odkryto australopiteka i wiele innych hominidów prace trwają od lat trzydziestych XX wieku (L. Leakey). Wiele argumentów i poglądów Louisa Leakeya straciła już rację bytu w wyniku nowych odkryć ale nikt mu nie zarzuci nierzetelności. Człowiek poświęcił całe życie na prowadzenie wykopalisk w Tanzanii, prowadził to zresztą wielotorowo, min. słynne badania Jane Goodall nad szympansami wynikały z jego inspiracji. Jeżeli teraz patrzy się inaczej na rozwój hominidów to dzięki nowym danym i nowym odkryciom, a nie dlatego że Leakey coś ukrywał. Notabene nowsze poglądy polegają na postrzeganiu ewolucji człowiekowatych nie liniowo, czyli od jednego gatunku do drugiego, ale wielotorowo. Wygląda na to że było wiele współegzystujących gatunków hominidów w różnych okresach i jedne przetrwały inne po prostu nie. Przy czym o przetrwaniu mógł w dużej mierze decydować po prostu przypadek. Tak więc zapewniam Cię Andrzeju że antropologia cały czas ewoluuje i się zmienia. Całe zastępy naprawdę wielkich uczonych pracują nad pozyskiwaniem danych i poukładaniem ich w wiarygodny obraz. Zasób danych jest niestety skromny i nigdy do końca nie będziemy wiedzieć jak było naprawdę. Co jakiś czas pojawi się jakieś nowe odkrycie które przewróci całą antropologię do góry nogami, ale oczywiście w granicach rozsądku. Nie oczekiwał bym tu rewolucji w datowaniu początków człowieka. Wciąż to będzie te kilka milionów lat, gdy pojawiły się pierwsze hominidy. Nie więcej. A takie doniesienia że gdzieś tam odkryto ślad buta sprzed 500 mln lat? Do licha, przecież wtedy nie było nawet ssaków, dinozaurów, ba nawet nie jestem pewien czy już wtedy kręgowce wyszły na ląd. Gdyby odkryto całe stanowisko ze szkieletami takich ludzi sprzed 500 mln i można by to metodami geologicznymi z całą pewnością datować na ten okres, to byłaby to REWOLUCJA pisana naprawdę wielkimi literami. Ale odcisk rzekomego buta? Bądźmy poważni.

Z całym szacunkiem do Pana pracy, ale według mnie archeologia to taki trochę kolos na glinianych nogach. Już nieraz okazywało się, że nowe odkrycia burzyły naszą wizję dziejów. Powtórzę to jeszcze raz -- większość naszych koncepcji dotyczących przeszłości człowieka i życia na Ziemi jest bardzo naiwnie interpretowana przez badaczy na podstawie znikomych, dostępnych im źródeł. Prawdą jest także istnienie tzw. filtru archeologicznego, którego używa duża ich część, nawet Pan :)

Bo sam Pan przecież twierdzi, że nie mieści się w głowie, żeby istniał odcisk buta (nie twierdzę, że jest on prawdziwy, jedynie uzmysławiam Państwu pewne tendencje myślenia) sprzed 500 milionów lat... A skąd Pan wie co było 500 mln lat temu na Ziemi? Był Pan tam, widział Pan to wszystko na oczy? Jedynie co Pan wie to jakieś hipotezy badaczy, które gdzieś Pan tam wyczytał (bo też nie uczestniczył Pan w wykopaliskach Leakeya i innych). Opiera się Pan na nawarstwionej pokoleniami błędnej interpretacji pewnych znikomych dowodów. I tyle...
Być może coś w tych interpretacjach jest z prawdy -- ale chyba nigdy nie dowiemy się ile. Pozostaną to jedynie dalej interpretacje. My do końca nie potrafimy ustalić co wydarzyło się w katastrofie w Smoleńsku pół roku temu, a Pan wykazuje nad wyraz duży optymizm co było na Ziemi 500 mln lat temu...

Tak samo jest z badaniem historii religii i filozofii. *Interpretacji* co wydarzyło się w Palestynie 2000 lat temu jest nadzwyczaj dużo :) A nasz święty i mocny Kościół katolicki uważa, że zna zapis życia Jezusa niemal godzina po godzinie -- przypomina to Pana archeologię i Pana "ekspertów" od interpretacji. Ignoranci i naiwni próbujący omamić innych ignorantów i naiwnych...

Warto czasem zastanowić się nad tym, na podstawie jak nikłych przesłanek budujemy nasze światopoglądy i naszą wiedzę o świecie...

Wykluczanie pewnych dowodów, bo nie pasują do naszej wizji świata -- to jest chyba to, o co autorowi tego filmu chodziło, a nie o jakiejś zakazanej spiskowej wersji archeologii.

Nie przeczę że jest wiele niejasności choćby w samej egiptologii, ale nikt ich nie odrzuca (o ile nie są zbyt fantastyczne), czekają gdzieś wirtualnej poczekalni na rzetelne odkrycia i potwierdzenia. Weźmy np. piramidy. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego tak perfekcyjne wykonane budowle są różnych rozmiarów i są tak dość przypadkowo rozrzucone względem siebie (mam na myśli wielkie piramidy w Gizie, plan całego kompleksu tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Giza). Wytłumaczenie że Mykerinos był władcą bardziej skromnym, albo biedniejszym więc zbudował mniejszą piramidę od swych poprzedników jakoś mi nie przemawia. Trudno by ktoś był biedniejszym rządząc tym samym krajem w przeciągu kilkudziesięciu lat. Jeżeli przeliczył się z możliwościami to powinien też zacząć od dużej piramidy, co najwyżej by jej nie skończył. Poza tym są dość dokładnie zorientowane względem stron świata, ale nie leżą w jednej linii prostej. Wobec tak perfekcyjnie zaplanowanych budowli powinien istnieć jakiś plan architektoniczny także dla całego zespołu, jakaś koncepcja narzucająca ład i symetrię w ich wzajemnym położeniu względem siebie i wielkości np. trzy identyczne piramidy położone w jednakowych odległościach w jednej linii, albo np. na palnie trójkąta.... To mnie zawsze nurtowało. I dlatego, biorąc pod uwagę ścisły związek piramid z gwiazdami,

A skąd Pan wie, że piramidy mają jakikolwiek związek z gwiazdami? Przyjął Pan "interpretacje" jakiegoś szalonego badacza? Bauvala i Hancocka może? :)

Być może rzeczywiście jednak coś jest w ich teoriach na temat piramid. Współczesna egiptologia odrzuca ich dokonania. Przypomina to trochę odrzucanie pewnych dowodów przez środowisko archeologiczne na temat historii człowieka.

Tak naprawdę bardzo mało wiemy o filozofii i religii starożytnego Egiptu. Większość z tej wiedzy została bezpowrotnie stracona -- jedyne co nam zostało to symboliczne urywki pewnych tekstów, których interpretacji jest tyle co i badaczy. To podobnie jak z interpretatorami tekstów biblijnych... Jeśli prawda jest jedna, to skąd tyle sekt religijnych, a każda z nich uważa się za znawców tej prawdziwej, właściwej wersji wydarzeń i interpretacji tekstów :)

Jednakże dysponujemy tutaj pewnymi pośrednimi dowodami, których należy szukać w filozofii okresu hellenistycznego. Na podstawie wnikliwej analizych tych źródeł widzimy, że wizja religii egipskiej snuta nam przez oficjalną wersję współczesnej egiptologii (jak np. Zahi Hawassa) jest bardzo naiwna i błędna. Politeizm? Nic bardziej błędnego -- ale myślę, żeby cokolwiek z tego zrozumieć, trzeba spędzić parę dobrych lat na czytaniu materiału źródłowego, także nie zamierzam wdawać się w jałowe dyskusje i debaty na ten temat. Każdy kto będzie zainteresowany sam może dojść do tych samych materiałów źródłowych co ja i wyciągnąć swoje własne wnioski.
przemawia do mnie koncepcja że trzy wielkie piramidy odzwierciedlają konstelację pewnej grupy gwiazd na niebie. Nie znam szczegółów, ale ma to być konstelacja o ułożeniu gwiazd obserwowanych dużo wcześniej, wręcz jakieś 10 tys. lat p.n.e.

Chodzi o pas Oriona i zjawisko precesji. To dość intrygujące, że Egipcjanie tysiące lat temu mieli by znać zjawisko precesji, które nie jest tak prosto odkryć i zrozumieć. Czyżby jeszcze jeden element nie pasujący do obrazu naszej kruchej wizji świata?
Oczywiście nie ma mowy by budowę piramid cofać do 10 tys. lat wstecz.
a nawet temu że u stóp piramid w Gizie odnaleziono niedawno wielkie osiedle zamieszkałe ongiś przez ich budowniczych.

A dlaczego nie? Widział Pan jak wybudowali owe piramidy? Datować kamień jest dość trudno, ale np. na Sfinksie widzimy wyraźnie potwierdzone naukowo ślady erozji wodnej -- to skłania do myślenia.

Natomiast osiedla rzekomych "budowniczych" mogą być w rzeczywistości osiedlami ludzi, którzy dokonali jedynie *renowacji* tego kompleksu za czasów IV Dynastii. Istnieje sporo przesłanek, które przemawiają za tą wersją wydarzeń. Niejednokrotnie już w historii piramidy były niemal całe zakopane w piasku...

Trzy piramidy w Gizie, a szczególnie Wielka Piramida, nie są także zbyt podobne do innych piramid, a raczej przypominają architektoniczny styl tzw. Osireionu czy świątyni Sfinksa. Wszystkie one pozbawione są typowych dla starożytnego Egiptu inskrypcji. Kartusz w Wielkiej piramidzie to najprawdopodobniej fałszerstwo -- nie ma tam *żadnych* innych hieroglifów czy innych symboli i znaków, które by potwierdzały wiek tych budowli. Koncepcja jakoby byłyby to grobowce dla faraonów IV Dynastii jest naprawdę bardzo naiwna.

Być może trochę światła rzuci otwarcie sekretnych komór w Wielkiej Piramidzie, ale od dobrych paru już lat Zahi Hawass zagadkowo milczy na ten temat... Kto chciałby wkładać tyle trudu w tworzenie tzw. szybów wentylacyjnych do których dostęp stał się możliwy jedynie dzięki najnowszej robotyce? Zastanówmy się nad tym przez chwilę. To wszystko jest o wiele bardziej zadziwiające niż niejednemu człowiekowi się śniło. Być może ma to wszystko jednak swój ukryty sens, który poznają pokolenia, które dopiero po nas nadejdą.

Ale z braku ostatecznych dowodów na ten temat, naszą ignorancją jest mówić, że już wszystko wiemy tak o Wielkiej Piramidzie w Gizie jak i o przeszłości człowieka.

Jeśli już to możemy powiedzieć jedynie to, co zwykł mawiać Sokrates: "Wiem, że nic nie wiem". Nasz świat jest jednak o wiele bardziej tajemniczy niż nam sie zdecydowanie wydaje.Andrzej Kosela edytował(a) ten post dnia 31.10.10 o godzinie 23:01

konto usunięte

Temat: "Musi być ciężko tym...

To ja sobie pozwolę. Na tej zasadzie, panie Andrzeju, każda nauka to kolos na glinianych nogach. Bo w jaki na przykład sposób udowodnić, moją chyba ulubioną hipotezę, zwaną teorią strun?

Nauka polega na weryfikacji dostępnych informacji, także znalezisk. Błędnym więc jest założenie, że Archeologia jest kolosem na glinianych nogach, bo nowe odkrycia burzą dotychczasową wizję historii naszego świata. One ją weryfikują i potrafią rzucić więcej światła.

Co do tego, skąd wiadomo, że dany profesor dobrze analizuje dane znalezisko. Na tej samej zasadzie jak określa się na przykład zasięg kultur. Na podstawie analogii z innych miejsc. Z pewną dozą racjonalności. Jeśli znajdujemy w różnych częściach globu narzędzia sprzed paru tysięcy lat, możemy założyć, że były one używane. Przykład oczywiście jest uproszczony.

Temat: "Musi być ciężko tym...

Paweł Mazur:
To ja sobie pozwolę. Na tej zasadzie, panie Andrzeju, każda nauka to kolos na glinianych nogach. Bo w jaki na przykład sposób udowodnić, moją chyba ulubioną hipotezę, zwaną teorią strun?

Dlatego moje porównanie do astrofizyki czy teorii fizycznych. To są wszystko tylko bardzo kruche hipotezy. A wydaje się, że w ostatnim czasie, przybierają one coraz bardziej fantastyczne kształty...
Ja jestem dość sceptyczny co do teorii strun, tak nawiasem mówiąc...

konto usunięte

Temat: "Musi być ciężko tym...

Ja też jestem sceptyczny, ale podoba mi się koncept.

Widzi Pan. Mi na przykład ciężko będzie mówić o dziedzinach, które mnie po prostu nie interesują, chociaż pewnie przez analogię mogę pokombinować. Od zawsze istniały wszelkiej maści teorie spiskowe. Ludzie je po prostu lubią. Kluczem do zrozumienia ich popularności jest prosta prawda. Każdą teorię da się udowodnić, bazując na istniejących argumentach, czy dowodach. Wszystko zależy od interpretacji tychże. Podam prosty przykład. W USA istnieje stowarzyszenie (nazwy nie pomnę), które to przedstawia tezę, że Ziemia jest płaska. Ba, są w to stanie udowodnić i takie też argumenty przedstawiają. Wszystko polega jednak na prostej sprawie. Dla laika w tym temacie, będą to wyglądać dość przekonująco (argumentacja, rzecz jasna).

Teorie spiskowe padają na podatny grunt niewiedzy.

Temat: "Musi być ciężko tym...

Paweł Mazur:
Ja też jestem sceptyczny, ale podoba mi się koncept.

Widzi Pan. Mi na przykład ciężko będzie mówić o dziedzinach, które mnie po prostu nie interesują, chociaż pewnie przez analogię mogę pokombinować. Od zawsze istniały wszelkiej maści teorie spiskowe. Ludzie je po prostu lubią. Kluczem do zrozumienia ich popularności jest prosta prawda. Każdą teorię da się udowodnić, bazując na istniejących argumentach, czy dowodach. Wszystko zależy od interpretacji tychże. Podam prosty przykład. W USA istnieje stowarzyszenie (nazwy nie pomnę), które to przedstawia tezę, że Ziemia jest płaska. Ba, są w to stanie udowodnić i takie też argumenty przedstawiają. Wszystko polega jednak na prostej sprawie. Dla laika w tym temacie, będą to wyglądać dość przekonująco (argumentacja, rzecz jasna).

Teorie spiskowe padają na podatny grunt niewiedzy.

Tak, ale moim skromnym zdaniem należy odróżnić oszustów teorii spiskowych od ludzi nauki, którzy stoją jednak nieraz w opozycji do niektórych współczesnych hipotez. Tu też nasuwa się kolejna kwestia -- hermetyczności nauk. Egiptolog-archeolog z reguły mało wie o historii filozofii i religii antycznej, czy o astronomii, a to być może są kluczowe kwestie do poznania by rozwiązać niektóre zagadki przeszłości. Dzisiejsza wiedza stała się zbyt bardzo specjalistyczna -- nie ma już ludzi Renesansu, nikt nie ogarnia całości, a bez tego uważam zawsze będziemy skazani jedynie na marne, wąskie hipotezy.
Bogdan Z.

Bogdan Z. archeologia i nie
tylko

Temat: "Musi być ciężko tym...

Nic dodać, nic ująć. Oczekiwałem konstruktywnej krytyki. No cóż......... Na słowa >>Skąd pan wie, był pan tam , widział pan to << odpowiem równie bezczelnie - może byłem, może widziałem, skąd możesz to wiedzieć człowieku!
Resztę pozostawiam bez komentarza. Żegnam i mimo wszystko życzę powodzenia

> Andrzej Kosela:
Bogdan Zgłobicki:
W zamieszczonym przez Marię filmiku pada zdanie które jest wręcz porażające w swojej naiwności -”Jeśli zaczniemy badać znaleziska archeologiczne, historyczne i dawne pisma bez wewnętrznych uprzedzeń, wówczas szybko dokonamy korekt ustalonego poglądu...” Wychodzi na to że prawdziwa wiedza leży w zasięgu ręki a na przeszkodzie stoją jedynie skostniałe mózgi uniwersyteckich dinozaurów. Co do stanu mózgów niektórych z nich nie chciałbym się wypowiadać, ale nie można całej grupie uczonych zarzucać nierzetelności naukowej, ukrywania faktów czy uprzedzeń. To niepoważne! Andrzeju, nie wiem co dokładnie masz na myśli pisząc że historia naszej cywilizacji jest tylko misternie ułożonymi hipotezami na podstawie znikomych poszlak. Zdecydowanie z tym się nie zgadzam. Nad poznaniem australopiteka i innych hominidów pracowało kilka pokoleń uczonych. W wąwozie Olduvai gdzie odkryto australopiteka i wiele innych hominidów prace trwają od lat trzydziestych XX wieku (L. Leakey). Wiele argumentów i poglądów Louisa Leakeya straciła już rację bytu w wyniku nowych odkryć ale nikt mu nie zarzuci nierzetelności. Człowiek poświęcił całe życie na prowadzenie wykopalisk w Tanzanii, prowadził to zresztą wielotorowo, min. słynne badania Jane Goodall nad szympansami wynikały z jego inspiracji. Jeżeli teraz patrzy się inaczej na rozwój hominidów to dzięki nowym danym i nowym odkryciom, a nie dlatego że Leakey coś ukrywał. Notabene nowsze poglądy polegają na postrzeganiu ewolucji człowiekowatych nie liniowo, czyli od jednego gatunku do drugiego, ale wielotorowo. Wygląda na to że było wiele współegzystujących gatunków hominidów w różnych okresach i jedne przetrwały inne po prostu nie. Przy czym o przetrwaniu mógł w dużej mierze decydować po prostu przypadek. Tak więc zapewniam Cię Andrzeju że antropologia cały czas ewoluuje i się zmienia. Całe zastępy naprawdę wielkich uczonych pracują nad pozyskiwaniem danych i poukładaniem ich w wiarygodny obraz. Zasób danych jest niestety skromny i nigdy do końca nie będziemy wiedzieć jak było naprawdę. Co jakiś czas pojawi się jakieś nowe odkrycie które przewróci całą antropologię do góry nogami, ale oczywiście w granicach rozsądku. Nie oczekiwał bym tu rewolucji w datowaniu początków człowieka. Wciąż to będzie te kilka milionów lat, gdy pojawiły się pierwsze hominidy. Nie więcej. A takie doniesienia że gdzieś tam odkryto ślad buta sprzed 500 mln lat? Do licha, przecież wtedy nie było nawet ssaków, dinozaurów, ba nawet nie jestem pewien czy już wtedy kręgowce wyszły na ląd. Gdyby odkryto całe stanowisko ze szkieletami takich ludzi sprzed 500 mln i można by to metodami geologicznymi z całą pewnością datować na ten okres, to byłaby to REWOLUCJA pisana naprawdę wielkimi literami. Ale odcisk rzekomego buta? Bądźmy poważni.

Z całym szacunkiem do Pana pracy, ale według mnie archeologia to taki trochę kolos na glinianych nogach. Już nieraz okazywało się, że nowe odkrycia burzyły naszą wizję dziejów. Powtórzę to jeszcze raz -- większość naszych koncepcji dotyczących przeszłości człowieka i życia na Ziemi jest bardzo naiwnie interpretowana przez badaczy na podstawie znikomych, dostępnych im źródeł. Prawdą jest także istnienie tzw. filtru archeologicznego, którego używa duża ich część, nawet Pan :)

Bo sam Pan przecież twierdzi, że nie mieści się w głowie, żeby istniał odcisk buta (nie twierdzę, że jest on prawdziwy, jedynie uzmysławiam Państwu pewne tendencje myślenia) sprzed 500 milionów lat... A skąd Pan wie co było 500 mln lat temu na Ziemi? Był Pan tam, widział Pan to wszystko na oczy? Jedynie co Pan wie to jakieś hipotezy badaczy, które gdzieś Pan tam wyczytał (bo też nie uczestniczył Pan w wykopaliskach Leakeya i innych). Opiera się Pan na nawarstwionej pokoleniami błędnej interpretacji pewnych znikomych dowodów. I tyle...
Być może coś w tych interpretacjach jest z prawdy -- ale chyba nigdy nie dowiemy się ile. Pozostaną to jedynie dalej interpretacje. My do końca nie potrafimy ustalić co wydarzyło się w katastrofie w Smoleńsku pół roku temu, a Pan wykazuje nad wyraz duży optymizm co było na Ziemi 500 mln lat temu...

Tak samo jest z badaniem historii religii i filozofii. *Interpretacji* co wydarzyło się w Palestynie 2000 lat temu jest nadzwyczaj dużo :) A nasz święty i mocny Kościół katolicki uważa, że zna zapis życia Jezusa niemal godzina po godzinie -- przypomina to Pana archeologię i Pana "ekspertów" od interpretacji. Ignoranci i naiwni próbujący omamić innych ignorantów i naiwnych...

Warto czasem zastanowić się nad tym, na podstawie jak nikłych przesłanek budujemy nasze światopoglądy i naszą wiedzę o świecie...

Wykluczanie pewnych dowodów, bo nie pasują do naszej wizji świata -- to jest chyba to, o co autorowi tego filmu chodziło, a nie o jakiejś zakazanej spiskowej wersji archeologii.

Nie przeczę że jest wiele niejasności choćby w samej egiptologii, ale nikt ich nie odrzuca (o ile nie są zbyt fantastyczne), czekają gdzieś wirtualnej poczekalni na rzetelne odkrycia i potwierdzenia. Weźmy np. piramidy. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego tak perfekcyjne wykonane budowle są różnych rozmiarów i są tak dość przypadkowo rozrzucone względem siebie (mam na myśli wielkie piramidy w Gizie, plan całego kompleksu tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Giza). Wytłumaczenie że Mykerinos był władcą bardziej skromnym, albo biedniejszym więc zbudował mniejszą piramidę od swych poprzedników jakoś mi nie przemawia. Trudno by ktoś był biedniejszym rządząc tym samym krajem w przeciągu kilkudziesięciu lat. Jeżeli przeliczył się z możliwościami to powinien też zacząć od dużej piramidy, co najwyżej by jej nie skończył. Poza tym są dość dokładnie zorientowane względem stron świata, ale nie leżą w jednej linii prostej. Wobec tak perfekcyjnie zaplanowanych budowli powinien istnieć jakiś plan architektoniczny także dla całego zespołu, jakaś koncepcja narzucająca ład i symetrię w ich wzajemnym położeniu względem siebie i wielkości np. trzy identyczne piramidy położone w jednakowych odległościach w jednej linii, albo np. na palnie trójkąta.... To mnie zawsze nurtowało. I dlatego, biorąc pod uwagę ścisły związek piramid z gwiazdami,

A skąd Pan wie, że piramidy mają jakikolwiek związek z gwiazdami? Przyjął Pan "interpretacje" jakiegoś szalonego badacza? Bauvala i Hancocka może? :)

Być może rzeczywiście jednak coś jest w ich teoriach na temat piramid. Współczesna egiptologia odrzuca ich dokonania. Przypomina to trochę odrzucanie pewnych dowodów przez środowisko archeologiczne na temat historii człowieka.

Tak naprawdę bardzo mało wiemy o filozofii i religii starożytnego Egiptu. Większość z tej wiedzy została bezpowrotnie stracona -- jedyne co nam zostało to symboliczne urywki pewnych tekstów, których interpretacji jest tyle co i badaczy. To podobnie jak z interpretatorami tekstów biblijnych... Jeśli prawda jest jedna, to skąd tyle sekt religijnych, a każda z nich uważa się za znawców tej prawdziwej, właściwej wersji wydarzeń i interpretacji tekstów :)

Jednakże dysponujemy tutaj pewnymi pośrednimi dowodami, których należy szukać w filozofii okresu hellenistycznego. Na podstawie wnikliwej analizych tych źródeł widzimy, że wizja religii egipskiej snuta nam przez oficjalną wersję współczesnej egiptologii (jak np. Zahi Hawassa) jest bardzo naiwna i błędna. Politeizm? Nic bardziej błędnego -- ale myślę, żeby cokolwiek z tego zrozumieć, trzeba spędzić parę dobrych lat na czytaniu materiału źródłowego, także nie zamierzam wdawać się w jałowe dyskusje i debaty na ten temat. Każdy kto będzie zainteresowany sam może dojść do tych samych materiałów źródłowych co ja i wyciągnąć swoje własne wnioski.
przemawia do mnie koncepcja że trzy wielkie piramidy odzwierciedlają konstelację pewnej grupy gwiazd na niebie. Nie znam szczegółów, ale ma to być konstelacja o ułożeniu gwiazd obserwowanych dużo wcześniej, wręcz jakieś 10 tys. lat p.n.e.

Chodzi o pas Oriona i zjawisko precesji. To dość intrygujące, że Egipcjanie tysiące lat temu mieli by znać zjawisko precesji, które nie jest tak prosto odkryć i zrozumieć. Czyżby jeszcze jeden element nie pasujący do obrazu naszej kruchej wizji świata?
Oczywiście nie ma mowy by budowę piramid cofać do 10 tys. lat wstecz.
a nawet temu że u stóp piramid w Gizie odnaleziono niedawno wielkie osiedle zamieszkałe ongiś przez ich budowniczych.

A dlaczego nie? Widział Pan jak wybudowali owe piramidy? Datować kamień jest dość trudno, ale np. na Sfinksie widzimy wyraźnie potwierdzone naukowo ślady erozji wodnej -- to skłania do myślenia.

Natomiast osiedla rzekomych "budowniczych" mogą być w rzeczywistości osiedlami ludzi, którzy dokonali jedynie *renowacji* tego kompleksu za czasów IV Dynastii. Istnieje sporo przesłanek, które przemawiają za tą wersją wydarzeń. Niejednokrotnie już w historii piramidy były niemal całe zakopane w piasku...

Trzy piramidy w Gizie, a szczególnie Wielka Piramida, nie są także zbyt podobne do innych piramid, a raczej przypominają architektoniczny styl tzw. Osireionu czy świątynii Sfinksa. Wszystkie one pozbawione są typowych dla starożytnego Egiptu inskrypcji. Kartusz w Wielkiej piramidzie to najprawdopodobniej fałszerstwo -- nie ma tam *żadnych* innych hieroglifów czy innych symboli i znaków, które by potwierdzały wiek tych budowli. Koncepcja jakoby byłyby to grobowce dla faraonów IV Dynastii jest naprawdę bardzo naiwna.

Być może trochę światła rzuci otwarcie sekretnych komór w Wielkiej Piramidzie, ale od dobrych paru już lat Zahi Hawass zagadkowo milczy na ten temat... Kto chciałby wkładać tyle trudu w tworzenie tzw. szybów wentylacyjnych do których dostęp stał się możliwy jedynie dzięki najnowszej robotyce? Zastanówmy się nad tym przez chwilę. To wszystko jest o wiele bardziej zadziwiające niż niejednemu człowiekowi się śniło. Być może ma to wszystko jednak swój ukryty sens, który poznają pokolenia, które dopiero po nas nadejdą.

Ale z braku ostatecznych dowodów na ten temat, naszą ignorancją jest mówić, że już wszystko wiemy tak o Wielkiej Piramidzie w Gizie jak i o przeszłości człowieka.

Jeśli już to możemy powiedzieć jedynie to, co zwykł mawiać Sokrates: "Wiem, że nic nie wiem". Nasz świat jest jednak o wiele bardziej tajemniczy niż nam sie zdecydowanie wydaje.Andrzej Kosela edytował(a) ten post dnia 31.10.10 o godzinie 12:53

konto usunięte

Temat: "Musi być ciężko tym...

Panie Andrzeju, muszę się nie zgodzić.

Stwierdzenie, że archeolog nie musi posiadać wiedzy na temat Historii, czy Religii jest błędne. Powiem więcej, ktoś kto próbuje opisywać jakiekolwiek zjawisko społeczne *tak to nazwę* na podstawie tylko jeden nauki, nie biorąc pod uwagę innych pokrewnych, a często nie do końca, nauk jest najzwyczajniej w świecie człowiekiem ograniczonym, żeby nie użyć dosadniejszego określenia. Powiem więcej, chociażby w wystąpieniach na konferencjach mają miejsce prelekcje, które łączą archeo z historia, botaniką, nawet astronomia czy socjologią. Nie wyobrażam sobie innego wyjaśniania wieków minionych.

Temat: "Musi być ciężko tym...

Paweł Mazur:
Panie Andrzeju, muszę się nie zgodzić.

Stwierdzenie, że archeolog nie musi posiadać wiedzy na temat Historii, czy Religii jest błędne. Powiem więcej, ktoś kto próbuje opisywać jakiekolwiek zjawisko społeczne *tak to nazwę* na podstawie tylko jeden nauki, nie biorąc pod uwagę innych pokrewnych, a często nie do końca, nauk jest najzwyczajniej w świecie człowiekiem ograniczonym, żeby nie użyć dosadniejszego określenia. Powiem więcej, chociażby w wystąpieniach na konferencjach mają miejsce prelekcje, które łączą archeo z historia, botaniką, nawet astronomia czy socjologią. Nie wyobrażam sobie innego wyjaśniania wieków minionych.

Zgadzam się z Panem, ale nawet być może Pan nie wie ilu egiptologów nie ma zielonego pojęcia o astronomii, czy filozofii starożytnej. Wiem, że są ludzie, którzy i dziś mają rozległą wiedzę na wielu płaszczyznach i z pewnością warto słuchać ich przemyśleń. Polecam np. przemyślenia Carla Sagana, czy Roberta Lawrenca Kuhna w jego serii "Closer to Truth".

Panie Bogdanie --> Ja natomiast oczekiwałem z Pana strony przyjrzenia się bliżej moim myślom niż mało merytoryczne potwierdzanie pewnych truizmów. Jeśli święcie Pan wierzy w swoją wersję "archeologii" to niech mi Pan wytłumaczy, czym w *istocie* różni się Pan od ortodoksji grup religijnych. Staram się być człowiekiem otwartym i rozważać różne opcje możliwych wydarzeń. Jeśli jednak Pan uważa, że już wszystko, albo prawie wszystko wiemy o gatunku ludzkim, czy piramidach, to gratuluję tak śmiałych ambicji... również pozdrawiam.



Wyślij zaproszenie do